0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ilustrację wykonała Weronika SyrkowskaIlustrację wykonała ...

Jeśli badacz skutecznie obali powszechnie uznaną teorię naukową, otworzy sobie drzwi do wielkiej kariery. Jeśli próbuje to zrobić zwykły człowiek, prawdopodobnie drzwi do zrozumienia tej teorii zatrzaśnie sam przed sobą.

„Wszyscy chcą słyszeć tylko to, w co i tak już wierzą. Nikt nigdy nie chce usłyszeć prawdy” – mówi w jednym z odcinków BoJack Horseman, tytułowy bohater hitowego serialu Netfliksa.

Choć tak definitywne stawianie sprawy jest przesadą, porusza ono sedno.

Przeczytaj także:

Moja prawda

W rozmowie przeprowadzonej przez internetowy Kanał Zero z aktywistami Ostatniego Pokolenia prowadzący starali się zaprezentować siebie jako „obiektywnych poszukiwaczy prawdy”. Brylował w tym zwłaszcza dziennikarz Robert Mazurek, który w jednym momencie przekonywał, że nie ma kompetencji, by podważać opinie naukowców, a w drugim — właśnie to robił.

Mazurek mówił też, że „konsensus w nauce jest czymś absolutnie zbrodniczym”, powołując się przy tym na autorytet naukowców, którzy podważają wpływ człowieka na klimat. Szkopuł w tym, że są to osoby niebędące specjalistami w zakresie klimatu, mające w swoim CV pracę dla koncernów paliwowych lub „wyklęte” ze świata nauki za szerzenie niepopartych żadnymi dowodami twierdzeń.

Prowadzący, przedstawiając się jako osoba „obiektywna”, wykazał się paradoksalnie postawą wręcz odwrotną. I pokazał, jak wielkim problemem może być to, gdy próbujemy podważać naukę, choć sami naukowcami nie jesteśmy.

Jeśli w ramach poszukiwania faktów chcemy zrobić „własny research”, musimy mieć kompetencje, by odpowiednio zinterpretować wyniki. Jednocześnie musimy też nastawić się na to, że szukamy faktów, a nie potwierdzenia dla swoich przekonań. Tymczasem – parafrazując słowa BoJacka Horsemana

ludzie często nie wyszukują w internecie prawdy, tylko to, w co i tak już wierzą.

Zanim wyjaśnimy, jak do ustaleń dochodzą naukowcy i dlaczego warto ufać procesowi naukowemu, przyjrzyjmy się dokładniej temu, dlaczego nie powinniśmy ufać samym sobie.

Mnie należy się więcej

W pewnym eksperymencie poproszono ludzi, by pieniądze, które otrzymali za wypełnianie kwestionariuszy, rozdzielili między sobą i drugą osobę, która wykonywała to samo zadanie. Gdy mówiono im, że druga osoba wypełniła o połowę mniej kwestionariuszy i miała na to o połowę mniej czasu, uczestnicy eksperymentu dzielili zapłatę „sprawiedliwie”. Mniej więcej dwie trzecie zostawiali sobie, a jedną trzecią przekazywali tej drugiej osobie. Gdy mówiono im, że to jednak oni wykonali o połowę mniej pracy w o połowę krótszym czasie, pieniędzmi dzielili się po równo.

Sytuacja wyglądała podobnie przy obu zmiennych. Nawet jeśli druga osoba pracowała dwa razy dłużej lub wypełniła dwa razy więcej kwestionariuszy, większość uczestników eksperymentu znajdywała wyjaśnienie, by samemu sobie zapłacić więcej. Bo przecież albo zrobiła więcej w krótszym czasie, albo zrobiła mniej, ale pracowała dłużej.

Tak właśnie działa egotyzm atrybucyjny – tendencja do wierzenia, że to, co jest korzystne dla nas samych, jest również sprawiedliwe.

Ciekawe wnioski płyną też z badań opublikowanych przez Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne. Wykazały one, że jeśli mamy możliwość dowiedzenia się, jak nasze działanie wpłynie na kogoś innego, 40 proc. osób wybierze niewiedzę. Często po to, aby mieć pretekst do działania samolubnego.

„Przykłady takiej umyślnej niewiedzy są powszechne w życiu codziennym. To, na przykład, ignorowanie przez konsumentów informacji o problematycznym pochodzeniu kupowanych przez nich produktów” – mówi Linh Vu, główna autorka badania i doktorantka na Uniwersytecie w Amsterdamie.

