0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja GazetaSlawomir Kaminski / ...

Prezes PiS Jarosław Kaczyński w wywiadzie udzielonym tygodnikowi "Wprost" i opublikowanym w sobotę 24 maja, otwarcie przyznał się do hipokryzji, jaka stoi za antyaborcyjną polityką rządu: "Są ogłoszenia w prasie, które każdy średnio rozgarnięty człowiek rozumie i może sobie taką aborcję za granicą załatwić, taniej lub drożej" - mówi o dramatach tysięcy kobiet prezes.

Od pytań o prawo zakazujące przerywania ciąży (zaostrzone w październiku 2020 roku przez uzależniony od partii rządzącej Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej) lider obozu władzy się opędza: lekceważy problem, ignoruje fakty, popisuje się brakiem wiedzy na temat rozwiązań europejskich.

Zakaz aborcji? Wg Kaczyńskiego nic takiego nie istnieje

Wątek aborcji zaczyna się w wywiadzie od kpiny Kaczyńskiego z wyrażenia "osoby z macicami".

"Znałem w życiu kilka pań, które na skutek choroby zostały pozbawione macicy. I co? Przestały być kobietami?" - pyta ironicznie, odwracając do góry nogami sens określenia używanego w kontekście prawa do aborcji.

Wyrażenie ma uświadamiać, że aborcja dotyczy także osób transpłciowych, a nie wykluczać osoby bez macicy z grona kobiet. Kaczyński powiela transfobiczną narrację o osobach trans próbujących marginalizować kobiety.

Prezes PiS zapewnia następnie, że "Trybunał wydał najłagodniejszy wyrok, jaki mógł". I przekonuje, że tak naprawę nic się nie stało.

Bzdurą jest twierdzenie, że aborcja jest zakazana. Chodzi tylko o zespół Downa i Turnera, gdzie możliwość aborcji zlikwidowano
Trybunał Przyłębskiej wyeliminował z prawa antyaborcyjnego przesłankę embriopatologiczną, która była uzasadnieniem 98 proc. zabiegów przerwania ciąży
Wprost,23 maja 2021

Kaczyński uważa, że o żadnym zakazie aborcji nie ma mowy - wciąż jest legalna jeśli ciąża pochodzi z gwałtu albo zagraża życiu lub zdrowiu matki. Wystarczy jednak spojrzeć na statystyki, aby przekonać się, że w praktyce aborcja została niemal całkowicie zepchnięta do podziemia.

W 2019 roku spośród 1 100 legalnych aborcji aż 1 074 zostało wykonanych z powodu wad płodu (prawie 98 proc. wszystkich zabiegów). 33 zabiegi były spowodowane zagrożeniem życia kobiety, a ledwie trzy – czynem zabronionym.

Kaczyński powtarza też, że wyrok Trybunału Przyłębskiej zlikwidował tylko aborcję płodów z zespołem Downa i Turnera. To także bzdura. Według danych Federy z 2019 roku z powodu zespołu Downa (bez rozpoznania współistniejących wad somatycznych) wykonano 25 proc. wszystkich aborcji ze względu na wady płodu. Z powodu zespołu Turnera tylko 1 proc.

Przeczytaj także:

O innych zespołach wad wrodzonych, prezes już nie pamięta, więc przypominamy:

Dziennikarki "Wprost" zwróciły Kaczyńskiemu uwagę, że są jeszcze wady letalne, a kobiety są zmuszane rodzić dzieci, które niedługo umrą. Odpowiedź prezesa PiS odwołuje się do interpretacji prawa, która w praktyce nie obowiązuje.

Jest furtka, można skorzystać, prezes Kaczyński zaprasza

Wśród możliwości dopuszczania aborcji jest furtka w postaci zdrowia psychicznego. Można z tego skorzystać.
Furtka Kaczyńskiego to iluzja. Przerwanie ciąży ze względu na zagrożenie zdrowia psychicznego jest wciąż trudne do wyegzekwowania.
Wprost,23 maja 2021

Kaczyński w odpowiedzi na pytanie o wady letalne przypomina, że istnieje "furtka zdrowia psychicznego". "Można z niej skorzystać" - mówi nonszalancko. Udaje, że zapomniał, w jakim kraju żyje i rządzi.

