0:000:00

0:00

Pan Tomasz, który został zwolniony z IKEI za homofobiczne wypowiedzi, mógłby się inspirować programem nauczania szkolnej katechezy "Żyć, aby wierzyć i kochać", jednym z trzech przeznaczonym dla liceów i techników. Jak wynika z uchwały Komisji Wychowania Katolickiego KEP, program będzie obowiązywał do 2024 roku, znalazł się też w wykazie na 2019/2020 rok.

Wg informacji Biura Programowania Katechezy Episkopatu program"Żyć, aby wierzyć i kochać" został zatwierdzony przez Komisję Wychowania Katolickiego w maju 2012, co oznacza, że zwolniony z IKEI pan Tomasz, który sądząc z tego, co mówi w wywiadach, musi być co najmniej po trzydziestce, nie mógł się według niego uczyć . Episkopat w czerwcu 2018 przyjął nową podstawę programową, o której pisaliśmy, ale postanowił, że w 2019/2020 roku będą obowiązywały programy i oparte na nich podręczniki przygotowane do poprzedniej podstawy z 201o roku. Będą one stopniowo zastępowane dopiero od roku szkolnego 2020/2021. Jest możliwe, że program "Żyć aby wierzyć i kochać" zostanie dostosowany do nowych wymogów czteroletniego liceum i pięcioletniego technikum.

Nauczanie o grzesznym i groźnym homoseksualizmie pojawia się w całym programie (patrz dalej), ale w formie najbardziej drastycznej w bloku tematycznym nr 32 zatytułowanym "Czy homoseksualista może być zbawiony?" dla klasy III techników, czyli dla młodzieży 18-letniej.

"Czy homoseksualista może być zbawiony?".

Zadaniem ucznia jest tutaj - jak w każdym programie edukacyjnym nauczania religii - zdobycie odpowiedniej wiedzy, nabycie umiejętności oraz ukształtowanie postaw. Cytujemy kluczowy fragment w całości.

"W zakresie wiedzy – uczeń:

  • wskazuje teksty biblijne dotyczące aktów homoseksualnych,
  • wymienia zagrożenia dla zdrowia związane ze współżyciem homoseksualnym.

W zakresie umiejętności – uczeń:

  • charakteryzuje współżycie homoseksualne jako przeciwne naturze,
  • wyjaśnia różnice między homoseksualnymi skłonnościami a ich realizacją w aspekcie osądu moralnego,
  • uzasadnia, dlaczego akt homoseksualny jest grzechem.

W zakresie postaw i zachowań – uczeń:

  • zachowuje powściągliwość w ocenie skłonności i poszczególnych czynów innych ludzi,
  • wyraża sprzeciw wobec propagowania homoseksualnych wzorców zachowań".

Ostateczna odpowiedź na pytanie o zbawienie nie pada, ale program prezentuje skrajny - nawet na gruncie katolickiej etyki seksualnej - stosunek do bliźnich homo.

Stwierdzanie chorobliwego, sprzecznego z naturą i grzesznego charakteru tej orientacji łączy się z wezwaniem do aktywnego "sprzeciwu wobec propagowania postaw homoseksualnych".

A to bywa powszechnie interpretowane jako odmowa prawa do jakichkolwiek przejawów nieheteroseksualnej orientacji, a nawet przyznawania się do niej (por. pojęcie nowoczesnej homofobii), nie mówiąc już o paradach równości, czy akcjach prorównościowych.

Jak objaśniają autorzy, program "podejmuje zagadnienia, którymi żywo interesuje się młodzież. Wyznaczony jest przez stawiane przez młodych pytania o prawdziwość Bożego objawienia i właściwe rozumienie biblijnych treści oraz ich aktualność w dzisiejszym świecie;

młodzież potrzebuje głębszego uzasadnienia swojej wiary i potwierdzenia, że wybierając Chrystusa, wybrali dobrze".

Taki przekaz kierowany do nastolatków może wzmacniać postawę moralnego potępienia i agresji wobec osób LGBT. Może to prowadzić do takich nieszczęść, jak samobójstwo 14-letniego Kacpra z Gorczyna pod Łodzią na początku września 2017. Był prześladowany przez kolegów za to – jak mówiła jego matka – że „miał inną orientację, inaczej się ubierał”.

