0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Europosłanka Ewa Zajączkowska-Hernik podczas wystąpienia w PE. Źródło: FB/KonfederacjaEuroposłanka Ewa Zaj...

Posłanka Konfederacji Ewa Zajączkowska-Hernik już zdążyła pokazać, po co poszła do Parlamentu Europejskiego. Będzie dzielić i oskarżać. Podczas sesji inaugurującej kadencję oskarżyła przewodniczącą Komisji Europejskiej. Ursula von der Leyen ma być, jej zdaniem, winna wszystkich przestępstw, dokonanych przez nielegalnych migrantów. I z tego powodu powinna trafić do więzienia.

Jej rumuńska koleżanka Diana Iovanovici Șoșoacă poszła jeszcze dalej – zarzuciła von der Leyen, że „zabija ludzi”. Șoșoacă jest znana przynajmniej niektórym polskim konfederatom. W czasie kampanii do PE przyjechała do Polski, by wesprzeć posła Romana Fritza z Konfederacji Korony Polskiej. W Rumunii Șoșoacă lideruje skrajnie prawicowej partii S.O.S. România. Głosi poglądy antyszczepionkowe i prorosyjskie.

„Widzę to tak” to cykl, w którym od czasu do czasu pozwalamy sobie i autorom zewnętrznym na bardziej publicystyczne podejście do opisu rzeczywistości. Zachęcamy do polemik.

Te wypowiedzi nie są nieznaczącym odpryskiem szerokiej, politycznej debaty w Parlamencie Europejskim. Obrazują strategię, jaką na tę kadencję przyjęła skrajna prawica. Będzie prowadzić wojnę, na razie werbalną, wewnątrz Unii Europejskiej. Tym razem już nie tylko w krajach członkowskich, ale w samym jej centrum – w kluczowych unijnych instytucjach.

Cel jest wyraźny: europejska wspólnota ma przestać istnieć.

Nie chodzi o to, że nie można działań instytucji europejskich krytykować, poprawiać, lobbować za zmianami. Można i warto. Cel jest jednak wówczas inny.

Bo dziś to właśnie wspólnota jest fundamentem bezpieczeństwa Polski. Przynależność do grupy wspierających się państw chroni nas przed militarnym atakiem Rosji. Uznajemy za oczywiste, że tę ochronę mamy dzięki byciu w NATO. Jednak równie istotna w tym zakresie jest Unia Europejska. To z państwami unijnymi tworzymy wspólny rynek i wspólną przestrzeń transgraniczną. Ta niemilitarna współzależność także buduje nasze bezpieczeństwo.

W tym kontekście to, co robi skrajna prawica, jest groźne dla każdego z nas. Doskonale pasuje natomiast do celów Kremla. Z jego punktu widzenia rozbicie Unii Europejskiej, nawet jeśli nie formalne, za to faktyczne (gdy np. UE nie będzie w stanie podjąć kluczowych decyzji), byłoby niewyobrażalnym sukcesem.

Nie możemy sobie pozwolić na lekceważenie wypowiedzi Zajączkowskiej-Hernik czy Diany Iovanovici Șoșoacă (i kolejnych podobnych) w Parlamencie Europejskim. Za zniszczenie unijnej wspólnoty zapłacimy bowiem ogromną cenę.

Przeczytaj także:

Debiut z przytupem

Jak będzie wyglądać taka wewnętrzna wojna w centrum Unii Europejskiej, pokazała właśnie debiutująca na politycznej scenie Ewa Zajączkowska-Hernik. To europosłanka z Nowej Nadziei, partii Sławomira Mentzena należącej do Konfederacji. Zajączkowską jest jedną z trójki eurodeputowanych, którzy dołączyli w Parlamencie Europejskim do radykalnej, prorosyjskiej frakcji Europa Suwerennych Narodów, założonej przez niemieckie AfD i bułgarskie Odrodzenie. Obie te partie utrzymują kontakty z Rosją i zajmują korzystne dla Kremla stanowiska.

Zajączkowska jest nauczycielką historii. Przez ostatnie miesiące sprawowała funkcję rzeczniczki prasowej Konfederacji, a wcześniej kierowała sekcją młodzieżową partii KORWiN w Radomiu. Jako polityczka debiutuje.

Zrobiła dużo, by wystartować z przytupem i od razu zyskać rozgłos. A co daje szybki rozgłos? Skandal. Zajączkowska-Hernik zapewne o tym wie, skoro w wystąpieniu podczas debaty poprzedzającej wybór przewodniczącej Komisji Europejskiej zaatakowała kandydującą wówczas na to stanowisko Ursulę von der Leyen.

Radykałowie w soczewce

Przyjrzyjmy się kluczowemu fragmentowi jej wystąpienia, udostępnionemu zresztą w mediach społecznościowych przez samą Zajączkowską. Jak w soczewce skupiają się w nim charakterystyczne cechy przekazu prawicowych radykałów. Dlaczego jest on tak chwytliwy?

Zrzut ekranu

Po pierwsze: fałszywa reprezentacja. Polityczka stwierdziła, że jej opinia na temat Ursuli von der Leyen to opinia większości. „Najwyższy czas, by ktoś wprost powiedział, co o pani myśli zdecydowana większość Europejczyków” – stwierdziła. Nie wiadomo, na jakiej podstawie. Prawdopodobnie na żadnej. Taki chwyt retoryczny, oparty na fałszywym przekonaniu.

Po drugie: rozpowszechnianie dezinformacyjnych przekazów na temat Zielonego Ładu i Paktu Migracyjnego. Te typowe dla skrajnej prawicy w Europie narracje na temat unijnych polityk szerzone były przez całą kampanię wyborczą do Parlamentu Europejskiego. Nic dziwnego, że Zajączkowska perfekcyjnie je opanowała. Nie mają one jednak wiele wspólnego z rzeczywistością. Polityczka Konfederacji stwierdziła, że Zielony Ład „niszczy europejską gospodarkę i rolnictwo” oraz robi z Europy „gospodarczy skansen”.

Atak na Zielony Ład

„Jest Pani twarzą wszystkich unijnych klimatycznych wariactw, które prowadzą do tego, że my, Europejczycy, stajemy się coraz biedniejsi” – atakowała Ursulę von der Leyen Zajączkowska.

Trzeba przyznać, że wybrała sobie specyficzny moment na podważanie europejskiej odpowiedzi na zmiany klimatyczne. I nie chodzi o trwającą falę upałów. Dosłownie kilka dni temu Sekretarz Generalny NATO opublikował najnowszy raport dotyczący wpływu zmian klimatycznych na bezpieczeństwo.

W raporcie tym NATO nie tylko uznaje zmiany klimatu za potwierdzone oraz stwierdza, że następują one coraz szybciej, a ich przyczyną jest działalność człowieka. NATO ocenia, że to, co się dzieje z klimatem, zagraża bezpieczeństwu państw członkowskich, wymusza również zmianę prowadzenia działań operacyjnych (w tym militarnych). Z tej perspektywy zmiany klimatyczne stają się „decydującym wyzwaniem naszych czasów, mającym głęboki wpływ na bezpieczeństwo Sojuszu”.

Można przyjąć, że analogicznie widzi to Unia Europejska. Polityka Zielonego Ładu nie była „unijnym klimatycznym wariactwem”, lecz próbą znalezienia rozwiązań w bardzo trudnej sytuacji, aby w perspektywie kilkudziesięciu czy kilkuset lat Europa nadal miała dobre warunki do życia (na przykład, by Europejczykom nie zabrakło wody pitnej). Skrajna prawica woli jednak oskarżać o wariactwa, niż zmierzyć się z trudnymi faktami.

Rosyjska narracja

Jednocześnie w raporcie NATO stwierdzono, że treści zaprzeczające zmianom klimatycznym szerzą „podmioty wspierane przez Kreml”. To właśnie one próbują „aktywnie wykoleić politykę łagodzenia zmian klimatu i inwestowania w energię odnawialną”.

Jak napisano w dokumencie:

„Według oceny środowiska informacyjnego NATO w okresie od maja 2022 do maja 2024 główną siłą napędową wrogiej komunikacji w temacie zmian klimatycznych była Rosja.

Stwierdzono również, że rosyjskie konta regularnie oczerniają działaczy klimatycznych – włączając w to osobiste ataki w internecie, dezinformację ze względu na płeć i wyraźnie negatywne opisy aktywistek”.

Zajączkowska wpisała się w tę narrację perfekcyjnie, dając obserwatorom kolejny argument na rzecz tezy, że Konfederacja działa zgodnie z interesami Kremla.

Absurdalne oskarżenia

Wreszcie europosłanka zaatakowała Ursulę von der Leyen za uchwalenie przez Parlament Europejski poprzedniej kadencji paktu migracyjnego. To był najbardziej emocjonalny i zawierający najwięcej absurdalnych oskarżeń fragment wystąpienia.

„Zwracam się do pani jak kobieta do kobiety, jak matka do matki. Jak pani nie wstyd promować coś takiego jak pakt migracyjny, który prowadzi do tego, że miliony kobiet i dzieci w Europie czują się zagrożone na ulicach swoich własnych miast? (Brawa) Odpowiada pani za każdy gwałt, za każdą napaść, za każdą tragedię spowodowaną napływem nielegalnych imigrantów. Bo to pani tych ludzi zaprasza tutaj, na teren Europy. (Brawa, gwizdy i buczenie) I za to, co pani robi, powinna pani trafić do więzienia, a nie do Komisji Europejskiej”.

Mamy tu chwyt retoryczny polegający na odwołaniu się do innych ról społecznych von der Leyen niż bycie polityczką. To ciekawy zabieg, ponieważ przynajmniej teoretycznie wprowadza w polityczną debatę prywatną, ludzką perspektywę. Tyle że bycie kobietą i matką Zajączkowska zestawiła z zagrożeniem bezpieczeństwa oraz wstydem. Oto von der Leyen ma się wstydzić, bo sprowadziła zagrożenie na europejskie kobiety i dzieci, wprowadzając pakt migracyjny (to teza fałszywa w oczywisty sposób). To ona, według polskiej polityczki „odpowiada za każdy gwałt, napaść i tragedię, spowodowaną przez nielegalnych imigrantów. Ba, to nawet ona miałaby zapraszać migrantów do Europy!

Szefowa KE odpowiada za wszystko

Zajączkowska, chyba dość nieświadomie, rzucając na przewodniczącą KE takie oskarżenia, przyznała jej także potężną moc.

Von der Leyen odpowiada za wszystko i wszystkim rządzi.

Jeśli jednak zejdziemy na ziemię, zobaczymy, że hiperbola użyta przez Zajączkowską przekroczyła granicę absurdu. Chyba każdy wie, że migrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki nikt do Europy nie zaprasza. Raczej nikt ich nie chce, z politykami krajowymi i europejskimi na czele. Również powszechnie wiadomo, że za przestępstwa odpowiadają osoby, które ich dokonują, a nie politycy, którzy zgodnie z demokratycznymi procedurami wprowadzają przepisy mające rozwiązać globalny problem.

Pointa wystąpienia polityczki Konfederacji – że Ursula von der Leyen powinna trafić do więzienia – jest już tak odległa od rzeczywistości, że trudno ją w ogóle komentować.

Rumuńska posłanka z ikoną w dłoniach

Dlaczego młoda prawicowa polityczka w ten sposób rozpoczęła kadencję w Parlamencie Europejskim? Oczywiście po to, żeby zwrócić uwagę i zainicjować proces zdobywania popularności. Ale to wyłącznie perspektywa indywidualna. Jeśli spojrzymy na to szerzej, zobaczymy w tym polityczną strategię całego środowiska.

W wystąpieniu Zajączkowskiej jak w soczewce widać, że skrajnej prawicy nie chodzi ani o rozwiązywanie problemów, ani nawet o prawdziwą debatę.

Debata bowiem zakłada wolę wszystkich stron do tego, by się wzajemnie słuchać i reagować na swoje wypowiedzi. Politycy coraz częściej jedynie wygłaszają swoje oświadczenia.

Skrajna prawica najczęściej dokłada do tego jeszcze obraźliwe sformułowania i niemające pokrycia w faktach oskarżenia. Wystarczy posłuchać występującej w tej samej debacie w PE Rumunki Diany Iovanovici Șoșoacă. Ta prorosyjska i antyszczepionkowa polityczka zaatakowała Ursulę von der Leyen podczas przemówienia szefowej grupy politycznej Odnówmy Europę Valerie Hayer.

W podniesionych rękach trzymała prawosławną ikonę, gdy krzyczała: „Wstydźcie się! Zabijacie ludzi! Ty, Ursulo, zabijasz ludzi, jesteś przestępczynią! Łapy precz od Rumunii!”. Potem wyciągnęła czarny worek foliowy, a gdy poproszono ją o opuszczenie sali, założyła kaganiec i wykrzykiwała oskarżenia o łamanie wolności słowa.

Świadomie przeciwko wspólnocie

Czy można zestawiać oficjalne wystąpienie Zajączkowskiej z incydentem Rumunki? Ich wypowiedzi niewątpliwie miały inny charakter formalny. Tyle że jedna i druga sugerowała to samo: że szefowa KE popełniła przestępstwa przeciwko zdrowiu i życiu ludzi. Że powinna siedzieć w więzieniu. Wspólne było także hasło „łapy/ręce precz” od konkretnego kraju – Zajączkowska tym sloganem zakończyła swoja wypowiedź: „A od Polski ręce precz!”. No i obie są z tego samego środowiska politycznego skrajnej prawicy (choć nie z tej samej frakcji w PE, Șoșoacă pozostaje posłanką niezależną).

Takie wystąpienia niszczą debatę. A to ma poważne konsekwencje.

Z tego rodzaju „wojennego” ostrzeliwania się pogardliwymi słowami nie mają prawa wyłonić się rozwiązania.

Problemy pozostają te same, natomiast podziały między politycznymi frakcjami pogłębiają się. W pewnym momencie porozumienie nawet w najprostszych kwestiach staje się niemożliwe. Znamy to z Polski. Będziemy to zapewne obserwować także w Parlamencie Europejskim, na większą skalę niż dotychczas, ponieważ w tym roku do PE weszło więcej radykałów niż wcześniej.

Kto spełnia marzenia Kremla?

I jeszcze jedno. Ta niemożność porozumienia jest spełnionym marzeniem Kremla. Zwłaszcza dziś, gdy od konsensusu państw zachodnich w kwestii pomocy Ukrainie zależy to, jak skończy się trwająca wojna. A przecież od tego z kolei zależy bezpieczeństwo Polski.

Właśnie dlatego aktywność, która polaryzuje, pogłębia podziały i uniemożliwia ponadnarodowe porozumienia należałoby, moim zdaniem, rozpatrywać jako działanie sprzeczne z interesem Rzeczypospolitej Polskiej. A także z interesem wspólnoty europejskiej. W tych kategoriach musimy widzieć to, co robi skrajna prawica w Polsce i w Europie.

Bezpieczeństwo Polski zależy dziś od przynależności do grona wspierających się państw.

To właśnie wspólnota chroni nas przed (potencjalnie prawdopodobnym) atakiem militarnym Rosji. Każdy, kto działa przeciwko takiej wspólnocie, powinien być identyfikowany jako ten, który podważa fundamenty bezpieczeństwa państwa.

;
Anna Mierzyńska

Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press

Komentarze