0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Grzegorz Bukala / Agencja GazetaGrzegorz Bukala / Ag...

Dyskusja trwała ponad pięć godzin. Bez koalicjantów i „na neutralnym gruncie" w Centrum Prasowym Foksal w Warszawie spotkali się wieczorem we wtorek 18 maja 2021 politycy Platformy Obywatelskiej.

Od rana krążyły plotki, że na klubie „będzie gorąco", kolejne osoby mogą zostać usunięte z partii za nieposłuszeństwo, a część członków może spróbować odwołać przewodniczącego Borysa Budkę. Taki wniosek jednak nie padł. Rozmowa dotyczyła przede wszystkim planów Rafała Trzaskowskiego, wyrzuconych ostatnio posłów Ireneusza Rasia i Pawła Zalewskiego oraz „listu 54".

„Na pewno musimy poprawić komunikację między sobą i odbudować zaufanie. - powiedziała PAP Małgorzata Kidawa-Błońska.

„Gdybym miała znaleźć wspólny mianownik dla wszystkich wypowiedzi, tych tylko krytycznych i tych konstruktywnych, to byłby taki: dzisiaj bardziej niż kiedykolwiek Polska potrzebuje silnej Platformy Obywatelskiej. Rozumiemy to i na pewno nie zawiedziemy" - podsumowała spotkanie Izabela Leszczyna.

Przeczytaj także:

Jak trwoga, to się pokłóćmy

Spotkanie odbyło się w czasie, gdy Platforma osiąga rekordowo niskie poparcie sondażowe, a PiS odzyskuje rezon. Jednocześnie szerokiej publiczności postanowiły się przedstawić frakcje tworzące Platformę. Są to:

  • ludzie Budki - między innymi Marcin Kierwiński (szef mazowieckich struktur PO) czy rzecznik Platformy Jan Grabiec, według krytyków skupiają się na organizowaniu konferencji prasowych, występach w telewizji i rozgrywkach parlamentarnych;
  • ludzie Trzaskowskiego - urodzeni w latach 70. i 80., Sławomir Nitras czy Agnieszka Pomaska; są w dobrych relacjach z parlamentarnymi koalicjantami PO oraz z wieloma samorządowcami; według krytyków chcą rozbić Platformę;
  • ludzie Schetyny - Sławomir Neuman, Robert Tyszkiewicz; były przewodniczący też zachował wpływy w wielu samorządach, według jednych chce powrócić do przewodzenia PO, według innych wolałby sterować z tylnego siedzenia;
  • zespół im. Frycza Modrzewskiego ds. Naprawy Rzeczypospolitej - utworzyła go Joanna Kluzik-Rostkowska, a są w nim m.in. Tomasz Siemoniak i Arkadiusz Myrcha; inaczej niż "ludzie Budki" nie skupiają się na geografii politycznej i grze parlamentarnej, ale twierdzą, że Platforma jest pusta programowo i chcą ten nowy program stworzyć.

Swoje rozgrywki toczą też niedoszły kandydat na prezydenta Radek Sikorski i niedoszły kandydat na przewodniczącego PO - Bartosz Arłukowicz, a także marszałek Senatu Tomasz Grodzki. To ten ostatni forsował pomysł „rządu technicznego", który miałby powstać po odsunięciu PiS od władzy.

W zespole Andrzeja Frycza Modrzewskiego powstał list podpisany przez 54 posłów i posłanek PO. W partii został on odebrany jako sygnał ostrzegawczy pod adresem Borysa Budki.

Budka zareagował. W piątek z Platformy wyrzucono dwóch z sygnatariuszy: posłów Ireneusza Rasia i Pawła Zalewskiego. Powód? Publicznie krytykowanie partii i jej kierownictwa. Zalewski mówił o „wielkim kryzysie przywództwa", a Raś o swoim rozczarowaniu Borysem Budką i proponował, żeby zastąpił go Radek Sikorski. Raś i Zalewski sytuowali się na najbardziej skrajnym, konserwatywnym skrzydle Platformy. Już w czasie dyskusji o stanowisku partii w sprawie aborcji było widać, że są w niewielkiej - choć głośnej medialnie - mniejszości. Przewodniczący pokazał, że umie „ściąć nieposłuszne głowy",

W poniedziałek z Platformy odeszła europosłanka Róża Thun. Już wcześniej partia straciła Joannę Muchę - popularną wieloletnią posłankę, byłą ministrę. Poszła do partii Szymona Hołowni.

Lista zarzutów

Co jest nie tak z Platformą, według tych którzy z niej odchodzą lub ją krytykują?

W rozmowie z OKO.press Mucha zarzucała Platformie bezrefleksyjność, brak propozycji „na tak": „PiS otwiera tylko usta, a my jak psy Pawłowa: „Nie ma naszej zgody” - mówiła. Twierdziła też, że gdy ona próbowała ożywiać PO, kierownictwo ją blokowało - zarzut dotyczył zarówno Schetyny, jak i Budki.

Róży Thun brakowało wewnętrznej debaty i szerokiej współpracy. Twierdzi, że PO nie korzysta z zasobów, które ma, czyli np. własnych europosłów. Nie zgadzała się też z Platformą programowo, m.in. w sprawach uchodźców i ochrony środowiska. Ostatecznym impulsem było głosowanie w sprawie Funduszu Odbudowy - Thun uważa, że należało go poprzeć, ale wcześniej Platforma wraz z resztą opozycji powinna była zaproponować poprawki. W rozmowie z OKO.press, którą wkrótce opublikujemy, europosłanka mówi też o konieczności współpracy różnych środowisk na opozycji i wokół niej.

„List 54" nawołuje do „wieloaspektowej przemiany wewnętrznej". Na czym miałaby polegać? Tego sygnatariusze nie proponują. Z konkretów pada jedynie zalecenie, by PO wyszła poza wielkie miasta. Oraz apel o zasypywanie podziałów: „Czas najwyższy odejść od wewnętrznych podziałów na tych, którzy kiedyś siłę Platformy budowali i tych, którzy mają ambicje budowania jej w tej chwili". W kontekście wewnątrzpartyjnych sporów zdanie to brzmi jak upominanie się starszych działaczy o więcej wpływu.

Sondażowy lot koszący

Spory w PO są tym głośniejsze, im bardziej Platforma traci wyborców. 18 procent poparcia dla Koalicji Obywatelskiej – pokazał sondaż IPSOS dla OKO.press z końca kwietnia.

A potem było gorzej. Majowe badania opinii różnych sondażowni dawały już KO poparcie niewiele przekraczające 10 proc. Polska 2050 Szymona Hołowni coraz częściej zajmuje drugiej miejsce, wyprzedzając Platformę nawet o 5 punktów procentowych (Ibris). W jednym sondażu - aż o 10 pkt proc.! (United Surveys dla DGP i RMF FM, PL2050: 22 proc., KO: 12 proc.)

W ten sposób KO (która - jak sama nazwa wskazuje - jest koalicją) dojechała do poparcia Platformy Obywatelskiej z 2001 roku. PO debiutowała w Sejmie z wyborczym wynikiem 12,7 proc.

Kampania Rafała Trzaskowskiego jesienią 2020 zahamowała spadek notowań KO. I to mimo, że Trzaskowski uciekał od szyldu Platformy oraz mimo jego przegranej. Wydaje się, że wielu wyborców opozycji uznaje, że przegrał, bo PiS nie grał fair i nie wini Trzaskowskiego za brak zwycięstwa).

Choć popularność całej opozycji przez jesień i zimę rosła, udział Koalicji Obywatelskiej był w tym coraz mniejszy. Kiedy okazało się, że Szymon Hołownia naprawdę nie zamierza wracać do telewizji, zaś Trzaskowski naprawdę wrócił do warszawskiego ratusza, to w Polsce 2050, a nie w KO część wyborców opozycji umieściła swoje nadzieje.

Z każdym miesiącem utrwalał się obraz Platformy jako partii, która słabnie. Przez kilka lat nie umiała wygrać z PiS-em, a teraz nie umie nawet utrzymać dominującej pozycji na opozycji.

Skoro się nie umie wygrać, to może trzeba się dogadać? Zgodnie z tą logiką Platforma dwa razy w ostatnich miesiącach próbowała wejść w rolę tej, która doprowadza do dogadania się. Dwa razy bezskutecznie.

Kiedy na początku roku coraz wyraźniej było widać, że w razie wygranych wyborów, to opozycja będzie tworzyć rząd, Platforma wystąpiła z pomysłem „koalicji 276". Właśnie 276 mandatów potrzebuje opozycja, żeby odrzucać weto prezydenta. Wyborcy raczej nie dodają sondażowych słupków, widzą tylko, że na czele jest ciągle PiS. Pokazać im, że jest inaczej, że to opozycja prowadzi - wydawałoby się, że to świetny pomysł! I Platforma ogłosiła, że wspólnie wygrywają - ale ogłosiła to sama. Potencjalni koalicjanci ogłosili zaś, że o tym pomyśle nic nie wiedzieli, a Platforma się panoszy.

Za drugim razem politycy PO przekonywali, że należy w pierwszym głosowaniu odrzucić decyzję o utworzeniu zasobów własnych UE, czyli w skrócie mówiąc - o Funduszu Odbudowy. PO nie zdołała doprowadzić do wspólnego działania sił opozycyjnych w tej sprawie.

Czy Budka wie, co robić w roli lidera?

Borys Budka został przewodniczącym PO w styczniu 2020. U szczytu popularności znalazł się cztery lata wcześniej - w czasie protestów przeciwko demontażowi państwa prawa w 2017 roku. To on i Kamila Gasiuk-Pihowicz umieli znaleźć wspólny język z tłumami młodzieży, które tworzyły „łańcuchy światła” w obronie sądów. W sondażu OKO.press wyborcy PO „wskazali" go jako przewodniczącego PO, którym został dwa i pół roku później.

Rok później, w marcu 2021 szeroko cytowanym wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” Borys Budka przyznał się do bezradności. „Co można zrobić? Nie odwołam Morawieckiego, bo nie mam większości! Armię mam przejąć?!” – denerwował się.

Ta rozmowa „pokazuje polityka, który nie bardzo wie, co robić w roli, w której się znalazł" - ocenił w OKO.press prof. Rafał Matyja.

A co mógłby robić? „Lider największego ugrupowania na opozycji musi mówić na nucie optymizmu i generalnie pozytywnego stosunku do partnerów. Krytykę musi ograniczyć do PiS. Inaczej jest tylko działaczem partyjnym" - stwierdził Matyja. Jego zdaniem jedyna droga PO to inicjowanie współpracy na opozycji.

;

Udostępnij:

Agata Szczęśniak

Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.

Komentarze