0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. John Thys / AFPFot. John Thys / AFP

„Nie było jednomyślności, ale była duża zbieżność, której nie było jeszcze kilka lat temu” – powiedział Michel na konferencji prasowej.

Premierzy Polski i Węgier Mateusz Morawiecki i Viktor Orbán pojechali na czwartkowo-piątkowy (29 i 30 czerwca) szczyt Rady Europejskiej bardzo hałaśliwie obiecując swym wyborcom „weto” wobec porozumienia dotyczącego relokacji uchodźców, mimo że zostało ono wynegocjowane i przyjęte większością głosów już wcześniej. Jak można było się domyślić, nic nie wskórali.

Morawiecki i Orbán zemścili się więc na pozostałych krajach Unii Europejskiej, stosując obstrukcję w negocjacjach na temat nowych porozumień dotyczących migracji mających – uwaga! – zaostrzyć politykę Unii. W efekcie nie zostały one ujęte w konkluzjach szczytu Rady Europejskiej. Za to przyjęto je jako konkluzje 25 krajów.

Przeczytaj także:

Mechanizm nadal obowiązuje

W kwestii mechanizmu „obowiązkowej solidarności” dotyczącego relokacji migrantów Polska i Węgry są więc jedynymi krajami, które nie podpisały się pod propozycją de facto zaostrzającą unijną politykę migracyjną. Ale Orbanowi i Morawieckiemu nie wyszło opóźnienie negocjacji dotyczących nowych ustaleń o migracji.

Przypominamy w skrócie, o co chodzi:

  • Wprowadzony zostanie mechanizm relokacji uchodźców trafiających do Unii Europejskiej – tak, by odciążyć kraje graniczne UE najmocniej dotknięte kryzysem migracyjnym. Uczestnictwo w tym mechanizmie jest dla wszystkich krajów UE obowiązkowe – w przeciwieństwie jednak do samej relokacji.
  • Mechanizmem relokacji w skali całej Unii Europejskiej objętych w obecnych warunkach ma zostać około 30 tysięcy uchodźców rocznie, co oznacza, że Polsce przypadałoby około 2 tysięcy z nich.
  • Kraje członkowskie zachowują pełne prawo do odmowy przyjęcia uchodźców. Odmowa przyjęcia uchodźcy skierowanego do danego kraju w ramach mechanizmu relokacji ma jednak skutkować koniecznością zapłacenia finansowego ekwiwalentu w wysokości 20 tysięcy euro. Te pieniądze mają trafiać do krajów, które uchodźców przyjęły. Działa więc zasada „przyjmujesz albo płacisz”.
  • Kraje znajdujące się w trudnej sytuacji migracyjnej mogą zostać zwolnione obowiązku w całości lub w części.
Dotyczy to zarówno krajów południa Europy, do których wciąż trafiają uchodźcy przez Morze Śródziemne, jak i Polski, która przyjęła ogromną liczbę uchodźców z Ukrainy.

„Weto” głową w mur

Rada UE przyjęła projekt porozumienia w tej sprawie na szczycie w Luksemburgu 8 czerwca 2023. Decyzja zapadła po głosowaniu większością kwalifikowaną, w którym poszczególne kraje członkowskie reprezentowali ministrowie spraw wewnętrznych. Polska i Węgry głosowały przeciw – ale zostały przegłosowane. Następnie projekt porozumienia został skierowany do dalszych prac w Parlamencie Europejskim.

To pierwszy powód, dla którego zapowiedzi „weta” wobec tych ustaleń, które formułowali Orbán i Morawiecki przed zakończonym właśnie szczytem w Brukseli, były całkowicie bezprzedmiotowe. Nie da się bowiem zawetować ustaleń, które zostały już przyjęte. Tym bardziej zaś nie da się skorzystać z prawa weta w sprawie, w której ono nie obowiązuje. A tak właśnie jest z kwestiami dotyczącymi polityki migracyjnej Unii Europejskiej – decyduje w nich większość głosów.

I Orbán, i Morawiecki doskonale wiedzieli i jedno, i drugie. Obaj premierzy wciąż upierają się jednak, że w sprawach dotyczących polityki azylowej Unia Europejska nie ma prawa decydować większością głosów. Ich stanowiska nie podziela żaden z pozostałych krajów UE. Unijne traktaty również nie wymagają w tej sprawie jednomyślności. Ten temat w osobnym materiale dokładnie przeanalizowała w OKO.press Paulina Pacuła.

Antymigracyjna katarynka

Świadomość nadchodzącego zderzenia ze ścianą, nie przeszkadzała Morawieckiemu i Orbánowi dalej zapowiadać „weta” wobec przyjętych już ustaleń dotyczących relokacji migrantów. Robili to rzecz jasna przede wszystkim na użytek polityki wewnętrznej Polski i Węgier.

„Nie zgadzamy się na żadne kontyngenty, na żadne kwoty, żadne przydziały migrantów. Europa musi mieć mechanizmy ochrony przed migracją zewnętrzną” – mówił Morawiecki w Bratysławie na szczycie Grupy Wyszehradzkiej w poniedziałek 26 czerwca 2023.

W czwartek 29 czerwca przed wylotem do Brukseli powtórzył to samo na konferencji prasowej w Polsce. Po raz kolejny poparł też pomysł Jarosława Kaczyńskiego dotyczący przeprowadzenia w Polsce „referendum w sprawie relokacji migrantów”. "Nie pierwszy raz Kaczyński idzie po śladach Victora Orbána. 2 października 2016 roku na Węgrzech odbyło się referendum w sprawie relokacji uchodźców. Pytanie brzmiało: „Czy chce Pan/Pani, by Unia Europejska mogła bez zgody parlamentu węgierskiego decydować o obowiązkowym osiedlaniu na Węgrzech osób obywatelstwa innego niż węgierskie?” – pisała o tym w OKO.press Agata Szczęśniak.

Politycy polskiego obozu rządzącego starają się uczynić „obronę Polski przed zalewem migrantów” jednym z głównych tematów kampanii wyborczej. W typowy dla siebie sposób produkują przy tym niemało czystej dezinformacji – o czym pisaliśmy już w OKO.press. I temu też służy uporczywe powtarzanie narracji o „wecie” wobec mechanizmu obowiązkowej solidarności.

Na szczycie Rady Europejskiej kluczowe ruchy Morawiecki i Orbán wykonali jeszcze w czwartek, „tuż przed kolacją”. Zaczął Orbán ogłaszając pozostałym przywódcom, że „ich ustalenia” są „w żadnym wypadku” nie do przyjęcia dla Polski i Węgier. Obaj premierzy powtórzyli swoje „weto” i zapowiedzieli, że nie podpiszą się pod żadnymi pisemnymi konkluzjami szczytu dotyczącymi migracji i nie będą uczestniczyć w negocjacjach. Przekonywano ich do 01:00 w nocy – jednak bez skutku.

Liderzy UE i pozostałych krajów członkowskich już wtedy zaczęli rozważać ogłoszenie konkluzji szczytu, jako wspólnych dla 25 krajów Unii.

Najmniej zadowolona? Giorgia Meloni

Największym chyba paradoksem niezbyt udanego szczytu Rady Europejskiej jest natomiast to, że nowe ustalenia dotyczące migracji, które próbowały blokować Polska i Węgry, miały dotyczyć… dalszego uszczelniania granic UE i zaostrzania polityki azylowej. Forsowała je zaś podejmowana przez Morawieckiego w Polsce z wielką atencją skrajnie prawicowa premier Włoch Giorgia Meloni. Chodziło przede wszystkim o zgodę na udzielenie pomocy gospodarczej w wysokości miliarda euro Tunezji – w zamian za przyjmowanie migrantów deportowanych z Włoch i walkę z gangami przemytników ludzi. Obrażeni premierzy dwóch najbardziej wrogo nastawionych wobec migracji z krajów Bliskiego Wschodu i Afryki rządów pokrzyżowali więc plany przede wszystkim swej naturalnej sojuszniczce w tej sprawie.

Pomyślnie zakończyły się natomiast rozmowy na temat zwiększenia pomocy finansowej i sprzętowej dla walczącej Ukrainy i wprowadzenia nowych sankcji na Rosję – ogłoszone w tej sprawie ustalenia mają jednak bardzo ogólny charakter. Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen mówiła o „podwojeniu” pomocy dla Kijowa.

Kobieta przed mikrofonem ( Giorgia Meloni) trzyma się za włosy, jakby "rwała włosy z głowy"
Giorgia Meloni na konferencji prasowej w czasie szczytu. Fot. Kenzo Trubouillard / AFP
;

Udostępnij:

Witold Głowacki

Dziennikarz, publicysta. Pracował w "Dzienniku Polska Europa Świat" i w "Polsce The Times". W OKO.press pisze o polityce i sprawach okołopolitycznych.

Komentarze