Taka katecheza może też służyć jako zachęta do homofobicznych inicjatyw w stylu pana Tomasza.

Przeczytaj także:

Pan Tomasz też wyrażał sprzeciw i inspirował się Biblią

Przypomnijmy, że powodem zwolnienia pracownika IKEI był jego komentarz w firmowej sieci, który był odpowiedzią na wezwanie z 14 maja 2019 do okazywania tolerancji osobom LGBT i współtworzenie "kultury integracyjnej" (opis sprawy i wszystkie dokumenty - tutaj). Pan Tomasz napisał:

„Akceptacja i promowanie homoseksualizmu i innych dewiacji to sianie zgorszenia. Pismo Święte mówi: »Biada temu, przez którego przychodzą zgorszenia, lepiej by mu było uwiązać kamień młyński u szyi i pogrążyć go w głębokościach morskich«. A także: »Ktokolwiek obcuje cieleśnie z mężczyzną, tak jak się obcuje z kobietą, popełnia obrzydliwość.

Obaj będą ukarani śmiercią, a ich krew spadnie na nich«”.

Wpis pracownika IKEI stanowi wręcz modelową realizację postaw, jakie propaguje program "Żyć aby wierzyć i kochać": wyraża potępienie moralne dla LGBT i stanowi "sprzeciw wobec propagowania homoseksualnych wzorców zachowań" - bo tak pan Tomasz interpretuje wezwanie do równego traktowania osób nieheteroseksualnych.

Przekonanie o chorobliwym, grzesznym i sprzecznym z naturą charakterze homoseksualizmu prowadzi go do odczuwania zaleceń IKEI jako - jak mówi Radiu Maryja - „instrukcji, stojącej w zupełnej sprzeczności z wyznawanymi przeze mnie wartościami chrześcijańskimi. Gdybym zaczął się do tego stosować, nie mógłbym przystąpić do Komunii Świętej, bo nie pozwoliłoby mi na to moje sumienie”.

Cytat z Ewangelii św. Mateusza jako dowód na potępienie homoseksualizmu jest manipulacją. Fragment o „kamieniu młyńskim” jest bowiem ogólnym wezwaniem Chrystusa do nieulegania grzechom i zgorszeniom. Nie ma żadnych sugestii, że idzie to tu o „grzech sodomii”, o którym mówi Stary Testament.

Homofobicznych tekstów Starego Testamentu pan Tomasz miałby natomiast do dyspozycji co najmniej kilkanaście, bo czasy, w jakich powstawały księgi charakteryzowały się brutalną homofobią.

Starotestamentowy Bóg stwierdza, że homoseksualizmi to "obrzydliwość" (Kpł 18,22; 20,13), "bezwstyd i zboczenie" (Rz 1,27), "bezeceństwo i zło" (Sdz 19,23), "grzech przeciwny naturze" (Mdr 14,26; Rz 1,26), a ci którzy się takich czynów dopuszczają "plugawią się" (Kpł 18,24) i "będą wyłączeni spośród swego ludu" (Kpł 18,29), a nawet zostaną ukarani śmiercią (Kpł 20,13).

Jest też jeden odpowiedni dla pana Tomasza cytat z nowotestamentowego Listu Pawła apostoła do Koryntian: "Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą królestwa Bożego? Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący z sobą" (1 Kor 6,9).

Żyć, aby wierzyć i kochać hetero. LGBT jak przemoc i molestowanie

Zanim program "Żyć, aby wierzyć i kochać" postawi pytanie o zbawienie homoseksualisty, już w I klasie liceum i technikum wprowadza blok tematyczny "Fałszywe rodzicielstwo". Uczeń musi tu poznać "zagrożenia niszczące współczesną rodzinę". Ich lista jest zastanawiająca, bo obok różnych przestępstw i okrucieństw obejmuje nowe formy życia rodzinnego (wolne związki) a także legalne prawie w całej Unii Europejskiej związki czy małżeństwa jednopłciowe oraz adopcję dzieci przez pary homoseksualne. I do tego jeszcze... klonowanie.

Oto ta lista "zagrożeń dla współczesnej rodziny" w oryginalnej kolejności:

  • "wolne związki,
  • przemoc,
  • związki homoseksualne,
  • molestowanie seksualne,
  • przemoc psychiczna,
  • klonowanie,
  • adopcja dzieci przez pary homoseksualne".

Program stwierdza, że najlepszym zabezpieczeniem "współczesnej rodziny" jest małżeństwo sakramentalne.

Patriotyzm kościelny i hetero

Uczniowie i uczennice programu "Żyć, aby wierzyć i kochać" w II klasie liceum i technikum zyskają "wiedzę" o orientacji homoseksualnej w nieoczekiwanym kontekście "apostolskiego wymiaru działań Polski w Europie". Czyli tego, co Jan Paweł II nazywał "nową ewangelizacją", tyle że opisaną w strywializowany sposób.

Uczeń ma zatem "dostrzec, że religijność Polaków znajduje naśladowców w innych krajach Europy (np. łamanie się opłatkiem, święconka, piesze pielgrzymki)" i "rozumieć wartość tradycji dla kontynentu europejskiego".

Tym razem zagrożeniem są pisane w cudzysłowiu próby „unowocześniania” Kościoła, w tym otwarcie na środowiska LGBT (w Polsce - ruch "Wiara-Tęcza"). Zagrożeń jest tym razem siedem:

  • "odrzucanie nauki papieża;
  • a także akceptacja związków homoseksualnych,
  • wolnych związków,
  • aborcji,
  • eutanazji,
  • kapłaństwa kobiet".

Pod wpływem takiego nauczania uczeń ma "czuć się dumny z faktu, że jest Polakiem i chrześcijaninem, dbać o tradycje religijne we własnym środowisku i z dezaprobatą odnosić się do prób unowocześniania Kościoła".

Autorzy podstawy nie mogli oczywiście przewidzieć, że w 2013 roku tron papieski obejmie Jorge Mario Bergoglio, który podejmuje próby "unowocześnienia" Kościoła, w znacznym stopniu sprzeczne z programem ich nauczania (patrz dalej).

Jak mógł powstać taki program

Zgodnie z informacją Biura Programowania Katechezy Episkopatu, do nauki religii w liceach i technikach zatwierdzone zostały trzy programy. Jednym z nich jest właśnie "Żyć, aby wierzyć i kochać" zaakceptowany przez Komisję Wychowania Katolickiego w maju 2012.

Program (jak wszystkie inne w szkolnej edukacji) powstał na na bazie podstawy programowej, tyle że nie świeckiej lecz kościelnej. Przyjęta przez Episkopat w marcu 2010 roku podstawa katechezy jest od "Żyć, aby wierzyć i kochać" w sprawach etyki seksualnej łagodniejsza, a słowo homoseksualizm w ogóle w niej nie pada.

Podstawa Programowa Katechezy Kościoła Katolickiego skupia się na "właściwej formacji moralnej". Tymczasem młodzieży zagrażają jej nie tylko "idole, którymi stają się seks, pieniądze, narkotyki, popularni sportowcy, piosenkarze itp", ale także "nowe modele transcendentne w ruchach pseudocha­ryzmatycz­nych bądź też w parapsychologii".

Oto większy fragment o młodzieży ze szkół ponadgimnazjalnych:

"Niebezpieczną tendencją w świecie młodzieży jest pogłębiająca się dezorientacja względem różnych propozycji religijnych. Religia postrzega­na jest jako sprawa prywatna poszczególnych osób, a zasady etyczne uza­sadnia się poprzez odwoływanie się do praw ludzkich, a nie do objawienia Bożego. Młodzi w imię własnej wolności kontestują instytucje religijne, autorytet kościelny i ceremonie zewnętrzne oraz odrzucają moralność. W konsekwencji są często zdezorientowani wobec różnych propozycji reli­gijnych i bezbronni wobec możliwych instrumentalizacji. Wielu młodych szuka nowych modeli transcendentnych w ruchach pseudocha­ryzmatycz­nych bądź też w parapsychologii. Inni hołdują idolom, którymi stają się seks, pieniądze, narkotyki, popularni sportowcy, piosenkarze itp. Są też tacy, którzy pragną realizować wartości ewangelicz­ne, takie jak wolność, pokój, prawda, miłość, sprawiedliwość, bezintere­sowność. Pod­czas gdy jedni szukają głębszego sensu życia, znajdując upodobanie w modli­twie, inni zapominają o Bogu i nie tęsknią za zbawieniem pocho­dzącym od Niego".

Zgodnie z regulaminem z 2001 roku, uchwalonym przez Komisję Wychowania Katolickiego Konferencji Episkopatu Polski pod przewodnictwem bp. Kazimierza Nycza, każdy program nauczania religii musi zostać dopuszczony do użytku przez "zespół konsultantów". Musi mu też towarzyszyć dobrze oceniony co najmniej pierwszy podręcznik z planowanej serii.

Komunikat Biura Programowania Katechezy z kwietnia 2016 wymienia cztery podręczniki, które powstały na bazie programu "Żyć, aby wierzyć i kochać". Noszą obiecujące tytuły: "Za progiem nadziei", "W blasku Bożej prawdy", "Na drogach wiary" oraz "W bogactwie miłości".

Na kształt programu, podobnie jak podręczniki, MEN nie ma żadnego wpływu, co gwarantuje Kościołowi zawarty między Polską a Watykanem Konkordat z 1993 roku.

Po prostu: "Przewodniczący Komisji Wychowania Katolickiego wpisuje program do wykazu programów nauczania religii, nadaje mu odpowiedni numer w wykazie i przekazuje do wiadomości ministrowi oświaty i wychowania" (art. 12 Konkordatu)

Wprowadzenie Życie jest największy darem, jakim człowiek został obdarzony przez Boga. Wychowanie pomaga mu ową potencję życia rozwinąć we wszystkich wymiarach, nade wszystko zaś w tych, które decydują o jego niepowtarzalności w świecie oraz świadczą o wielkości Stwórcy, przez którego i na którego obraz został stworzony. Wiara z kolei nadaje właściwy, duchowy, wymiar ludzkiemu życiu, pomaga człowiekowi zrozumieć samego siebie i pojąć otaczający go świat w perspektywie życia z Bogiem. Duchowy wymiar człowieka, poszukiwanie sensu, najgłębsze tęsknoty ludzkiego serca, zdolność życia według wartości i gotowość poświęcenia się im – wszystko to świadczy o obecnej w człowieku otwartości na Boga. Miłość zaś staje, zwłaszcza przed młodym człowiekiem, jako fascynacja i cel, stanowiąc sens i wypełnienie zarówno wiary, jak i życia. Wobec różnych koncepcji miłości ukazanie młodemu człowiekowi źródła życia i miłości, kim jest Bóg, staje się niezwykle ważne. Program dla liceum i technikum, określony tytułem "Żyć, aby wierzyć i kochać", podejmuje rozważania na temat tych istotnych wartości i czyni je podstawą przekazywanych treści, prowadząc do ich odkrywania przez uczniów, a potem afirmacji, interioryzacji i ewangelizacji „młodych przez młodych”. W życiu uczniów jest to czas, w którym wchodzą w życie z całym bogactwem swojej młodości, intelektualnie silni, z ogromną perspektywą na przyszłość. Jednocześnie wiadomo, że nie jest to okres łatwy: wymaga bowiem często ważnych i trudnych wyborów, w tym także religijnych, duchowych. Wraz z pierwszymi trudnościami, pierwszym grzechem, pojawia się „kryzys wiary”. Program pragnie pomóc w jego pokonaniu, we właściwej ocenie rzeczywistości, by uczeń mógł się odnaleźć w świecie jako osoba i świadek Bożej miłości.

Katechizm przeciw „niesłusznej dyskryminacji”

Nauczanie o homoseksualizmie w programie "Żyć, aby wierzyć i kochać" odbiega w treści i tonie od oficjalnej doktryny Kościoła.

Katechizm podkreśla, że choć osoby homoseksualne jako „nieuporządkowane” są „wezwane do czystości” – to jednocześnie muszą być traktowane z szacunkiem:

„Skłonność taka, obiektywnie nieuporządkowana, dla większości z nich stanowi trudne doświadczenie. Powinno się traktować te osoby z szacunkiem, współczuciem i delikatnością. Powinno się unikać wobec nich jakichkolwiek oznak niesłusznej dyskryminacji”.

Stanowisko Kościoła jest w sprawie homoseksualizmu paradoksalne, ale jasne: czyn homoseksualny to grzech (przeciwko 6 przykazaniu „Nie cudzołóż”, podobnie każdy rodzaj seksualności pozamałżeńskiej niesłużący prokreacji, jak onanizm, seks przed ślubem itp.), ale sama skłonność – nie. Niezależnie od hipokryzji takiego podejścia oznacza ono, że osoby homoseksualne jako takie nie powinny być ani wykluczane ze wspólnoty, ani dyskryminowane.

Katechizm nie aprobuje aktów homoseksualnych, ale patrzy też oczami "pewnej liczby kobiet i mężczyzn przejawiających głęboko osadzone skłonności homoseksualne. Skłonność taka, obiektywnie nieuporządkowana, dla większości z nich stanowi trudne doświadczenie".

2357. Homoseksualizm oznacza relacje między mężczyznami lub kobietami odczuwającymi pociąg płciowy, wyłączny lub dominujący, do osób tej samej płci. Przybierał on bardzo zróżnicowane formy na przestrzeni wieków i w różnych kulturach. Jego psychiczna geneza pozostaje w dużej części nie wyjaśniona. Tradycja, opierając się na Piśmie Świętym, przedstawiającym homoseksualizm jako poważne zepsucie*, zawsze głosiła, że ,,akty homoseksualizmu z samej swojej wewnętrznej natury są nieuporządkowane”**. Są one sprzeczne z prawem naturalnym; wykluczają z aktu płciowego dar życia. Nie wynikają z prawdziwej komplementarności uczuciowej i płciowej. W żadnym wypadku nie będą mogły zostać zaaprobowane. 2358. Pewna liczba mężczyzn i kobiet przejawia głęboko osadzone skłonności homoseksualne. Skłonność taka, obiektywnie nieuporządkowana, dla większości z nich stanowi trudne doświadczenie. Powinno się traktować te osoby z szacunkiem, współczuciem i delikatnością. Powinno się unikać wobec nich jakichkolwiek oznak niesłusznej dyskryminacji. Osoby te są wezwane do wypełniania woli Bożej w swoim życiu i – jeśli są chrześcijanami – do złączenia z ofiarą krzyża Pana trudności, jakie mogą napotykać z powodu swej kondycji. 2359. Osoby homoseksualne są wezwane do czystości. Dzięki cnotom panowania nad sobą, które uczą wolności wewnętrznej, niekiedy dzięki wsparciu bezinteresownej przyjaźni, przez modlitwę i łaskę sakramentalną, mogą i powinny przybliżać się one – stopniowo i zdecydowanie – do doskonałości chrześcijańskiej.

* Por. Rdz 19, 1-29; Rz 1, 24-27; 1 Kor 6, 9; 1 Tm 1, 10. ** Kongregacja Nauki Wiary, dekl. Persona humana, 8.

Franciszek o „ludzkim sercu”

Takie „ludzkie podejście” pogłębia w wielu wypowiedziach obecny papież. W Wielki Piątek 19 kwietnia 2019 Franciszek wystąpił w programie rozrywkowym BBC2 „Pielgrzymka”. Stephen Amos, brytyjski komik, wypomniał w nim papieżowi, że jako gej czuje się w Kościele nieakceptowany. Franciszek odpowiedział:

„Nie jest dobrze przywiązywać większe znaczenie do przymiotnika »homoseksualny« niż do rzeczownika »osoba«. Wszyscy jesteśmy ludźmi i mamy godność. Nie ma znaczenia, kim jesteś i jak żyjesz – nie tracisz swojej godności.

Są ludzie, którzy wolą wybierać bądź wykluczać ludzi z powodu przymiotnika. Oni nie mają ludzkiego serca”.

Franciszek - papież rewolucjonista - wypowiada się o osobach homoseksualnych z życzliwością i empatią. W lipcu 2013 pierwszy raz zadał słynne pytanie: "Kim jesteśmy, by ich osądzać?". Powtórzył je w rozmowie z dziennikarzami w 2016 roku, zapytany, czy zgadza się, że Kościół powinien przeprosić wspólnotę osób homoseksualnych za to, że usuwał je na margines.

"Jeśli ktoś jest homoseksualistą i z dobrą wolą poszukuje Boga, kimże jestem, by go oceniać? - według AP Franciszek odniósł się w ten sposób do kwestii księży homoseksualistów w Kościele katolickim.

Franciszek stwierdził również, że

geje nie powinni być marginalizowani i powinni stanowić integralną część społeczeństw, w których żyją.

Papież przypomniał jednocześnie nauczanie Kościoła katolickiego - według niego homoseksualizm nie jest grzechem, jest nim natomiast praktykowanie homoseksualizmu, czyli gejowski i lesbijski seks. Wbrew interpretacjom osób zauroczonych jego stylem bycia, Franciszek niewiele wyszedł poza przekaz katechizmu. Zaskakująco wrogo zabrzmiał w jego ustach stereotyp homoseksualnego lobby: "Problemem nie jest taka orientacja sama w sobie, musimy być sobie braćmi. Problemem jest wywieranie nacisku za pomocą tej orientacji, lobby chciwych ludzi, lobby polityczne i masońskie, tak wiele różnych lobby".

W listopadzie 2013 roku Watykan rozesłał biskupom całego świata ankietę z 38 pytaniami dotyczącymi nauczania o rodzinie w czasach "problemów i wyzwań". Odpowiedzi na Zachodzie Europy wskazywały, że większość wiernych nie zna nauki Kościoła o rodzinie, akceptuje rozwody i jest otwarta na wszystkie formy współżycia, od związków jednopłciowych po rodziny patchworkowe. Powszechne jest współżycie par przed ślubem "na próbę", coraz częstszy równoczesny ślub kościelny i chrzest dziecka.

W sondażu TNS dla "Gazety Wyborczej" zadaliśmy wtedy pytania z tej "ankiety Franciszka". Odpowiedzi wskazały na konserwatyzm Polaków. Na pytanie, czy należy "przyjąć do wspólnoty wiernych pary homoseksualne wychowujące dzieci - objąć je opieką duszpasterską i przekazem wiary", aż 63 proc. odpowiedziało "nie".

Fałszywe stereotypy prowadzą do nienawiści

Dzisiejsza nauka i wszelka racjonalna debata o LGBT potępia szerzenie homofobicznych stereotypów. W uchwale z 4 listopada 2016 roku Polskie Towarzystwo Seksuologiczne przypomniało, że dyskryminacja osób homoseksualnych nie ma podstaw w nauce i prawie, a próby „korygowania” orientacji seksualnej są niebezpieczne. Oto argumenty PTS:

  • Orientacja heteroseksualna, homoseksualna i biseksualna to równie prawidłowe warianty rozwojowe seksualności człowieka. Osoby homoseksualne stanowią około 5 proc. populacji;
  • Homoseksualizm nie jest chorobą – w Polsce został wykreślony z list chorób i zaburzeń psychicznych w 1973 roku;
  • W 1991 roku homoseksualizm ostatecznie usunięto z Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób i Problemów Zdrowotnych;
  • Terapie „korekcyjne” dla osób homoseksualnych mogą prowadzić do zaburzeń psychicznych. Propagowanie takich terapii „jest niezgodne ze współczesną wiedzą na temat seksualności człowieka”;
  • Powtarzanie negatywnych stereotypów o osobach homoseksualnych może skutkować nawet ich próbami samobójczymi. Poza tym przyczynia się „do pogłębiania szkodliwych podziałów społecznych” i „wzrostu postaw nienawiści”;
  • Konieczna jest „rzetelna edukacja na temat seksualności”.

17 listopada 2016 uchwałę seksuologów poparło Polskie Towarzystwo Psychologiczne. "Szczególnego podkreślenia wymaga wskazanie negatywnych, społecznych konsekwencji szerzenia opinii sprzecznych z współczesną wiedzą na temat seksualności człowieka i kształtowanie uprzedzeń”.

Udostępnij:

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze