Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
Premier Mateusz Morawiecki otrzymał misję stworzenia rządu w poniedziałek 13 listopada. Na uzyskanie większości ma dwa tygodnie. Piotr Müller na antenie Radia Zet zapowiedział, że skład Rady Ministrów poznamy pod koniec ustawowego terminu. „Może być większa liczba ministrów, niż niektórzy by się spodziewali” – mówił zagadkowo Müller.
„Wierzę, że nastąpi pewna refleksja na opozycji. Nawet, jeśli nie teraz, to za kilka miesięcy, gdy duża część koalicji, która się tworzy zauważy, że nie realizują programu, który obiecywali Polakom” – stwierdził rzecznik rządu.
Müller nie chciał odpowiedzieć na pytanie, z kim PiS zamierza współtworzyć nowy rząd. „Chcemy przedstawić kwestie programowe i wokół nich zapraszać poszczególnych przedstawicieli partii do rozmów” – mówił Müller. Dodał, że program rządu PiS poznamy do koniec tego tygodnia.
Czy misja, którą prezydent powierzył Mateuszowi Morawieckiemu jest straceńcza? „Próbować należy. Tak, jak w różnego rodzaju konkurencjach – jeśli nie podejmie się wyzwania, to na pewno się nie wygra. Jeśli misja tworzenia rządu się nie uda, to władza zostanie normalnie przekazana tym, których wybierze Sejm” – stwierdził Müller.
„Żałujemy, że kwestie łatwiejszego dostępu do aborcji nie znalazły się w umowie koalicyjnej. Obiecaliśmy, że jako przyszła koalicja sprawy kobiet nie będą zamiatane pod dywan, dlatego składamy dwie ustawy” – mówiła Katarzyna Kotula, posłanka Lewicy na antenie TVN24.
Oba projekty zakładają liberalizację obowiązujących przepisów. Pierwszy mówi o dopuszczeniu przerywania ciąży do 12 tygodnia bez podawania przyczyny. I już dziś wiadomo, że znalezienie większości sejmowej dla tego rozwiązania będzie niemożliwe. Kotula proponuje więc „nowy kompromis”, czyli depenalizację aborcji. Chodzi o modyfikację art. 152 kodeksu karnego:
Kotula przekonywała, że dla drugiego rozwiązania spokojnie znajdzie się większość. „Chcemy szerokich konsultacji. Uważnie słuchałam w kampanii wypowiedzi przyszłych posłanek i posłów, szczególnie Polski 2050, ale też głosów w PSL – wiem, że są tam posłowie, którzy za taką ustawą by zagłosowali. Dopóki nie zmieni się osoba na stanowisku prezydenta to mógłby być nowy kompromis, a potem pełna liberalizacja” – mówiła Kotula.
Dodała, że Lewica, ale także strona społeczna będą apelować do marszałka Sejmu o spotkanie w tej sprawie.
Kotula pytana o przebieg obrad Sejmu, przyznała, że Szymon Hołownia sprawdził się w roli marszałka. „PiS miało plan destabilizacji obrad Sejmu. To było widać, że ministrowie, którzy zgłosili się do głosu, byli przekonani, że być może marszałek Szymon Hołownia gdzieś popełni błąd, być może pod presją tego, co będzie się działo na sali sejmowej udzieli im głosu bez limitu” – mówiła Kotula. Według posłanki Lewicy lider Polski 2050 wykazał się profesjonalizmem i opanowaniem.
Kotula podkreślała, że nie ma kategorycznego sprzeciwu w stosunku do tego, żeby PiS miało swojego przedstawiciela w Prezydium Sejmu. „Ale personalia mają znaczenie. Wysuwanie kandydatury Elżbiety Witek jest pójściem na zwarcie” – mówiła Kotula.
Posłanka Lewicy mówiła też o podziale stanowisk w przyszłym rządzie. Dyskusje dotyczące personaliów trwają i powinny zakończyć się w ciągu tygodnia. Ale nazwiska przyszłych ministrów i wiceministrów poznamy dopiero, gdy Donald Tusk powoła rząd. Kotula mówiła, że negocjacje obejmują resorty edukacji, ale także kultury.
Z wcześniejszych informacji wiadomo, że Lewica może być pewna dwóch resortów: cyfryzacji i polityki społecznej. Ministrą spraw społecznych najprawdopodniej zostanie właśnie Katarzyna Kotula.
Sejm ruszył do pracy, a PiSowi nie udało się zastawić pułapki na nowego marszałka Sejmu. Główna debata dotyczyła zmian w Krajowej radzie Sądownictwa. PiS bronił swojej neo-KRS, nowa większość mówiła o nieuniknionych rozliczeniach za łamanie prawa
W pierwszym roboczym dniu obrad PiS zastawił na nowego marszałka Sejmu Szymona Hołownię. Ministrowie ciągle urzędującego rządu PiS jeden po drugim zgłaszali się do głosu powołując się na regulamin Sejmu. Chodzi o przepis, który w debacie sejmowej daje członkom Rady Ministrów pierwszeństwo. To ważne w debatach, kiedy członek rządu może przedstawić merytoryczne stanowisko rządzącej większości.
Tylko że ta debata dotyczyła kandydatur poselskich do Krajowej Rady Sądownictwa (Sejm obsadza tam cztery miejsca), więc ministrowie nie reprezentowali rządu, ale swoją partię.
Plan PiS – jak wynikało z powtarzanych przez kolejnych mówców słów — polegał na tym, by zdezorientować marszałka przepisem z regulaminu (Hołownia nie ma żadnego doświadczenia parlamentarnego) i wyprowadzić go z równowago uwagami o “rotacyjnym marszałku”. Okazało się jednak – ku widocznemu zaskoczeniu PiS – że Hołownia regulamin Sejmu już zna, nie daje się uszczypliwościom i całkiem sprawnie się odcina. A nawet usadza atakujących go posłów.
Po awanturze, która mogła trwać godzinami, a zajęła godzinę, Sejm wybrał posłów do Krajowej Rady Sądownictwa (a dokładnie – neo-KRS). Zgodnie z poranną zapowiedzią marszałka, posiedzenie nie “trwało jakoś specjalnie długo”.
Posłanka Kamila Gasiuk-Pihowicz, nowa członkini KRS, mówiła OKO.press o rychłym końcu neo-KRS.
„Kres neo-KRS-u jest coraz bliżej, jest w nim coraz mniej PiS-u. Sejm zgodnie z konstytucją wybrał swoich czterech przedstawicieli, następnie Senat wybierze dwóch swoich przedstawicieli. Niedługo będzie nowy minister sprawiedliwości, który również wejdzie w ten skład. Nadal w KRS-ie pozostanie 15 sędziów nielegalnie wybranych przez PiS-owską większość. Wcale tymi przedstawicielami sędziów w neo-KRS-ie nie są. Za chwilę będą uchwały, ustawy i odbudowa praworządności w Polsce” – mówiła naszej reporterce Agacie Szczęśniak.
Prof. Ewa Łętowska w rozmowie z OKO.press wyjaśniła dziś, jak rozwiązać problem zniszczonych przez PiS konstytucyjnych instytucji:
„Trzeba wykonać wyroki ETPCz i TSUE ws. sądów. Neo-KRS i dublerów z TK można odwołać uchwałą Sejmu”.
Kandydaci PiS do neo KRS dostali po 193-4 głosy, co drugi dzień z rzędu potwierdziło, że PiS nie ma zdolności koalicyjnych i o milimetr nie zbliżył się do większości, która pozwoliłaby mu stworzyć rząd (231 posłów).
Tymczasem jednak Mateusz Morawiecki dalej pracował nad organizacją tego rządu. W rozmowie z Radiem Plus rzecznik rządu Piotr Müller ogłosił, że skład nowego rządu Morawieckiego będzie inny niż skład rządu obecnego. Misją Morawieckiego jest bowiem „przedstawienie alternatywy dla tej koalicji, która w tej chwili podpisała ogólne stwierdzenia dotyczące realizacji swojego programu”. Skład nowego rządu Morawieckiego mamy poznać pod koniec 14-dniowego okresu, jaki daje mu na sformowanie nowego gabinetu Konstytucja, dokładnie „między 12. a 14. dniem” tego terminu.
Nie czekając na to jeden z członków ekipy Morawieckiego znalazł nową posadę. Wiceminister finansów (do 10 listopada) Piotr Patkowski został prezesem Polskiej Agencji Nadzoru Audytowego (PANA). Nadzoruje ona działalność firm audytorskich oraz biegłych rewidentów. Decyzja o jego powołaniu zapadła więc w ostatnich dniach starego rządu Mateusza Morawieckiego. Kadencja prezesa PANA trwa cztery lata.
„Te mury zaczęły oddychać” – pisała we wtorek z Sejmu Agata Szczęśniak. Zmiany, jakie w Sejmie obserwujemy, analizował na przykładzie poselskiego głosowania (inwokacji „Tak mi dopomóż Bóg” i męskich zapasów z marynarkami) Piotr Pacewicz.
Na stronie Sejmu pojawiło się ogłoszenie o naborze na stanowisko przewodniczącego Komisja ds. pedofilii. Jest ono nieobsadzone od kwietnia.
Z okolic Sejmu ostatecznie, decyzją Marszałka, zniknęły barierki. Marszałek Hołownia ogłosił też, że po tym, jak kandydatura Elżbiety Witek na stanowisko wicemarszałka Sejmu nie uzyskała wymaganej większości, „czeka na przedstawiciela lub przedstawicielkę PiS” w prezydium izby niższej, jednak rozumie, że parlamentarzyści mogli nie chcieć pracować z Elżbietą Witek.
Hołownia zapowiedział też, że likwiduje sejmową “zamrażarkę”, czyli procedurę odkładania na wieczne nigdy projektów ustaw, które nie podobają się władzy. Trzy projekty ustaw, które wpłynęły już do laski marszałkowskiej, będą procedowane w „regularnym trybie”.
To dwie propozycje aktów dotyczących prawa aborcyjnego złożone przez Lewicę i projekt o kwocie wolnej od podatku autorstwa Konfederacji.
Jak zapowiedział marszałek Sejmu, wszystkie z nich trafią do niepowołanych jeszcze komisji sejmowych. Nie należy się więc spodziewać ekspresowej ścieżki dla żadnej z nich. Jednak w pracy nad nimi nie będzie przeszkadzał brak rządu — sejmowa większość może podejmować decyzję nie czekając na to, aż rząd dostanie votum zaufania.
Kiedy w Polsce trwały polityczne potyczki, w Strefie Gazy dogorywał największy szpital: Nie ma tam wody, nie ma jedzenia, snajper strzela do pacjentów.
„Jesteśmy oblężeni” – tak o sytuacji w Al-Shifa opowiedział Munir al-Bursz, lekarz i zarazem podsekretarz palestyńskiego ministerstwa zdrowia, przemawiając z wnętrza szpitala. „Nie mamy elektryczności. W szpitalu nie ma wody. Nie ma jedzenia. Przed główną bramą znajduje się wiele ciał, są też ranni pacjenci, których nie możemy wnieść do środka. Kiedy wysłaliśmy karetkę, aby przywiozła pacjentów, kilka metrów dalej została zaatakowana. Wokół szpitala są ranni, którzy szukają pomocy medycznej, a my nie możemy ich wprowadzić do środka”.
Według brytyjskiego dziennika „The Guardian”, na dziedzińcu szpitala leżą setki zwłok. Pracownicy Al-Shifa zamierzali wykopać masowy grób, ale uniemożliwiły to izraelskie czołgi i snajperzy, którzy w piątek otoczyli kompleks. Jak donosi RMF FM, dyrektor szpitala Mohammad Abu Salmija określił sytuację w placówce jako „katastrofalną”.
Władze Izraela twierdzą, że w tunelach pod szpitalem znajdują się centra dowodzenia i składy broni Hamasu. Zaprzecza temu Hamas i władze szpitala.
Prezydent USA Joe Biden powiedział, że szpital „musi być chroniony” i wezwał do „mniej inwazyjnych działań” ze strony Izraela.
W rozmowie z naszą reporterką nowa członkini Krajowej Rady Sądownictwa Kamila Gasiuk-Pihowicz mówiła o rychłym końcu neo-KRS. Odniosła się też do słów kolegi z projektowanej koalicji rządzącej.
„Kres neo-KRS-u jest coraz bliżej, jest w nim coraz mniej PiS-u. Sejm zgodnie z konstytucją wybrał swoich czterech przedstawicieli, następnie Senat wybierze dwóch swoich przedstawicieli. Niedługo będzie nowy minister sprawiedliwości, który również wejdzie w ten skład. Nadal w KRS-ie pozostanie 15 sędziów nielegalnie wybranych przez PiS-owską większość. Wcale tymi przedstawicielami sędziów w neo-KRS-ie nie są. Za chwilę będą uchwały, ustawy i odbudowa praworządności w Polsce” – mówiła Kamila Gasiuk-Pihowicz, posłanka Koalicji Obywatelskiej i nowa członkini Krajowej Rady Sądownictwa naszej reporterce Agacie Szczęśniak.
„Odbudowa KRS-u to budowanie tego ciała zgodnie z konstytucją. Tak się zaczyna odbudowa legalnego składu KRS. Owszem, jest jeszcze 15 nielegalnych członków, ale ich dni są policzone. Cieszy mnie to, że wchodzimy na drogę wypełniania obietnic wobec naszych wyborców. Obiecaliśmy im wolne sądy, a jądrem ciemności, które stoi na drodze do nich jest niewątpliwie neo KRS” – mówiła OKO.press.
„Krzysztof Gawkowski powiedział: będziemy was traktować, jak wy traktowaliście nas. To jedno podejście do funkcjonowania jako większość i tego, jak traktuje się mniejszość sejmową. Drugie to trzymanie się litery prawa. Czy te podejścia są rozłączne?” – dopytywała nasza sejmowa reporterka.
„Mamy zobowiązanie konstytucyjne, by wszystkie instytucje działały na podstawie i w granicach prawa. To najważniejsze. Takiego działania oczekuję od wszystkich” – mówiła Gasiuk-Pihowicz.
„Politycy PiS czują strach. Widać to w wypowiedziach Kaczyńskiego, po wulgarnej wypowiedzi Zbigniewa Ziobry, który najbardziej powinien trzymać kciuki za nas, byśmy przywrócili niezależne sądy. Bo prędzej czy później wszyscy powinni być przez niezależne od wpływu polityków sądy osądzeni” – komentowała posłanka.
Po wyborze na członka KRS wyjątkowo wzruszony był Tomasz Zimoch. Zgłosiła go Polska 2050. Jak nam powiedział poseł Zimoch, dowiedział się o tym poprzedniego dnia. „Od 24 godzin to jest dla mnie emocjonalne przeżycie”.
W przypadku Zimocha wzruszenie miało wymiar osobisty. Ojcem posła był bowiem Stanisław Zimoch, przewodniczący Krajowej Rady Sądownictwa w latach 1990–1994.
„Emocje są duże, bo pierwszym przewodniczącym KRS był mój tata. Historia zatacza rodzinne koło” – powiedział OKO.press Tomasz Zimoch. Wspominał swojego ojca:
„Lubiłem chodzić do sądu, siedzieć na rozprawach, słuchać taty, miał bardzo ludzkie podejście. Tata był wyjątkowym sędzią. Dzisiaj byłby bardzo potrzebną osobą, jeśli chodzi o wymiar sprawiedliwości. Był bardzo wymagający i bardzo sprawiedliwy. Byłem świadkiem sytuacji, kiedy na ulicy podchodzili skazani i gratulowali mu sprawiedliwego wyroku. Dziś widzę, że była najlepsza ocena pracy”.
Tomasz Zimoch ukończył prawo na Uniwersytecie Łódzkim i podobnie jak ojciec miał zostać sędzią. „Sam odbyłem aplikację i zdałem egzamin sędziowski. To był najtrudniejszy egzamin w życiu. Dwa dni pracowałem w sądzie. Zrezygnowałem, bo zakochałem się w dziennikarstwie” – mówił we wtorek w Sejmie.
Jakie będą według Zimocha konsekwencje wyboru nowych członków KRS?
„Gwarantuję, że nie będzie przyjmowania partyjnych rozkazów. KRS będzie w zdecydowanie mniejszym zakresie, bo pewnie to się nie uda od razu, ramieniem żadnej partii. Jakikolwiek lider nie będzie jej udzielał wskazówek. Ja nie należę do żadnej partii.
To, że my wchodzimy, to będzie bardzo wyraźny sygnał zmiany. Ale nadal wiadomo, kto w KRS zasiada i kto będzie miał większość”.