A to kraj, w którym kobiety od dawna borykały się z problemami w dostępie do legalnej aborcji - nawet przed wyrokiem Trybunału Przyłębskiej podlegały od 1993 roku jednej z najsurowszych ustaw antyaborcyjnych w Europie. Do tego było to prawo nieprzestrzegane: kobiety, które chciały przerwać ciążę ze względu na jeszcze legalną przesłankę embriopatologiczną, były często długo zwodzone przez lekarzy, szczególnie tych z "klauzulą sumienia". Słyszały, że są morderczyniami, procedury były przeciągane.

9 na 10 szpitali w Polsce odmawiało przeprowadzenia zabiegu. Polska od ponad dekady nie realizuje też wyroków Trybunału w Strasburgu dotyczących dostępu do legalnej aborcji. Lekarz w Polsce może odmówić wykonania legalnej aborcji i nie wskazać kobiecie żadnej alternatywy.

"Miałyśmy pacjentkę, którą pięć razy odsyłano z Białegostoku do Warszawy. Żaden szpital nie chciał się podjąć terminacji ciąży. Inna kobieta z Pomorza objechała pół Polski w krytycznym stanie. Mdlała, miała zawroty głowy – szpitale odsyłały do kolejnych" - m.in. taką sytuację opisywaliśmy w OKO.press.

Skąd pomysł, że kobiety będą mogły bez przeszkód korzystać z "furtki" zdrowia psychicznego, skoro nie mogły wejść nawet otwartymi prawem drzwiami?

"Gdy pacjentka się do nas zgłosi, jesteśmy w stanie wyegzekwować aborcję z przesłanki zagrożenia dla zdrowia psychicznego. Ale wykonuje ją mniejszość ośrodków - głównie w centralnej i północnej Polsce. To znaczy, że system nie działa. Bo jak się wyjedzie np. na Podkarpacie, można o aborcji zapomnieć, chociażby kobiecie groził zgon przy porodzie" - mówi OKO.press Kamila Ferenc z Federy.

Federa zwraca uwagę, że orzeczenie TK Przyłębskiej wywołało tzw. efekt mrożący w stosunku do pozostałych, wciąż legalnych przesłanek do zabiegu przerwania ciąży. Lekarze z obawy przed odpowiedzialnością karną odmawiają wykonywania aborcji nawet w sytuacji zagrożenia zdrowia lub życia kobiety w ciąży.

"Ten nacisk na lekarzy sprawi, że będziemy się bali działać w sytuacji na poły legalnej np. w przypadku ciąży pozamacicznej, czy ciąży w przypadku przerośniętego łożyska. Jeżeli nie dokonamy aborcji, może to zagrozić życiu matki. Te decyzje będą przekładane, bo nie ma sytuacji nagłej, bo będziemy czekać do ostatniej chwili" - mówił dr n. med. Grzegorz Pietras, wiceprezes Lubelskiej Izby Lekarskiej podczas spotkania Parlamentarnego Zespołu Praw Kobiet i Parlamentarnego Zespołu ds. Praw Reprodukcyjnych.

"Pacjentka zgłosiła się do mnie w nastym tygodniu ciąży. Kolega lekarz, który ją diagnozował w 12. tygodniu, widział to. Ale, jak powiedział mi partner pacjentki, lekarz na pytanie, dlaczego o tym nie poinformował, odpowiedział: ale po co wam ta informacja? I tak nic z tym nie zrobimy. I tak musicie donosić" - relacjonował dr n. med. Maciej Socha, ordynator Oddziału Położniczo-Ginekologicznego Szpitala Św. Wojciecha w Gdańsku.

W Polsce jak w Niemczech? Fantazje prezesa

Polski kontekst jest również istotny, żeby zrozumieć kolejną manipulację Kaczyńskiego. Sugeruje on, że sytuacja w Polsce nie odbiega od międzynarodowej normy.

Nawet w Niemczech nie jest tak, że można powiedzieć: chcę mieć aborcję i się ją dostaje. Nie. Trzeba mieć rozmaite zaświadczenia
Konkretnie jedno zaświadczenie, a jego uzyskanie to czysta formalność
Wprost,23 maja 2021

W Niemczech każdą ciążę można przerwać do 14. tygodnia, jeśli wcześniej odbędzie się konsultację z upoważnioną do tego instytucją. Takie spotkanie to formalność, odbywają je także Polki, które wyjeżdżają do Niemiec na zabieg.

Niemieckie prawo aborcyjne nie jest idealne, ale i tak nieporównywalnie lepsze niż Polskie. Pod względem prawa do aborcji Polska jest czarnym punktem na mapie Europy. Przerwanie ciąży jest legalne nawet w rządzonych przez Victora Orbana Węgrzech.

Hipokryzja w biały dzień

Ostatni aborcyjny wątek wywiadu z Kaczyńskim trudno zweryfikować, posługując się kategoriami prawdy i fałszu - jest po prostu aktem wyjątkowej pogardy dla kobiet. Także tych, które ogromnym poświęceniem i na granicy prawa pomagają w organizowaniu aborcji.

Ale też wiem, że są ogłoszenia w prasie, które każdy średnio rozgarnięty człowiek rozumie i może sobie taką aborcję za granicą załatwić, taniej lub drożej
"Załatwianie" aborcji za granicą to duże koszty i pracochłonne przedsięwzięcie. Często wyjazd jest możliwy tylko dzięki ciężkiej pracy kobiecych kolektywów i międzynarodowym zrzutkom
Wprost,23 maja 2021

Kaczyński odsłania hipokryzję obozu władzy i pogardę dla kobiet: przyznaje, że zakaz żadnej aborcji nie powstrzyma, pogorszy tylko sytuację kobiet, narazi je na koszty i traumę. Z niesamowitą nonszalancją Kaczyński mówi o dramacie kobiet wykluczonych, ubogich, którym odbiera się prawo do wyboru. Często jedynym, co je w tej sytuacji ratuje, jest solidarność kobiet i wytrwała praca kolektywów, takich jak Aborcyjny Dream Team, Ciocia Basia, Wienia czy Czesia, które pomagają kobietom zorganizować i sfinansować aborcję za granicą. Po wyroku TK na aborcję dla Polek zrzucały się kobiety z całego świata.

Polskie prawo aborcyjne jest nie tylko pełne hipokryzji, świadomie zrzuca też ogromny ciężar nieodpłatnej pracy na barki kobiet.

Ciocia Wienia - organizuje dla Polek zabiegi we Wiedniu - przyznaje, że pomaganie przy aborcji to dodatkowy etat:

"Niektóre z nas mają na szczęście elastyczne godziny pracy i mogą między jednym pracowniczym mailem a drugim zerkać na skrzynkę mailową Cioci Wieni. Jesteśmy w stanie komuś, kto odzywa się w piątek, zorganizować wszystko już na poniedziałek, mimo dodatkowych przeszkód związanych z pandemią. To ogrom naszej pracy i czasu, dodatkowe pół etatu. Przy czym aborcja to kilka godzin w klinice, ale z osobami przyjeżdżającymi na anonimowy poród mieszkamy czasem tydzień pod jednym dachem" - mówiła OKO.press.

Wywiad z Kaczyńskim skomentował między innymi Aborcyjny Dream Team, który pomaga ok. 100 osobom miesięcznie:

"Prezes wie, że zakazy aborcji nie działają, wie też, że takie zakazy czynią aborcje tylko trudniej dostępne, sprawiają, że całość ich organizacji spoczywa na czyichś barkach. Prezes ma dupie, że wiele z tych osób musi wyjeżdżać w atmosferze wstydu i samotności.