To z kolei przykład „efektu Pollyanny”. Czyli tendencji do poszukiwania pozytywnych elementów w każdej sytuacji, a jednocześnie ignorowania tego, co przykre lub nieprzyjemne.

Podobnie działa „efekt potwierdzenia” – szukamy (mniej lub bardziej świadomie) informacji potwierdzających nasze przekonania, a nie im zaprzeczających.

Lista tzw. błędów poznawczych jest bogata. Dlaczego jednak o tym wspominamy?

By pokazać, że mamy bardzo subiektywne podejście do oceny rzeczywistości i jesteśmy narażeni na popełnianie wielu błędów. Gdy do tego nie posiadamy odpowiednich kompetencji, a mimo to „robimy własny research” w internecie dotyczący nauki, możemy w łatwo sposób zwieść samych siebie.

Problem z „własnym researchem”

„Nie jesteś tak mądrą osobą, jak ci się wydaje” – stawia sprawę wprost prof. Melanie Trecek-King, która prowadzi stronę Thinking Is Power.

W artykule przetłumaczonym przez Naukę o Klimacie wyjaśnia: „Jeśli nie jesteś ekspertem w dziedzinie, którą »badasz«, prawie na pewno nie jesteś w stanie w pełni zrozumieć niuansów i złożoności tematu. O byciu ekspertem świadczą wyższe stopnie naukowe, opublikowane badania i lata doświadczenia w swojej poddziedzinie. Specjaliści znają materiał dowodowy i metodologie stosowane przez badaczy. I co ważne – są świadomi tego, czego nie wiedzą. Czy eksperci mogą się mylić? Pewnie. Ale jest to o wiele mniej prawdopodobne niż to, że myli się ktoś, kto ma niewielkie pojęcie o temacie”.

Trecek-King zwraca też uwagę, że badania naukowe są skomplikowane – podobnie jak i naukowa literatura. Różne badania dostarczają różnych dowodów i mogą prowadzić do nieco odmiennych wniosków. „Ekspert ma rozeznanie w tych niuansach, dla laika mogą być one poważną barierą w zrozumieniu tego, jak dane badanie ma się do całościowego obrazu sytuacji” – tłumaczy.

Czy to prawda?

Dzięki własnemu researchowi wiem więcej o klimacie niż ci wszyscy naukowcy

Sprawdziliśmy

Nie posiadamy kompetencji, by podważać ustalenia 99 proc. naukowców. Nasza ocena sytuacji jest narażona na wiele błędów poznawczych. Minimalizuje je proces naukowy, a nie „własny research”

Profesor Trecek-King zwraca też uwagę na problem, który dziennikarz Mazurek swą postawą uwidocznił. „Osoby niedoinformowane lub nieuczciwe mogą wybierać pojedyncze badania, a nawet eksperta, aby poprzeć konkretny wniosek lub próbować wykazać, że nauka jest bardziej niepewna, niż ma to miejsce w rzeczywistości. Zwłaszcza gdy ludzie nie chcą danego wniosku zaakceptować, bo wielu z tych, którzy »prowadzą własne badania«, robi to, by zaprzeczyć wiedzy naukowej” – wyjaśnia.

Podobnie widzi to Marcin Popkiewicz, współtwórca portalu Nauka o Klimacie. „Przeważająca część najgłośniejszych sceptyków nie prowadzi badań nad klimatem. Łączy ich za to ideologiczny system wierzeń: »regulacje rządowe są złe, więc negujmy problemy z tym związane«. To właśnie z tego powodu podważają wyniki badań naukowych” – twierdzi ekspert.

I zauważa, że osoby takie nie zmieniają zdania, gdy przedstawi im się dowody. Bo i nie o taki otwarty proces naukowy im chodzi, tylko o utwierdzenie się w przekonaniu o wyższości swych ideologicznych przekonań.

Tymczasem nauka działa wręcz odwrotnie.

Dlaczego warto ufać nauce?

Na wspomniany efekt potwierdzenia i inne błędy poznawcze wszyscy jesteśmy narażeni. Również naukowcy, czego przykładem są „eksperci” przytaczani przez Mazurka. Żeby zdobywać wiedzę w sposób jak najbardziej obiektywny, stworzono więc proces naukowy.

I tak na przykład zmianą klimatu zajmują się naukowcy oraz eksperci z wielu dziedzin i środowisk. Każdy przygląda się innemu wycinkowi rzeczywistości. Wyniki badań przed publikacją w ważnych czasopismach są recenzowane przez innych badaczy. Jeżeli konkretne dowody bronią danej hipotezy, zyskuje ona na znaczeniu.

Im więcej naukowców dochodzi do tych samych wniosków, tym bardziej prawdopodobne wydają się wyniki. Jeżeli nikt inny nie jest w stanie obalić danej tezy lub dać innego, równie wiarygodnego wyjaśnienia, ustalone wnioski uznaje się za najbardziej prawdopodobne.

„W badaniach naukowych każdą hipotezę należy sprawdzić doświadczalnie lub mentalnie, na wiele sposobów. I jeżeli choć jeden wynik nie zgadza się z hipotezą – tym gorzej dla hipotezy. Nauka wypracowała zasady takiego prowadzenia doświadczeń, żeby były powtarzalne. Przy zachowywaniu tych zasad dochodzi się do formułowania teorii, które obowiązują tak długo, póki nie pojawi się przeczący teorii fakt. Jemu trzeba poświęcić uwagę. Może trzeba będzie zbudować nową hipotezę, a potem zmodyfikować teorię” – pisze prof. dr hab. Magdalena Fikus, biolożka z Rady Upowszechniania Nauki PAN.

Fikus zwraca przy tym uwagę, że im bardziej wyspecjalizowana jest wiedza naukowców, tym mniejsze jest zrozumienie jej przez przeciętnych ludzi. „Laikowi łatwo powiedzieć: »nie, bo nie«. Specjaliści udowadniają »tak« tysiącami doświadczeń, setkami dyskusji naukowych. Reakcje »nie, bo nie« rozprzestrzeniają się jak memy. Nawet wycofanie się oszusta z publikowanych danych typu »szczepionki powodują autyzm« nie pomaga. Mem poszedł dalej, żyje w pismach dla kobiet i społecznościowych mediach” – zauważa uczona.

Jak osiągnięto konsensus w sprawie klimatu

Według Trecek-King najlepszym sposobem, aby naukowiec wyrobił sobie nazwisko, jest odkrycie czegoś nieznanego lub obalenie dawno przyjętego wniosku. W przypadku zmiany klimatu prób obalenia wpływu człowieka było wiele – i żadna nie miała sensu, każda tego typu teoria została obalona. Jednocześnie 99 proc. badań naukowych potwierdza, że za obecne zmiany w systemie klimatycznym Ziemi odpowiada działalność człowieka. Konsensus naukowy został osiągnięty dzięki temu, że z dekady na dekadę nasze zrozumienie zagadnienie stawało się coraz większe.

„Wiedza jest wysiłkiem społeczności. To właśnie kolektywne zdobywanie wiedzy czyni z ludzi gatunek odnoszący sukcesy. Problem polega na tym, że nie zawsze potrafimy rozpoznać, gdzie kończy się nasza wiedza, a gdzie zaczyna się wiedza społeczności. Dlatego dla każdego, kto nie jest ekspertem w danej dziedzinie, najlepszą szansą na zdobycie wiedzy jest zaufanie zgodnej opinii większości ekspertów w danej dziedzinie. Bez »własnych badań«” – podsumowuje Trecek-King.

Cykl „SOBOTA PRAWDĘ CI POWIE” to propozycja OKO.press na pierwszy dzień weekendu. Znajdziecie tu fact-checkingi (z OKO-wym fałszometrem) zarówno z polityki polskiej, jak i ze świata, bo nie tylko u nas politycy i polityczki kłamią, kręcą, konfabulują. Cofniemy się też w przeszłość, bo kłamstwo towarzyszyło całym dziejom. Rozbrajamy mity i popularne złudzenia krążące po sieci i ludzkich umysłach. I piszemy o błędach poznawczych, które sprawiają, że jesteśmy bezbronni wobec kłamstw. Tylko czy naprawdę jesteśmy? Nad tym też się zastanowimy.

;
Wyłączną odpowiedzialność za wszelkie treści wspierane przez Europejski Fundusz Mediów i Informacji (European Media and Information Fund, EMIF) ponoszą autorzy/autorki i nie muszą one odzwierciedlać stanowiska EMIF i partnerów funduszu, Fundacji Calouste Gulbenkian i Europejskiego Instytutu Uniwersyteckiego (European University Institute).

Udostępnij:

Szymon Bujalski

Redaktor serwisu Naukaoklimacie.pl, dziennikarz, prowadzi w mediach społecznościowych profile „Dziennikarz dla klimatu”, autor tekstów m.in. dla „Wyborczej” i portalu „Ziemia na rozdrożu”

Komentarze