Stres. Niepewność. Ignorowanie głosu ludzi. Zaniżone wyceny gruntu. Eksmisje z dużych domów do małych lokali. Wywłaszczenie z dorobku wielu pokoleń - tym żyje kilka tysięcy osób mieszkających na terenie planowanego Centralnego Portu Komunikacyjnego. „Będziemy ubezwłasnowolnieni"
19 sierpnia w Wiskitkach zablokowali drogę. „Przyszliśmy zaprotestować przeciwko ograbieniu nas z naszych gospodarstw, z naszych domów" – mówiła jedna z demonstrujących. „My tego lotniska tu nie chcemy. To megalomania, niszczenie najlepszych ziem" – dodawała inna. Następnego dnia w gminie Brwinów zablokowano trzy skrzyżowania, a cztery dni później w Sochaczewie na rondach i ulicach zaroiło się od potężnych traktorów. Na jednym z nich widniał wielki, czerwony transparent. „Aby nasza krzywda wam bokiem wyszła! Nie oddamy ziemi!!! Nie dla CPK!”.
W protestach brała udział AGROunia, zapowiadając: „odbijemy polską wieś PiS-owi”. Byli też politycy opozycji: Bożena Żelazowska (PSL, przewodnicząca Parlamentarnego Zespołu do spraw CPK), Andrzej Rozenek z Lewicy, Michał Kamiński z KO i Michał Kobosko - przewodniczący partii Polska 2050. „Ta władza nie rozmawia z ludźmi i sprawa CPK jest tego przykładem” - mówi ten ostatni.
Czemu mieszkańcy gmin objętych inwestycją CPK protestują właśnie teraz? „Te blokady są wyrazem determinacji społecznej po czterech latach nieskutecznych rozmów z przedstawicielami spółki CPK" – tłumaczy Karina Kozłowska z Partii Zieloni, jedna z pomagających mieszkańcom aktywistek.
Mieszkańcy 21 wsi do likwidacji w trzech gminach (Baranów, Wiskitki, Teresin) od lat trzymani są w niepewności. W lipcu 2021 roku obawy zastąpił strach - pojawił się projekt „Ustawa o usprawnieniu procesu inwestycji CPK”.
Ma dać większe uprawnienia pełnomocnikowi rządu ds. CPK Marcinowi Horale i zmienić 24 ustawy oraz uchylić działanie jednej. Jak pisze sam rząd, to „pierwsze w krajowym porządku prawnym rozwiązania dla procesów »zorganizowanej relokacji miejscowości«”. Specustawa nie uwzględnia oczekiwań mieszkańców. „Będziemy ubezwłasnowolnieni” - powtarzają jak mantrę w rozmowach z OKO.press.
Specustawa jest kroplą, która przelała dzban goryczy. Mieszkańcy wyszli na drogi.
Zarzutów z ich strony aż nadto.
NIEPEWNOŚĆ. W 202o roku Centralny Port Komunikacyjny Sp. z o.o. podał, że prace budowlane CPK rozpoczną się w 2023 roku. W maju 2021 roku geodeci zaczęli robić pomiary. Tymczasem mieszkańcy nadal nie wiedzą, jak ma wyglądać ich przyszłość w kluczowych kwestiach. Wywłaszczonych ma być według Roberta Pindora, przewodniczącego Rady Społecznej ds. CPK, ok. 3-3,5 tys. osób. Gdzie zostaną przeniesienione? „Od czterech lat powtarzamy to pytanie i od czterech lat rząd nie przygotował żadnej lokalizacji, żadnej wioski zamiennej" – mówi. Próbowali dowiadywać się, wysyłali pisma, zadawali pytania na spotkaniach, organizowali prawników, kontaktowali się z posłami. Bezskutecznie.
„Może pan mi powie, gdzie mamy zostać przeniesieni?" - pyta Paweł Bućko, wiceprzewodniczący rady gminy w Baranowie.
Nie wiadomo nawet dokładnie, gdzie będzie lotnisko, jak będą ustawione pasy itp. W połowie tego roku Bućko wysłał wniosek o udostępnienie informacji publicznej na ten temat do spółki CPK. 19 lipca Jan Patryk Zujewicz, dyrektor biura prasowego odpisał, że nie mogą przesłać szeregu dokumentów, bo „prace nad ustaleniem lokalizacji są na wczesnym etapie” (sic!). Półtora miesiąca później rzecznik CPK Konrad Majszyk przekonywał nas, że prace są „zaawansowane”, ale jak dokładnie będzie ułożone lotnisko, ma być wiadome pod koniec roku.
CPK twierdzi także, że samorządom trzech gmin przedstawił proponowane lokalizacje zastępcze i przeprowadził konsultacje z „częścią sołtysów” wsi, które miałyby przejąć przenoszonych. Ale spółka nie podała ani jednej nazwy miejscowości, ani jednego nazwiska sołtysa. Co ciekawe, z dalszej wypowiedzi rzecznika prasowego wynika, że CPK dopiero będzie badał (sic!), gdzie wywłaszczani mieszkańcy chcieliby się przenieść i na tej podstawie zostaną wybrane „lokalizacje zastępcze”.
IGNORANCJA. CPK twierdzi, że projekt specustawy powstał „we współpracy z Radą Społeczną CPK”, a od początku konsultacji miały się odbyć aż 143 spotkania. Mieszkańcy: dotychczasowe konsultacje były tylko „grą pozorów” i niewiele wniosły. „Wiceprezes Wild i min. Horała przyjechali na spotkanie z mieszkańcami w lipcu 2020 roku. Agendę przesłaliśmy im miesiąc wcześniej. Pytamy się: »Co z trzema stacjami uzdatniania wody?«, »Co z kanalizacją poza lotniskiem?«, »Co z domami?« A oni robią karpia. Bo nic nie wiedzą!” - opisuje Bućko.
Specustawa tę sytuację pogarsza - likwiduje konsultacje społeczne na etapie decyzji lokalizacyjnej CPK. Tym samym „podważa rolę samorządu jako fundamentu społeczeństwa obywatelskiego” - piszą protestujący.
Tymczasem w regionie CPK praktycznie wszystkie jednostki, które mogłyby to konsultować, są przeciw budowie CPK: cztery rady gminy (Baranów, Wiskitki, Teresin, Jaktorów), ponad 30 rad sołeckich i organizacji społecznych. Wcześniej Rada Społeczna ds. CPK w Baranowie i okolicznych gminach wynajęła prawników, a ci opracowali projekt specustawy na podstawie poprzednich takich polskich przepisów, oraz międzynarodowych rozwiązań. „Gotowca” złożyli stronie rządowej.
„Minister Horała w lipcu zeszłego roku powiedział, że nikt mu nie będzie pisał ustaw i nowelizacji, bo to się kończy mafią" – wspomina Tadeusz Szymańczak, członek Społecznej Rady ds. CPK, rolnik z dużym gospodarstwem. Słuchaliśmy tego wystąpienia ministra – faktycznie, tak można je skrótowo ująć. Według naszych rozmówców, projekt specustawy przygotowany przez mieszkańców w 98 proc. wylądował w koszu.
Zapytaliśmy CPK Sp. z.o.o, skąd te protesty po upublicznieniu projektu specustawy, jeśli powstała ona po konsultacjach i z uwzględnieniem żądań mieszkańców. CPK odpisał elaboratem na półtorej strony, ale nie znaleźliśmy tam odpowiedzi na nasze pytanie.
ZANIŻONA WYCENA GRUNTÓW. „Obecnie obowiązuje zasada korzyści – nieruchomości są wyceniane według celu przeznaczenia. Czyli jeśli się buduje drogę, to wycena jak pod drogę, jeśli lotnisko – to jak pod lotnisko" – mówi Robert Pindor. Zgodnie z obecnymi rozwiązaniami prawnymi ziemie pod CPK według niego powinny być wyceniane pow. 50 zł/m2, nawet jeśli to rolnicze ziemie. Minimalnie. Bo ceny za grunt pod inwestycję w sąsiedztwie autostrady w tym regionie wynoszą 120-150 zł/m2, niektórzy mówią nawet o „kilkuset zł/m2”. Specustawa zmieni to diametralnie – grunty orne będą wyceniane jako rolne, a te są tanie, bo ich obrót – dzięki rządom PiS – jest mocno ograniczony.
„Jeśli chcą od nas kupić grunty orne, a nie pod inwestycje, to czy na lotnisku będą uprawiać marchewkę i kukurydzę?"
- ironizuje Szymańczak. Przy przepisach w projekcie cena za m2 spadłaby do 10-15 zł, bo na tyle opiewają transakcje lokalne na grunty orne. „ To nierynkowe ceny, bo wynikają z tego, że ojciec np. sprzedaje ziemię synowi. 10-15 zł nie odzwierciedla faktycznej ich wartości. Ta jest wyższa ze względu na potencjał osadniczy czy inwestycyjny" – zaznacza Pindor. Co istotne, od czasu ogłoszenia budowy CPK, wartość ziem na terenie pod port lotniczy jest niższa niż w regionie – kto chciałby tu kupować coś, co zaraz mu odbiorą? Kilku mieszkańców powtarza OKO.press, że w 2020 roku na spotkaniu z nimi minister Horała mówił o wycenie rzędu 5 zł za m2 gruntu.
„To nieprawda" – przekonuje rzecznik Majszyk z CPK. Znajdujemy nagranie - Horała na spotkaniu z mieszkańcami faktycznie mówił o wycenie 5 zł za grunty orne, ale podawał to jako przykład, a nie stałą cenę za grunty (1 h 17 min. nagrania).
„Przy takiej wycenie ja nawet działki budowlanej nie kupię za cały hektar mojej ziemi"
– zaznacza Bućko. Faktycznie, w okolicy trudno znaleźć działki budowlane za mniej niż 100 zł/m2.
Tymczasem w prezentacji Power Point przygotowanej przez Ministerstwo Infrastruktury dla mieszkańców czytamy, że brak kwot i przedziałów w wycenie wywłaszczanych gruntów, jest „korzystny dla mieszkańców”, bo mogą negocjować stawki, a przy wycenie „będą brane pod uwagę obecne ceny transakcyjne”.
Zapytaliśmy Sp. z.o.o Centralny Port Komunikacyjny, jakie fundusze ma na wykup nieruchomości. „Nie udostępniamy takich informacji. To nie jest informacja publiczna" – przekonuje rzecznik prasowy CPK Konrad Majszyk. „To jest informacja publiczna, bo publiczne zadanie – budowa lotniska – jest realizowane z publicznych funduszy i przez spółkę Skarbu Państwa" – nie ma wątpliwości Bartosz Wilk, prawnik, członek zarządu Watchdog Polska – organizacji, która zajmuje się uzyskiwaniem informacji publicznej i walką z instytucjami, które łamią w tym zakresie prawo.
Zadaliśmy ponownie to pytanie mailem, w drodze dostępu do informacji publicznej. Odpowiedź była wymijająca. Zapytaliśmy też CPK, czy wycena wywłaszczanej ziemi odbędzie się według jej obecnej klasyfikacji (czyli głównie łąki, grunty orne), czy według celu, do którego zostanie użyta (pod inwestycję)? Nie dostaliśmy odpowiedzi i na to pytanie. CPK twierdzi, że jeszcze „za wcześnie (sic!), żeby przygotowywać procedurę wywłaszczeniową”.
DOBROWOLNY WYKUP = NÓŻ NA SZYI. Według informacji aktywistów 120-200 osób zgłosiło się do dobrowolnego wykupu, według CPK – prawie 200, co przy ok. 1250 nieruchomościach stanowi ledwo 15 proc. wszystkich. Niezgadzający się na „dobrowolność” dostaną „decyzję lokalizacyjną” i dzięki specustawie będą wywłaszczani. „Latami mogę się sądzić o pieniądze, ale jak, skoro nawet na wniesienie opłat sądowych nie będę miał pieniędzy? Za co żyć w tym czasie? Z czego odbudować gospodarstwo? Horała stanie się komornikiem naszych nieruchomości. Oni przykładają mi pistolet do głowy!" – grzmi Tadeusz Szymańczak. Inni mówią o „dobrowolnych sprzedażach” jako o „nożu przyłożonym do szyi” i że to żadne „negocjacje”.
Pindor:
„Ktoś, kto straci dom nie ma gwarancji, że otrzyma odszkodowanie albo cenę, która pozwoli mu pobudować dom w okolicy”.
Olbrzymia inflacja w budownictwie to utrudnia - ceny skaczą już nie z miesiąca na miesiąc, ale tygodnia na tydzień, a w ciągu roku w tej okolicy wybudowanie domu podrożało o 20-30 proc!
Szymańczak nie jest w stanie wyliczyć swoich strat finansowych, jeśli specustawa przejdzie w obecnej wersji, ale to będą „grube miliony.” „Chcą nas ogolić jak barany! W świetle prawa” - dodaje.
CPK twierdzi, że w przypadku „Programu Dobrowolnych Nabyć” nieruchomości będą wyceniane przez niezależnych rzeczoznawców. Czy przewidują odszkodowania za przeprowadzkę i uciążliwości z nią związane? Spółka nie odpowiedziała na to pytanie. Pisze za to o ułatwieniach dla mieszkańców: darmowej przeprowadzce, obsłudze prawnej i możliwości korzystania z nieruchomości po przeprowadzce. Można się więc domyśleć: odszkodowań brak.
EKSMISJA Z DOMU DO KAWALERKI? Mieszkańcy, którzy nie zgodzą się na „dobrowolną” sprzedaż, dostaną 120 dni na wyprowadzkę od momentu doręczenia „decyzji lokalizacyjnej”. Nie ma nadal jednoznacznych kryteriów dotyczących nieruchomości zastępczych, w tym kryteriów demograficznych np. odległości do szkoły czy pracy. Spółka CPK proponuje, żeby w tymczasowych lokalach zastępczych na terenie gminy ościennej pokoje miały minimum 20 m2 powierzchni, a na osobę przypadało min. 10 m2. Dla wywłaszczanych, którzy żyją w dużych, rozbudowywanych przez pokolenia domach, często o pow. 200 m2 i więcej, to szokująca propozycja. „Razem z żoną mamy się przenieść na 20 m2? To jest skandal!" - protestuje Szymańczak.
Pindor liczy – jeśli w 2023 roku ma się zacząć budowa CPK i mieszkańców wywłaszczą, to wtedy dostaną grunty. Trzeba czekać 2-3 lata na podłączenie prądu, potem zaczynać budowę. „Może więc za 7-8 lat coś będzie" – szacuje.
Pytamy CPK, gdzie w okolicy lotniska będą lokale zastępcze, do których przeniesieni zostaną mieszkańcy. Spółka odpowiada, że „blisko” będą... „grunty” należące do Skarbu Państwa. Poza tym mieszkańcy mogą się przeprowadzić na działkę w wybranym miejscu w Polsce. Ani słowa o „lokalach zastępczych”, ani tym bardziej ich umiejscowieniu.
EKSMISJA ROLNIKA. „Jak rolnik ma się przenieść w ciągu 120 dni od wywłaszczenia i dotrzymać kontraktów, które ma podpisane i jak uruchomić produkcję rolną?" - pyta Bućko, już emerytowany rolnik. „To wszystko jakby przez dzieciaka w piaskownicy pisane, albo przez pijanego po ciemku" – dodaje. Ziemie Szymańczaka – ponad 80 ha – rozparcelowane w trzech gminach, w kilkudziesięciu kawałkach, podzielone są na trzy gospodarstwa.
A co, jeśli zabiorą mu z tego 2/3 areału i na pola traktorem będzie musiał objeżdżać lotnisko robiąc 20-30-40 km? „Będę musiał zlikwidować gospodarstwo. To nie będzie się opłacać"
– prognozuje.
Według protestujących, jeśli wejście w życie planu miejscowego zagospodarowania przestrzennego spowoduje ograniczenia w korzystaniu z nieruchomości, odszkodowania nie przysługują.
Skoro jednak człowiek nie może odmówić odstąpienia ziemi, ma do wyboru jedynie ofertę mniej lub dużo mniej korzystną (zaoferowaną dobrowolnie przez inwestora lub ustaloną przez organ administracji publicznej w postępowaniu odszkodowawczym na podstawie sztywnych reguł).
Jak pisały autorki podsumowania kadencji RPO Adama Bodnara w publikacji „Z urzędu": „Wszystkie specustawy, a więc specjalne przepisy ułatwiające wielkie inwestycje, okazały się dla wywłaszczanych wielkim problemem – w sporze z inwestorem, za którym stoi państwo, nie mieli szans.
[...] Opisana tu praktyka wynika z dosłownego interpretowania przepisów o inwestycjach i ma potwierdzenie w orzecznictwie sądów administracyjnych. Uważają one, że nie są od kontroli sposobu obliczenia odszkodowania, tylko od sprawdzenia, czy postępowanie zostało przeprowadzone zgodnie z regułami. A to znaczy, że sąd nigdy nie powie rzeczoznawcy: »wykonał/a pan/pani pracę dobrze, ale nie uwzględnił sytuacji tego właściciela. Przy szacowaniu straty należały wziąć pod uwagę jeszcze...«. Miejmy świadomość, że wszystkie ułatwienia dla władz i inwestorów współpracujących z władzami z reguły oznaczają kłopoty i krzywdę jednostek".
DOBRE GLEBY POD BETON. Mieszkańcy powtarzają – w regionie Baranowa są najlepsze w regionie gleby, 2-3 klasy. „7500 ha takich gruntów. Najlepsze też w Polsce - tylko 8 proc. mamy takich" – mówi Szymańczak, dodając, że specustawa wyłącza ustawę o ochronie gruntów i lasów.
To spichlerz Mazowsza, powtarzają mieszkańcy. „A oni to chcą to zabetonować. Rolnicy są zdruzgotani!"
– dodaje Bućko.
Rolnicy nie zgadzają się na wywłaszczenie z tak dobrych gruntów i z dorobku wielu pokoleń. „Oni znają ziemię z dziada pradziada, wiedzą, jaki nawóz używać, jakie opryski, zasiewy byłoby korzystne. A tam gdzieś w nieznanym?" - opisuje Bućko. „Zabieranie rolnikom ziemi siłą jest niemoralne i niesprawiedliwe" – dodaje Robert Pindor. Krajowa Rada Izb Rolniczych w maju 2021 roku pisała do premiera, bo „martwiła” ją sytuacja rolników, których grunty mają być zabrane pod CPK.
PO CO W OGÓLE CPK? Protestujący nie widzą też ekonomicznego sensu w CPK, przy niepełnym wykorzystaniu potencjału istniejących lotnisk wokół Warszawy i niesprzyjającej sytuacji dla branży lotniczej. Niewykorzystywane lotnisko w Łodzi, budowane w Radomiu, Modlin z potencjałem na rozwój. „Za płotem tam mają tysiąc ha gruntów kl. 5 i 6, nieprzydatnych rolniczo. Jest możliwość budowania drugiego pasa i nie trzeba nikogo wyprowadzać” - zaznacza Szymańczak. „A firmy tam przecież pobrały długoletnie kredyty i co, zostaną z tym gównem?” – pyta retorycznie Bućko. Czemu więc władza nie może rozbudować Modlina? - pytają.
UBEZWŁASNOWOLNIENI. Specustawa w proponowanym kształcie ogranicza prawa majątkowe. Rada Ministrów wprowadza dla gmin tzw. obszaru CPK zakazy dotyczące zmiany sposobu zagospodarowania nieruchomości, inwestowania na niej czy zmiany sposobu korzystania z niej, twierdzi Karina Kozłowska. I tłumaczy, że chodzi o zakazy wydawania pozwoleń na budowy, decyzji o warunkach zabudowy, zagospodarowania terenu, lokalizacji dróg, linii gazociągów itp. Lista jest bardzo długa.
Przed przejęciem tych terenów pełnomocnik rządu ds. CPK stanie się ich faktycznym panem i władcą.
Budowa CPK negatywnie wpłynie na lokalne środowisko i obecną gospodarkę - mieszkańcy twierdzą, że miejsce ich odpoczynku w bliskiej relacji z przyrodą zamieni się w strefę tranzytową z licznymi magazynami, hotelami, zakorkowanymi drogami, zanieczyszczonym powietrzem, wodami i gruntami.
SPRZECZNA Z PRAWEM. Protestujący twierdzą, że specustawa może stać w sprzeczności z Konstytucją – bo przewiduje ograniczenie praw obywatelskich i praw majątkowych. Ma być też sprzeczna z Konwencją z Aarhus – ta gwarantuje udział społeczeństwa w podejmowaniu decyzji w sprawach dotyczących środowiska. Protestujący mówią też o niezgodności specustawy z Europejską Konwencją Krajobrazową.
PRZEKRĘT TYSIĄCLECIA? Szymańczak opisuje, jak się robi „przekręt tysiąclecia”. 750 gospodarstw rolnych, 1250 nieruchomości, prawie 300 firm, głównie zajmujących się produkcją rolniczą, sześć jednostek straży pożarnej, trzy domy pomocy społecznej, administracja samorządowa, szkoła, przychodnia... – to wszystko staje się własnością spółki, a nie skarbu państwa.
„A do spółki rząd chce wpisać PLL LOT – faktycznego bankruta, który miał ponad miliard zł straty z ub. r. Naszymi nieruchomościami będą pokrywane straty w tej spółce”
– prognozuje Szymańczak.
PILNOWANIE ŁĄKI ZA 40-50 TYS. Mieszkańców oburzają też zarobki zarządu Spółki CPK – według informacji ujawnionych w mediach to 40-50 tys. zł miesięcznie. Mówią, że niektórzy rolnicy, którym zabiorą ziemię, nie zarabiają tyle w rok, co członkowie zarządu CPK Sp. z o.o. w miesiąc. Emocje podbija powszechna opinia o tym, jak przygotowywane jest CPK. „To bardzo źle zarządzany projekt" – podkreśla Robert Pindor.
SZYKANY. Minister Horała ma nasyłać na nich policję. „Straszy KK i grozi trzema lata więzienia za blokowanie geodetów, którzy wchodzą na nasze nieruchomości" - mówi Szymańczak. Jego samego minister miał nazywać już „obszarnikiem”, „buntownikiem”, „mafiozem”. Tymczasem ludzie, którzy od czterech lat odczuwają ogromny stres i strach zaczynają chorować, tracą środki finansowe. Zamarł ruch w handlu nieruchomościami, wstrzymano budowę gazociągu i innych inwestycji. „Tracą mieszkańcy, przedsiębiorcy, samorządy. Od czterech lat jesteśmy nękani i dręczeni psychicznie, a państwo planuje coś, co nie ma racji bytu, ani społecznej, ani ekonomicznej" – podkreśla Bućko.
Kilkoro mieszkańców doniosło więc do prokuratury na ministra i prezesa Spółki CPK, za „nękanie” ich od trzech lat. Prokuratura odrzuciła zawiadomienie. Ale nim to zrobiła, to Szymańczaka przesłuchiwała przez... pięć godzin. On mówi, że nie boi się takich szykan. W stanie wojennym był internowany, a potem władze go nękały, śledziły, groziły mu. „Jestem odporny” - przekonuje. Jednak to z powodu stresu wylądował w szpitalu. Lekarz kazał mu się nie denerwować. Trzy godziny po wyjściu już był na spotkaniu poświęconemu CPK. „Chcą mi zabrać dorobek życia i ja mam się nie denerwować?" - pyta retorycznie Szymańczak.
Mieszkańcy nie odpuszczają, planują kolejne akcje protestacyjne. „Dostaniemy się do Sejmu i każdemu do skrzynki włożymy apel, by nie procedowali tego bubla" – zapowiadają.
„PiS miał zawsze duże poparcie w gminie Baranów. I teraz tak się odwdzięczają swoim wyborcom" – mówił do kamery z żalem jeden z demonstrujących w Wiskitkach. Faktycznie w wyborach prezydenckich w 2015 roku w gminach Wiskitki, Baranów i Teresin Andrzej Duda w II turze uzyskał od 54,5 do 59,5 proc. poparcia. W 2020 roku, już po ponad trzech latach życia w niepewności i stresie z powodu CPK, poparcie dla Dudy... wzrosło. I to znacznie – w II turze uzyskał on tu od 65 do 67,9 proc. To rekordowe poziomy poparcia dla niego w tym regionie.
Jak wytłumaczyć ten wzrost?
„Ludzie tu myślą tymi kategoriami 300+, czy 500+. Niektórzy za to się sprzedali. Ale teraz gdy pytam: »na kogo głosowałeś?« to nikt już nie chce przyznać, że na PiS” - tłumaczy Szymańczak. Od tego zachowania mieszkańców bardziej go martwi, co ma powiedzieć wnukom, gdy pytają go: „Dziadku, a gdzie my będziemy mieszkać, jak nas wysiedlą?”.
Ślązak, z pierwszego wykształcenia górnik, potem geograf, fotoreporter, szkoleniowiec, a przede wszystkim dziennikarz, od początku piszący o podróżach i rozwoju, a od kilkunastu lat głównie o służbie zdrowia i mediach. Zaczynał w Gazecie Wyborczej w Katowicach, potem autor w kilkudziesięciu tytułach, od lat stały współpracownik PRESS, SENS, Służba Zdrowia. W tym zawodzie ceni niezależność.
Ślązak, z pierwszego wykształcenia górnik, potem geograf, fotoreporter, szkoleniowiec, a przede wszystkim dziennikarz, od początku piszący o podróżach i rozwoju, a od kilkunastu lat głównie o służbie zdrowia i mediach. Zaczynał w Gazecie Wyborczej w Katowicach, potem autor w kilkudziesięciu tytułach, od lat stały współpracownik PRESS, SENS, Służba Zdrowia. W tym zawodzie ceni niezależność.
Komentarze