"Reforma była oczekiwana" - to nieprawda. "Szczególną uwagę kładziemy na podstawy programowe" - eksperci nie zostawili na nich suchej nitki. OKO.press analizuje hasła, którymi minister edukacji wita nowy rok szkolny. Pierwszy rok deformy szkoły dokonywanej przez rząd PiS
List minister Anny Zalewskiej opublikowany 25 sierpnia 2017 na stronie MEN na rozpoczęcie nowego roku szkolnego jest pełen przemilczeń i przekłamań. Zarówno w opisie procesu przygotowania deformy szkoły jak i w opisie "zalet" nowego systemu edukacji dla uczniów i nauczycieli.
List minister edukacji ukazuje reformę jako przedsięwzięcie, które resort podjął w drodze konsultacji i za zgodą wszystkich aktorów pola oświaty. Zastanawia, że wielkimi nieobecnymi wśród adresatów listu są samorządy, na które rząd PiS przerzucił cały wysiłek związany z przebudową sieci szkół. Koszty tego idą w skali kraju w setki milionów złotych, tylko w niewielkiej części - wbrew zapewnieniom w liście - pokrywa je rząd PiS.
"Nie bójcie się zadawania pytań i poszukiwania na nie odpowiedzi" - życzy pani minister uczniom w swoim liście. OKO.press skorzystało z tej rady i analizuje trzy kluczowe manipulacje i przekłamania w liście.
Mamy nadzieję, że uczniowie też spytają panią minister dlaczego używa fałszywych argumentów dla zachwalania swojej deformy. Nie mamy jednak pewności, że Anna Zalewska zaspokoi naturalną ciekawość młodych ludzi. To też będzie lekcja wychowania obywatelskiego - na ile można wierzyć politykom.
Minister Zalewska list zaczyna od dość kontrowersyjnej tezy.
1 września br. rozpoczynamy wprowadzanie nowych rozwiązań w systemie edukacji, które były oczekiwane zarówno przez rodziców, dyrektorów szkół, nauczycieli, jak i samorządowców.
Pomysłowi wprowadzenia reformy edukacji towarzyszyły protesty zarówno ze strony związkowców z ZNP, jak i rodziców. Ci drudzy zrzeszyli się nawet w grupie "Rodzice przeciwko reformie". ZNP protestowało wydając dziesiątki oświadczeń i ekspertyz. Zorganizowali kilka manifestacji, w tym największą 19 listopada 2016 r pod hasłem "Nie dla chaosu w szkole". Wzięło w mniej udział ponad 50 tys. osób - wśród których było aż 35 tys. związkowców.
Justyna Suchecka w "Gazecie Wyborczej" trafnie nazwała ją "manifestacją, jakiej szkoła nie pamięta". 31 marca 2017 roku, mimo próby sabotażu ze strony kuratoriów (OKO.press pisało o tym tutaj) odbył się ogólnopolski strajk szkolny. Z danych ZNP wynika, że strajkowało około 40 proc. szkół i przedszkoli (MEN twierdził, że jedynie 11 proc.). Rodzice protestowali od lutego 2017 w cyklu miesięcznic - przewrotnie, bo każdego dziesiątego dnia miesiąca.
Jednak największym wyrazem sprzeciwu wobec kształtu i trybu wdrażania reformy edukacji było 910 tys. podpisów pod obywatelskim wnioskiem o referendum ws. edukacji. W ciągu dwóch miesięcy udało się zebrać prawie dwukrotność wymaganej ustawowo liczby podpisów (minimum 500 tys.). To sukces wielu środowisk, które sprzeciwiały się demolowaniu oświaty – ZNP, ruchu „Rodzice przeciwko reformie edukacji”, koalicji „Nie dla chaosu w szkole”, Krajowego Porozumienia Rodziców i Rad Rodziców, Społecznego Towarzystwa Oświatowego, OPZZ i kilku opozycyjnych partii politycznych.
Jednak 20 lipca 2017, po miesiącach przeciągania debaty sejmowej nad wnioskiem złożonym 20 kwietnia 2017 na ręce marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego, PiS przegłosował odrzucenie projektu.
Również sondaże IPSOS dla OKO.press dowodzą, że reforma wcale nie jest wyczekiwana. Czerwcowy sondaż pokazał, że poza zwolennikami PiS, poparcie dla wariantu rządowego - reformy od 1 września 2017 - jest znikome, znaczna większość wolałaby reformy nie wprowadzać wcale, lub przynajmniej odłożyć ją o rok.
"W roku szkolnym 2017/2018 szczególny nacisk kładziemy na wdrażanie nowej podstawy programowej kształcenia ogólnego oraz podniesienie jakości edukacji matematycznej, przyrodniczej i informatycznej. Szczególną uwagę środowiska oświatowego będę chciała zwrócić na wzmocnienie wychowawczej roli szkoły oraz bezpieczne korzystanie uczniów z internetu. Zależmy mi również na wprowadzeniu doradztwa zawodowego do wszystkich szkół i placówek oświatowych oraz na usprawnieniu edukacji włączającej" - napisała minister Zalewska w liście. Ale te ogólne założenia nijak nie opisują kształtu podstawy programowej zaproponowanej przez MEN.
Podstawy programowe na drodze konsultacji zostały skrytykowane aż przez 38 ekspertów i podmiotów związanych z oświatą. Wśród nich ostro wypowiedzieli się m.in.:
Wszyscy zgodnie podkreślali, że podstawy nie tylko są słabe merytorycznie, ale zawierają olbrzymią ilość błędów. Istotny jest też zwrot w samej metodyce nauczanie. Dziecko w myśl nowej podstawy zostało sprowadzone do roli posłusznego wykonawcy zadań. Ukrócono przestrzeń do samodzielnej debaty i analizy.
OKO.press pisało również, że podstawa programowa przygotowana przez MEN nie odpowiada na wyzwania XXI w. a dodatkowo jest silnie zideologizowana, zgodnie z konserwatywno-katolickim światopoglądem. Grozi edukacyjnym cofnięciem Polski o kilkadziesiąt lat i zaniechaniem kształcenia obywatela europejskiego państwa, jednostki samodzielnie myślącej, rozumiejącej świat współczesny i gotowej do świadomego uczestnictwa w życiu społecznym. A do tego jest fatalnie napisana i niedbale zredagowana.
Anna Zalewska wyraża też szczególną troskę o nauczycieli: "Działania MEN będą ukierunkowane na wzmocnienie roli nauczyciela i podniesienie jego prestiżu. Wprowadzimy nową formułę doskonalenia zawodowego oraz podwyżki wynagrodzeń". To kolejna czcza obietnica minister edukacji.
W styczniu 2017 roku minister obiecała, że żaden nauczyciel nie straci pracy w związku z reformą. Z szacunkowych danych zebranych przez ZNP - wiadomo, że to nie prawda. Do tej pory:
A to tylko początek. Ostateczne dane dotyczące zwolnień poznamy w wrześniu, gdy spłyną informacje z arkuszy organizacyjnych szkół. Kolejna fala zwolnień zapowiadana jest na 2019 rok kiedy zlikwidowane zostaną gimnazja. W jaki sposób zwolnienia mają wzmocnić rolę nauczycieli bądź podnieść jego prestiż? Nie wiadomo.
Podobnie wątpliwy jest argument dotyczący wynagrodzeń. Większość propozycji ma charakter propagandowy. Minister Zalewska zapowiada, że w ciągu trzech lat wynagrodzenie wzrośnie o 15 proc., po 5 proc. co rok. W projekcie budżetu na 2018 roku przewidziano rzeczywiście 5 proc. na ten cel, ale pani minister zapomniała dodać, że:
Na liście obietnic minister Zalewskiej pojawił się też program „500 plus dla nauczycieli”. Jego szczegóły ma ujawnić 4 września 2017 roku premier Beata Szydło. Wiadomo, że pieniądze mają trafić wyłącznie do nauczycieli dyplomowanych. Z danych GUS na rok szkolny 2013/2014 wynika, że ci stanowili 52 proc. wszystkich nauczycieli. To znaczy, że na wsparcie nie mogłaby liczyć niemal połowa nauczycieli:
Dodatkowo pieniądze na program znajdą się dopiero w 2020 roku i będą rosły skokowo. Pierwsza wypłata ma być dodatkiem w wysokości 95 zł.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Komentarze