0:00
0:00

0:00

7 września 2017 roku Fundacja im. Stefana Batorego opublikowała odpowiedź na raport Instytutu na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris zatytułowany „Obywatele dla demokracji. Ocena prawidłowości środków mechanizmu finansowego EOG (tzw. funduszy norweskich)". W sierpniu 2017 roku Ordo Iuris zaatakowało w nim sposób rozdzielania funduszy przez dotychczasowego operatora, czyli Fundację Batorego. Gra idzie o duże pieniądze: pula dla Polski zaplanowana na lata 2016-2021 to 809 mln euro, z czego 10 proc. na społeczeństwo obywatelskie (ciągle trwają negocjacje w sprawie kolejnej transzy środków).

Temat funduszy norweskich wypłynął po podsumowaniu ostatniego pięcioletniego projektu Obywatele dla Demokracji (2013 - kwiecień 2017), którego operatorem była Fundacja im. Stefana Batorego. Media publiczne i prawicowe, do spółki z politykami PiS – ministrem Piotrem Glińskim i Wojciechem Kaczmarczykiem, dyrektorem departamentu ds. społeczeństwa obywatelskiego w KPRM, zarzucali Fundacji, że:

  • wspiera organizacje ideologiczne, kwestionujące podstawowe zasady ustroju RP – np. fundacje broniące prawo osób LGBT;
  • centralizuje środki – finansuje organizacje głównie z Warszawy;
  • łamie zasady bezstronności, pluralizmu i rzetelności.

Przeczytaj także:

Skok na fundusze

"Raport" - jak sami nazywają ten dokument twórcy - autorstwa Ordo Iuris porządkuje dotychczasowe zarzuty, które mają dyskredytować Fundację im. Stefana Batorego jako operatora środków norweskich.

Intencja jest jasna i wprost wyrażana. Idzie o to, by zdyskredytować Batorego i utorować sobie drogę do przejęcia Funduszy.

PiS chciałby, żeby operatorem została rządowa agenda, której powołania można spodziewać się jesienią 2017 roku, o nazwie Narodowy Instytut Wolności - Centrum Społeczeństwa Obywatelskiego. Na takie rozwiązanie nie chcą się jednak zgodzić Norwegowie.

Inny pomysł ma prawicowo-konserwatywna Konfederacja Inicjatyw Pozarządowych Rzeczypospolitej, w skład której wchodzi Ordo Iuris. Wprawdzie w lipcu 2017 wyraziła poparcie dla utworzenia Narodowego Instytutu Wolności, ale stoi na stanowisku, że środki powinny ulec "decentralizacji". Zarządzać nimi powinni (pod kontrolą państwa np. ministerstwa) regionalni operatorzy, a nie bezpośrednio rząd.

Tak czy inaczej, celem jest zdezawuowanie Fundacji Batorego. Rzecz w tym, że używane argumenty nie mają umocowania w rzeczywistości (na co wielokrotnie zwracała uwagę sama Fundacja). Również na raport Ordo Iuris odpowiada stanowczo: "Pod pozorem obiektywnej analizy autorzy publikacji dokonują skrajnie subiektywnej, silnie zideologizowanej nadinterpretacji finansowanych w programie projektów, imputując ich realizatorom przynależność światopoglądowo-polityczną i prowadzenie działań niezgodnych z polskim porządkiem prawnym.

Publikacja nie spełnia minimalnych standardów rzeczowej analizy i obiektywnej oceny, a niektóre zawarte w niej wypowiedzi mają charakter pomówień".

Fundacja Batorego przedstawia dowody, że Instytut Kultury Prawnej "Ordo Iuris", nie zasługuje na swoją nazwę.

W rozbudowanej odpowiedzi "O zasadach dystrybucji środków z Funduszy EOG w programie Obywatele dla Demokracji" Fundacja rozprawia się z listą zarzutów, m.in.:

  • „preferowania dużych ośrodków miejskich”,
  • „lansowania projektów wpisujących się w linię określonych środowisk ideologicznych i światopoglądowych (lewicowych i liberalnych)”,
  • „braku poszanowania dla polskiego porządku prawnego i Konstytucji RP”.

"Preferowanie dużych ośrodków miejskich"

Ordo Iuris najwięcej miejsca poświęca w raporcie nierównej dystrybucji środków pomiędzy dużymi miastami a mniejszymi miejscowościami czy wsiami. Pisze: "Dotychczasowy model podziału środków między organizacje pozarządowe jest niezgodny z zasadą zrównoważonego rozwoju. Niemal połowa z 620 projektów, którym przyznano wsparcie, organizowana była przez organizacje z Warszawy (245) i Krakowa (51)".

To nieprawda. Autorzy raportu przemilczeli, gdzie realizowane były projekty, które dostały warszawskie organizacje. Nie wzięli też pod uwagę faktu partnerstwa - projekty ze stołecznym liderem, były często realizowane z organizacjami spoza Warszawy.

I tak spośród 245 projektów, którym Ordo Iuiris zarzuca "warszawskość", miały warszawskiego lidera, ale:

  • w Warszawie realizowanych było tylko 49 (czyli niecałe 9 proc. wszystkich dofinansowanych projektów);
  • 106 projektów miało zasięg ogólnopolski;
  • 9 realizowano na Mazowszu,
  • a kolejne 55 w 15 pozostałych województwach;
  • 26 projektów obejmowało współpracę dwustronną z instytucjami z Państw-Darczyńców i były to głównie wizyty studyjne w tych krajach.

Fundacja Batorego zaznacza, że przyjęcie przez organizacje warszawskie roli lidera projektu było dla organizacji o mniejszym kapitale udogodnieniem. Oznaczało zmniejszenie obowiązków formalnych, pracy administracyjnej, rozliczeń, a także uwolnienie od konieczności wniesienia wkładu własnego.

"Ideologiczne rozdawnictwo"

Ordo Iuris obnaża też "ideologiczną" alokację środków. Fundusze były przyznawane głównie na projekty "liberalne i lewicowe", co odbywało się kosztem m.in. organizacji chrześcijańskich, na które przeznaczono "jedynie 1,5 mln zł".

Lista działań i organizacji, którym przypięto łatki "liberalnych i lewicowych" daje do myślenia. Znalazły się na niej:

  • 23 projekty dotyczące walki z mową nienawiści,
  • 17 dotyczących wsparcia dla osób LGBTQ i przeciwdziałania ich dyskryminacji,
  • 7 dotyczących integracji uchodźców i cudzoziemców,
  • 7 dotyczących przeciwdziałaniu dyskryminacji mniejszości etnicznych, rasowych, narodowych, zwalczania ksenofobii i języka dyskryminacyjnego w mediach,
  • 6 dotyczących równości płci i prawa kobiet do decydowania o sobie,
  • 3 dotyczące prawa do lekcji etyki i innych niż katolicka religii w szkole,
  • 1 dotyczący monitoringu usług klinik stosujących metodę in vitro.

Fundacja Batorego komentuje: "Kryterium lewicowości i liberalizmu wyznaczają – zdaniem broniącej wartości chrześcijańskich Fundacji Ordo Iuris – takie działania jak: pomoc uchodźcom, przeciwdziałanie mowie nienawiści, ksenofobii i rasizmowi, przeciwstawianie się dyskryminacji i przemocy wobec mniejszości etnicznych, religijnych i wyznaniowych, w tym Romów, Żydów, Chińczyków, Ukraińców, cudzoziemców, a także Kociebów.

Działania te, ich zdaniem, są wyłączną domeną ludzi o poglądach liberalno-lewicowych".

Tymczasem ochrona mniejszości, pomoc grupom dyskryminowanym i represjonowanym należy do kanonu liberalnej demokracji, także w nurtach konserwatywnych i antropologii chrześcijaństwa, niezwykle mocno akcentowanego np. przez obecnego Papieża.

Nieuprawniony jest także argument dyskryminacji organizacji chrześcijańskich. Na liście pytań do przedstawicieli organizacji składających wnioski nie było kwestii światopoglądu czy wyznania, ale wśród tych, które realizowały projekty wskazać można nie sześć, jak twierdzi Ordo Iuris, ale co najmniej 28 takich, których nazwy wskazują na to, że w swoich działaniach kierują się misją i światopoglądem chrześcijańskim.

Warto przy tym zaznaczyć, że fundusze norweskie nie mogą wspierać działań "mających na celu propagowanie doktryny religijnej".

Fundusze Norweskie są bardzo "lewackie"

Fundacja im. Batorego podkreśla też, że kierowała się zasadami przyznawania Funduszy Norweskich organizacjom pozarządowym, które obowiązują we wszystkich krajach korzystających ze środków Mechanizmu Finansowego EOG. Zgodnie z art.2.5. Wytycznych Programów dla Organizacji Pozarządowych głównymi obszarami wsparcia były:

  • Demokracja;
  • Prawa człowieka, z uwzględnieniem praw mniejszości (etnicznych, religijnych, językowych i seksualnych);
  • Dobre rządzenie i transparentność działania;
  • Demokracja partycypacyjna;
  • Zwalczanie rasizmu i ksenofobii;
  • Zwalczanie dyskryminacji;
  • Przeciwdziałanie nierównościom społecznym, ubóstwu i wykluczeniu;
  • Równouprawnienie płci;
  • Przeciwdziałanie przemocy ze względu na płeć;
  • Wsparcie organizacji zajmujących się tematyką dzieci i młodzieży oraz/lub działań skierowanych do dzieci i młodzieży.

"Sprzeczne z Konstytucją"

Ordo Iuris zarzuca, że zbytnio skupiono się na pewnych grupach, które "a priori zostały uznane za dotknięte dyskryminacją i wykluczeniem". Wśród nich wymieniają:

  • działaczy LGBTQ;
  • osoby homoseksualne;
  • kobiety, które chcą dokonać aborcji;
  • uchodźców;
  • migrantów.

Jednocześnie uważają, że pominięto "inne grupy, które spotykają się z dyskryminacją i atakami spełniającymi kryteria mowy nienawiści". Na tej liście znajdziemy:

  • rodziny wielodzietne;
  • praktykujących chrześcijan;
  • małżeństwa;
  • działaczy pro-life;
  • "osoby na prenatalnym etapie rozwoju" (chodzi o zarodki i płody - red.);

Zaskakująca jest ta lista dyskryminowanych i dotkniętych mową nienawiści: "praktykujący chrześcijanie" nie napotykają na żadne przeszkody (wręcz przeciwnie) w swej religijności; małżeństwa są objęte wsparciem państwa, działacze pro-life bywają krytykowani czy nawet ośmieszani przez osoby o laickim światopoglądzie, ale nie można powiedzieć, że są ofiarą mowy nienawiści (raczej sami ją uprawiają). Jest wiele dowodów, że dyskryminacja w wykonaniu większości dotyczy mniejszości etnicznych, rasowych, narodowych, religijnych i seksualnych.

Równie bezpodstawny jest zarzut, że podejmowane działania godzą w porządek konstytucyjny:

  • projekt mający na celu zapewnienie dostępu do lekcji etyki i lekcji religii uczniom o wyznaniach innych niż katolickie, został bezpodstawnie przedstawiany jako niezgodne z prawem ograniczanie prawa do religii w szkołach;
  • audyt ośrodków zajmujących się leczeniem niepłodności metodą in-vitro, mający dostarczyć rzetelnych informacji o jakości funkcjonowania tych ośrodków, został uznany za „brutalizowanie języka i przedstawianie procesu tworzenia życia w sposób tak dalece skomercjalizowany, co budzi zastrzeżenia w świetle art. 30 Konstytucji”;
  • projekt, który dotyczył m.in. zbadania dostępu do legalnych zabiegów przerywania ciąży i zdefiniowaniu problemów w dostępie do tych świadczeń, opisany został jako „wspieranie osób na stale związanych z tzw. przemysłem aborcyjnym”, a „niektóre formy realizacji projektu mogą ocierać się o znamiona czynu zabronionego zdefiniowanego w art. 152 paragraf 2 kodeksu karnego (pomoc w nielegalnej aborcji)”;
  • działania dotyczące instytucjonalizacji związków osób nieheteroseksualnych są przedstawiane jako zagrożenie dla art. 18 polskiej Konstytucji [„Małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej” - red.]. Według Ordo Iuris artykuł ten w formie „deklarowanej”, choć – co sami przyznają – „nie ustanowionej” zakłada „tożsamości małżeństwa, jako związku kobiety i mężczyzny”.
;
Na zdjęciu Anton Ambroziak
Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze