0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Agnieszka Sadowska / Agencja GazetaAgnieszka Sadowska /...

Międzynarodowa organizacja pozarządowa Lekarze Bez Granic (Médecins Sans Frontières, MSF) po trzech miesiącach pracy na polskiej granicy kończy projekt. Powód? Uniemożliwienie im niesienia pomocy przez służby i władze.

View post on Twitter

Zespoły lekarzy z MSF pracowały na Białorusi, Litwie i w Polsce, ale pomimo próśb kierowanych do polskich władz nie udało im się uzyskać zgody na wjazd na tereny przygraniczne. Lekarze Bez Granic nadal jednak prowadzą działania wspierające migrantów i uchodźczynie na Litwie i Białorusi.

"Od października wielokrotnie wnioskowaliśmy o dostęp do obszaru zamkniętego i posterunków straży granicznej w Polsce, ale bez powodzenia" - mówi Frauke Ossig, koordynatorka ds. sytuacji kryzysowych MSF w Polsce i na Litwie. Dodaje:

"Wiemy, że ludzie wciąż przekraczają granicę i ukrywają się w lasach, potrzebują wsparcia, ale chociaż jesteśmy zaangażowani w pomoc migrantom i migrantkom, gdziekolwiek by nie byli, nie byliśmy w stanie dotrzeć do nich w Polsce".

W oświadczeniu wydanym w czwartek 6 stycznia 2022 roku Lekarze Bez Granic piszą, że sytuacja na granicy jest “nieakceptowalna i nieludzka” i przypominają, że ludzie mają prawo do szukania bezpieczeństwa i azylu i nie powinni być poddawani wywózkom na Białoruś. Dodają, że od czerwca 2021 roku tysiące ludzi próbowało dostać się do Unii Europejskiej, przekraczając granicę z Białorusi do Polski, Litwy i Łotwy.

Lekarze zwracają uwagę, że w odpowiedzi na tę sytuację Polska zbudowała ogrodzenia graniczne, wprowadziła wojsko i ogłosiła stan wyjątkowy wzdłuż swojej strefy przygranicznej. Obszar ten stał się ściśle kontrolowany, a dostęp do niego jest ograniczony również dla organizacji pomocowych, grup wolontariuszy i mediów.

W OKO.press piszemy obszernie o sytuacji na granicy. Wszystkie teksty można przeczytać tutaj.

Pomoc w strefie niemożliwa

Przypomnijmy, że mimo interwencji m.in. RPO i europosłanki Janiny Ochojskiej nadal żadna z organizacji pomocowych, również medycznych, nie została dopuszczona do działania w strefie stanu wyjątkowego (obecnie stanu objętego zakazem przebywania).

Przeczytaj także:

Pisaliśmy o jednej, wyjątkowej sytuacji, gdy dwie wolontariuszki Polskiej Misji Medycznej zostały dopuszczone do pomocy placówce medycznej w Białowieży na prośbę tamtejszej lekarki. Jednak sama PMM również nie została wpuszczona do prowadzenia działań w strefie przygranicznej.

W ciągu ostatnich sześciu miesięcy na granicy wielokrotnie dochodziło do łamania praw człowieka, o czym przypominają Lekarze Bez Granic. “Strach przed push-backami i przemocą ze strony straży granicznej sprawił, że kobiety, mężczyźni i dzieci próbują przedostać się przez ten obszar niepostrzeżenie, ukrywając się w lasach w ekstremalnych temperaturach bez jedzenia, wody, schronienia czy ciepłych ubrań”.

Według Lekarzy Bez Granic w ubiegłym roku co najmniej 21 osób straciło życie podczas prób przejścia przez granicę polsko-białoruską.

Chociaż liczba osób próbujących przedostać się na terytorium UE spadła w ostatnich miesiącach, na wschodniej granicy nadal przebywają grupy migrantek i uchodźców.

“18 grudnia nasze zespoły dołączyły do polskiej organizacji obywatelskiej Salam Lab, udzielając pomocy pięciu Syryjczykom i jednemu Palestyńczykowi, którym udało się przedostać przez strefę zamkniętą. Zgłaszali, że byli kilkukrotnie przymusowo zawracani na Białoruś i doświadczyli przemocy ze strony straży granicznej” - wynika z oświadczenia MSF.

“Ludzie są atakowani i bici przez straż graniczną, a mimo to urzędnicy państwowi nadal zezwalają na praktykę przepychania ludzi między granicami, wiedząc, że takie maltretowanie ma miejsce” - czytamy dalej.

Lekarze Bez Granic przypominają, że w sytuacji, gdy organizacjom pomocowym, pozarządowym i grupom wolontariuszy zablokowano dostęp do strefy przygranicznej w Polsce, niesienie pomocy przemieszczającym się ludziom spadło na mieszkańców obszarów zamkniętych. Ossig stwierdza, że nie tylko organizacjom zablokowano dostęp do strefy zamkniętej, ale też "niektórzy wolontariusze zostali oczernieni i zastraszeni, a ich mienie zostało zniszczone, co – jak się uważa – było próbą powstrzymania ich przed udzielaniem wsparcia".

W listopadzie OKO.press pisało o ataku na działającą na granicy przez półtorej miesiąca organizację Medycy na Granicy. Byliśmy w ich bazie na Podlasiu kilka godzin po tym, jak grupa kiboli z Białegostoku zdewastowała samochody wolontariuszy i wolontariuszek. Kilka tygodni wcześniej nieznani sprawcy przebili opony w karetce Medyków.

Incydent z grudnia zadecydował o wcześniejszym przerwaniu działań grupy. Ich zadania przejęła organizacja Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej. 3 stycznia również PCPM zawiesiła pracę na Podlasiu, tłumacząc to zmniejszoną ilością próśb o pomoc. Wolontariusze/ki deklarują jednak gotowość do wznowienia działań, gdy będzie taka potrzeba.

“Dla mnie, jako lekarza, uczucie towarzyszące badaniu uchodźców w zimnym i ciemnym lesie, szczególnie osób młodych, wyziębionych było naprawdę trudnym przeżyciem “ - wspomina swoje dyżury dr Paweł Kukiz-Szczuciński. “Moment, gdy po udzieleniu pomocy odchodziliśmy, pozostawiając pacjentów w tamtym lesie, był okropny, choć byli z nimi wolontariusze innych organizacji. Natomiast dziękuję Bogu, że w tym polskim nadgranicznym lesie nie spotkałem ani kobiety w ciąży, ani dzieci, bo chyba by mi serce pękło. Inni z nas nie mieli tego szczęścia” - dodaje lekarz.

Sytuacja nieludzka i niedopuszczalna

W obszarze wokół strefy zamkniętej nadal działają m.in. Grupa Granica, Fundacja Ocalenie i indywidualni aktywiści/ki. Lekarze Bez Granic współpracowali z grupami pomocowymi, zapewnili podstawową opiekę medyczną, opiekę nad osobami z zaburzeniami psychicznymi oraz pomoc humanitarną części osób, którym udało się przedostać poza obszary objęte ograniczeniami.

“Obawiamy się, że obecna polityka ograniczania dostępu organizacji pomocowych i grup wolontariuszy może doprowadzić do śmierci jeszcze większej liczby migrantów i uchodźców. Ta polityka jest kolejnym przykładem celowego tworzenia przez UE niebezpiecznych warunków dla ludzi ubiegających się o azyl na jej granicach” - wynika z oświadczenia MSF.

Zdaniem Ossig

„obecna sytuacja jest niedopuszczalna i nieludzka. Ludzie mają prawo do poszukiwania bezpieczeństwa i azylu i nie powinni być bezprawnie spychani z powrotem na Białoruś. To jest narażanie życia na niebezpieczeństwo".

Podobnego zdania są autorki raportu "Leczymy uchodźców", o którym pisaliśmy w grudniu: "Kryzys humanitarny przy granicy polsko-białoruskiej jest wydarzeniem bez precedensu w najnowszej historii Polski. Przede wszystkim dlatego, że można mu było zapobiec, gdyby tylko zastosowano już istniejące procedury, w tym dopuszczenie do procedury uchodźczej”.

“Tak długo, jak bezstronne, pozarządowe grupy humanitarne nie będą mogły dotrzeć do tych ludzi, aby zapewnić im wodę, żywność, ciepłą odzież i opiekę medyczną, liczba zgonów prawdopodobnie wzrośnie wraz z dalszym spadkiem temperatur” - piszą Lekarze Bez Granic.

Będą nadal pracować w Polsce, choć nie na granicy. MSF jest w trakcie tworzenia biura krajowego w Warszawie.

Organizacja Lekarze Bez Granic została założona w 1971 roku w Paryżu. Dziś zrzesza prawie 65 tys. osób na całym świecie i działa głównie w obszarach katastrof humanitarnych i konfliktów zbrojnych.

;

Udostępnij:

Anna Mikulska

Dziennikarka i badaczka. Zajmuje się tematami wokół praw człowieka, głównie migracjami i uchodźstwem. Publikowała reportaże m.in. z Lampedusy, irackiego Kurdystanu czy Hiszpanii. Przez rok monitorowała sytuację uchodźców z Ukrainy w Polsce w ramach projektu badawczego w Amnesty International. Laureatka w konkursie Festiwalu Wrażliwego. Współtworzy projekt reporterski „Historie o Człowieku".

Komentarze