W 2017 roku Andrzej Duda ostrzegał przed „chorobliwym nacjonalizmem”, który nie może być zrównany z patriotyzmem. Rok później poszedł w Marszu narodowców, którego wymowę PiS próbował za wszelką cenę załagodzić. W 2025 roku Karol Nawrocki w pełni legitymizuje marsz i jego hasła.
„Piękną tradycją stał się już Marsz Niepodległości, organizowany w Warszawie i przyciągający szerokie środowiska patriotyczne, manifestujące swe przywiązanie do biało-czerwonej flagi narodowej. W ubiegłych latach, służąc ojczyźnie jako prezes Instytutu Pamięci Narodowej, 11 listopada uczestniczyłem też w centralnych uroczystościach z udziałem najwyższych władz państwowych i korpusu dyplomatycznego. W tym roku pierwszy raz wezmę udział w obchodach jako prezydent Rzeczypospolitej” – zapowiedział prezydent Karol Nawrocki w swoim artykule „Święto wolnych Polaków” opublikowanym w serwisie Wszystko Co Najważniejsze
Hasło tegorocznego marszu brzmi „Jeden naród – silna Polska„. W tekście zapraszającym na imprezę organizatorzy piszą o problemie imigracji, „zmieniającej się strukturze społecznej Polski” oraz „ekscesach, jakich dopuszczają się Ukraińcy”. Odpowiedzią na to ma być Polska będąca „ojczyzną jednego narodu".
Karol Nawrocki nie jest pierwszym prezydentem, który oficjalnie bierze udział w Marszu. Ale jest pierwszym, który w takim stopniu legitymizuje to wydarzenie w jego pełnym wymiarze — jako inicjatywę skrajnej prawicy, z którą czuje ideową jedność.
Choć to w latach rządów PO-PSL dochodziło do najbardziej spektakularnych przypadków dewastacji (spalenie tęczy, wozu telewizyjnego, budki pod ambasadą Rosji), pewnym przełomem był Marsz Niepodległości z 2017 roku, w czasie rządów PiS. Oficjalnym hasło imprezy brzmiało „My chcemy Boga„, ale uczestnicy formowali bloki i szli z transparentami ”Europa będzie biała albo bezludna„, czy ”Biała Europa braterskich narodów".
Choć to w latach rządów PO-PSL dochodziło do najbardziej spektakularnych przypadków dewastacji (spalenie tęczy, wozu telewizyjnego, budki pod ambasadą Rosji), pewnym przełomem był Marsz Niepodległości z 2017 roku, w czasie rządów PiS. Oficjalnym hasło imprezy brzmiało „My chcemy Boga„, ale uczestnicy formowali bloki i szli z transparentami ”Europa będzie biała albo bezludna„, czy ”Biała Europa braterskich narodów".
Doszło także do starć z kontrdemonstrującymi. Impreza przyciągnęła uwagę międzynarodowych mediów, które rozpisywały się o „największym zgromadzeniu skrajnej prawicy w Europie” i ze szczegółami opisywały pojawiające się na wydarzeniu supremacjonistyczne, rasistowskie i antysemickie hasła.
Kilka dni po marszu z 2017 roku Andrzej Duda odnosił się publicznie do tych wydarzeń, mówiąc m.in. że „niezmiernie [mu] przykro, że ostatnio w Warszawie na Marszu Niepodległości, radość tych, którzy przyszli świętować wspaniałe polskie święto, została zakłócona”. „Ogromnie boleję nad tym, jeżeli ktokolwiek jakieś inne kryteria w polskim społeczeństwie zaczyna wprowadzać. Jeżeli ktoś mówi o Polsce, która ma być tylko dla Polaków. Dla mnie Polak to ten, kto chce pracować dla Polski” – dodawał.
Nacjonalizm
Robert Bąkiewicz
Krzysztof Bosak
Karol Nawrocki
Konfederacja
Prawo i Sprawiedliwość
marsz narodowców
Marsz Niepodległości
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Komentarze