Kandydat/ka opozycji wygra z Dudą, gdy zmobilizuje cały potencjał anty-PiS i przyciągnie wyborców wiarą w lepszą Polskę, a także... czymś zaskoczy Dudę. Na przeszkodzie może stanąć siła odpychania, czyli elektorat negatywny. W sondażu OKO.press aż 44 proc. nie widzi możliwości głosowania na Tuska, a 43 proc. na Biedronia. Kidawa i Kosiniak odpychają mniej
Kto może stawić czoła Andrzejowi Dudzie w wyborach na prezydenta w maju 2020? Kluczowa jest tu nie tylko siła przyciągania wyborców, jaką dysponują opozycyjni kandydaci, ale także siła odpychania, czyli tzw. elektorat negatywny, jakim są obciążeni. To pierwsze zdecyduje o wyniku w I turze wyborów, to drugie będzie miało zasadnicze znaczenie w II turze, kiedy trzeba sięgnąć po "nie swoich" wyborców.
Zapewne to właśnie miał na myśli Donald Tusk, gdy 16 października 2019 mówił TVN24: "Najważniejszą rzeczą jest wybranie kandydata, który będzie umiał przekonać Polaków, którzy z jakichś powodów głosują na PiS albo wahają się pomiędzy jedną a drugą opcją. Czy ja jestem człowiekiem, który może przekonać wątpiących? Nie wiem.
Wcale nie byłbym o tym tak przekonany i przyjąłbym bez żadnego żalu inną interpretację, że są kandydaci, którzy może budzą mniej entuzjazmu, ale na końcu wezmą więcej po tej stronie, która rozstrzygnie, kto wygra te wybory".
Postanowiliśmy w sondażu OKO.press sprawdzić kandydatów opozycji z punktu widzenia nie tyle "entuzjazmu", jaki budzą, ale właśnie "siły odpychania". Ankieterzy IPSOS pytali: "Nie wiadomo kto wystartuje w wyborach prezydenckich w 2020 roku. Ale czy nawet nie wiedząc, z kim walczyłby w drugiej turze, dopuszcza Pan/Pani możliwość głosowania na...."
I tu podawaliśmy sześć nazwisk wybranych z "prezydenckiej giełdy". Poza Andrzejem Dudą - Donalda Tuska, Małgorzatę Kidawę-Błońską i Aleksandrę Dulkiewicz (jako troje potencjalnych kandydatów KO; nazwisko Rafała Trzaskowskiego pojawiło się już po sondażu) oraz Władysława Kosiniaka-Kamysza (PSL) i Roberta Biedronia (Lewica).
Poniżej ranking sześciorga kandydatów i kandydatek ułożony wg kategorycznej deklaracji badanych, że "zdecydowanie nie dopuszczają możliwości głosowania" (słupek czarny). Kolor szary to łagodniejsza wersja "raczej nie dopuszczam".
Zaskoczenie, bo pierwszy na liście jest Donald Tusk, polityk piastujący od pięciu lat (do listopada 2019) najwyższy międzynarodowy urząd, jaki kiedykolwiek przypadł Polakowi - przewodniczącego Rady Europejskiej UE. Premierem Polski był przez rekordowe prawie 7 lat (2007-2014). Człowiek o błyskotliwej inteligencji i medialnym wdzięku.
A jednak 44 proc. Polek i Polaków nie dopuszcza myśli o głosowaniu na niego.
Odrzucenie Tuska jest najsilniejsze wśród ludzi w wieku 60 plus (53 proc.) a zwłaszcza najstarszych mężczyzn (59 proc.), najsłabsze wśród czterdziestolatków (36 proc.). Szokująco duże wśród osób z wykształceniem zawodowym (60 proc.), mieszkańców wsi (49 proc.) i najmniejszych miast (56 proc.). Małe w największych miastach (25 proc.) i wśród ludzi po studiach (30 proc.), ale w obu tych kategoriach Kosiniak-Kamysz i Kidawa-Błońska odpychają mniej wyborców.
Głosowanie na Tuska wyklucza też 56 proc. osób z dochodem netto miesięcznie do 1500 zł, ta niechęć spada wraz z dochodami aż do 32 proc. w grupie 7 tys. plus.
Tak jakby gorsza sytuacja materialna wyborcy była - po czterech latach rządów PiS - wciąż "winą Tuska".
Tyle samo zdecydowanych odrzuceń zbiera Robert Biedroń, obecnie europoseł, który nie potrafił wykorzystać potencjału świetnego startu Wiosny. Ma on w dodatku dużo odpowiedzi "raczej", co daje razem 70 proc. elektoratu negatywnego (Tusk - 59 proc.). Niechęć do Biedronia rośnie wraz z wiekiem: od 30 proc. u 20-latków do 54 proc. w wieku 60 plus.
Znacznie mniej "odpychający" są Kosiniak-Kamysz i Kidawa-Błońska. Głosowania na Kosiniaka nie wyobraża sobie "zdecydowanie" tylko 30 proc. Polek i Polaków, najmniej w stawce, Kidawa jest o 3 pkt gorsza.
Więcej niż 40 proc. odrzuceń Kidawa-Błońska ma tylko w grupie 60 plus (41 proc.), ludzi z wykształceniem zawodowym (43 proc.) i dochodem do 1500 zł (44 proc.), ale wśród osób z dochodami 1500-2500 jej siła odpychania spada do 35 proc., a od 2500 zł - już do 31 proc.
Kidawa jest królową największych miast, gdzie głosowanie na nią wyklucza jedynie 18 proc. mieszkańców.
Kosiniak-Kamysz zaskakuje słabym odpychaniem we wszystkich niemal grupach socjoekonomicznych, jest liderem nawet w grupie ludzi po studiach (18 proc., w porównaniu z 24 proc. Kidawy).
Na wsi, którą PiS odebrał PSL, wyklucza Kosiniaka jedynie 33 proc., statystycznie zrównuje się tu z Dudą (30 proc.). Jest mniej odrzucany niż Duda w miastach od 20 tys. do 100 tys. oraz od 100 do 500 tys.
Aleksandra Dulkiewicz ma podobny profil do Kidawy-Błońskiej, ale większe "odpychanie" zwłaszcza wśród starszych osób i mieszkańców mniejszych miejscowości. Może dlatego, że jest gorzej rozpoznawana.
Jak wynika z październikowego sondażu zaufania CBOS, rozpoznawalność pozostałych osób jest wysoka: Dudy - 98 proc., Biedronia - 91 proc., Kosiniaka-Kamysza i Kidawy-Błońskiej - po 78 proc., Tuska z pewnością bliska 100 proc. Co ciekawe, Kosiniak i Kidawa mają w sondażu CBOS identyczny, wysoki poziom zaufania - po 34 proc.
Kandydat PiS ma również spory elektorat negatywny: aż 37 proc. "zdecydowanie" nie wyobraża sobie głosowania na niego.
Odrzucają Dudę ludzie w średnim wieku, w tym aż 50 proc. mężczyzn 40-59 letnich, a także 54 proc. osób po studiach i 57 proc. mieszkańców największych miast. Profil poparcia Dudy jest taki jak całego PiS i taki, jak kampania prezydenta, prowadzona często "na ludowo", w małych ośrodkach, w klimacie festynów. Najmniej odpycha Duda osoby najstarsze (33 proc.), z wykształceniem podstawowym (27 proc.) i zawodowym (tylko 22 proc.), mieszkańców wsi (30 proc.) i miasteczek do 20 tys. (31 proc.).
Budzi też Duda najmniej niechęci (22 proc.) w grupie osób, które deklarują, że nie będą głosować. Ci, zapewne najmniej wyrobieni politycznie ludzie, trochę częściej odrzucają Kidawę (29 proc.) i Kosiniaka (31 proc.), ale Biedronia w 48 proc., a Tuska aż... w 60 proc.
Najpewniej jest to wpływ intensywnej propagandy uprawianej systematycznie przez obóz prawicy, co najmniej od wyborów 2005, gdy Jacek Kurski wymyślił "dziadka z Wehrmachtu", a figura niemieckiego zdrajcy polskich interesów, a nawet folksdojcza wciąż wraca, zwłaszcza po kompromitującej klęsce rządu PiS podczas wyboru Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej w marcu 2017.
