Politycy PiS twierdzą, że polityka imigracyjna jest wyłączną kompetencją państw członkowskich, a próbując wprowadzić zasady relokacji migrantów UE łamie prawo. Mają rację? Weryfikujemy najważniejsze twierdzenia, na których oparty jest przekaz PiS.
Pakt migracyjny UE to gorący temat ostatnich dni, głównie za sprawą polityków obozu władzy. Odkąd 8 czerwca 2023 roku Rada UE ogłosiła swoje stanowisko wobec propozycji Komisji Europejskiej dotyczące reformy polityki migracyjnej UE, temat stał się jednym z głównych wątków, na których PiS buduje swój kampanijny przekaz.
O ile bowiem wybory do parlamentu dopiero jesienią, to kampania wyborcza toczy się już pełną parą.
Cykl „SOBOTA PRAWDĘ CI POWIE” to propozycja OKO.press na pierwszy dzień weekendu. Znajdziecie tu fact-checkingi (z OKO-wym fałszometrem) zarówno z polityki polskiej, jak i ze świata, bo nie tylko u nas politycy i polityczki kłamią, kręcą, konfabulują. Cofniemy się też w przeszłość, bo kłamstwo towarzyszyło całym dziejom. Rozbrajamy mity i popularne złudzenia krążące po sieci i ludzkich umysłach. I piszemy o błędach poznawczych, które sprawiają, że jesteśmy bezbronni wobec kłamstw. Tylko czy naprawdę jesteśmy? Nad tym też się zastanowimy.
Największy sprzeciw obozu władzy budzi tzw. mechanizm solidarnościowy, obejmujący m.in. relokację imigrantów. To mechanizm proponowany przez Komisję Europejską, w którym chodzi o to, by wesprzeć państwa członkowskie, które są najbardziej obciążone przepływami migracyjnymi.
W mediach politycy PiS-u twierdzą, że relokacja migrantów to „pogwałcenie traktatów”. Rzucają numerami artykułów i paragrafów, by sprawiać wrażenie, że naprawdę wiedzą, o czym mówią.
Zaczął Jarosław Kaczyński, prezes PiS, który 15 czerwca z sejmowej mównicy grzmiał, że wprowadzenie unijnych regulacji dotyczących relokacji migrantów, to „pogwałcenie suwerenności państw członkowskich”.
Zapowiedział też referendum w tej sprawie, które poparła Suwerenna Polska i Polska 2050.
O tym, że to wyborczy humbug i kalka z Węgier Orbána, w OKO.press pisała Agata Szczęśniak.
Za Kaczyńskim poszli posłusznie inni posłowie PiS.
„Imigracja jest wyłączną kompetencją państw członkowskich (…), [pakt migracyjny] to zamach na ustrój UE, [jego wprowadzenie] stanowi pogwałcenie unijnych traktatów” – mówił w czwartek 22 czerwca 2023 na antenie Polskiego Radia 24 europoseł PiS Jacek Saryusz-Wolski.
Odnosząc się do kwestii zamknięcia jednego z etapów procesu decyzyjnego, a mianowicie ogłoszenia przez Radę UE, a więc organ reprezentujący państwa członkowskie, wspólnego stanowiska względem wniosku Komisji do dalszych negocjacji z Parlamentem Europejskim, Saryusz-Wolski stwierdził także, że „ta kwestia powinna być rozpatrywana na szczycie Rady Europejskiej, a nie w Radzie UE”, bo „na szczycie Rady Europejskiej to by było głosowanie jednogłośne, a w Radzie UE było większościowe”.
To samo stwierdzenie powtórzył w piątek 23 czerwca 2023 na antenie Polskiego Radia Radosław Fogiel, były rzecznik PiS.
W tym samym tonie, choć trochę ostrożniej, także w czwartkowy poranek w „Rozmowie Piaseckiego” na antenie TVN24 wypowiadał się europoseł Adam Bielan, jeden z koalicjantów PiS.
Na stwierdzenie dziennikarza, że to zaskakujące, że PiS zapowiada referendum akurat w sprawie proponowanego przez Komisję Europejską mechanizmu relokacji migrantów, a nie sięgnął po to narzędzie w tak kluczowych sprawach, jak np. reforma edukacji, Bielan odpowiedział:
„To, co jest zaskakujące, to stanowisko Komisji Europejskiej. Nagle po dwóch latach [KE] wraca do mechanizmu [relokacji migrantów], który był powszechnie skrytykowany. Przegłosowuje go niezgodnie z traktatami, bo artykuł 79 paragraf 5 mówi wyraźnie, że jeśli chodzi o kształtowanie polityki migracyjnej, to kompetencje państw narodowych są największe”.
Sądząc po tych wypowiedziach, Prawo i Sprawiedliwość zmienia nieco narrację na temat unijnych regulacji dotyczących polityki imigracyjnej UE (politycy PiS mówią o „polityce migracyjnej” ale tak naprawdę chodzi o politykę imigracyjną – przyjazdy do UE, a nie wyjazdy z UE) oraz kwestii relokacji imigrantów.
PiS odchodzi od straszenia migracją, potencjalnymi problemami z ewentualną integracją, czy rzekomym powiązaniem imigracji ze wzrostem przestępczości (wszystkie te sugestie znalazły się m.in. w niepokojącym wideo, opublikowanym na Twitterze premiera RP, które analizowaliśmy w OKO.press), a sięga po argument rzekomego przekraczania przez UE kompetencji w tej sprawie.
Tę zamianę strategii w szeregach PiS omawiała już w artykule ze środy 21 czerwca 2023 r. Wirtualna Polska. Powołując się na źródła w PiS, WP.pl napisała:
Politycznym celem PiS nie tyle mają być migranci, ile „brukselscy biurokraci”.
W ten sposób być może PiS nie chce powtórzyć błędów z kampanii w 2015 roku, kiedy to Jarosław Kaczyński uciekał się do jawnie rasistowskich twierdzeń, o tym, że „migranci przenoszą choroby”.
Obecnie w wypowiedziach polityków PiS pojawia się kilka twierdzeń, których prawdziwości przyjrzymy się bliżej:
Sprawdźmy.
Imigracja jest wyłączną kompetencją państw członkowskich (…), [pakt migracyjny] to zamach na ustrój UE, [jego wprowadzenie] stanowi pogwałcenie unijnych traktatów
To twierdzenie europosła Jacka Saryusza-Wolskiego jest nieprawdziwe. Podstawą prawną, która precyzuje zakres kompetencji UE oraz państw członkowskich w kwestii polityki imigracyjnej, są artykuły 79 i 80 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej (TFUE).
Z artykułów tych wynika jasno:
Polityka imigracyjna należy do tzw. kompetencji współdzielonych, a nie wyłącznych.
Jak stwierdza art. 79 par. 1 TFUE, UE ma kompetencje do kształtowania wspólnej polityki imigracyjnej, a jej celem jest:
Politykę imigracyjną UE kształtuje Parlament Europejski i Rada, zwana też Radą Unii Europejskiej, w skrócie Rada UE, czyli organ reprezentujący państwa członkowskie, w którym zasiadają ministrowie zajmujący się daną sprawą. W przypadku polityki imigracyjnej są to ministrowie spraw wewnętrznych.
Wnioski w sprawie reform, czyli inicjatywę ustawodawczą, ma Komisja Europejska.
Zgodnie z artykułem 79 uprawnienia UE w kwestii kształtowania polityki imigracyjnej dotyczą takich obszarów:
Mówi o tym dokładnie artykuł 79 paragraf 2 i 3.
Warto też wspomnieć, że w procesie decyzyjnym UE Komisja Europejska jest organem ustawodawczym i urzędniczym, którzy działa na rzecz państw członkowskich. Ma wyłączną inicjatywę ustawodawczą, ale jej zadaniem nie jest narzucanie ani zmuszanie państw członkowskich do niczego, jak twierdzi PiS, bo ogromna większość decyzji w UE przyjmowana jest w drodze współdecyzji.
Komisja Europejska nie ma żadnego prymatu nad wolą państw członkowskich czy obywateli.
Demokratycznie wybierany Parlament Europejski oraz reprezentująca interesy władz państw członkowskich Rada UE ma decydujący wpływ na wszystko, co ostatecznie staje się europejskim prawem.
Rada UE oraz Parlament Europejski są w stanie odrzucić każdy wniosek Komisji, a także rozwiązać samo Kolegium Komisarzy.
To pokazuje, że pisowska narracja na temat charakteru UE, jako dyktatu brukselskich biurokratów, jest absolutną bzdurą.
Decyzja ws. stanowiska negocjacyjnego Rady UE odnośnie paktu migracyjnego powinna być podjęta na forum Rady Europejskiej, a nie na forum Rady UE.
Tu znowu nieprawda.
Rada Europejska, w której zasiadają szefowie rządów lub głowy państw UE, a także przewodniczący/a Komisji Europejskiej oraz Rady Europejskiej, nie jest instytucją ustawodawczą. Rada Europejska określa ogólny kierunek polityczny i priorytety UE oraz ustala jej program polityczny.
Rada Europejska nie negocjuje ani nie przyjmuje unijnego prawa. Taka decyzja nie mogłaby zostać przyjęta na jej forum.
Zazwyczaj podczas szczytów przyjmuje „konkluzje”, w których wskazuje problemy i proponuje działania.
To Rada Unii Europejskiej, zwana też w skrócie Radą UE, lub po prostu Radą, w której zasiadają ministrowie rządów państw członkowskich, jest ważnym organem decyzyjnym UE.
Rada UE negocjuje i przyjmuje akty ustawodawcze – zwykle wraz z Parlamentem Europejskim w drodze zwykłej procedury ustawodawczej, nazywanej też współdecyzją.
Procedurę tę stosuje się w dziedzinach, w których UE ma kompetencje wyłączne lub dzieli kompetencje z państwami członkowskimi, a więc także w przypadku polityki imigracyjnej. Rada stanowi wtedy na podstawie wniosków legislacyjnych przedłożonych przez Komisję Europejską.
W odniesieniu do polityki imigracyjnej UE dokładnie mówi o tym artykuł 79 punkt 2 TFUE.
Artykuł stwierdza:
„Decyzje dotyczące polityki imigracyjnej podejmuje Parlament Europejski i Rada, stanowiąc zgodnie ze zwykłą procedurą ustawodawczą”.
Zwykła procedura ustawodawcza polega na przyjęciu rozporządzenia, dyrektywy lub decyzji wspólnie przez Parlament Europejski i Radę na wniosek Komisji. Komisja jest – przypomnijmy – jedynym organem UE, który ma inicjatywę ustawodawczą.
Procedura ta jest szczegółowo uregulowana artykułem 294 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej. W ramach tej procedury Parlament Europejski i Rada UE mają takie samo prawo głosu.
Procedura ta jest stosowana w większości przypadków przyjmowania unijnych przepisów, dotyczy aż 85 obszarów polityki UE, w tym polityki imigracyjnej.
Być może formułując takie nieprawdziwe stwierdzenie, posłowie PiS chcieli wyrazić coś innego: że kierunek polityki imigracyjnej UE powinien być przedyskutowany na spotkaniu Rady Europejskiej. Takie rozwiązanie byłoby możliwe, państwa same decydują o tym, jakie kwestie („priorytety polityczne”) są dyskutowane na najwyższym szczeblu.
Ale nie ma możliwości, by to Rada Europejska podejmowała decyzje w sprawie stanowiska ogólnego, bo to element procesu legislacyjnego, w którym udział bierze tylko i wyłącznie Rada Unii Europejskiej i Parlament Europejski.
Twierdzenie posłów PiS jest zatem kompletną nieprawdą. Naprawdę dziwi, że takie twierdzenia padają z ust europosłów PiS, którzy z racji pełnionej funkcji powinni orientować się w sprawie.
„To, co jest zaskakujące, to stanowisko KE (...) artykuł 79 paragraf 5 mówi wyraźnie, że jeśli chodzi o kształtowanie polityki migracyjnej, to kompetencje państw narodowych są największe”.
Tu znowu nieprawda. To UE ma większy zakres kompetencji, jeśli chodzi o kształtowanie polityki imigracyjnej. Mówi o tym artykuł 79 TFUE. Dokładny zakres kompetencyjny UE precyzuje paragraf 2 i 3 tego artykułu, o czym już wspominaliśmy.
Natomiast wspomniany przez Adama Bielana paragraf 5 artykułu 79 nie odnosi się w ogóle do osób, które ubiegają się o jakąś formę ochrony międzynarodowej, czyli azyl, status uchodźcy, ochronę tymczasową lub uzupełniającą, lecz mówi o migracji zarobkowej.
„Niniejszy artykuł nie narusza prawa Państw Członkowskich do ustalania wielkości napływu obywateli państw trzecich przybywających z państw trzecich na ich terytorium w poszukiwaniu pracy najemnej lub na własny rachunek”.
Oznacza to, że państwa członkowskie zachowują prawo do określania wielkości napływu na ich terytorium obywateli państw trzecich poszukujących pracy, a nie osób, którym przyznana zostaje jakaś forma ochrony międzynarodowej – status uchodźcy, azyl, ochrona czasowa lub uzupełniająca.
Poza tym artykuł 80 TFUE wprowadzony w ramach traktatu z Lizbony, czyli ostatniej reformy traktatowej, stanowi jasno:
Polityka imigracyjna powinna podlegać zasadzie solidarności i sprawiedliwego podziału odpowiedzialności między państwa członkowskie, w tym również na płaszczyźnie finansowej.
To na mocy tego artykułu Komisja Europejska proponuje wprowadzenie mechanizmu solidarnościowego, a więc solidarnego udziału państw członkowskich w przyjmowaniu uchodźców czy azylantów.
Czy to poprzez zgodę na ich relokację na własne terytorium, czy w postaci wkładu finansowego lub operacyjnego.
Państwa członkowskie chcą bowiem, by ten wkład mógł być z ich strony dobrowolny i takie rozwiązanie jest obecnie na stole. Teraz w tej sprawie musi wypowiedzieć się Parlament Europejski.
Podstawowe tezy, na których Prawo i Sprawiedliwość opiera swoją narrację na temat polityki imigracyjnej UE, są więc zupełnie nieprawdziwe. Czy tak powinno się robić politykę?
Pomimo że socjologowie już dawno stwierdzili, że żyjemy w epoce „postprawdy” i „postpolityki”, w ten sposób podkreślając fakt, że w życiu politycznym przywiązanie prawdy w jej klasycznym, arystotelowskim rozumieniu, a więc jako zgodności sądów z faktycznym stanem rzeczy (tam, gdzie da się go ustalić), zupełnie straciło na znaczeniu.
Co więcej, następuje normalizacja kłamstwa w dyskursie publicznym.
Mimo to tak otwarte wprowadzanie opinii publicznej w błąd powinno budzić sprzeciw i spotykać się z kontrą w postaci faktów.
Uchodźcy i migranci
Władza
Adam Bielan
Radosław Fogiel
Jarosław Kaczyński
Piotr Müller
Komisja Europejska
Parlament Europejski VIII kadencji
Rada Europejska
imigracja
polityka migracyjna
referendum
relokacja uchodźców
Pracowała w telewizji Polsat News, portalu Money.pl, jako korespondentka publikowała m.in. w portalu Euobserver, Tygodniku Powszechnym, Business Insiderze. Obecnie studiuje nauki polityczne i stosunki międzynarodowe w Instytucie Studiów Politycznych PAN i Collegium Civitas przygotowując się do doktoratu. Stypendystka amerykańskiego programu dla dziennikarzy Central Eastern Journalism Fellowship Program oraz laureatka nagrody im. Leopolda Ungera. Pisze o demokracji, sprawach międzynarodowych i relacjach w Unii Europejskiej.
Pracowała w telewizji Polsat News, portalu Money.pl, jako korespondentka publikowała m.in. w portalu Euobserver, Tygodniku Powszechnym, Business Insiderze. Obecnie studiuje nauki polityczne i stosunki międzynarodowe w Instytucie Studiów Politycznych PAN i Collegium Civitas przygotowując się do doktoratu. Stypendystka amerykańskiego programu dla dziennikarzy Central Eastern Journalism Fellowship Program oraz laureatka nagrody im. Leopolda Ungera. Pisze o demokracji, sprawach międzynarodowych i relacjach w Unii Europejskiej.
Komentarze