Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej miał dziś wydać orzeczenie, które otworzyłoby furtkę do ignorowania przez rząd PiS wyroków TSUE dotyczących polskiego sądownictwa. Rozprawa została przełożona dzięki przemyślanej interwencji RPO. Prezes Przyłębska nie kryła irytacji
To już kolejna rozprawa, na której podporządkowany interesom władzy Trybunał Konstytucyjny miał orzec o zgodności interpretacji art. 1 i 19 Traktatu o UE z polską konstytucją. Wniosek do TK złożył 29 marca 2021 premier Mateusz Morawiecki. Jak tłumaczył rzecznik rządu, chodziło o to, by Trybunał potwierdził wyższość konstytucji nad prawem UE.
Nad wnioskiem miał pochylić się TK w pełnym składzie, pod przewodnictwem prezes Przyłębskiej. W wydaniu wyroku uczestniczyć będą m.in. "dublerzy": Mariusz Muszyński, Jarosław Wyrembak i Justyn Piskorski. Zgodnie z wyrokiem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z 7 maja 2021 tak obsadzony skład TK nie spełnia wymogów Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.
Dzisiejszą rozprawę przełożono najpierw na 15 lipca, potem na 3 sierpnia, a potem na 31 sierpnia.
Następca Adama Bodnara na stanowisku RPO Marcin Wiącek 5 sierpnia złożył w TK wniosek o zawieszenie postępowania i odroczenie rozprawy do czasu, aż TK wyda wyrok w sprawie, którą w lipcu zgłosił Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro. A mianowicie rozstrzygnie, czy TK w ogóle jest sądem w rozumieniu Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Jak pisaliśmy w OKO.press, Ziobrze chodziło o unieszkodliwienie wspomnianego wyżej wyroku Strasburga z 7 maja.
Na początku posiedzenia 31 sierpnia sędzia Przyłębska poinformowała, że TK oddalił wniosek Wiącka. Podobnie jak cztery późniejsze wnioski o wyłączenie ze składu orzekającego sędziów "dublerów" oraz Krystyny Pawłowicz, która ze względu na swoją polityczną przeszłość może nie być w tej sprawie bezstronna.
Reprezentujący Biuro RPO Mirosław Wróblewski w imieniu Rzecznika zgłosił wtedy kolejny wniosek: tym razem o wyłączenie ze składu sędziego Stanisława Piotrowicza. Przyłębska najpierw zarządziła 20-minutową przerwę, by Trybunał mógł się z nim zapoznać. Po przerwie odroczyła rozprawę do... 22 września, godz. 11:00.
"W tym stanie rzeczy niestety, proszę państwa, Trybunał Konstytucyjny musi zarządzić przerwę. Ponieważ musi rozpoznać ten wniosek" - stwierdziła prezes TK.
"[...] Mój apel do uczestników postępowania o traktowanie organu państwa, jakim jest Trybunał Konstytucyjny, z pełną powagą i składanie wniosków formalnych w takim terminie, aby TK mógł te wnioski rozpoznać w odpowiednim czasie, aby nie przerywać niepotrzebnie postępowania. Mówię to dlatego, że wielokrotnie w przestrzeni publicznej stawiane są Trybunałowi zarzuty, że Trybunał odracza i przerywa rozprawy" - nie kryła irytacji Przyłębska.
Tymczasem, jak tłumaczył na rozprawie Mirosław Wróblewski, RPO celowo nie zgłosił od razu pięciu wniosków o wyłączenie i czekał ze sprawą Piotrowicza do decyzji ws. pozostałych sędziów.
"Kierowaliśmy się lojalnością względem Trybunału. Wcześniejsze złożenie wniosku o wyłączenie sędziego Piotrowicza, gdyby zostało uwzględnione wraz z pozostałymi, mogłoby spowodować, że TK nie posiadałby wymaganej w ustawie minimalnej liczby sędziów do obradowania w pełnym składzie - 11 osób.
Dopiero decyzja Trybunału co do oddalenia pierwszych czterech wniosków, pozwoliła Rzecznikowi mieć pewność, że nie sparaliżuje prac Trybunału"
- tłumaczy Wróblewski w rozmowie z OKO.press.
Wniosek o wyłączenie Piotrowicza dotyczył jego przeszłości jako polityka PiS.
"Chodziło o udział sędziego Piotrowicza w pracach legislacyjnych nad ustawami, które następnie były oceniane przez TSUE. Sędzia Piotrowicz wręcz przyczynił się do powstania wątpliwości konstytucyjnych premiera. Jest osobą, która budzi uzasadnione wątpliwości co do swojej bezstronności" - wskazuje Wróblewski.
"To na tyle poważna sprawa, że wszystkie elementy proceduralne muszą być zachowane. Trybunał proceduje według swoich zasad. Ale w naszej opinii mógł rozpoznać nasze wnioski w dniu dzisiejszym - w ciągu dwóch godzin wyznaczyć skład i wydać decyzję. 22 września to dość odległa data, ale decyzja należy do TK" - przyznaje Mirosław Wróblewski.
Choć Julia Przyłębska demonstrowała dziś wzburzenie, rządzącym w Polsce politykom PiS przełożenie rozprawy jest na rękę. Postępowaniu przed TK uważnie przygląda się bowiem Unia Europejska. O wycofanie wniosku apelował do premiera m.in. unijny komisarz ds. sprawiedliwości Didier Reynders.
W KE ważą się też losy ew. skargi do TSUE o niewykonanie postanowienia i wyroku TSUE z 14 i 15 lipca 2021. Trybunał orzekł, że polski system dyscyplinarny dla sędziów zagraża ich niezależności, przez co jest sprzeczny z prawem UE. TSUE domagał się też natychmiastowego zamrożenia działania Izby Dyscyplinarnej SN w sprawach karnych o uchylenie immunitetu.
Polska początkowo nie reagowała na orzeczenia, potem, pod presją, I Prezes SN Małgorzata Manowska ograniczyła działalność Izby Dyscyplinarnej. Zdaniem ekspertów to jednak za mało, by mówić o pełnym wykonaniu decyzji TSUE. W dodatku rządzący wciąż nie zaproponowali konkretnych zmian w prawie, które urzeczywistniłyby te orzeczenia. KE może na tej podstawie wnioskować do Trybunału o kary finansowe dla Polski.
Ale problemy z praworządnością już sprowadziły na nas finansowe konsekwencje. Komisja Europejska wstrzymuje akceptację polskiego Krajowego Planu Odbudowy, który jest podstawą do wypłacenia Polsce pomocy z Funduszu Odbudowy.
Choć nie komunikuje tego oficjalnie, powszechnie wiadomo, że zwlekanie z decyzją to sposób, by wywrzeć polityczną presję na rząd PiS właśnie w sprawie praworządności i rozpraw w TK.
Odroczenie decyzji w kwestii tak fundamentalnej dla naszego członkostwa w UE pomoże rządzącym w przeciąganiu liny z KE.
Pretekstem do złożenia 129-stronicowego wniosku premiera był wyrok TSUE, w którym Trybunał odpowiedział na pytania prejudycjalne zadane przez polski Naczelny Sąd Administracyjny. TSUE dał NSA kryteria oceny nowelizacji ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa. Zdaniem rządzących przekroczył tym samym swoje kompetencje.
Wniosek był najpewniej elementem politycznej rozgrywki między Morawieckim a Zbigniewem Ziobrą. Premier mógł w ten sposób pokazać ministrowi, że równie mocno broni przed UE "polskiej suwerenności".
We wniosku Morawiecki postuluje, by TK orzekł, że wyroki TSUE wyznaczające europejski standard niezależności i niezawisłości sędziów, nie mogą być stosowane w polskim porządku prawnym.
Eksperci prawa europejskiego nie mają wątpliwości: jeżeli TK przychyli się tego postulatu, dla Polski oznaczać to będzie prawny polexit. W OKO.press konsekwencje wniosku drobiazgowo analizował m.in. prof. Stanisław Biernat, sędzia TK w stanie spoczynku.
Ostatnia rozprawa, na której strony postępowania przedstawiały swoje argumenty, odbyła się 13 lipca 2021. Jak relacjonowała Anna Wójcik, przedstawiciele Sejmu, Prezydenta i Prokuratora Generalnego entuzjastycznie odnieśli się do postulatów premiera. Przeciwko był jedynie Rzecznik Praw Obywatelskich, wówczas jeszcze Adam Bodnar.
Bodnar podkreślał, że postępowanie powinno być umorzone, a jeżeli TK ma wątpliwości co do interpretacji przepisów prawa unijnego, może zadać TSUE pytanie prawne. Wskazywał także, że przychylenie się do wniosku premiera będzie furtką, by nie stosować w Polsce wyroków Trybunału w Luksemburgu. Dopytywał też, czy we wniosku premiera nie chodzi o wyłączenie polskiego sądownictwa spod wymogu niezawisłości.
Sądownictwo
Świat
Adam Bodnar
Mateusz Morawiecki
Julia Przyłębska
Marcin Wiącek
Komisja Europejska
Trybunał Konstytucyjny
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej
Unia Europejska
Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.
Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.
Komentarze