0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Sławomir Kamiński / Agencja GazetaSławomir Kamiński / ...

Posiedzenie sejmowej komisji edukacji 11 maja 2017 dowodzi, że reformatorzy (deformatorzy) edukacji mają za nic merytoryczne wątpliwości i głosy krytyki. Tematem miało być „monitorowanie wprowadzania reformy edukacji” oraz analiza sytuacji, w jakiej od 1 września 2017 roku znajdą się uczniowie, zarówno "wygaszanych" gimnazjów, jak i szkół podstawowych i ponadpodstawowych. Jednak zaprezentowany przez wiceministra Kopcia dokument okazał się zestawem znanych już informacji i ogólnych zasad reformy. O konkretnych konsekwencjach reformy dla uczniów - prawie nic.

Cały dokument zobacz tu: MEN_monitorowanie (1)

Zdaniem Macieja Kopcia sytuację uczniów objętych "dobrą zmianą" w edukacji najlepiej obrazują takie informacje:

  • Od lutego 2016 roku w 200 debatach na temat reformy udział wzięło blisko 20 tys. osób plus kilkadziesiąt debat w MEN z udziałem 944 osób (do tej pory MEN twierdziło, że było ich 1800 - na co zwraca uwagę Zofia Grudzińska z ruchu Obywatele dla Edukacji)

Zofia Grudzińska, anglistka z Nidzicy i aktywistka ruchu Obywatele dla Edukacji pyta MEN:

  1. Dotychczas MEN podawało wyższą liczbę uczestników „debat” ministerialnych (ponad 160 000), obecnie nagle spadła niemal o połowę. Czemu? Ta niezgodność stawia pod znakiem zapytania wszystkie dane dotyczące zasięgu informowania o działaniach MEN. (str. 5 Materiału)
  2. W tzw. kampanii informacyjnej pojawiły się spoty niosące treści dyskryminacyjne (chłopczyk pracuje nad informatyką, żeby mamusia nie musiała sprzątać…). Czy zespół ds. wdrażania reformy został pouczony o potrzebie zmiany treści tego rodzaju materiałów, by dostosować je do prawa antydyskryminacyjnego i jakie podjął w tej sprawie kroki? (str. 5 Materiału)
  3. Czy MEN posiada wstępne dane, ilu uczniom zostanie zaproponowane realizowanie obowiązku szkolnego w szkołach innych niż obwodowa? Kiedy MEN będzie te dane agregować? (str. 7 Materiału)
  4. Prosimy o merytoryczne wskazanie, które zmiany Podstawy Programowej przyczynią się do rozwoju kompetencji kluczowych? Przedsiębiorczości? Kreatywności, o którą zaniepokojeni są opiniodawcy w konsultacjach wobec dominującego w nowych PP rozszerzenia zakresu treści szczegółowych? (str. 13 Materiału)
  5. Prosimy o merytoryczne uzasadnienie odstąpienia od tendencji do integracji treści wbrew faktowi, że takie podejście jest zgodne z rozwojem nauk interdyscyplinarnych i tego, że w tym kierunku przekształcają się procesy edukacji przodujących na tym polu państw (np. Finlandii)? (str. 13 Materiału)
  6. Prosimy o merytoryczne uzasadnienie konieczności wzmocnienia wychowawczo-profilaktycznej funkcji szkoły – jakie dane obiektywne, jakie zagregowane wskaźniki wskazują na potrzebę takiego ruchu którą można odczytać jako pomniejszanie konstytucyjnego prawa rodziców do realizowania funkcji wychowawczych wobec swoich dzieci? (str. 13 Materiału)
  7. Prosimy o wyjaśnienie, jak pogodzić fakt, iż treści PP będą wymagały dla ich realizacji 80% planowanego wymiaru godzin lekcyjnych zamiast poprzednio założonych 75% – z deklarowanym umożliwieniem nauczycielom m.in. projektów edukacyjnych? (str. 13-14 Materiału)
  8. Prosimy o przedstawienie wspomnianego „zakładanego zakresu kształcenia w szkołach ponadpodstawowych” – skoro zgodnie z informacją stanowił on jedną z podstaw dla opracowania upublicznionej treści PP dla ośmioletniej szkoły podstawowej, musi istnieć w wymiarze chociażby wstępnie opracowanego dokumentu ((str. 14 Materiału)
  9. Czemu ograniczono autonomię szkoły w zakresie opracowania planów zajęć, wprowadzając rozporządzeniem sztywne ramowe plany tygodniowe, uniemożliwiając innowacyjne rozwiązania organizacji edukacji, w tym interdyscyplinarne projekty edukacyjne? Czy MEN zdaje sobie sprawę, iż przyjęcie takiego rozwiązania oznacza, że realizacja projektów edukacyjnych będzie musiała się odbywać w trybie pozalekcyjnym? (str. 22 Materiału)
  10. Czemu, w ramach tak intensywnych prac nad nową podstawą programową, pozostawiono w gestii nauczycieli program zajęć z doradztwa zawodowego? Skoro zintensyfikowanie przygotowania uczniów do dokonywania właściwych wyborów jest jednym z priorytetów reformy, czy nie można było przekierować nieco zasobów na ten arcyważny obszar edukacji i przygotować odpowiedni zakres zajęć, zamiast wyłącznie zapowiadać wydanie odpowiedniego rozporządzenia „w kolejnych latach”? (str. 24 Materiału)
  11. Na stronie 26 materiału mylące jest podanie zakresu egzaminu po ośmioletniej szkole podstawowej w latach 2018/19, 2019/2020 i 2020/2021 (z informacji wynika zarówno, że absolwent przystąpi do egzaminu z języka polskiego, obcego i matematyki, jak również będzie też musiał zdawać jeden z pozostałych przedmiotów). Niezależnie od tej sprzeczności, nie jest jasne, w jakim stopniu treści egzaminu po szkole podstawowej w kolejnych pięciu latach będą uwzględniały fakt, iż uczniowie przystępujący do egzaminu przez pierwsze lata edukacji realizowali Podstawę Programową z roku 2012? Skoro co rok proporcja ta będzie się zmieniać, czy co roku będą opracowane odpowiednio przystosowane treści egzaminacyjne?
  12. Jakie kroki zamierza podjąć MEN wobec uczniów gimnazjalnych niepromowanych do kolejnej klasy, którzy zamiast mieć możliwość powtarzania programu staną się uczniami klas VII i VIII, o zmienionej podstawie programowej, a co za tym idzie również podręczników i programów? (str. 27/28 Materiału)
  13. Jak wynika z materiału informacyjnego, dotychczasowe działania ograniczyły się do ruchów w sferze dokumentów, a nie materialnych zmian. Czemu minister mówi że jest obecnie za późno na realizację żądania blisko miliona Polaków czyli referendum oświatowego?
  • Po ogłoszeniu projektów ustaw od połowy września do połowy grudnia 2016 odbyło się 1500 spotkań z udziałem 46 tys. osób;
  • Powołano zespół do spraw wdrażania reformy;
  • Przygotowano broszury informacyjne i dwa plakaty;
  • Uruchomiono kampanię informacyjną w mediach;
  • Kuratorzy oświaty do marca 2017 roku zorganizowali 144 konferencje prasowe;
  • Ustawa oświatowa gwarantuje uczniom objętych obowiązkiem szkolnym miejsce realizacji tego obowiązku w publicznych szkołach;
  • Troską samorządu jest zapewnienie dzieciom miejsc w odpowiednich szkołach;
  • Obowiązek szkolny realizuje: ponad 2,1 mln uczniów szkół podstawowych i prawie 1 mln uczniów gimnazjów;
  • Do 5 kwietnia 2017 kuratorzy zaopiniowali 99,96 proc. uchwał, które do nich wpłynęły;
  • Zmiana podstawy programowej jest integralną częścią reformy oświaty;
  • Nowa podstawa programowa ma „kłaść nacisk na kształtowanie kompetencji kluczowych” „wzmacniać efektywność kształcenia w zakresie języków obcych”, „rozwijać kreatywność i przedsiębiorczość”;
  • „Zajęcia komputerowe” zastąpiono „edukacją informatyczną”;
  • Respektowanie prywatności informacji, ochrona danych i praw własności intelektualnej to bardzo ważny aspekt prawidłowego funkcjonowania społeczeństwa;
  • Podręczniki będą korespondowały z nową podstawą programową;
  • W szkole podstawowej zmienią się nazwy przedmiotów (więc już nie wychowanie techniczne, a technika);
  • Uczeń I klasy gimnazjum, który nie otrzyma promocji, stanie się uczniem klasy VII;
  • W nowym ustroju szkolnym uwzględniono potrzeby uczniów ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi.

Nie ma informacji o peregrynacjach uczniów

Trudno zrozumieć, w jaki sposób odmienianie przez przypadki słów „rozporządzenie” i „uchwała” oraz zebranie w jednym dokumencie informacji, które min. Anna Zalewska powtarza od miesięcy, miałoby odpowiadać na pytanie o sytuację uczniów.

Przeczytaj także:

Uczniowie i ich rodzice bardziej niż nazwami przedmiotów czy liczbą konsultacji, zainteresowani są zapewne tym, że w wielu podstawówkach będzie tłok, a inne będą tworzyć filie i że nauczyciele będą pracować w kilku szkołach naraz (żeby uciułać etat), co przełoży się na ich relacje z dziećmi i jakość nauczania.

Nie przedstawiono informacji, ilu uczniów podstawówki będzie uczyło się w szkole poza swoim obwodem. Dokument jedynie informuje, że dotyczy to uczniów klas IV i VII i że w grę zamiast dotychczasowej szkoły podstawowej wchodzi gimnazjum (przekształcane w podstawówkę).

MEN najwyraźniej nie wie - lub nie chce ujawnić - ile będzie takich sytuacji i jak wielu uczniów dotknie konieczność dojeżdżania do nowej szkoły (formalnie filii).

To dlatego wiceprzewodnicząca komisji, Krystyna Szumilas z PO, złożyła wniosek o odrzucenie informacji zaprezentowanych przez ministra.

„Spodziewałam się, że ministerstwo spojrzy na to, jak faktycznie będzie wyglądała sytuacja uczniów: czy będą się uczyć w szkołach przystosowanych do wieku, czy będą mieli nauczycieli o odpowiednich kwalifikacjach, czy będą podręczniki, ile będzie kosztowało przystosowanie szkół do nowego systemu? Ile będą wydatkować samorządy, a jakie środki przeznaczy budżet państwa?”

– mówiła posłanka PO, minister edukacji w latach 2011-2013.

Przedstawiony materiał nie odpowiada na żadne z tych pytań. „Prezentuje tylko część reformy od strony biurokratycznej i administracyjnej" - dodała Szumilas.

Kopeć nie odniósł się też do niepokojących informacji, że od lutego 2017 (kiedy rozpoczęło się zatwierdzanie) do maja zatwierdzono jedynie dziewięć podręczników ze 173, a na opiniowanie kolejnych 164 zostały najwyżej trzy miesiące.

Nie odniósł się także do krytyki podstawy programowej, o której negatywnie wypowiadają się środowiska nauczycielskie i akademickie, zarzucając m.in., że jest "infantylna" i kładzie zbyt duży nacisk na "edukację patriotyczną" w wersji PiS (co oznacza np. pominięcie nazwiska Lecha Wałęsy w punkcie o "Solidarności").

Czemu szkoła taka sztywna? Odpowiedzi brak

MEN nie odniósł się także do obaw związanych z ograniczaniem projektu uczniowskiego jako aktywizującej metody edukacyjnej, rozwijającej umiejętność pracy zespołowej. Poza tym, że projekt znika z rozporządzenia o ocenianiu (i tym samym ze świadectwa) stosowanie tej metody utrudni jeszcze większe niż do tej pory "napakowanie programu" - bezpośrednia realizacja podstawy programowej zajmie teraz nauczycielom 80 proc. zajęć (poprzednio - 75 proc.).

MEN nie tłumaczy też, czemu ograniczono autonomię szkoły w kluczowej sprawie jaką jest opracowanie planów zajęć. Po co wprowadzono rozporządzeniem sztywne ramowe plany tygodniowe?

Poza suchymi informacjami na temat kształcenia dzieci o specjalnych potrzebach edukacyjnych wiceminister słowem nie wspomniał, że nowe zasady nauczania indywidualnego, które zamkną takich uczniów w domach, przyczynią się do ich społecznego wykluczenia.

Wy jesteście jak naziści, a dzieci nie będą płakać

W raporcie nie było też informacji o komplikacjach dla uczniów "wygaszanych" gimnazjów związanych z wędrówkami nauczycieli, którzy zaczynają szukać pracy w podstawówkach, zwłaszcza, że część z nich - wbrew prawu - już dostaje wypowiedzenia. Uczniowie gimnazjów w II i III klasie stracą wielu nauczycieli, w tym wychowawców. Takie obawy formułowały w komisji edukacji posłanki opozycji.

Część posłów PiS komentowała prześmiewczo: tak, tak, i na pewno będą płakać z tego powodu.

Nauka w "wygaszanym" gimnazjum będzie z definicji stresująca, a w 2019 roku czeka na gimnazjalistów megawyzwanie - w rekrutacji do liceów i techników spotkają się z pierwszym rocznikiem kończącym wydłużoną szkołę podstawową.

Uwagi Krystyny Szumilas o braku konkretnych, nowych informacji o tym, jak wygląda i wyglądać będzie sytuacja uczniów, postanowił osobliwie skomentować poseł PiS Zbigniew Dolata:

Wy jesteście jak dowódcy niemieccy z czasów II wojny światowej, wycofujecie się na z góry upatrzone pozycje.

Dodał, że żadnego chaosu nie ma, a cały proces wdrażania reformy i opiniowania podręczników przebiega „wzorcowo”. „Niech pani Szumilas nie snuje apokaliptycznych wizji - jest dopiero 11 maja, jeszcze dużo czasu na podręczniki”.

Czas podręczników i czas referendum

Okazuje się zatem, że jest dość czasu na zatwierdzenie i wydrukowanie podręczników, a jednocześnie brakuje czasu na referendum w sprawie reformy. Na wszystko, co związane z reformą czasu jest dostatecznie dużo i w ogóle nie ma żadnych komplikacji - taka jest oficjalna linia MEN/PiS.

Tymczasem marszałek Sejmu Marek Kuchciński robi wszystko, by liczenie podpisów pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum trwało jak najdłużej. Tym bardziej, że kiedy w grudniu 2016 roku 250 tys. podpisów zebranych przeciw reformie edukacji trafiło do prezydenta Andrzeja Dudy, wylądowały w koszu, choć już wtedy ZNP apelował o zarządzenie referendum, co prezydent mógł uczynić korzystając z art. 122 Konstytucji. Nie zrobił tego.

Pokrętną logiką na posiedzeniu komisji edukacji wykazał się też inny poseł PiS. Uznał, że prawie milion podpisów pod wnioskiem o referendum ws. reformy edukacji to mało, bo Polaków uprawnionych do głosowania jest 30 mln. Merytorycznych uwag nie zgłaszał.

Wniosek Krystyny Szumilas o odrzucenie informacji przedstawionych przez wiceministra Macieja Kopcia nie przeszedł. Za odrzuceniem głosowało 10 posłów i posłanek. Przeciw - 26. W skład Komisji Edukacji wchodzi 16 posłów PO, 22 posłów PiS, dwie posłanki Nowoczesnej, pięciu posłów Kukiz'15 i jeden poseł WiS. Oznacza to, że PiS poparli kukizowcy, a frekwencja po stronie opozycji była kiepska.

Komentarze