0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. NATALIA KOLESNIKOVA / AFPFot. NATALIA KOLESNI...

Sprawdziliśmy, czym rosyjska propaganda infekuje umysły Polaków. W tym celu przeanalizowaliśmy 4,2 tysiąca tweetów z czerwca 2024, zamieszczonych przez prorosyjskie konta na platformie X.

21 procent wpisów dotyczyło migracji: część odnosiła się do sytuacji na polsko-białoruskiej granicy, pozostałe przedstawiały w negatywnym kontekście czarnoskórych i muzułmańskich migrantów.

Był to dokładnie ten sam dezinformacyjny przekaz, jaki rozpowszechniali w czerwcu prawicowi polscy politycy, publicyści i aktywiści.

„Odhamowanie rasizmu”, o którym mówił ostatnio Emmanuel Macron w kontekście Francji, obserwujemy zarówno wśród polskiej prawicy, jak i w narracjach jawnie prorosyjskich kont.

Z kolei 15,6 procent tweetów odnosiło się do wojny w Ukrainie. Oczywiście, prezentowały konflikt z rosyjskiej perspektywy, przedstawiały militarne sukcesy armii rosyjskiej i porażki Ukraińców. Nie wspominano o żadnych problemach Rosjan na froncie.

Trzecim najpopularniejszym tematem było promowanie Rosji, a zwłaszcza Władimira Putina. Prezydent Federacji Rosyjskiej pokazywany był jako bohater, wyzwoliciel Europy spod jarzma nazizmu i światowy lider, poszerzający obszar swoich wpływów.

Zniechęcanie do Ukraińców

Natomiast 11 procent wpisów aktywnie zniechęcało do Ukraińców, zarówno do tych przebywających w Polsce, jak i do osób o tej narodowości w ogóle. Z obywateli ukraińskich robiono przestępców, psychicznie chorych, osoby niedostosowane społecznie. Podobna liczba wpisów przedstawiała w negatywnym świetle NATO i Stany Zjednoczone, przede wszystkim obecnego prezydenta USA Joe Bidena.

Przeczytaj także:

Treści te były podane w emocjonalny sposób, aby wywołać u odbiorcy silną reakcję i dzięki temu zapisać się w jego pamięci. Obok grafik z napisami „Putin bohaterem” publikowane były grafiki z nazistowską swastyką, na której widniały unijne symbole.

Obok filmów prezentujących niezwyciężoną armię rosyjską – rysunki z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim wiszącym na szubienicy. Wielokrotnie publikowano nagrania z czarnoskórymi przestępcami, zupełnie tak, jakby osoby o białym kolorze skóry w ogóle nie popełniały przestępstw.

O czym tweetują prorosyjskie konta?

Po sieciowej akcji prawicy, która w czerwcowy weekend rozpowszechniała na platformie X nienawistne wpisy na temat migrantów w Polsce, postanowiliśmy sprawdzić, jakie tematy w tym czasie szerzyły polskojęzyczne konta, które publikują treści prorosyjskie. Czy także tweetowały o migrantach? A jeśli tak, czy ich przekaz był zbieżny z fałszującą rzeczywistość prawicową narracją o „trwającej inwazji” migrantów Polsce i rosnącym z tego powodu zagrożeniu bezpieczeństwa Polaków?

Aby odpowiedzieć na te pytania, przeanalizowałam tweety z czerwca 2024, pochodzące z precyzyjnie dobranej grupy kont aktywnych na X. Takich, które nie tylko szerzą typowo polaryzujące społeczeństwo narracje, ale też w sposób świadomy powielają treści bezpośrednio związane z Rosją i Białorusią. Dlatego włączyłam do grupy badawczej konta trzech rodzajów.

Po pierwsze: konta wielokrotnie rozpowszechniające tweety byłego polskiego sędziego Tomasza Szmydta, który w maju uciekł na Białoruś, a obecnie współpracuje z białoruskimi i rosyjskimi mediami. W Polsce jest poszukiwany w związku z zarzutami o szpiegostwo na rzecz Białorusi i Rosji.

Jego sprawa jest na tyle głośna, że wielokrotne rozpowszechnianie wpisów Szmydta nie może być nieświadomym działaniem osoby prowadzącej konto, lecz oczywistym wspieraniem propagandy białoruskiej i rosyjskiej.