Prezes ma dupie, że średnio zabieg i koszt wyjazdu do Holandii dla osoby w drugim trymestrze ciąży kosztuje więcej niż średnia krajowa pensja netto. Prezes ma dupie skąd te pieniądze weźmie osoba, która takich pieniędzy nie ma. Co powie w pracy, żeby moc wziąć kilka dni wolnego? Co zrobi, jeśli pracuje bez umowy i nie ma urlopu? Z kim zostawi dzieci?

Przez ostatnie 6 miesięcy grupy działające w ramach Aborcji Bez Granic pomogły tysiącom osób z Polski w dostępie do aborcji. 597 osób mogło przerwać ciążę w zagranicznej klinice w drugim trymestrze. Wsparcie finansowe wyniosło ponad 420 tysięcy złotych. Łącznie z pomocy Aborcji Bez Granic skorzystało ponad 17 tysięcy osób.

Prezes ma nas wszystkich w dupie. Możemy się cieszyć, że przynajmniej tego nie ukrywa".

Nic się nie stało. Czyżby?

"Jeżeli ktoś na skutek nieszczęść bywa często na cmentarzu, tak jak ja, to widzi, jak dużo jest grobów dzieci, z napisem: »Żył jeden dzień, dwa, trzy« " - mówi Kaczyński. I dodaje: "Wynika z tego, że są matki, które takie dzieci rodzą. Czasem może nie wiedząc, co się wydarzy. Ale to ich decyzja. Dlatego w ramach Polskiego Ładu badania prenatalne mają być bezpłatne dla wszystkich kobiet".

W tej dość mętnej wypowiedzi Kaczyńskiego "decyzja" pojawia się znikąd i nie pasuje do niczego. Nie wiadomo, czy za decyzję lider obozu władzy uważa rodzenie dzieci bez wiedzy, że są śmiertelnie chore, czy też decyzję umożliwią dopiero darmowe badania prenatalne. Wtedy co prawda w Polsce PiS zdecydować się można już tylko na urodzenie, ale wiadomo, jeśli się jest "rozgarniętym"...

Kaczyński uważa w związku z tym, że "nic się nie stało".

W moim przekonaniu nic takiego, co by zagrażało interesom kobiet, się nie stało.
Kobiety straciły prawo do aborcji ze względu na wady płodu, a na tle innych krajów europejskich ich prawa zostały ograniczone w sposób radykalny
Wprost,23 maja 2021

Kaczyński uważa zatem, że wyrok Trybunału Przyłębskiej niczego nie zmienia. Przecież ci, co chcą aborcji, zapłacą i będą ją mieli.

Ale wbrew słowom prezesa wyrok zmienił bardzo wiele. Skutki wyliczyła Federacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. Poza uniemożliwieniem dostępu do aborcji z powodu wad płodu w publicznych szpitalach i dyskryminacją kobiet, które nie mogą sobie pozwolić na zabieg, wyrok TK:

  • wywołał tzw. efekt mrożący - lekarze z obawy przed odpowiedzialnością karną odmawiają wykonywania aborcji nawet w sytuacji zagrożenia zdrowia lub życia kobiety w ciąży;
  • spotęgował kryminalizację aborcji: lekarze bardziej się boją zarzutów w związku z przeprowadzaniem ustawowych aborcji, a prokuratura nabrała odwagi do bezpodstawnego wszczynania, motywowanych politycznie, postępowań karnych dot. aborcji;
  • osłabił zaufanie pacjentek do lekarzy i opieki zdrowotnej; wzmocnił lęk kobiet przed zachodzeniem w ciąży;
  • pogorszył kondycję psychiczną osób, w których zdiagnozowano uszkodzenie płodu;
  • zmniejszył odsetek kobiet korzystających z badań prenatalnych i doprowadzających diagnostykę do końca.
;

Udostępnij:

Marta K. Nowak

Absolwentka MISH na UAM, ukończyła latynoamerykanistykę w ramach programu Master Internacional en Estudios Latinoamericanos. 3 lata mieszkała w Ameryce Łacińskiej. Polka z urodzenia, Brazylijka z powołania. W OKO.press pisze o zdrowiu, migrantach i pograniczach więziennictwa (ośrodek w Gostyninie).

Komentarze