0:00
0:00

0:00

"Tak proszę państwa, zwyciężymy. Mamy siły dziś i mamy na przyszłość, bo to będzie długo trwało. Ale z całą pewnością zwyciężymy i to będzie zwycięstwo nie tylko w skali naszego narodu, w skali naszego państwa.

To będzie zwycięstwo w skali Europy, a nawet szerzej - w skali całego świata, bo dobro w końcu musi pokonać zło. Jestem głęboko przekonany, że pokona"

- mówił w niedzielę 16 stycznia 2020 Jarosław Kaczyński na gali zorganizowanej przez "Gazetę Polską". Prezes PiS odbierał laur "Człowieka Roku".

Gdy szef obozu rządzącego zapowiedział ostateczne zwycięstwo nad opozycyjnymi siłami zła, widownia zerwała się na równe nogi, urządzając swojemu prezesowi owację na stojąco. Wśród wiwatujących kamera pokazała m.in. premiera Mateusza Morawieckiego, marszałek Sejmu Elżbietę Witek, byłego szefa MON Antoniego Macierewicza i...

szefa Krajowej Rady Sądownictwa sędziego Leszka Mazura

(na zdjęciu wiwatuje po prawej stronie Antoniego Macierewicza).

Przypomnijmy, że KRS jest konstytucyjnym organem stojącym na straży niezawisłości sądów i niezależności sędziów. W grudniu 2017 roku Sejm przyjął nową ustawę o KRS, nieznacznie różniącą się od wersji, przeciwko której w lipcu 2017 roku w całej Polsce protestowały tysiące osób.

W wyniku wejścia nowelizacji w życie, przed końcem konstytucyjnie określonej czteroletniej kadencji, przerwano kadencję wszystkich osób zasiadających w starej KRS. Nowa KRS została wybrana w marcu 2018 roku na podstawie znowelizowanej ustawy. Sędziów do KRS wybierali nie sędziowie, ale parlament.

Na czele nowej rady powołanej wg przygniatającej większości ekspertów wbrew konstytucji, stanął właśnie Leszek Mazur, wówczas 56-letni sędzia z Częstochowy. Radę "zalegalizował" później podporządkowany władzy Trybunał Konstytucyjny:

Przeczytaj także:

Dla porządku dodajmy jeszcze słowo o nagrodzie, którą fetował Mazur. Od 2015 roku to już drugi tytuł Człowieka Roku "Gazety Polskiej" dla Jarosława Kaczyńskiego (trzeci, jeśli policzymy nagrodę 25-lecia). Trzy razy w ciągu ostatnich pięciu lat tym prestiżowym w obozie PiS laurem został uhonorowany premier Mateusz Morawiecki.

Władza PiS na bakier z logiką

Gdyby Prawo i Sprawiedliwość poważnie traktowało przeforsowane przez siebie zmiany w wymiarze sprawiedliwości sędzia Leszek Mazur powinien już mieć postawione zarzuty dyscyplinarne za swoje zachowanie na gali "Gazety Polskiej".

Tak jak Dorota Lutostańska z Olsztyna, która z okazji 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości pozowała do zdjęcia w koszulce z napisem "Konstytucja". Powołany przez ministra Zbigniewa Ziobrę rzecznik dyscyplinarny Michał Lasota stwierdził,

że napis "Konstytucja" jednoznacznie związany jest z ruchem społecznym i politycznym.

Tak jak sędzia Jarosław Ochocki z Poznania, któremu rzecznik dyscyplinarny Przemysław Radzik wytoczył sprawę za wpis na Twitterze. Sędzia skrytykował słowa Andrzeja Dudy o „czyszczeniu” Polski, w tym z niezależnych sędziów.

Tak jak prokurator Beata Mik z zarzutami dyscyplinarnymi za pisanie tekstów prawniczych do „Rzeczpospolitej”, w których krytykowała „dobrą zmianę” w prokuraturze.

Logicznie rzecz biorąc, domniemana stronniczość sędziów i prokuratorów w stosunku do władzy powinna stanowić tak samo mocny (a nawet mocniejszy!) delikt dyscyplinarny jak analogiczne zarzuty o stronniczość względem opozycji. Jednak logika działań nie należy do najsilniejszych atutów obozu "dobrej zmiany". Opisywaliśmy to w OKO.press również na przykładzie nowej sędzi TK prof. Krystyny Pawłowicz:

Mazur łamie zasadę apolityczności

Gdy PiS przedstawiał pod koniec 2019 roku założenia ustawy dyscyplinującej, poseł Jacek Ozdoba tak chwalił nowe prawo: "Dbamy, by sędzia zarówno na sali rozpraw, jak i wtedy, gdy zdejmuje togę, zachowywał apolityczność i nie uczestniczył w sporze politycznym".

Szef KRS Leszek Mazur oklaskując na stojąco polityczne przemówienie Jarosława Kaczyńskiego w sposób rażący i oczywisty nie zachował apolityczności i złamał zachwalaną przez PiS zasadę, że sędzia nie może uczestniczyć w sporze politycznym.

Przypomnijmy, że w ostatecznie uchwalonej i podpisanej przez prezydenta wersji ustawy dyscyplinującej zmieniono zapis o "zakazie działań o charakterze politycznym" i zastąpiono go zakazem-cytatem z Konstytucji (art. 178 p. 3) o „działalności publicznej nie dającej się pogodzić z zasadami niezależności sądów i niezawisłości sędziów”.

Jak pisaliśmy w OKO.press, w praktyce sędziowie nadal będą mogli być karani np. za spotkania z obywatelami lub za krytykę obecnej władzy, bo władze PiS w opaczny sposób interpretują pojęcie „działalności publicznej”.

Dziś należy dodać, że opaczna interpretacja dotyczy tylko sędziów nieposłusznych władzy PiS, tych posłusznych - jak sędzia Leszek Mazur - w praktyce nie obowiązują żadne reguły dotyczące aktywności publicznej.

Mazur: To nie była agitacja. Kłamstwo

Sędzia Mazur, tłumacząc się z owacji dla prezesa PiS stwierdził, że było to poparcie dla wartości, a nie dla konkretnego polityka.

[Kaczyński] mówił o zwyciężaniu nie tylko w kontekście bieżącej walki politycznej, ale mówił szerzej o zwyciężeniu w Europie czy na świecie. Padało tam wyraźnie takie sformułowanie, że chodzi o zwycięstwo w walce o wartości

Wypowiedź dla radia RMF FM,17 lutego 2020

Sprawdziliśmy

Albo sędzia Mazur niedosłyszy, albo świadomie kłamie: przemówienie prezesa Kaczyńskiego było wyłącznie agitacją polityczną

Uważasz inaczej?

Istnieją trzy interpretacje tego, co mówi sędzia Mazur:

  1. nie słyszał, co mówi Jarosław Kaczyński. To mało prawdopodobne, bo siedział blisko sceny, a impreza była dobrze nagłośniona,
  2. nie zrozumiał, co mówi Jarosław Kaczyński. To również mało prawdopodobne, bo przemówienie prezesa PiS było jasne i oczywiste dla każdego słuchacza minimalnie rozumiejącego kontekst polityczny słów Kaczyńskiego,
  3. świadomie kłamie, najbardziej prawdopodobne.

Najkorzystniejsza dla sędziego Mazura byłaby pierwsza hipoteza. Mógł się przez chwilę zdrzemnąć, odpłynąć myślami, wdać się z kimś w pogawędkę. Jednak szef neo-KRS tłumaczy się inaczej, twierdząc, że Kaczyński nie powiedział tego, co powiedział.

Jednak interpretacji Mazura nie podzielają ani media bliskie obozowi władzy, ani Polska Agencja Prasowa.

Portal wPolityce.pl donosi: "Prezes PiS mobilizuje do ciężkiej pracy przed majowym starciem: Musimy wygrać tę bitwę. Mamy ku temu siły. Pokazaliśmy to w zeszłym roku".

Zaś PAP tak cytuje słowa prezesa PiS, które entuzjastycznie oklaskiwał sędzia Mazur:

"Pomyślałem, a właściwie inni mi podpowiedzieli, że [dostałem nagrodę] pewnie za to, że dwukrotnie formacja polityczna, na której czele stoję, wygrała wybory. Sądzę, że to była przyczyna, ale

wydaje mi się też, że moim obowiązkiem jest przypomnieć o tym - choć wszyscy o tym wiemy - że przed nami jeszcze jedne (wybory-PAP). Te decydujące.

Ktoś może powiedzieć, że to nie jest właśnie chwila i miejsce stosowne, żeby o tym mówić, ale jeśli jest niestosowne, to ja będę niestosowny. Ta bitwa trwa i musimy ją wygrać. Musimy ją wygrać. Mamy ku temu siły. Pokazaliśmy to w zeszłym roku i mam nadzieję, że pokażemy także w tym" - mówił Kaczyński. Jego słowa dotyczące walki dobra ze złem również zostały wypowiedziane w kontekście majowych wyborów prezydenckich.

Kilka akapitów o trójpodziale władzy

Tytuł "Człowieka Roku" dla Jarosława Kaczyńskiego na gali "Gazety Polskiej" świętowała również prezes Trybunału Konstytucyjnego Julia Przyłębska. Kamery nie wychwyciły jej entuzjazmu wobec przemówienia prezesa PiS, przyjmujemy więc z dobrą wolą, że podczas politycznej agitacji prezesa PiS Przyłębska zachowywała daleko idącą powściągliwość: nie wstawała do owacji na cześć polityka i nie klaskała po jego słowach. Samą zaś obecność na uroczystości organizowanej przez jedno z mediów trudno podciągnąć pod uchybienie zasadzie niezależności sędziowskiej.

Warto jednak przy tej okazji przypomnieć, jak prezes Przyłębska interpretuje zasadę trójpodziału władz, bo jej podejście do tej kwestii jest emblematyczne dla obozu PiS i przychylnych władzy sędziów.

"Trójpodział władzy polega na tym, że suweren jest istotą państwa prawnego w Polsce. Władza sądownicza musi być wkomponowana w kontrolę suwerena. Wtedy będzie naruszenie trójpodziału władzy, gdy jeden z tych elementów władzy stanie się niezależny (...)" - mówiła Przyłębska w sierpniu 2018 roku w programie "Bez Retuszu" na antenie TVP INFO.

Daniel Flis na łamach OKO.press przypominał wówczas sędzi Przyłębskiej:

"Twórcy Konstytucji postarali się o to, by Naród poprzez władzę ustawodawczą i wykonawczą mógł mieć wpływ na kształt sądownictwa. Parlament, rząd i prezydent decydują o treści prawa, regulującego działania sądów, procedurę wyboru i awansu sędziów oraz kodeksy, według których orzekają. Na tym głównie polega ich rola kontrolna wobec sądownictwa. Z drugiej strony, przepisy ustanawiane przez władzę ustawodawczą i wykonawczą muszą mieścić się w ramach Konstytucji. Jeśli się nie mieszczą, z systemu prawa może usunąć je Trybunał Konstytucyjny, co z kolei jest narzędziem kontroli sprawowanym przez władzę sądowniczą.

Ten system wzajemnej kontroli władz zapisany w Konstytucji jest jednak krok po kroku rozmontowywany przez PiS.

  • Trybunał Konstytucyjny nie kontroluje już procesu stanowienia prawa, bo po odmówieniu przez Andrzeja Dudę zaprzysiężenia sędziów TK wybranych przez poprzedni parlament, dopuszczeniu do orzekania ich dublerów i zawieszeniu w obowiązkach kolejnych trzech sędziów pod pretekstem niewłaściwego ich wyboru kontrolę nad Trybunałem przejęły osoby posłuszne partii rządzącej;
  • Po niekonstytucyjnym wygaszeniu kadencji sędziowskich członków Krajowej Rady Sądownictwa zastąpili ich sędziowie wybrani przez posłów PiS i Kukiz’15. Nominaci polityków będą mieli więc władzę nad obsadzaniem stanowisk sędziowskich;
  • Po wejściu w życie ustawy o Sądzie Najwyższym powstanie w niej Izba Dyscyplinarna obsadzona w zupełności przez upolitycznioną KRS. Politycy obozu rządzącego będą mogli więc pośrednio wpływać na karanie sędziów i innych prawników, a nawet usuwanie ich z zawodu;
  • Szczególną rolę w obsadzaniu stanowisk i dyscyplinowaniu przedstawicieli zawodów prawniczych zdobył Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości i prokurator generalny w jednej osobie. Samodzielnie mianuje prezesów i wiceprezesów sądów, inspiruje śledztwa i postępowania dyscyplinarne przeciwko sędziom, wybiera sędziów oskarżających i sądzących w sprawach dyscyplinarnych.

Jak łatwo zauważyć, równowaga władz na tych zmianach mocno ucierpiała. Ucierpią też obywatele, którzy nie będą już mogli liczyć na ochronę sądów przed nadużyciami polityków. A skoro tak, ich władza zamiast wzmocnić się, osłabnie. Parafrazując słowa prezes Przyłębskiej, można powiedzieć, że istota władzy zwierzchniej Narodu związana jest z jej trójpodziałem.

Gdy jedna z nich pochłonie pozostałe, obywatele przestają się liczyć".

Jak pokazuje m.in. przykład sędziego Leszka Mazura liczy się za to przychylność sędziów dla rządzących, co konstytuuje nową zasadę trójpodziału władzy w czasach rządów PiS. Definiuje się ją obecnie jako system wzajemnej przychylności władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej.

;
Na zdjęciu Michał Danielewski
Michał Danielewski

Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi

Komentarze