Słowa Kaczyńskiego rozeszły się po sieci budząc raczej rozbawienie niż oburzenie, z uwagi na ich absurdalną i wewnętrznie sprzeczną treść:
„Potężną kulą u nogi naszej debaty publicznej ciągle są media. Mamy totalną opozycję, wspieraną przez równie totalne media, które są w stanie tworzyć kontrrzeczywistość, w którą jednak ludzie wierzą” – skarży się Kaczyński z w wywiadzie, jaki ukaże się w „Gazecie Polskiej Codziennie”.
Opublikowany w poniedziałek 13 czerwca cytat spełnił z pewnością rolę promocyjną, co może się przydać „Gazecie Polskiej Codziennie”. W maju 2021 wydawca wycofał tytuł z audytu prowadzonego przez Polskie Badania Czytelnictwa, ale według ostatnich wiarygodnych danych sprzedaż GPC w lutym 2021 r. wyniosła ledwie 10 285 egzemplarzy, czyli sześć razy mniej niż „Wyborczej”, dziewięć razy mniej niż „SuperExpressu” i 16 razy mniej niż „Faktu” (nie bierzemy pod uwagę czytelnictwa w sieci).
Tusk nabija się z Kaczyńskiego
Donald Tusk zareagował na Kaczyńskiego na tt:
Tusk ośmiesza słowa Kaczyńskiego odwołując się do wewnętrznej sprzeczności jego wypowiedzi.
Otóż debata publiczna według Poradni językowej PWN to „publiczna dyskusja mająca na celu rozstrzygnięcie jakiejś ważnej kwestii, przyznanie racji jednemu ze stanowisk, dysputa, obrady lub publiczna dyskusja, w której przedstawione zostają różne poglądy dotyczące zagadnień politycznych i problemów społecznych”.
Jest oczywiste, że debata zakłada prezentację różnych stanowisk, a nawet, że jest tym bardziej wartościowa, im poglądy są lepiej wyrażone, różnice zdefiniowane, a nawet na potrzeby debaty wyostrzone.
Stwierdzenie, że media krytyczne wobec władzy powstrzymują debatę publiczną, która bez nich toczyłaby się szybciej, brzmi tak,
jakby ktoś ubolewał, że w meczu piłkarskim, powiedzmy Polska – Niemcy (ulubiony kraj prezesa) zagrała reprezentacja Niemiec. Rzecz w tym, że jakby nie zagrała, to nie byłoby meczu. Bez opozycji i krytycznych mediów nie ma debaty.
Następny cytat z Kaczyńskiego brzmi już mniej śmiesznie. Prezes stawia mediom najgorszy z możliwych dzisiaj zarzutów, że „działają co najmniej podobnie” jak putinowskie media w Rosji:
„W Rosji media karmią ludzi przekazami niemającymi nic wspólnego z rzeczywistością, wręcz będącymi jej brutalnym i ordynarnym zaprzeczeniem, i u nas też są media, które działają co najmniej podobnie. Daleko nie trzeba szukać.
Jedna z telewizji, kilka gazet, parę portali non stop prezentują nas jako partię popierającą Putina” – insynuuje po swojemu Kaczyński nie wymieniając konkretnych tytułów i zmieniając kontekst krytyki PiS.
„My prowadzimy najbardziej skuteczną politykę uniezależniania się energetycznego od Rosji w Europie, wspieramy Ukrainę przekazując na wielką skalę broń i dostarczając wszystko co potrzebne, a i tak mówią, że jesteśmy sojusznikami Kremla. Tak właśnie działa rosyjska propaganda i my te rosyjskie standardy widzimy w pewnych mediach”.
Rzecz w tym, że nikt przy zdrowych zmysłach nie odmawia obecnej władzy zaangażowania w militarnym czy politycznym wspieraniu Ukrainy przeciwko Rosji, choć w sprawie sankcji politycy PiS czasem nadmiernie się przechwalają. Nie zmienia to faktu, że partia flirtowała z ugrupowaniami politycznymi, które bliski jej eurosceptycyzm łączą/łączyły z sympatiami/kontaktami z Kremlem.
Wypowiedź Kaczyńskiego nasuwa skojarzenia z utyskiwaniem autorytarnych władców na tych, którzy myślą i piszą inaczej. O tych analogiach – dalej. Czas na główną tezę o wypowiedzi Kaczyńskiego:
(trawestując Talleyranda) to gorzej niż błąd, to program.
Media w rozdziale o tożsamości narodowej i państwowej
Program wyborczy PiS rozdział o mediach umieszcza w ostatniej części, gdzie przedstawia „najważniejsze wyzwania” czyli „zagrożenia aksjologiczne”.
Okazuje się, że „we współczesnym świecie zwłaszcza takie podstawowe dla nas wartości, jak wolność, solidarność czy tożsamość są na różne sposoby osłabiane, dezawuowane i atakowane. Dlatego, aby móc sprawnie i skutecznie realizować polski model państwa dobrobytu, nie możemy być obojętni wobec owych aksjologicznych zagrożeń. Traktujemy je jako zasadnicze wyzwania do pokonania”.
PiS uznał, że rolą mediów jest bronić „tożsamości”.
„Prawo i Sprawiedliwość uważa mądrą politykę tożsamościową za jeden z podstawowych obowiązków państwa polskiego. Polityka ta musi kształtować, wzmacniać i upowszechniać wartości i postawy niezbędne dla trwania i powodzenia naszej wspólnoty politycznej, takie jak: patriotyzm narodowy i lokalny, wolność, podmiotowość, solidarność, poczucie misji wobec obowiązków wspólnotowych, poczucie więzi społecznej, uczciwość, profesjonalizm itp.” Bardziej konkretne jest następne zdanie:
„W ostatnich 3,5 roku udało się stworzyć mocne podstawy instytucjonalne dla utrwalania i obrony tożsamości narodowej i państwowej.
Istnieją tożsamościowe instytucje, ramy i mechanizmy, ale wymagają one dalszego doskonalenia i zasilania zwiększonymi zasobami publicznymi”.
Rolą mediów jest współtworzyć politykę tożsamościową, utrwalać i bronić tożsamości narodowej i państwowej, oczywiście w ujęciu PiS. Poza mediami ten cel ma być realizowany poprzez:
- politykę historyczną,
- tworzenie sieci instytucji pamięci,
- ochronę zabytków,
- obchodzenie rocznic,
- dbanie o dziedzictwo za granicą i dziedzictwo utracone,
- produkcje audiowizualne (filmy historyczne), a także
- troskę państwa o „język narodowy i symbole narodowe”.
Taka lokalizacja mediów podkreśla ich służebną rolę wobec ideologii państwowej, której – przypomnijmy – istotny obok patriotyzmu/nacjonalizmu składnik stanowi nauka moralna Kościoła, „dla której w Polsce alternatywą jest tylko nihilizm” .
Charakterystyczne, że media nie znalazły się w rozdziale o wolności. Inna rzecz, że pojęcie wolności jest tu także skrojone pod prawicowy projekt, jako troska o „wypełnienie ideałów wolności leżących u podstaw motywacji prospołecznych i postaw państwowych, a także do kształtowania dojrzałego patriotyzmu”.
Osiągnięcia mediów PiS kształtujących tożsamość
Program PiS (z 2019 roku) wyrażał umiarkowane zadowolenie. „Istnieją mocne tożsamościowe instytucje, ramy i mechanizmy, ale wymagają one dalszego doskonalenia i zasilania zwiększonymi zasobami publicznymi”.
W grudniu 2020 r. tożsamość narodową i państwową zasilił kapitał potężnego Orlenu, który przejął Polska Press (20 dzienników regionalnych , 120 tygodników lokalnych, 500 witryn online). Kaczyński komentował to euforycznieuderzając przy okazji w antyniemiecką obsesję:
„To jedna z najlepszych wiadomości w ciągu ostatnich lat.
To jest pierwszy krok w drugą stronę. My pozbawiliśmy się w wielkiej mierze mediów, na rzecz czynników poza polskich, głównie niemieckich z ogromną stratą dla naszej suwerenności nie tylko państwa, ale narodu. Proszę zwrócić uwagę, że media niemieckie odegrały w latach 90. ogromną rolę w demoralizowaniu młodzieży. I to takim demoralizowaniu wulgarnym, prymitywnym”.
Orlen Daniela Obajtka skasował już ostatnie ślady niezależności przejętych tytułów. Teraz powstaje portal horyzontalny, który ma wzmocnić siłę oddziaływania koncernu.
Uzupełni ogromną pracę propagandową, jaką wykonują media publiczne, na czele z TVP Jacka Kurskiego, którego zasługi dla partii są nieocenione. Telewizja Publiczna w jaskrawy sposób narusza przy tym ustawę o radiofonii i telewizji, która stwierdza, że programy publicznej radiofonii i telewizji powinny m.in.:
- „rzetelnie ukazywać całą różnorodność wydarzeń i zjawisk w kraju i za granicą;
- sprzyjać swobodnemu kształtowaniu się poglądów obywateli oraz formowaniu się opinii publicznej;
- umożliwiać obywatelom i ich organizacjom uczestniczenie w życiu publicznym poprzez prezentowanie zróżnicowanych poglądów i stanowisk oraz wykonywanie prawa do kontroli i krytyki społecznej”.
Trudno o jaśniejszą definicję pluralizmu mediów publicznych i opisu warunków, w jakich powinna toczyć się debata.
Zobacz cały art. 21 p. 2 ustawy o radiofonii i telewizji
2. Programy i inne usługi jednostek publicznej radiofonii i telewizji w ramach jej misji publicznej powinny:
1) kierować się odpowiedzialnością za słowo i dbać o dobre imię publicznej radiofonii i telewizji;
2) rzetelnie ukazywać całą różnorodność wydarzeń i zjawisk w kraju i za granicą;
3) sprzyjać swobodnemu kształtowaniu się poglądów obywateli oraz formowaniu się opinii publicznej;
4) umożliwiać obywatelom i ich organizacjom uczestniczenie w życiu publicznym poprzez prezentowanie zróżnicowanych poglądów i stanowisk oraz wykonywanie prawa do kontroli i krytyki społecznej;
5) służyć rozwojowi kultury, nauki i oświaty, ze szczególnym uwzględnieniem polskiego dorobku intelektualnego i artystycznego;
5a) sprzyjać integracji społecznej, w tym przeciwdziałać wykluczeniu społecznemu;
6) respektować chrześcijański system wartości, za podstawę przyjmując uniwersalne zasady etyki;
7) służyć umacnianiu rodziny;
7a) służyć kształtowaniu postaw prozdrowotnych;
7b) służyć propagowaniu i upowszechnianiu sportu;
8) służyć zwalczaniu patologii społecznych;
9) (uchylony) [była mowa o uwzględnianiu potrzeb mniejszości narodowych i grup etnicznych]
10) służyć edukacji medialnej.
PiS buduje nowy ład medialny. Pieniądze, pieniądze i pieniądze
Rozdział programu PiS o sukcesach mediów narodowych w kształtowaniu tożsamości narodu jest rozczarowująco płytki. Podkreśla zasługi partii w „naprawie mediów publicznych”, w tym „zapewnieniu im stabilnego finansowania”.
„Mimo że wiele udało się zrealizować, to ciągle jeszcze stoją przed nami wielkie zadania” – stwierdza PiS, ale plan na przyszłość jest znowu do bólu przyziemny: „Przede wszystkim należy ostatecznie wprowadzić efektywny system finansowania mediów publicznych”.
Ale po co te pieniądze? O co w tym chodzi? Odpowiedź przynosi końcówka:
„Ostatnie lata pokazały, jak łatwo jest manipulować emocjami ludzi w polityce, a także jak można wpływać na wyniki wyborów, nawet w państwach o utrwalonej demokracji dzięki nowoczesnym metodom socjotechnicznym stosowanym w mediach tradycyjnych i społecznościowych.
Dlatego ochrona interesu narodowego poprzez walkę z postprawdą i fake newsami to kolejny priorytet, który powinien być realizowany przez rząd polski w sferze medialnej”.
Ten cytat ściśle koresponduje z tezą o „mediach jako kuli u nogi”. Kaczyński (i jego partia) reprezentują „interes narodowy i państwowy”. Wygrywają co prawda ostatnie wybory, ale krytyczne media „mieszając ludziom w głowach” i są nadal zagrożeniem dla PiS. Każdy argument krytyczny jest – z definicji – postprawdą i fake newsem.
Dlatego rząd powinien zwalczać przekaz niezależnych mediów (i najlepiej je same), jednocześnie wprowadzając „efektywny system finansowania mediów publicznych”. Zyska na tym „debata publiczna”, którą wrogie media utrudniają.
Do tego dochodzi groźny (dla PiS) kontekst międzynarodowy, np. krytyka ze strony Unii Europejskiej, wymagająca odrębnych działań, które z pewnością skutecznie zmienią świadomość Europejczyków i Europejek:
„Z coraz większą intensywnością doświadczamy ataków wymierzonych w Polskę na arenie międzynarodowej. Priorytetem powinno być więc utworzenie poważnego, regionalnego, anglo- i rosyjskojęzycznego kanału informacyjnego telewizji publicznej, którego zadaniem będzie obrona polskiej racji stanu i narzucanie naszej narracji na arenie międzynarodowej”.
Zobacz cały rozdział: Media Narodowe jako warunek pluralizmu mediów
MEDIA NARODOWE JAKO WARUNEK PLURALIZMU MEDIÓW
Prawo i Sprawiedliwość dąży do zbudowania nowego ładu medialnego.
W mijającej kadencji rozpoczęliśmy prace, które miały na celu stworzenie warunków do funkcjonowania pluralistycznych, demokratycznych i inkluzywnych mediów.
Przygotowaliśmy grunt pod najbardziej oczekiwane reformy. Dążąc do równowagi w przekazie medialnym, której przez lata nie było, udało nam się zreformować najbardziej zaniedbane obszary.
Podjęliśmy się przede wszystkim trudu naprawy mediów publicznych, zaproponowaliśmy rozwiązania mające na celu zapewnienie im stabilnego finansowania. Kilka projektów rozpatrywanych jest na poziomie politycznym. Błędy naszych poprzedników, którzy doprowadzili do całkowitej destabilizacji finansowej niemal 20 spółek medialnych należących do skarbu państwa, naprawiamy systematycznie, zwracając utracone dochody w formie rekompensat abonamentowych. Postawiliśmy również na profesjonalną kadrę menadżerską, która z sukcesami wyprowadza firmy z trudnej sytuacji, reformując je, podnosząc jakość audycji, dbając o pluralizm, ale także o dziennikarzy. Zatrudniamy ich w coraz większym zakresie na umowy o pracę, bez uszczerbku dla wyniku finansowego spółek.
Po latach poprzednich rządów zdecydowana większość ze spółek medialnych miała wynik ujemny. Dzisiaj prawie wszystkie charakteryzują się równowagą budżetową lub zyskiem. Media publiczne to nie tylko TVP, Polskie Radio i 17 lokalnych rozgłośni radiowych, to również Polska Agencja Prasowa. Wzmocniliśmy jej rolę i pozycję, zwiększając dotację oraz łącząc ją z Przedsiębiorstwem Wydawniczym Rzeczpospolita. Umożliwiło to uruchomienie serwisu anglojęzycznego i serwisów dedykowanych regionom.
Reforma skarbu państwa dała Ministrowi Kultury nowe instrumenty nadzoru, co doprowadziło do uszczelnienia polityki finansowej spółek i wprowadzenia standardów korporacyjnych. Reforma mediów publicznych to nie tylko finansowanie, ale również obowiązki mediów publicznych oraz wymagania, jakie stawiamy instytucjom działającym w oparciu o środki publiczne.
Dlatego znowelizowaliśmy ustawę o radiofonii i telewizji, doprecyzowując misję publiczną poprzez wprowadzenie „Karty Mediów”. W konsekwencji powstał transparentny system, dzięki któremu odbiorca jest w stanie rozliczyć każdą publiczną złotówkę wydaną przez nadawców. W tym roku po raz pierwszy misja publiczna była konsultowana ze społeczeństwem, właśnie dzięki wprowadzonym regulacjom. Zwiększyliśmy także do 50 proc. obowiązkowy udział programów z ułatwieniami dla osób niepełnosprawnych. Wzmocniliśmy również nadzór nad wydatkowaniem pieniędzy publicznych, wprowadziliśmy jasne zasady rozliczania dotacji oraz narzędzia egzekwowania zobowiązań nadawców.
Mimo że wiele udało się zrealizować, to ciągle jeszcze stoją przed nami wielkie zadania. Przede wszystkim należy ostatecznie wprowadzić efektywny system finansowania mediów publicznych. System ten powinien gwarantować wykonanie misji zgodnie ze zobowiązaniami zawartymi w karcie mediów, a poziom wsparcia powinien w pełni odzwierciedlać koszt tych zobowiązań. Tylko w ten sposób uda się stworzyć media, które będą mogły wykonywać swoją misję niezależnie od kaprysu polityków lub sytuacji budżetowej. Nadawcy będą mogli planować inwestycje i wydatki ze względu na przewidywalność corocznej składki (lub dotacji).
Ostatnie lata pokazały, jak łatwo jest manipulować emocjami ludzi w polityce, a także jak można wpływać na wyniki wyborów, nawet w państwach o utrwalonej demokracji dzięki nowoczesnym metodom socjotechnicznym stosowanym w mediach tradycyjnych i społecznościowych. Dlatego ochrona interesu narodowego poprzez walkę z postprawdą i fake newsami to kolejny priorytet, który powinien być realizowany przez rząd polski w sferze medialnej. Z coraz większą intensywnością doświadczamy ataków wymierzonych w Polskę na arenie międzynarodowej. Priorytetem powinno być więc utworzenie poważnego, regionalnego, anglo- i rosyjskojęzycznego kanału informacyjnego telewizji publicznej, którego zadaniem będzie obrona polskiej racji stanu i narzucanie naszej narracji na arenie międzynarodowej.
Sprzeczne z Konstytucją i prawem międzynarodowym
Przedstawione przez Kaczyńskiego podejście do roli mediów w państwie narusza nie tylko ustawę o radiofonii i telewizji, ale podstawowe zobowiązania demokratycznego państwa. Tylko kilka z nich:
Konstytucja RP, art. 14: „Rzeczpospolita Polska zapewnia wolność prasy i innych środków społecznego przekazu”.
Powszechna deklaracja praw człowieka (ONZ przyjęta w Paryżu w 1948 roku, komunistyczna Polska wstrzymała się od głosu), art. 19: „Każdy człowiek ma prawo wolności opinii i wyrażania jej; prawo to obejmuje swobodę posiadania niezależnej opinii, poszukiwania, otrzymywania i rozpowszechniania informacji i poglądów wszelkimi środkami, bez względu na granice”.
Europejska Konwencja Praw Człowieka (Rzym, w 1950 roku; Polska podpisała ją w 1991 roku przystępując do Rady Europy), ar. 10: „Każdy ma prawo do wolności wyrażania opinii. Prawo to obejmuje wolność posiadania poglądów oraz otrzymywania i przekazywania informacji i idei bez ingerencji władz publicznych i bez względu na granice państwowe. Niniejszy przepis nie wyklucza prawa Państw do poddania procedurze zezwoleń przedsiębiorstw radiowych, telewizyjnych lub kinematograficznych”.
Traktat o UE (Maastricht, 1992 roku), art. 2: „Unia opiera się na wartościach poszanowania godności osoby ludzkiej, wolności, demokracji, równości, państwa prawnego, jak również poszanowania praw człowieka, w tym praw osób należących do mniejszości. Wartości te są wspólne Państwom Członkowskim w społeczeństwie opartym na pluralizmie, niedyskryminacji, tolerancji, sprawiedliwości, solidarności oraz na równości kobiet i mężczyzn”.
=Karta Praw Podstawowych UE, art. 11 (z grudnia 2020, Polska podpisała z wyłączeniem kilku zapisów):
- Każdy ma prawo do wolności wypowiedzi. Prawo to obejmuje wolność posiadania poglądów oraz otrzymywania i przekazywania informacji i idei bez ingerencji władz publicznych i bez względu na granice państwowe.
- Szanuje się wolność i pluralizm mediów.
Skojarzenia z Orbánem i z PRL
Wypowiedź Kaczyńskiego nasuwa skojarzenia z utyskiwaniem autokratów różnych miejsc i czasów na tych, którzy myślą i piszą inaczej.
Prezydent Putin jest poza konkurencją. Tydzień po agresji na Ukrainę, 4 marca 2022, przez obie izby parlamentu przeszła ustawa o karaniu za „rozpowszechnianie fałszywych wiadomości o rosyjskiej armii”. Przepisy przewidują do 15 lat więzienia za przekazywanie informacji niezgodnych z oficjalną linią. Na przykład – za krytykowanie „operacji militarnej”.
Już wcześniej (w listopadzie 2017) Putin podpisał ustawę, zgodnie z którą media zagraniczne w Rosji będą mogły być uznane za „zagranicznych agentów”.
Kryterium będzie otrzymywanie funduszy od obcych państw, ich organów państwowych, obywateli innych krajów, organizacji międzynarodowych „lub osób przez nie upoważnionych”. Do mediów – „zagranicznych agentów” stosować się będą zasady, jakie obowiązują wobec organizacji pozarządowych mających status „zagranicznego agenta”. To m.in. restrykcyjne wymogi dotyczące sprawozdawczości oraz nakaz oznaczania swoich materiałów informacją o statusie „zagranicznego agenta”.
Wiktor Orbán, który opanował rynek medialny w takim stopniu, że debaty w szerszej skali praktycznie nie ma, może sobie pozwolić na pełne lekceważenie jej rachitycznych przejawów. W lipcu 2018 roku niezależny portal Atlatszo.hu (Przejrzystość) ujawnił, że ludzie Orbána i on sam za pieniądze podatników latali luksusowym prywatnym odrzutowcem za 53 mln euro i relaksowali się z zaprzyjaźnionymi oligarchami na Morzu Śródziemnym na jachcie za 23 mln. W odpowiedzi na wnikliwe i błyskotliwe dziennikarskie śledztwo kontrolowane przez Fidesz media zaatakowały portal, jako „wrogi Węgrom”, a naczelnego Tamasa Bodoky’ego nazwano „kukiełką Sorosa”.
Oczywiste są też skojarzenia ze stosunkiem do „debat publicznych” w czasach komunistycznych, gdy władza kontrolowała wszelkie odruchy protestu używając całego aparatu państwa, w tym – resortów siłowych i służb bezpieczeństwa.
Pierwszy sekretarz partii komunistycznej w latach 1956-1970 Władysław Gomułka właśnie w kręgach pisarzy i dziennikarzy upatrywał groźbę wpływów rewizjonizmu i kosmopolityzmu. W przemówieniu na naradzie dziennikarzy w KC PZPR 5 października 1957 roku Gomułka mówił: „Dziennikarze, publicyści muszą wybrać: albo z partią, albo przeciwko partii – albo za socjalizmem, albo przeciwko socjalizmowi. Sprawa jest jasna. Dyskusje w tej płaszczyźnie się skończyły. […] Skończył się ten okres, kiedy wygłaszaliśmy kazania. Teraz będziemy wyciągać konsekwencje partyjne i polityczne.
Okres kazań się skończył – trzeba się samookreślić”.
„Dziennik TV [Wiadomości TVP – red.] stanowi jedno z najbardziej istotnych ogniw oddziaływania propagandowego realizujących cele polityczne partii, stanowiąc w istotnym stopniu o dynamice przeobrażeń świadomości społecznej w naszym kraju” – pisali propagandyści PZPR w materiałach VI Zjazdu PZPR w grudniu 1971 roku (za Hanna Karp, „Dziennikarz w systemie mediów totalitarnych Polski Ludowej”).
Media totalnych do ktorych zalicza sie oko dizlaja dokladni eidentycznie jak te w USA po dojsciu Trupa do wladzy- totalna krytyka, hejt, fake news itd. Nic wiecej. Przykaldy w Polsce- tzw. afera kasta oparta na sfalszowanych zrzutach ekarnowych i "zeznanaiach" nawroconych sedziow ktorzy w 2019 mowili jedeno a teraz zupelnie cos innego; tzw. obrona praworzadnosci co ani nie jest obrona ani z praworzadnoscia nie ma nic wspolnego; strefy wolne od elpegi- fake news 8* barta rozdmuchany przez totalne media ………. przykladow sa setki.
Kaczor ma racje – totalne media kreuja rzeczywistosc ktora z realnym swiatem nie ma nic wspolnego. Ich celem tzn. totalnych mediow jest tylko i wylacznie obelanie obecnej wladzy. Tu pan Piotr zgodzi sie ze mna.
I na koniec- tu pod rozwage pana Piotra przyklad z USA. Te wszystkie media hejtujace Trumpa, rozsiwajace fake news po jego odejsciu zostaly z reka w nocniku. CNN, MSNBC, ABC, NYT- stracily miliony ludzi ktorzy ich ogladali lub czytali. Nie potrafia zaoferowac niczego w zamian. Panie Piotrze z wami, onetem, tvn, gw bedzie dokladnie to samo. Z tam mala rozniaca ze zmiana wladzy nastapi za jakies 20 lat. Wtedy pan bedzie na zasluzonej emeryturze a oko nikt nie bedzie pamietal.
Jescze jedno- jednym sensownym rozwiazaniem jest prywatyzacja TVP i przejecie jej przez np. FOX. Bylby lewicowy TVN taki CNN, troche centrowy Polsat i konserwatywna TVP taki FOX. Wwszystkie prywatne.
Jeszcze kampania się nie zaczęła, a Kaczor już ma odpały… Znowu go schowają?
Nie jest tajemnicą, że pan prezes już od wyniku wyborów w 2015 roku jest ciągle niezadowolony i nosi w sobie urazę do wyborców, że nie dostał większości pozwalającej dokonać zmiany konstytucji i w ten sposób wprowadzać system rządów autorytarnych z obowiązującym woluntaryzmem politycznym i ekonomicznym zamiast państwa prawa. W tej sytuacji rozpoczął ten proces zmiany ustrojowej wprowadzać od kuchni, ustawami sejmowymi interpretując na swój sposób Konstytucję. Doskonale wiedział, że przeszkodą w dążeniu do celu będzie po pierwsze Trybunał Konstytucyjny, następnie system sądownictwa z KRS i SN na czele oraz media. Dlatego taka była linia ataku na niezależne konstytucyjne instytucje demokratycznego państwa. Obecnie pan prezes ma pod pełną kontrolą TK i można powiedzieć w znacznym stopniu obsadzony swoimi ludźmi system sądownictwa, na krótkim łańcuchu media publiczne. Całkiem dobrze szło w tandemie z Orbanem olewanie wyroków TSUE, ETPCz, rezolucji PE i upomnień KE, bankomaty UE były otwarte. Do czasu, kiedy KE po latach pracy wprowadziła rozporządzenie uzależniające wsparcie kasą od przestrzegania praworządności. I tu jak widać szlaban, a na dodatek posypały się kary. Teraz idą wybory. A jak swego czasu powiedział Łukasz Warzecha odpowiadając na pytanie o co tak faktycznie chodzi w naszej polityce i ku czemu dąży zjednoczona prawica, a bardziej PiS i jego prezes cyt. "Przetrwanie u władzy to zatem dla polityków PiS walka o życie. Dla wielu uzależnionych od władzy – walka o utrzymanie materialnego statusu. Dla innych zaś, wliczając w to szefów różnych publicznych instytucji, może to być walka o całkiem dosłownie rozumianą wolność – ratunek przed prokuratorem, sądem, wyrokiem i więzieniem.". cdn.
cd. Idą wybory, kasa na kupowanie głosów potrzebna jak powietrze do oddychania. I jak tu żyć…bankomat z napisem UE zamknięty, pusty skarbiec, dług ponad 1,5 bln, inflacja dwucyfrowa i rośnie jak na drożdżach, kredyty coraz droższe, a na stacjach byłego wójta z Pcimia niedługo cena benzyny będzie dwucyfrowa…. I jak tu żyć….. kiedy na dodatek te wredne media o tym piszą, zamiast chwalić rząd za wiekopomne dzieła jak np. przekop mierzei, czy elektrownia w Ostrołęce, którą rząd trochę zbudował. Zanim jednak otworzył to ją zburzył, bo podobno jak powiedział pan minister Polskę na to stać, żeby wywalić 1,5 mld w błoto. Ku przestrodze zacytuję pana Krzysztofa Brunetko z Miesięcznika Krakowskiego– Problemem nie jest obecna władza – są nim sami Polacy. Taka jest diagnoza choroby, której ofiarą staje się Polska…. Dlaczego? Bo kolejne rządy nie spadają z Księżyca, tylko są efektem naszych wyborców decyzji przy urnach wyborczych.
Od czasów Goebelsa wiemy, że propaganda to niemal wszystko, jeżeli idzie o władzę. I karzeł z Żoliborza to świetnie wie.
I tak, poza tematem, wszyscy zajmujemy się marżami Orlenu, ale mnie interesuje ile ten koncern dopłacił do swojej prasy regionalnej?
Mniej niż swego czasu niemiecki właściciel, czy więcej?
Jemu po prostu marzy się urzeczywistnienie wizji przedstawionej przez wielkich wróżbitów z pewnego zespołu i ich piosenki "Atakują klon": WSZYSCY PRZECIEŻ MUSZĄ MYŚLEĆ TAK JAK BRAT I JA! Cóż z tego, że został na polu walki o realizację tego marzenia sam (bez brata), to nawet lepiej – w końcu nawet z bratem można się pokłócić. A tak "został tylko Tusk".
Skiba prorokiem…