Pod obrady Sejmu 15-16 kwietnia 2020 trafił projekt Kai Godek delegalizujący aborcję ze względu na ciężkie i nieusuwalne wady płodu. Ale to nie jedyny kontrowersyjny pomysł, którym w tych dniach zajmie się Sejm. W tym samym terminie odbędzie się pierwsze czytanie projektu zmieniającego ustawę Prawo łowieckie w taki sposób, by
umożliwić dzieciom udział w polowaniach – za zgodą rodziców lub prawnych opiekunów.
Za inicjatywą stoi Komitet Inicjatywy Ustawodawczej „Krzewienie Tradycji Łowieckiej”, którego pełnomocnikiem jest Rafał Malec, prezes Naczelnej Rady Łowieckiej Polskiego Związku Łowieckiego (PZŁ).
Społeczna uwaga skupiona jest teraz na pandemii koronawirusa, co może zwiększać szanse na powodzenie tego rodzaju budzących silne emocje projektów.
Jak resort obszedł zakaz
„Kto wykonuje polowanie w obecności lub przy udziale dziecka do 18 roku życia – podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku” – mówi art. 52 ust. 4 ustawy Prawo łowieckie. Tę zmianę wprowadzono w marcu 2018 roku, gdy nowelizowano ustawę, co wzbudziło silny sprzeciw wśród myśliwych. Zaskarżyli ją nawet do Trybunału Konstytucyjnego, ale postępowanie zostało umorzone 21 stycznia 2020.
We wrześniu 2019 myśliwym udało się doprowadzić do pewnej liberalizacji restrykcyjnego dla nich prawa. Ówczesny minister środowiska Henryk Kowalczyk rozporządzeniem zmienił regulamin polowań w taki sposób, że przedefiniował zawarte w nim rozumienie polowania: wyłączył z niego odprawę i przerwy.
Obchodząc zakaz zawarty w ustawie, umożliwił dzieciom częściowy udział w polowaniu.
To jednak myśliwym wystarczyć nie mogło, na co dowodem jest złożony 31 października 2019 roku przez Komitet Inicjatywy Ustawodawczej „Krzewienie Tradycji Łowieckiej” projekt zmiany Prawa łowieckiego.
„Polowania wprowadzają w realny świat”
Jak Komitet uzasadnia propozycję zmiany? Zdaniem inicjatywy, zakaz uczestnictwa dzieci w polowaniach „kłóci się z wieloletnią tradycją łowiecką, w której dzieci od najmłodszych lat brały udział w polowaniach, zainteresowane pasjami rodziców”. A te „pasje” – jak czytamy w uzasadnieniu – „wielu myśliwych będących rodzicami lub opiekunami prawnymi chce […] przekazać młodszym pokoleniom”.
Autorzy propozycji nowelizacji wskazują tutaj na być może największą bolączkę: zakaz z 2018 r. w znacznym stopniu utrudnił międzypokoleniowy transfer tradycji łowieckiej.
Kolejne argumenty brzmią już co najmniej dziwnie:
- „polowanie […] pozwala młodym ludziom zgłębiać tajniki przyrody w sposób bezpośredni i autentyczny”;
- „polowanie to nauka świadomego podejmowania wyborów”;
- „polowanie […] szansa na wprowadzenie młodego człowieka ze świata wirtualnego w realny”;
- „polowanie […] to także rozwijanie formy fizycznej u młodych ludzi w naturalnych warunkach”.
Niewątpliwie udział w polowaniu może dla młodego człowieka okazją np. do obserwacji zachowań zwierząt. Jednak i to, jak i
każdy z wyżej wymienionych efektów jest możliwy do osiągnięcia przez dzieci i młodzież bez konieczności przyglądania się, jak dorośli zabijają zwierzęta łowne.
Szacunek do środowiska? Niekoniecznie
W uzasadnieniu inicjatywy jej autorzy przekonują też, że ustawa niesie ze sobą pozytywne skutki społeczne. Dlatego, że – poprzez wprowadzenie w świat łowiectwa – umożliwi „przekazanie [dzieciom] dobrych wzorców obejmujących szeroko pojęty szacunek do środowiska, którego ochrona jest aktualnie niezwykle ważna”. Nie wspomina się tu jednak o tym, że
polski model łowiectwa zawiera również elementy szkodliwe przyrodniczo, których promowanie w młodym pokoleniu oznacza de facto utrwalanie negatywnych wzorców.
Przykład pierwszy z brzegu to polowania na ptaki, o których zatrzymanie w Polsce od lat upominają się ornitolodzy oraz organizacje przyrodnicze i ekologiczne zjednoczone w koalicji Niech Żyją!
Gatunki łowne ptaków – wyjmując gęsi – nie są przyczyną strat w rolnictwie czy leśnictwie. Tymczasem rocznie zabija się ich 180-200 tys. (według oficjalnych statystyk) a rani niepoliczalnie więcej – zanieczyszczając przy okazji środowisko ołowiem i odstrzeliwując omyłkowo gatunki chronione.
A na dodatek, strzela się również do ptaków, których populacje wykazują tendencje zniżkowe: łysek, czernic, cyraneczek i głowienek. Ich sytuacja jest już na tyle poważna, że Polski Komitet Krajowy Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody (IUCN) zaapelował o wykreślenie ich z listy gatunków łownych.
„Próbował mnie zachęcić, bym poderżnął jej gardło”
Zdaniem Komitetu, to polujący rodzice i inni opiekunowie powinni decydować o tym, czy dzieci mogą uczestniczyć w polowaniach a nie prawo.
„Ocena poziomu rozwoju emocjonalnego dziecka oraz progu jego psychicznej odporności kategorycznie należeć powinna do rodziców i opiekunów prawnych, którzy za najwyższe dobro uznają dobro dziecka” – piszą autorzy, nawiązując do obecnego w środowisku łowieckim przekonania, że zakaz łamie konstytucyjne prawo rodziców do wychowania dzieci zgodnie ze swoimi przekonaniami.
Trudno ocenić, na ile jest to częste, ale nie zawsze rodzice/opiekunowie-myśliwi potrafią właściwie ocenić to, czy dziecko gotowe jest na konfrontację z brutalnymi scenami polowania.
„Ojciec zabierał mnie na polowania, odkąd miałem osiem czy dziewięć lat. Koszmarem skończył się już mój pierwszy kontakt z łowiectwem” – mówił w wywiadzie z „Rzeczpospolitą” były poseł KO, Paweł Suski.
„Ojciec przestrzelił kręgosłup sarnie i próbował mnie zachęcić, bym poderżnął jej gardło. W końcu sam tego dokonał, a w moich oczach stał się innym człowiekiem. Ktoś, kto nigdy nie był na polowaniu, może nie wiedzieć, że sarna płacze. Niemal jak człowiek”.
Nieprzyjemnie swoją pierwszą styczność z łowiectwem wspominał również Marcin Kostrzyński, filmowiec i były myśliwy, którego wujkowie prowadzali na polowania zanim jeszcze skończył 10 lat.
„Zaczęło się od tego, że z jednym poszedłem na kaczki. Ustrzelił kilka. […] Zanim usłyszałem huk strzału, byłem podekscytowany. Jednak chwilę później czułem smutek, że zabito zwierzaki, które kochałem. Nie umiałem sobie tego poukładać w głowie” – mówił w wywiadzie dla „Wysokich Obcasów”.
Psycholodzy, pedagodzy, NGO: polowania nie dla dzieci
Warto przypomnieć, że wielu psychologów, pedagogów, organizacji i ekspertów zajmujących się wychowaniem oraz ochroną praw najmłodszych Polaków jest przeciwna obecności dzieci na polowaniach.
- Zdaniem psychologa i psychoterapeuty Wojciecha Eichelbergera, udział dzieci w zabijaniu zwierząt „rani i deformuje ich naturalną wrażliwość oraz zdolność do współczucia i empatii oraz szacunek dla świata przyrody”.
- Jednoznacznie przeciwny udziałowi dzieci w polowaniach był poprzedni Rzecznik Praw Dziecka Marek Michalak, czemu dał wyraz m.in. w swoim pisemnym stanowisku z 2018 roku.
- W 2015 roku zakaz udziału dzieci w polowaniach poparł również Komitet Nauk Pedagogicznych PAN: „Nie możemy zgodzić się z toksycznym dla socjalizacji młodych pokoleń braniem przez dzieci i młodzież udziału w polowaniach indywidualnych i zbiorowych, w trakcie których uczestniczą w nagonkach, tropieniu, ściganiu rannych zwierząt, ich zabijaniu czy dobijaniu”.
- Również w 2015 roku swoje jednoznaczne stanowisko wyrazili naukowcy z Uniwersytetu Śląskiego: „Psycholodzy i terapeuci podkreślają zgubny wpływ polowań na psychikę dzieci, ich niegotowość obcowania z silnie traumatycznymi przeżyciami, do których zalicza się uczestniczenie w odbieraniu życia zwierzętom”.
- Sprzeciw wyrażały również m.in. UNICEF Polska i Komitet Ochrony Praw Dziecka.
To dziwne. Myśliwi to z jednej strony lekarze, prawnicy itp – tzw inteligencja. Z drugiej – najgorsza w Polsce hołota i prymitywy. Tylko dlaczego ci drudzy dominuja, znajdują posłuch w rządzie i w parlamencie. Czyżby z inteligencji zostało tylko "tzw",?
Kolejny raz przekonujemy się,że kluczowe jest pochodzenie a nie wykształcenie w klasyfikowaniu kogoś jako reprezentanta prawdziwej inteligencji.Moja Ciocia ,która brała udział z bronią w ręku w Bitwie Warszawskiej, miała takie powiedzenie ,które idealnie opisuje ten problem,"jak pan kopnie to ma lekki but, jak cham kopnie to ma ciężki but".
Dlaczego szechteremickie G.W.na uzurpują sobie prawo, do NARZUCANIA polskim sąsiadom jak mają wychowywać SWOJE dzieci???
Wystarczy przestać pruć odbyty i skrobać małych ludzi, a będziecie mieć swoje bękarty (małżeństwo jest u was fe).
Uczepili się tych dzieci jak rzep kociego ogona jestem ciekaw który myśliwy bierze na polowanie swe dziecko chyba jako naganiacza
Uwierz mi, biorą.
Jestem wrogiem odstrzeliwania dzikow na mase. Jestem wrogiem niegodnej chodowli zwierzat i duzo roznych swinst ktore sie z nimi wyrabia. Ale jestem tez wrogiem glupoty. Duzo ludzi widocznie mysli ze kotlety pochodza ze sklepu.
Wyobrazcie sobie osobe 10tys lat temu do ktorej przychodzi policjant i zabrania lowienia, polowania i noszenia broni. Ten policjant odrazu by dostal pala w leb. Bo to sa prawa naturalne ktore nawet wszytkie zwierzeta posiadaja od poczatku swiata. Pozwalanie na odebranie nam tych praw jest samobujcze i idiotyczne. Veganizm mozna uwazac za szlachetny ale nie mozna zabraniac polowania bo rowniez my jestesmy nie poza a czescia natury. Nie trzeba chodzic codziennie na polowanie. Osoba jedzaca duzo miesa spozywa okolo 60 kg rocznie co znaczy ze jeden dzik wystarczy na 4 lata. W czasach kiedy jeziora i rzeki nie byly jeszcze tak zatrute wystarczylo 2 godziny lowienia aby miec ryb na kilka dni i nie trzeba bylo 8 godzin dziennie zapieprzac za miske ryzu. Nie polowanie jest problemem, i nie jest problemem pokazac dziecia czegos co jest naturalne i co duzo dzieci na rolnictwie zna. Kiedy maja przyniesc kure na rosol to idzie sie po kure z siekiera. Problemami sa niszczenie natury i ilosc ludzi na swiecie i te problemy trzeba zlikwidowac a nie odbierac innym prawa!
10 000 lat temu dziecko z 3 pkt w skali Apgar zostałoby wyrzucone na śmietnik, a 2500 lat temu – zrzucone z góry Tajget. A członek wspólnoty niezdolny już do polowania zostałby wyrzucony w zimie z wioski, aby sobie skonał w lesie. Wracamy do tego? Poza tym, jeżeli ilość ludzi na świecie jest problemem, to rozumiem, że popierasz aborcję na życzenie, a w Afryce – sterylizację?
10 tyś lat temu polowal8 żeby przeżyć zabijaj słabe osobniki nie robili sobie frajdy z konfetti i balonikami i festynu jarmarcznego lub górze jak ktoś nie czuje roznicy dziwne Z pelnymi brzuchami opici czesto ida wakczyc z biedakami nie patrzac czy matka czy ciezarna no czasem tez jeden do drugiego sp.
Mieszkam na wsi pięknej mazurskiej wsi otoczonej lasami jeziorami Jako młody człowiek czesto uczestniczyłem w polowaniach myśliwskich jako nagonka Zazwyczaj jest to tak zwanych 10 przejsc Czyli mysli ustawiają się w punkcie strzału i rusza nagonka Powtarzane jest to 10 razy w różnych miejscach Nie było by tu nic dziwnego gdy nie pewien stały wzór Mianowicie pierwsze cztery przejscia sa w normalne ale kazde kolejne zaczyna się robić juz niebezpieczne Powód myśliwi w wiekrzisci zakrapiaja w trakcie polowania i to całkiem ostro Sam kiedyś miałem przypadek gdy kula wustrzelona utkwiła w drzewie doslownie 5 cm przed mają noga W wiekrzisci polowań nie ma 10 przejsc bo myśliwi juz przy ósmym nie są w stanie utrzymać broni Niestety ta elita lekarzy profesorów dyrektorów komendantów chla alkohol w trakcie polowania i po polowaniu Czy potrzebne są tam jeszcze dzieci ?? Do czego maja sie pr,wyglądać jak tatusiowie piją jak kolo łowieckie zmienia się w mielone po polowaniu bo tak to doslownie wyglada No chyba zeby nauczyły się jak załatwia się też sprawy przy kielichu A czy ten nasz rząd pomyslal ze dziecku moze sie spodobać takie zabijanie I ze dziecko może się zagubić w tych polowaniach imprezach i stwierdzić że strzeli ale do człowieka!!!!!
Tak prawda wychowałam się w sercu lasu i widziałam ledwie trzymających się na nogach lekarzy prawników i przekrój śmietanki jak upojona zabijanie dobijaniem krwią opowiadała z radością o wrażeniach o łzach sarny o jeleniu ktory że strachu bol.glowa o drzewo ohydny sport i rekreacja w wydaniu często nirwyspotowanych grubasow z czerwonymi twarzami już po kilku godzinach pijanych i strzelajacych do tego co się rusza czadem do kolegi Na mnie jak byłam dzieckiem takie wrażenie to wywarło że nie akceptuje mysliwych uważam za złych ludzi którzy są rozpadania i radosni zadając bol a patrząc w oczy umierającego zwiwrzecia lub odbijając je nie zawsze kula bo futro mieso sa rozne sposoby maja samozadowolenie i czuja sie silnu.Rzeczpodpolita myśliwska coś nowego
Dodam jeszcze że mój Ojciec też polowal ale przestał mówiąc że to morderstwo a nie selekcja No coz prawda Podła nagonka bez tropienia łatwy cel Przecież mięso oddają placa za możliwość tego czynu.Zwierzeta zabijają bo musza a ludzie bo lubią a dzieci poznaja przyrode?… Tak tatusiów i mamusie i co ma zwierzę pod skórą i jak się umiera a jak komuś spodoba się to co…..dalej Hart ducha zdobywa się 8naczej niż zadawanie Bolu i patrzenie na smierc i jal rod'ice czuja sie jak wladcy .Jak pisałam jedni łamią ławki w parku niszcza latarnie a inni zabijaja ta sama chec destrukcji.Nie chce nikogo obrazić ale nie mogę milczec
Nie do końca rozumiem ten liberalizm. Z jednej strony każdy może decydować o wszystkim. Kim być, o swojej płci, nawet czy może zabić swoje nie narodzone dziecka. Ale czy to już narodzone dziecko może wychowywać zgodnie ze swoimi przekonaniami, to już nie. Czyli zgodnie z tokiem myślenia niektórych czytelników oko, każdy może wszystko. Oczywiście pod warunkiem, że jest to zgodne z moim światopoglądem.