Profile polityczne odpychania kandydatów są wyjątkowo klarowne. Elektoraty wykluczają głosowanie na kandydatów z drugiej strony politycznego muru. Ale siła tego odrzucenia jest różna. I tak:
W II turze Duda może liczyć na zdyscyplinowany elektorat PiS, a kandydat opozycji na niemal całość elektoratu KO i Lewicy. A także na wyborców PSL, ale - jeśli to nie będzie Kosiniak-Kamysz - to stopień lojalności będzie pewnie niższy.
Zwolennikom Konfederacji będzie w II turze bliżej do Dudy niż do opozycji, ale także tutaj jest margines niepewności. Zwłaszcza, że kandydat Konfederacji na prezydenta (którego nie uwzględniamy w sondażu) zaatakuje w kampanii przede wszystkim Dudę.
Dlatego warto przyjrzeć się dokładniej tym dwóm elektoratom.
Jak widać, pole manewru opozycji nie jest duże. Kandydat/ka sił prodemokratycznych nie może liczyć na głosy Konfederatów, bo aż 50-60 proc. z nich sobie nie wyobraża sobie, że mogłoby oddać głos na - po kolei od bardziej do mniej odrzucanych - Tuska, Biedronia, Kidawę i Dulkiewicz.
Lepiej wypada Kosiniak-Kamysz. Odrzucany jest "zdecydowanie" przez 39 proc. zwolenników Konfederacji. To otwiera jakąś szansę pozyskania głosów w ewentualnej II turze.
Nieco "swingujący" jest też elektorat PSL z resztkami Kukiz'15. Wyklucza Dudę tylko w połowie, Biedronia aż w 30 proc. (co może być śladem konserwatywnego rysu tej formacji), Tuska i Dulkiewicz - w jednej czwartej. Kidawa-Błońska jest dla ludzi PSL mniej kontrowersyjna, a Kosiniak-Kamysz oczywiście wcale.
Jak już pisaliśmy w "sondażowej I turze" 10 dni po wyborach, Andrzej Duda wygrywa z poparciem 44 proc. Troje kandydatów opozycji prodemokratycznej (Kidawa-Błońska, Kosiniak-Kamysz i Biedroń) uzbierało w sumie tyle samo - 44 proc. głosów.
Ale wśród wyborców, którzy „zdecydowanie” (bez „raczej”) deklarują udział w wyborach 2020, przewaga Dudy maleje, bo jego notowania spadają do 40 proc., a poparcie dla kandydatów opozycji rośnie i - w sumie - sięga 49 proc. Warto dodać, że w naszym sondażu osób "zdecydowanych" było aż 76 proc. czyli nawet więcej niż najbardziej optymistyczne szacunki frekwencji.
To pokazuje na układ sił. Widać, że partyjna baza kandydatów opozycji - jako sumy poparcia - jest o ładnych o parę punktów większa. Zresztą już w wyborach do Sejmu 13 października przewaga KO, Lewicy i PSL (w sumie) nad PiS wyniosła prawie 5 pkt proc.
Uwaga! Do wyniku PiS do Senatu (44,56 proc.) doliczamy poparcie niezależnej Lidii Staroń (0,58 proc.), a do wyniku opozycji (KO + PSL + SLD = 43,66 proc.) trzech niezależnych senatorów: Stanisława Gawłowskiego, Krzysztofa Kwiatkowskiego i Wadima Tyszkiewicza (razem 1,04 proc.)
Poparcie opozycji było wyższe w wyborach do Sejmu (48,51 proc.) niż do Senatu (44,70 proc.), co oznacza, że opozycja płaci "ujemną premię" za zjednoczenie. Sytuacja startu osobno może odpowiadać I turze wyborów prezydenckich. W II turze może wystąpić "ujemna premia" w głosowaniu na kandydata opozycji, który będzie odpowiadał swemu elektoratowi, ale nie w pełni wyborcom innych partii opozycyjnych.
Wtedy Duda wygrałby także II turę. Ale nie musi.
Rzecz w tym, że notowania z wyborów 13 października ("sondażu" na próbie 18,5 mln) mogą się zmienić. W październikowym Ipsos dla OKO.press w 10 dni po wyborach już się zmieniły:
Suma poparcia dla KO, Lewicy i PSL wyniosła 10 dni po wyborach 49,05 (w wyborach było 48,51 proc.), a dla PiS 42,02 proc. (było 43,59 proc.).
Także w sondażu Kantara (tzw. badaniu bezpośrednim w domu respondenta, co zwykle faworyzuje partię władzy) w październiku PiS (39 proc.) miał osiem punktów mniej niż opozycja prodemokratyczna w sumie: KO (27 proc.), Lewica - 14 proc., PSL - 7 proc. We wrześniu strata PiS (40 proc.) do opozycji wynosiła tylko 1 pkt proc.
Jeżeli okaże się, że mamy do czynienia z trendem, to baza Dudy będzie się kurczyć i szanse opozycji w II turze wzrosną.
W analizie sondażu przyjęliśmy założenie, że siła odpychania, a zwłaszcza odsetek zdecydowanych, by w żadnym wariancie nie głosować na danego kandydata, odgrywa kluczową rolę w II turze wyborów. Czas na zasygnalizowanie także siły przyciągania w profilach sześciorga kandydatów i kandydatek.
Z sondażu wynika, że Duda może liczyć (dzisiaj - patrz niżej) na pewne 35 proc. głosów i możliwe 18 proc. (razem aż 53 proc. potencjalnych wyborców). To stawia go w roli faworyta, ale nie przesądza o wyniku.
Kilkumiesięczna kampania może zasadniczo poprawić notowania kontr-kandydatów. Na razie druga jest Kidawa-Błońska, która przyciąga 41 proc., Tusk - 38 proc., Kosiniak jest trochę z tyłu (31 proc.), za nim Biedroń (26 proc.) i mniej znana Dulkiewicz (22 proc.).
Z pewnością Andrzej Duda będzie - wspierany przez całą partię - walczył do upadłego o reelekcję, już jest "w trasie/transie". Jeśli PiS utrzymałby partyjną bazę na poziomie 43-44 proc., trudno będzie z nim wygrać. Ale to będzie dla Kaczyńskiego trudne, zwłaszcza, że porażka w wyborach do Senatu osłabiła wizerunek partii nie do pokonania (także na skutek nieudolnej akcji protestów wyborczych).
Wyborcy mogli też dostrzec aroganckie zamknięcie sprawy „dwóch wież”, a także nieprzyjęcie – wbrew solennym obietnicom – ustawy o majątku rodzin polityków. Jedno i drugie pokazuje, że władza – w osobie prezesa K. i premiera M. wraz z małżonką – jest ponad prawem. Także wyroki TSUE mogą zmusić PiS do ustępstw i zachwiać pozycją władzy, która się nie cofa. Dla populistów, którzy głoszą, że oni i tylko oni reprezentują interesy "suwerena" i zawsze mają rację, byłoby to zabójcze.
Kandydat opozycji, który będzie walczył w II turze może mieć zatem szanse, o ile:
To wszystko wymaga wyboru odpowiedniego kandydata/kandydatki, być może spoza piątki w naszym sondażu i poprowadzenia intensywnej i konsekwentnej kampanii.
Uwaga! Część wniosków wykracza poza wskazania sondażu i jest nawiązaniem do analizy OKO.press z 20 października, w którym wskazaliśmy sześć przyczyn porażki demokratów w wyborach do Sejmu:
Sondaż IPSOS dla OKO.press 21-23 października 2019, metodą CATI (telefonicznie), na ogólnopolskiej reprezentatywnej próbie 1004 osoby
Wybory
Robert Biedroń
Andrzej Duda
Jarosław Kaczyński
Małgorzata Kidawa-Błońska
Władysław Kosiniak - Kamysz
Donald Tusk
Prezydent
sondaż IPSOS
Wybory prezydenckie 2020
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze