„Proces ewaluacji polskiego Krajowego Planu Odbudowy trwa. Podstawą oceny są kryteria wyszczególnione w rozporządzeniu […], 11 głównych elementów, które oceniamy w każdym Planie. Są tam nadal problemy, które należy rozwiązać, by ten proces mógł zostać zakończony. Jesteśmy w stałym kontakcie z polskimi władzami. Rzeczywiście badamy także kwestię pierwszeństwa prawa UE i wpływ tej kwestii na KPO” – powiedział podczas wideokonferencji prasowej 6 września 2021 wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Valdis Dombrovskis.
To już drugi przedstawiciel Komisji Europejskiej, który w ostatnich dniach potwierdził, że „prymat prawa UE” jest powodem wstrzymania akceptacji polskiego KPO. W czwartek 2 września w niemal identycznych słowach wypowiedział się komisarz ds. gospodarczych Paolo Gentiloni.
Politycy PiS próbowali przekonywać, że słowa Gentiloniego to niesubordynacja i wypadek, bo zupełnie co innego mówiła podczas wizyty w Polsce wiceprzewodnicząca KE Věra Jourová. Jeszcze 6 września rano, podczas wywiadu w „Politycznym Graffiti” Polsat News mówił tak wiceminister ds. europejskich Konrad Szymański. Z drugiej strony Zbigniew Ziobro domagał się „przeprosin za nietakt” i „szantaż” wobec polskich władz.
Stanowisko przekazane 6 września przez Valdisa Dombrovskisa – który rangą w KE dorównuje wiceprzewodniczącej Jourovej – potwierdza, że
Komisja mówi w tej sprawie jednym głosem. Nie wydała zgody na polski KPO m.in. dlatego, że rząd PiS próbuje podważyć prymat prawa UE w upolitycznionym Trybunale Konstytucyjnym Julii Przyłębskiej.
Brak zgody to brak kasy
Jak pisaliśmy w OKO.press chodzi o sprawę z wniosku Mateusza Morawieckiego. Premier złożył go w marcu 2021 roku, domagając się, by TK ogłosił, że wyroki unijnego Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu dotyczące polskich sądów nie mogą być stosowane w polskim porządku prawnym. Bo zabrania tego konstytucja.
Kolejne rozprawy były wielokrotnie przekładane – ostatnio z 31 na 22 września 2021. Zdaniem ekspertów, jeżeli TK przychyli się do interpretacji premiera, Polska de facto wypowie UE posłuszeństwo, ogłaszając prawny polexit.
Dla UE prymat prawa unijnego i jurysdykcji TSUE to absolutna podstawa. Dlatego komisarz ds. sprawiedliwości Didier Reynders napisał do Morawieckiego list, w którym wezwał go do wycofania wniosku z TK. Został jednak zignorowany.
Jeszcze w połowie lipca wydawało się, że Bruksela zaakceptuje polski KPO.
Przypomnijmy: to dokument, w którym rząd wyjaśnia Komisji, jak zamierza spożytkować pieniądze z Funduszu Odbudowy UE. Fundusz ma posłużyć do podreperowania gospodarek dotkniętych pandemią oraz pomóc państwom członkowskim wejść na nowy etap rozwoju. Polska wnioskowała na razie o 24 mld euro grantów i 12 mld euro tanich pożyczek. Do dyspozycji ma jeszcze ponad 20 mld w pożyczkach.
Ale kiedy w lipcu na wokandę TK wróciły sprawy dotyczące wyższości konstytucji nad unijnym prawem, a Polska postanowiła zignorować orzeczenia TSUE Komisja nagle przestała się spieszyć. Od tego czasu proces ewaluacji stanął w miejscu.
Rząd PiS przekonuje, że KE nie zgłasza już żadnych technicznych uwag do treści KPO i gorączkowo szuka przyczyny opóźnień, którą można by przekazać opinii publicznej bez wizerunkowych strat. Nieoficjalnie od lipca wiadomo było jednak, że problemem jest właśnie praworządność. Dziś wiemy to już na pewno. Żadnej „kakofonii w KE” nie ma.
W sumie 18 planów zatwierdzonych
Tymczasem do innych krajów ruszyły już pierwsze wypłaty środków z Funduszu Odbudowy. W połowie sierpnia otrzymały je:
- Francja,
- Litwa,
- Hiszpania,
- Włochy,
- Grecja,
- Luksemburg,
- Belgia
- i Portugalia.
Na zaliczki czekają już także kraje, których KPO zaakceptowała zarówno Komisja Europejska, jak i Rada UE. Są to: Austria, Dania, Niemcy, Łotwa, Słowacja, Chorwacja, Cypr, Słowenia. 6 września 2021 Rada dała zielone światło także Planom z Irlandii i Czech.
W sumie już 18 państw członkowskich ma zatem zgody obu instytucji. Na akceptację Komisji czeka jeszcze dziewięć:
- te, które przesłały KPO stosunkowo późno, czyli Malta, Estonia, Rumunia, Szwecja i Finlandia;
- państwa, które jak dotąd nie wysłały KPO, bo trwają w nich próby sformowania stabilnego rządu, czyli Bułgaria i Holandia;
- dwa kraje, które mają problemy z praworządnością: Polska i Węgry.
Zgodnie z rozporządzeniem wprowadzającym Fundusz, Komisja Europejska ma dwa miesiące na zaopiniowanie KPO, chociaż okres ten może wydłużyć, gdy zajdzie taka potrzeba. Potem przesyła go do Rady UE, która ma miesiąc na wydanie opinii i przegłosowanie Planów kwalifikowaną większością głosów.
Dopiero po głosowaniu w Radzie państwa członkowskie mogą podpisać z Komisją umowy na przekazanie pieniędzy. Na początek dostają 13 proc. kwoty, o jaką wnioskują w KPO – w przypadku Polski będzie to 4,7 mld euro. Kolejne transze będą przyznawane na zasadzie refundacji poniesionych kosztów, które muszą odpowiadać „kamieniom milowym”. Czyli strategicznym celom pokrywającym się z zielonymi i cyfrowymi ambicjami Unii.
Zaraz się zlecą zioberskie trolle przekonujące, że to tylko potwierdza ich przekonania o "niepraworządności unijnej" i nawołujący do opuszczenia Wspólnoty. Pamiętajcie: wszystko, co napiszecie teraz w wolnej Polsce zostanie wykorzystane przeciwko wam, kanalie.
a bo to gamoni mało? niech się zlatują. ja tam lubię patrzyć jak stroszą piórka. ziobro traci ludzi i jest kolejny do wyautowania. żadne "spłaszczanie struktury sądownictwa" mu nie pomoże. wszystko co robią jest na próżno.
Polska jest na kursie kolizyjnym z Unią niemalże od dnia przystąpienia do niej (przy akceptacji znacznej części wyborców). Rekordowa ilość wyroków ETPC przeciwko Polsce jeszcze sprzed objęcia władzy przez PIS mówi sama za siebie. Podobnie jak tlący się od samego początku konflikt w sprawie węgla i energii. Unia to nie sowiety więc jej modus operandi to konsensus wszystkich członków a nie pałka a nawet nie rządy większości. A tymczasem państwa członkowskie dzielą się na biorców i dawców. OKO jak dotąd nie zauważa głęboko korupcyjnego charakteru funduszy europejskich w Europie Wschodniej. Bez tych miliardowych transferów Polacy musieliby zupełnie inaczej główkować nad swoim budżetem i PIS musiałby zupełnie inaczej rozmawiać z wyborcami. Na chwilę obecną te pieniądze, które Polska dostaje na bieżąco są zupełnie wystarczające do utrzymania władzy. Oczywiście Polski Ład utrwalałby obecny stan rzeczy daleko bardziej, ale i bez tych ewentualnych dodatkowych gigantycznych funduszy, jedynie z wykorzystaniem bieżących przelewów rząd nie straci popularności, nie będzie musiał radykalnie zwiększyć obciążeń, a przy odpowiedniej narracji może nawet zyskać dodatkowe poparcie wśród ogólnie eurosceptycznego polskiego elektoratu. Dlatego obstawiam, że w sprawie "praworządności" rząd będzie kluczył (treści wyroków Przyłębskiej będą dopasowywane do narracji) ale się nie ugnie i deformy nie cofnie.
Konstytucja jest najwyższym prawem w Polsce i dlatego deleguje pewne uprawnienia na traktaty międzynarodowe, które podpisał polski rząd i zatwierdził parlament. Taki traktat oczywiście powinien być zgodny z Konstytucją – co w przypadku traktów UE wymagało dostosowania w detalach naszej Konstytucji, tak by się oba dokumenty zgadzały.
W zapytaniu Morawieckiego nie chodzi więc w ogóle o Konstytucję, a o to, by akty niższego rzędu, nawet niezgodne z Konstytucją, mogły łamać zobowiązania traktatowe.
Wyrok tzw. TKJP oznaczać będzie, że rząd PiS będzie mógł nie przestrzegać zapisów jakichkolwiek umów międzynarodowych podpisanych przez Polskę wg. swojego widzimisię. Na przykład NATO.
Putin otwiera szampana i wysyła SMS z poleceniami dla Kaczyńskiego na następną pięciolatkę.
Po wyjściu z UE, wyjście z NATO i reaktywacja Układu Warszawskiego z Białorusią i Rosją. W ramach bratniej pomocy dostarczą węgiel.
Węgiel ukradziony Ukraińcom.
Dziwne to czasy kiedy polski, legalnie wybrany rząd w sposób oczywisty działa na szkodę Polski…. ale zaraz, już to kiedyś było ???
Ale żeby to były jakieś diaboliczne machinacje! Nie, to zwykła głupota, która doprowadziła nasz naród już nieraz do zguby.
no i "ucho sie urwalo …." – bankomat kaputt
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Zgraja samonapędzających się idiotów. Zapamiętajmy te wszystkie nazwiska, żeby w przyszłości któregoś nieopatrznie nie przegapić.