Konta operacji „Doppelgänger”

Druga grupa to konta podające linki do podrobionych przez rosyjskie służby fałszywych stron dwóch polskich mediów – tygodnika „Polityka” i Polskiego Radia. Chodzi o witryny internetowe, które funkcjonowały w ramach rosyjskiej kampanii dezinformacyjnej „Doppelgänger”. Została ona ujawniona po raz pierwszy w 2022 roku przez śledczych unijnego projektu DisinfoLab.

Powstałe w ramach tej operacji fałszywe witryny były aktywne także przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Wśród nich – dwie strony podszywające się pod polskie media. W momencie publikacji raportu wiele kont, które rozpowszechniały do nich linki, zostało już usuniętych z platform społecznościowych, ale kilka udało mi się zidentyfikować na platformie X. Włączyłam je do próby badawczej.

W czerwcu Europejska Służba Działań Zewnętrznych opublikowała raport, z którego wynikało, że operacja „Doppelgänger” była aktywna także przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Objęła także Polskę, choć w niewielkim stopniu w porównaniu do innych państw, na których obywateli oddziaływała. Rosjanie atakowali przede wszystkim Francję i Niemcy.

Operacja polegała na stworzeniu podróbek stron popularnych w danych krajach mediów w taki sposób, by były one bardzo trudne do odróżnienia od prawdziwych. Publikowane na tych stronach artykuły zawierały treści antyukraińskie, podsycały podziały wśród krajów popierających Ukrainę, promowały rosyjskie narracje. Niektóre publikacje starały się też wpływać na wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego. Następnie artykuły były rozpowszechniane w mediach społecznościowych przez powiązane konta.

Strona nie do odróżnienia

Podrobiono w ten sposób strony dwóch polskich mediów – „Polityki” i Polskiego Radia 24. Nie były to jednak nieudolne fałszywki. Użytkownik w zasadzie nie był w stanie odróżnić podrobionego portalu od oryginału. Nawet zamieszczone na stronie linki, przekierowujące do innych artykułów danego medium, były aktywne, a na dodatek kierowały na właściwą stronę.

Podróbkę dało się zidentyfikować tylko przez dokładne sprawdzenie adresu internetowego (był inny niż oryginalny).

Jaka była skala rozpowszechniania tego rodzaju treści, dobrze pokazuje jedyny, jaki pozostał, tweet z konta @BritainyA53430, na którym wcześniej można było znaleźć wpisy z linkami do podrobionej strony tygodnika „Polityka”.

Treść tego wpisu brzmi: „Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że historia Ukrainy dobiegła końca. Ale czy jesteśmy gotowi na konsekwencje? Możemy pokonać naszą dumę i rozmawiać z Rosją”. Do wpisu dołączono link (obecnie nieaktywny) oraz grafikę, będącą montażem trzech artykułów o braku waloryzacji emerytur.

Co najważniejsze – tweet ten został podany dalej 7626 razy. Z tego dziś można zobaczyć zaledwie jeden retweet. Resztę rozpowszechniły konta, które już nie istnieją. Prawdopodobnie były to boty.

Trzecia włączona do monitoringu grupa to autorzy najczęściej retweetowani przez konta opisane w poprzednich punktach. W badaniu nie chodziło o dużą liczbę kont, lecz o wytypowanie zbioru takich, co do których prorosyjskiego charakteru nie będzie wątpliwości. W sumie monitoring objął 26 kont i ich aktywność w czerwcu 2024, czyli około 4200 tweetów. Ta liczba wpisów wystarczyła, by zaobserwować konkretne trendy narracyjne.

Cel infekcji: nienawiść do migrantów

Wyniki nie pozostawiają wątpliwości. Najwięcej, bo aż jedna czwarta tweetów i retweetów, dotyczyła czarnoskórych i muzułmańskich migrantów oraz kryzysu na granicy polsko-białoruskiej. W okresie przedwyborczym były to głównie wpisy związane ze śmiercią polskiego żołnierza na granicy oraz zatrzymania innych żołnierzy za oddanie strzałów.

Gdyby na tym temat się zakończył, można by uznać analizowane wzmianki za naturalną reakcję na bieżące wydarzenia. Tak jednak nie było.

Znaczna część monitorowanych kont przez cały miesiąc retweetowała wpisy oraz publikowała zdjęcia, nagrania i linki do artykułów, które przedstawiały migrantów w negatywny sposób.

Najczęściej byli oni kryminalizowani, czyli prezentowani jako przestępcy, zagrażający zdrowiu i życiu innych osób. Materiały pochodziły z różnych miejsc na świecie (np. z Nigerii), mimo to we wpisach nie informowano ani o dacie nagrania, ani o kontekście.

Rozpowszechniano również fake newsy na temat migrantów:

  • Fake news o tym, że rząd chce zamknąć sto szkół podstawowych w Polsce, aby przeznaczyć ich budynki na zakwaterowanie dla imigrantów.
  • Dezinformację przekonującą, że władze planują sprowadzać do Polski „400 tysięcy murzynów rocznie. W takiej skali oznacza to po prostu czystkę etniczną, bo mocne geny wyprą słabe” (pis. oryg.).
  • Pojawił się fake news, zilustrowany zdjęciem reklamowym na warszawskim autobusie: „Warszawski Ratusz ruszył z promocją multikulti. Wg nowych rozporządzeń w autobusach, na ulicach i dworcach mają być pokazywani śniadzi mężczyźni wyznający islam. Ma to pozwolić przygotować Polskę na relokację tysięcy imigrantów”.
Zrzuty ekranu

Fake news o pakcie migracyjnym

I jeszcze jeden przykład dezinformacji, odnoszący się do przyjętego przez Parlament Europejski i Radę Unii Europejskiej paktu migracyjnego: „Zgodnie z algorytmem ustalonym przez Komisję Europejską i zaaprobowanym przez Tuska na każdych 100 mieszkańców Polski będzie przypadał z przydziału 1 murzyn lub islamista, czyli na dzień dzisiejszy będziemy musieli przyjąć 376 tysięcy rocznie albo zapłacić 20k euro za łebka”.

To nieprawda. Zapisany w pakcie migracyjnym mechanizm obowiązkowej solidarności zakłada, że co roku państwo członkowskie będzie musiało przyjąć 30 tysięcy migrantów (a nie 376 tysięcy) albo zapłacić 20 tys. euro za każdą nieprzyjętą osobę, lub uczestniczyć w działaniach na granicach zewnętrznych Unii Europejskiej.

Poszczególne państwa będą też mogły wnioskować do KE o zwolnienie z udziału w tym mechanizmie, wskazując na istniejącą presję migracyjną na swoim terytorium. Wiadomo, że Polska będzie z tej możliwości korzystać, ze względu na przyjęcie bardzo dużej liczby migrantów ukraińskich.

Ponadto pakt migracyjny ma wejść w życie w 2026 roku. Nie ma więc mowy o tym, by już na podstawie tych przepisów Polska była do czegokolwiek zobowiązana.

W analizowanych tweetach nie było oczywiście mowy o rzeczywistych ustaleniach paktu migracyjnego.

Celem prorosyjskich wzmianek nie jest bowiem wyjaśnianie wątpliwości, lecz wywoływanie silnych, najlepiej skrajnych emocji.

Między innymi w tym celu w czerwcu udostępniano choćby „przerażającą przepowiednię” o tym, że „migranci zniszczą Europę”.

Proponują rozmowę z Łukaszenką

Co ciekawe, kiedy informacje o migrantach (z Pakistanu i Nigerii) pojawiały się w kontekście przyjmowania ich przez Rosję, nagle migranci stawali się cennym zasobem. Zaś otwartość Rosji na nich – powodem do chwalenia rosyjskich władz.

Prorosyjskie konta rozpowszechniały również tweety Mateusza Piskorskiego (byłego lidera prorosyjskiej partii „Zmiana”, ma proces za szpiegowanie na rzecz Rosji) i jego współpracownika z kanału YouTube „Bez cenzury”, Krystiana Jachacego.

Obaj pisali, że aby rozwiązać kryzys migracyjny na granicy z Białorusią, wystarczy… porozumieć się z białoruskim dyktatorem Aleksandrem Łukaszenką.

Piskorski namawiał, by chwycić za telefon i porozmawiać „szczerze i twardo z realnie sprawującym władzę prezydentem”. Jachacy natomiast pełen zrozumienia dla Łukaszenki naświetlał, jakie problemy „generuje Polska” z perspektywy Białorusi.

Zrzuty ekranu tweetów Piskorskiego i Jachacego

Wśród analizowanych wzmianek znalazły się także retweety wpisów posła Suwerennej Polski Dariusza Mateckiego na temat migrantów.

Popularne były zwłaszcza te, w których Matecki dowodził, że właśnie trwa „inwazja” migrantów na Polskę.

Często podawano dalej także wypowiedź działacza Ruchu Narodowego Rafała Meklera. Mekler kilka miesięcy temu był liderem protestu przewoźników na granicy polsko-ukraińskiej. Tym razem na platformie X podawał własne wyjaśnienie, dlaczego aktywiści z granicy polsko-białoruskiej angażują się w pomaganie migrantom.

Napisał: „Sądzę, że naganiacze graniczni ściągają hurtowo nachodźców bo raz żyją z grantów, a po drugie mamy też przyczynę głębszą jaką jest nienawiść do Polski jaką znamy, do Polski jednolitej etnicznie, opartej na kościele, rodzinie. Ci ludzie czerpią chorą przyjemność z destrukcji świata z jakiego wyrastamy, z pozbawienia nas bezpieczeństwa i nie cofną się przed niczym żeby dotychczasowe realia naszego życia zniszczyć” (pis. oryg.).

Zrzut ekranu

Cel infekcji: uwierzyć w wielkość Rosji

Drugi blok tematyczny w analizowanych tweetach stanowiły wpisy dotyczące wojny w Ukrainie – 15,6 procent monitorowanych wpisów. Część z nich to dość neutralne informacje dotyczące przebiegu wojny, ale większość przedstawiała wojnę z perspektywy rosyjskiej. Można się więc było dowiedzieć wiele o sukcesach rosyjskiej armii, za to nic – o jej porażkach.

Wojska ukraińskie niemal zawsze były określane mianem „nazistowskich”. Mamy tu do czynienia z powtarzaniem oficjalnej narracji Kremla. Władze Rosji od początku agresji na Ukrainę twierdzą, że przyczyną ataku była konieczność zahamowania rozwoju faszyzmu. Choć to oczywista nieprawda, wielokrotne powtarzanie tego przekazu sprawia, że dociera on do coraz większej grupy ludzi.

Dodajmy do tego wpisy wychwalające Putina i Rosję w ogóle (12 procent wpisów) i mamy prawie 28 procent tweetów pokazujących, jak Rosja wspaniale sobie radzi – na froncie, w kontaktach międzynarodowych oraz w sprawach wewnętrznych.

Publikowano więc zdjęcia Putina z komentarzami „Putin is a hero” (Putin jest bohaterem) lub „Putin fights for humanity” (Putin walczy dla ludzkości”).

Wielokrotnie pojawiały się też cytaty z wystąpień Putina, na przykład: „Nikt nie chce pamiętać, jak zaczęła się ta tragedia. Zaczęło się od zamachu stanu na Ukrainie, wtedy zaczęła się wojna. Czy za ten zamach można winić Rosję? Nie”. I jeszcze taki: „Rosja jest to taki kraj, którym bezpośrednio zarządza Bóg. Bo jeśli tak nie jest, to nie jest jasne, jak ona w ogóle istnieje”.

Chwalono również wizyty Putina w Korei Północnej i Jakucji. W rzeczywistości fakt, iż Putin musiał pofatygować się do szefów wspierających go państw, dowodzi raczej słabnącej pozycji prezydenta Rosji. Wcześniej to oni jeździli na Kreml i wyczekiwali na Putina pod drzwiami jego gabinetów. Dziś role się odwróciły.

Zrzuty ekranu

Propagandowe historyjki o Putinie

Popularny wśród monitorowanych kont był także tweet polskiego prawicowego polityka Janusza Korwina-Mikkego. Były lider Konfederacji napisał: „To, że wojna jest prowokacją NATO, a właściwie efektem perfidii „5 Eyes” – to nie kwestia wiary, lecz oczywistość. To, że w interesie Polski jest zachowanie niepodległej Ukrainy to jedna sprawa – a to, że moralna racja jest po stronie Rosji, to druga.”

Tweetowano również, że prezydent Putin przedstawił „realną propozycję pokojową” dotyczącą Ukrainy. Zaznaczano od razu, że „jeśli Zachód i Kijów odmówią, to właśnie oni będą odpowiedzialni za rozlew krwi”. Jedno z kont przekonywało, że „Putin stanął w obronie Rosjan mordowanych i prześladowanych przez reżim kijowski”.

Pojawił się nawet wpis, którego autor zachwycał się Stalinem jako „twórcą obecnej Polski”, dzięki któremu Polska raz w swojej historii była „monoetniczna”.

Czystki etniczne i wysiedlenia, ufundowane także obywatelom Polski przez Stalina, autor wpisu uznał za zasługę. To skandaliczne zafałszowywanie stalinowskich zbrodni.

Z analizy czerwcowych wzmianek na prorosyjskich kontach można się było również dowiedzieć, że 12 czerwca, w Święto Rosji, delegacja polskiej partii Front Krzysztofa Tołwińskiego, z jej liderem na czele, odwiedziła ambasadora Rosji Siergieja Andriejewa. Wręczyła mu w prezencie solidnie wypakowany kosz (nie widać, niestety, czym).

Nawet Katynia nie zostawili w spokoju

Najbardziej radykalnym sposobem na wybielanie Rosji w oczach Polaków były wpisy na temat Katynia. Przerzucano w nich winę za zamordowanie polskich oficerów z Rosjan na Żydów.

Tomasz Gryguć, znany w mediach społecznościowych jako Pan Nikt, który od dawna szerzy treści zgodne z rosyjską propagandą, zamieścił grafikę. Widoczna na niej postać z flagą izraelską celuje z broni w plecy w klęczącą postać o barwach biało-czerwonych. Gryguć podpisał grafikę: „Katyń”. Wpis ten miał 1200 polubień i 214 udostępnień.

Zrzut ekranu

Do pogłębiania tego niezgodnego z historyczną prawdą przekazu użyto także wypowiedzi nieżyjącego już członka Komitetu Centralnego PZPR Albina Siwaka. Siwak był radykalnym antysemitą już za komuny, pozostał nim także po jej upadku. Lansował między innymi tę fałszywą tezę, że Polaków w Katyniu zabili Żydzi. Przypomnienie jego słów akurat teraz przez konta szerzące rosyjską propagandę nie było przypadkowe. To wykorzystanie rosnącej dziś niechęci wobec Izraela do tego, by zdjąć z Rosji odpowiedzialność za polską tragedię.

Antysemickich wpisów w ogóle było sporo, i to niekoniecznie w odniesieniu do trwającego konfliktu Izrael – Palestyna. Jedno z analizowanych kont retweetowało na przykład wpis skrajnie prawicowego portalu Nowe Ateny. Tweet ten zawierał funkcjonującą od lat antysemicką teorię spiskową, tym razem jednak połączoną z wojną w Ukrainie.

Brzmiał on następująco: „Zorganizowane żydostwo morduje rytualnie dzieci na Ukrainie, odsysa z nich krew i produkuje adrenochrom, którego transport do Polski przechwyciła Rosja. Putin zapowiedział likwidację łańcucha dostaw na Ukrainie po tym, jak siły rosyjskie uwolniły 50 dzieci z farmy adrenochromu”. (Adrenochrom według tej teorii spiskowej ma być „eliksirem młodości”).

Zrzut ekranu

Cel infekcji: zniechęcać do Ukrainy

Z zachwytami nad Rosją kontrastowały przekazy na temat Ukrainy i ukraińskich migrantów w Polsce. Popularne było nagranie wypowiedzi Ukrainki, że ukraińscy żołnierze są „psychopatami i są niebezpieczni dla społeczeństwa”. (ekonomat5) Jedno z kont przekonywało, że jeśli Ukraińcy wyjadą z Polski, zarobki Polaków znacznie się podniosą. Inne opublikowało flagę ukraińską z napisem „Ukraine is a terrorist state”.

Były też zdjęcia prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, przedstawiające go jako faszystowskiego dyktatora. A także grafiki z jego twarzą, zawieszone na sznurkach w taki sposób, że sugerowały powieszenie prezydenta Ukrainy na szubienicy.

Natomiast konto @kimjongunpl (kimjong4) tweetowało: „Moim marzeniem jest zobaczyć, jak całe SBU z budanovem na czele zmierza pod ścianę albo na stryczek. Terrorystów trzeba zlikwidować, najlepiej kulką w tył pustego łba, uprzednio każąc wykopać sobie dołek.” (pis. oryg.)

Przekazy bywały sprzeczne ze sobą. Z jednej strony przekonywano, że braki prądu to na Ukrainie codzienność, a Ukraińcy nie mogą liczyć na to, że ich rząd poprawi sytuację (nawet nie wspominano, że braki prądu to skutki wojny wywołanej przez Rosję). Z drugiej zaś wykorzystywano podwyżki cen prądu w Polsce, by siać narrację, że Polacy będą musieli płacić więcej, by opłacić prąd przekazywany Ukrainie w wyniku porozumienia między rządami polskim i ukraińskim.

Straszono także obecnością ukraińskich lekarzy w polskiej służbie zdrowia. Osoby wyrażające wsparcie wobec Ukraińców nazywano ukrofilami – słowo to było używane w negatywnym znaczeniu. Sugerowano, by ukrofilom „pluć w ryj” lub golić im głowy. Prezydent Andrzej Duda przedstawiany był z kolei jako „podżegacz wojenny”.

Zrzuty ekranu

Putin boi się NATO, które „się skończyło”?

Symbolem największego zła nie była jednak Ukraina, lecz NATO oraz Stany Zjednoczone. Prawie 11 procent analizowanych wpisów to wzmianki, przedstawiające je w skrajnie negatywnym kontekście lub wyśmiewające prezydenta USA Joe Bidena.

Podważano możliwości obronne NATO lub wprost pisano, że ta organizacja „już się skończyła”. Przekonywano, że NATO (albo USA, zależnie od wersji) wywołało wojnę w Ukrainie, a teraz dąży do wywołania III wojny światowej; że Unia Europejska i NATO zazdroszczą Rosji, bo ta jest „najlepsza unia narodów, odkąd ludzkość pamięta”.

Jednocześnie cytowano żądanie Putina, który domagał się gwarancji, że Ukraina nigdy nie przystąpi do NATO. Spełnienie tego żądania (oraz wycofanie wojsk ukraińskich z Donbasu) miałoby sprawić, że Rosja przystąpi do rozmów pokojowych.

Mamy tu wyraźną niespójność w przekazie: NATO miało się skończyć jako organizacja obronna, a jednocześnie Putin uważa je za realne zagrożenie militarne. To typowe dla kampanii dezinformacyjnych sprzeczność. Nie chodzi w nich bowiem o logikę, lecz o wzbudzenie silnych emocji. Mało kto przypatruje się, co konkretne konto rozpowszechnia w kolejnych tweetach, dlatego niespójności pomiędzy nimi nie mają znaczenia.

Ważne, by wpisy wywoływały strach, niepokój, niechęć czy nienawiść. Wtedy dezinformatorzy mogą liczyć, że ich narracja wywoła skutek w postaci zmiany poglądów czy zachowań.

Rosyjska narracja taka jak polskiej prawicy

W analizowanych wpisach powtarzały się także przekazy wspierające skrajną prawicę, głównie nowego eurodeputowanego, lidera Konfederacji Korony Polskiej Grzegorza Brauna. Sporo było także fałszywych stwierdzeń, że szczepionki przeciwko COVID-19 były przyczyną śmierci osób zaszczepionych na masową skalę.

Nasza analiza, dokonana na niewielkiej próbie kont, pokazała jednoznacznie, że

prorosyjskie konta intensywnie wspierały prawicową polską narrację antyimigrancką. Dokładały do tego przekaz antyukraiński i prorosyjski.

Widać, że pogłębianie podziałów społecznych na tle strachu przed migrantami to element wojny informacyjnej, prowadzonej przez Kreml na wielką skalę, nie tylko w Polsce, ale w całej Europie Zachodniej.

W Polsce dołączana jest do tego także kwestia kryzysu migracyjnego na granicy polsko-białoruskiej. Kryzys ten jest przecież sterowany przez Putina i Łukaszenkę. Nic dziwnego, że starają się oni również sterować przekonaniami Polaków na ten temat.

Niestety, polska prawica wpisuje się w tym zakresie wprost w interesy Moskwy i Mińska. Kiedy zamiast szukać realnych rozwiązań, prawicowy politycy i publicyści sieją nienawiść wobec obcych, nieświadomie lub świadomie wspierają rosyjską i białoruską narrację.

;

Udostępnij:

Anna Mierzyńska

Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press

Komentarze