Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
O godz. 10 zaczyna działanie komisja śledcza ds. organizacji tzw. wyborów kopertowych. Według nieoficjalnych informacji jej przewodniczącym ma zostać poseł KO Dariusz Joński.
„Chciałbym, żeby jeszcze przed świętami pojawiły się pierwsze nazwiska, konkretne daty i godziny, kiedy świadkowie się pojawiają w Sejmie na przesłuchanie. Myślę, że pierwsze przesłuchania mogłyby się odbyć około połowy stycznia” – mówił w rozmowie z RMF FM. Na liście osób do przesłuchania są m.in. Jacek Sasin i Mateusz Morawiecki.
Joński chciałby, żeby przesłuchany został również Jarosław Kaczyński.
Sprawę wyborów kopertowych przypominał w OKO.press Michał Danielewski:
Portal Wirtualna Polska przedstawia nowy wariant zmian w mediach publicznych. Nowy rząd pilnie chce wymienić władze w TVP i zakończyć lata propagandy PiS.
„Będziemy potrzebowali dokładnie 24 godzin, żeby pisowska telewizja rządowa zamieniła się w publiczną” – mówił we wrześniu w kampanii wyborczej Donald Tusk. Dziś widać już, że od strony prawnej operacja jest dużo trudniejsza, niż deklarował obecny premier.
Nowy pomysł opiera się na jednym z przepisów ustawy o Radzie Mediów Narodowych.
„Członkiem Rady nie może być osoba posiadająca udziały albo akcje spółki lub w inny sposób uczestnicząca w podmiocie będącym dostawcą usługi medialnej lub producentem radiowym, lub telewizyjnym” – czytamy w ustawie.
Rada Mediów Narodowych to instytucja powołana przez PiS w 2016 roku. To ona powołuje władze na przykład w Telewizji Polskiej. Jej prezesem jest związany z PiS Krzysztof Czabański, a PiS ma w radzie większość.
WP powołując się na rozmowy z trójką konstytucjonalistów twierdzi, że przepis ten może prowadzić do odwołania Czabańskiego, ponieważ uczestniczy on „w działalności co najmniej jednego podmiotu będącego dostawcą usługi medialnej”. Czabański jest członkiem rady fundacji Instytut im. Lecha Kaczyńskiego.
Instytut ten jest większościowym udziałowcem w spółce Srebrna. Z kolei spółka Srebrna posiada 100 proc. udziałów w spółce Geranium. Geranium oraz Srebrna są akcjonariuszami Forum SA. A ta jest wydawcą „Gazety Polskiej Codziennie”. Srebrna jest też udziałowcem Słowa Niezależnego, a to wydawca portalu niezależna.pl i Telewizji Republika.
Zmian w mediach publicznych najpewniej nie można wprowadzić nową ustawą, bo tę zablokuje prezydent Andrzej Duda.
Rozmówcy OKO.press uważają, że są szanse, iż ekipa TVP zmieni się jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia. Sejm we wtorek ma obradować nad projektem uchwały w sprawie TVP. Hołownia ogłasza, że chciałby być prezydentem
Oto najważniejsze wydarzenia z poniedziałku 18 grudnia:
Rozmówcy OKO.press uważają, że są szanse, iż ekipa TVP zmieni się jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia. Donald Tusk obiecywał, że w ciągu 24 godzin od przejęcia władzy odzyska TVP. Ale ta wizja – jak pisze w OKO.press Krzysztof Boczek – coraz bardziej się oddala. Z informacji OKO.press, wyłania się chaos informacyjny i prawny w przejmowaniu mediów publicznych.
Projekt uchwały w sprawie TVP – jak podaje Onet – ma jutro trafić do porządku sejmowych obrad. Posłowie i posłanki zostali pilnie wezwani do Warszawy, by się pod nim podpisać. Sejm prawdopodobnie stwierdzi nielegalność Rady Mediów Narodowych, która powołuje i odwołuje władze mediów publicznych.
Zrobi to na podstawie wyroku TK z 2016 roku (kierowanego wówczas przez prof. Andrzeja Rzeplińskiego), w którym sędziowie uznali, że odebranie Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji uprawnień w zakresie powoływania i odwoływania władz mediów publicznych było niezgodne z konstytucją. Uchwała w praktyce doprowadzi do wykonania tego wyroku.
Na razie nie wiadomo jednak, czy ustawa zostanie przegłosowana jutro, bo blok głosowań rozpoczyna się o godz. 17. Głosowanie jest też możliwe w środę.
Przypomnijmy, że w weekend koalicja rządowa ustalała szczegóły zmian w mediach publicznych. I zapowiedziała, że jeszcze przed świętami podejmie decyzje, które w widoczny sposób zmienią TVP. Nowy minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz otrzymał zadanie odbicia telewizji z rąk PiS.
„Tak, chciałbym” – krótko odpowiada marszałek Szymon Hołownia na pytanie dziennikarek „Newsweeka” o to, czy chciałby być prezydentem. Ale jednocześnie dodaje, że nie podjął jeszcze decyzji co do 2025 roku.„Decyzje jeszcze nie zapadły, dzisiaj robię to co robię”.
Marszałek był gościem wideopodcastu „Newsweeka” pod tytułem „Wybory Kobiet”, prowadzonym przez Aleksandrę Pawlicką i Arletę Zalewską. Sporo czasu poświęciły na rozmowę o nadchodzących wyborach prezydenckich. Hołownia stwierdził, że wybory prezydenckie są najbardziej nieprzewidywalne ze wszystkich. I powiedział, że chętnie zmierzyłby się w drugiej turze tych wyborów z Rafałem Trzaskowskim, bo obaj panowie darzą się szacunkiem, a „w debacie między nami każdy czułby się bezpiecznie”. Ewentualna decyzja Hołowni o starcie w wyborach prezydenckich to listopad-grudzień przyszłego roku.
Hołownia odniósł się też do pomysłu ministry edukacji, by ograniczyć lekcje religii w szkołach.
„Przede wszystkim uważam, i mówiliśmy to jako społeczność Polski 2050, że decyzję w sprawie tego, ile lekcji religii powinno być w szkole, powinna podejmować społeczność szkolna, a nie żaden minister czy biskup”.
Jednocześnie Hołownia deklaruje, że pomysł Barbary Nowackiej jest warty rozważenia:
„Jak będzie czas, to usiądziemy z Basią i na pewno o tym porozmawiamy. Będą też konsultacje na poziomie klubów. Lekcje religii w szkołach trzeba uporządkować i zracjonalizować. Jak jest taka szkoła, gdzie rodzice i dzieci chcą takich lekcji, to proszę bardzo. Ale jak jest szkoła, gdzie takiego zainteresowania nie ma, to nie powinno być”.
Na pytanie o obecność krzyża w Sejmie powiedział, że przez miesiąc jego urzędowania jako marszałek Sejmu nikt jeszcze nie przyszedł do niego protestować w tej sprawie.
„Tyle naoglądałem się w życiu dyskusji o symbolach w Polsce i tyle tych symboli było podnoszonych, że naprawdę chciałbym zobaczyć jakoś robotę skończoną. Od niemal 20 lat słyszy się o potrzebie wypowiedzeniu konkordatu, a nic się nie wydarzyło w tym kierunku. Żadna z ekip nie wzięła się za uporządkowanie kwestii religii”.
„Będzie gotowy projekt ustawy o związkach partnerskich, mówiliśmy o tym” – powiedział dziś rano w Radiu Zet poseł Koalicji Obywatelskiej Dariusz Joński. Joński mówił też: „Będziemy się przekonywać i będziemy przekonywać, by to przegłosować. To jest potrzebna ustawa i wydaje mi się, że znajdziemy większość”.
Patrząc na wypowiedzi członków koalicji po wyborach, jest szansa, że w koalicji co do tego projektu zgodzą się wszyscy. Ministra równości Katarzyna Kotula mówiła niedawno: „Mam nadzieję, że jest dzisiaj klimat, żeby to zrealizować. Bo ja naprawdę dzisiaj słyszę ze strony naszych koalicjantów pełne wsparcie do tego, żeby te związki partnerskie zostały wprowadzone”. Projekt może poprzeć nawet PSL.
„Uważam, że związki partnerskie powinny być uznane, co zresztą było kiedyś linią Platformy Obywatelskiej. I ja to puściłem w naszym środowisku i to środowisko nie zareagowało negatywnie” – mówił w radiu Zet na początku listopada Władysław Teofil Bartoszewski.
Jak podaje Onet, gen. Krzysztof Radomski, jeden z najbardziej zaufanych oficerów byłego ministra obrony Mariusza Błaszczaka, dostał decyzję o przeniesieniu do rezerwy kadrowej. Radomski zajmował stanowisko szefa Inspektoratu Kontroli Wojskowej. Kosiniak-Kamysz zastąpił Radomskiego płk Arkadiuszem Widłą.
Radomski został dwódcą 16 Pomorskiej Dywizji Zmechanizowanej w 2019 roku, odpowiadał za kontrolę całego wojska i cieszył się zaufaniem Błaszczaka.
„Szef MON powierzył mu nadzór nad procesem rekrutacji w ramach ochotniczej służby wojskowej oraz procesem rozbudowy armii do 300 tys. żołnierzy. Wizyty kontrolerów gen. Radomskiego w jednostkach często kończą się dużymi problemami dowódców, łącznie z dymisjami” — mówi rozmówca, którego cytuje Onet.
Według portalu taki los miał spotkać m.in. dowódcę 4. Pułku Chemicznego z Brodnicy, płk. Piotra Wachnia, oraz płk. Jakuba Grabowskiego, dowódcę 2. Pułku Rozpoznawczego z Hrubieszowa.
Sąd w Bydgoszczy orzekł: tuż przed „Wiadomościami” TVP ma przeprosić Krzysztofa Brejzę za opublikowanie jego prywatnej, wykradzionej przy pomocy Pegasusa i zmanipulowanej korespondencji SMSowej.
To nie wszystko: Telewizja Polska musi też wypłacić 200 tys. zł zadośćuczynienia. Dzień przed wyrokiem żona posła Brejzy i adwokatka Dorota Brejza napisała na platformie X:
„To najważniejsza ze wszystkich naszych spraw cywilnych. Obrazująca patologiczną mechanikę działania TVP. To sprawa o publikację zmanipulowanych treści, wcześniej nielegalnie pozyskanych od Krzysztofa Brejzy Pegasusem. To sprawa o publikację zafałszowanej korespondencji w czasie wyborów parlamentarnych 2019 i wielokrotne ich powtarzanie na wszystkich antenach publicznych nadawców. To sprawa o elementarne prawo do prywatności, tajemnicy korespondencji, wreszcie do godności. To sprawa o wolne media, o prawo do prawdy i o prawo do uczciwej konkurencji w przebiegu demokratycznych wyborów. To historia przestępczego zespolenia służb specjalnych, prokuratury i TVP”.
Chodzi o sprawę z 2019 roku. Wówczas Brejza startował w wyborach do Senatu i był szefem sztabu wyborczego Koalicji Obywatelskiej.
W 2021 roku badacze z Citizen Lab – organizacji zajmującej się bezpieczeństwem w sieci działającej przy Uniwersytecie w Toronto – ujawnili, że telefony senatora Krzysztofa Brejzy zostały zhakowane ok. 33 razy od 26 kwietnia 2019 roku do 23 października 2019. Brejza był inwigilowany za pomocą Pegasusa, oprogramowania szpiegowskiego, które można zainstalować na telefonach nieświadomych tego osób. Grupa Citizen Lab ujawniła, że w ten sposób inwigilowani byli również adwokat Roman Giertych i prokurator Ewa Wrzosek.
Najwyższa Izba Kontroli ujawniła po kontroli, że zakup Pegasusa przez CBA był nielegalny.
W trakcie kampanii wyborczej w 2019 roku TVP skorzystała z wykradzionych Brejzie SMS-ów z 2014 roku. Jednocześnie sfałszowała je, by pokazać go w gorszym świetle i przekonać swoich widzów, że sterował „wydziałem nienawiśći” w Inowrocławskim ratuszu.
„Po raz pierwszy sąd potwierdził to, że mój telefon zainfekowano Pegasusem, po raz pierwszy też uznał, że mogło to mieć wpływ na przebieg kampanii wyborczej. To standardy współczesnej Rosji czy Białorusi” – powiedział dziennikarzom po rozprawie poseł Brejza.
„Rzeczpospolita” publikuje wyniki sondażu IPSOS przeprowadzonego dla organizacji pozarządowej More in Common Polska. W przeprowadzonym w dniach 1-8 grudnia sondażu zapytano ankietowanych:
„Czy i kiedy pana/pani zdaniem przerywanie powinno być dozwolone przez prawo?”
Odpowiedzi wyglądają następująco:
Uwagę zwraca, że zwolenników pełnego zakazu według tego sondażu jest w Polsce poniżej 10 proc. Dwa razy większe poparcie ma aborcja do 24. tygodnia ciąży. Gdy zsumujemy pierwszą i drugą odpowiedź okazuje się, że za aborcją do 12. tygodnia ciąży jest łącznie ponad połowa (57 proc.) osób w Polsce. I jest tak nawet wśród mężczyzn, gdzie to poparcie wynosi 54 proc. (wśród kobiet – 59 proc.).
Gdy spojrzymy na elektoraty, nawet wśród zwolenników PiS ponad połowa jest za dopuszczalnością aborcji, choć tylko w ściśle określonych przypadkach.
Z kolei w elektoratach koalicji rządowej poparcie dla dwóch pierwszych odpowiedzi łącznie jest zdecydowane.
W Sejmie są już dwie ustawy łagodzące prawo aborcyjne i Sejm powinien zając się nimi w najbliższym czasie.
Watykańska Dykasteria Nauki Wiary (dawniej Święte Oficjum) wydała dokument, który zezwala księżom na prawo do błogosławienia par tej samej płci. Do tej pory księża katoliccy mogli błogosławić tylko pary osób różnej płci i małżeństwa. Nadal osoby homoseksualne nie będą mogły wziąć katolickiego ślubu. Ale dokument – jak na Watykan – jest przełomowy.
Przypomnijmy, że kościół katolicki ma głęboko niejednoznaczny stosunek do homoseksualności. Z jednej strony, potępia ją wprost. Z drugiej jednak jest bardzo otwarty na homoseksualistów, którzy pragną wstąpić w szeregi duchowieństwa.
Papież Franciszek od dawna szokował wielu wypowiedziami o prawach osób LGBT i chciał debaty o związkach. Homoseksualność wśród księży jest wszechobecna. Odsetek gejów w brazylijskich seminariach sięga 90 procent. W OKO.press pisaliśmy o tym tutaj:
Molestował 16-latka. Dzisiaj jest proboszczem dwóch parafii. „Oddałem ci serce. Powiedz, za którym razem było ci najlepiej. Chcę wiedzieć, w którym kierunku iść” – pytał szesnastolatka. Dziennikarzowi tłumaczył, że „wewnątrz jest kobietą”. Po latach – już jako proboszcz – twierdzi, że "z geja można zrobić hetero.
Ziobro odwołał dyrektora Sądu Rejonowego w Gdyni za to, że nie zgodził się na kampanię wyborczą Suwerennej Polski na terenie sądu. Teraz sędziowie i pracownicy sądu apelują do ministra Bodnara, by przywrócił go do pracy
Sąd Rejonowy w Szczecinie cofnął karne przeniesienie do innego wydziału sędzi apelacyjnej z Warszawy Ewy Gregajtys. To jedna z trzech sędzi apelacyjnych ukaranych w ten sposób przez prezesa Piotra Schaba, za prawo UE. Wobec wszystkich sędzi sądy uznały, że było to nielegalne
Nadchodzącej karuzeli zmian w TVP ciąg dalszy. Rozmówcy OKO.press uważają, że są szanse, iż ekipa TVP zmieni się jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia. Prezesa TVP pytamy, czy tak się stanie: „Nie wiem”.
Przez ostatnie lata w Polsce zmarnowano czas, który powinien być poświęcony na przygotowania do systemowej regulacji rynku cyfrowego. Co powinien zrobić nowy rząd? Piszą prawnicy dr hab. Mateusz Grochowski i dr Katarzyna Łakomiec
Wojna w Gazie to najbardziej śmiertelny dla dziennikarzy konflikt. Mimo to Palestynki i Palestyńczycy ryzykują życie po to, byśmy wiedzieli o dziejących się na ich oczach zbrodniach
Stołeczny Ratusz rozpoczął procedurę odwołania Moniki Strzępki, dyrektorki Teatru Dramatycznego. Strzępka zapowiedziała, że nie zrezygnuje sama ze stanowiska. Z teatru odchodzi natomiast Monika Dziekan, członkini Kolektywu kierującego teatrem, typowana na następczynię Strzępki
Premier Tusk potwierdził w exposé, że nowy rząd spełni obietnicę podwyżek dla budżetówki. Pracowników szeroko rozumianego państwa jest ponad 3,5 mln, administracji – ponad 400 tys., tzw. państwowa sfera budżetowa to ponad pół miliona osób. Kto może liczyć na 20 proc. podwyżki?
W przeddzień zaplanowanych przez nową większość działań w sprawie TVP „Wiadomości” się bronią
„Państwo mają prawo do demokracji i wyboru” — tymi słowami zakończył się materiał Adriana Boreckiego w głównym wydaniu „Wiadomości” TVP dotyczący zmian w mediach.
Od kilku dni w każdym wydaniu o 19:30 „Wiadomości” wzywają swoich widzów do obrony TVP.
Materiał Boreckiego zaczęło przypomnienie, że Donald Tusk nie odpowiadał na zaproszenia do udziału w programie „Strefa starcia”. To bodaj najbardziej agresywny program w ramówce TVP Info. Ostatnio prowadzi go Miłosz Kłeczek. Ten sam, który kazał wyjść ze studia posłowi PSL. Kłeczek konsekwentnie nazywa nową większość rządzącą „koalicją 13 grudnia”.
„Wiadomości” TVP twierdzą, że Donald Tusk nie chce odpowiadać na trudne pytania. „Stąd plany pozbycia się dziennikarzy mediów publicznych, którzy takie właśnie pytania zadają”.
„Oni już wiedzą, że prawa nie mają. Próbują więc siły, próbują przemocy, zastraszania” – mówi Michał Karnowski z tygodnika „Sieci”. Od kilku dni publicyści związani z TVP opowiadają o przemocy, którą rzekomo stosuje nowa władza wobec mediów PiS. Przy czym nowa władza na razie nie podjęła żadnych działań w sprawie mediów.
Ma się to zmienić we wtorek. W Sejmie ma się pojawić uchwała Koalicji Obywatelskiej o odwołaniu członków Rady Mediów Narodowych.
„Kluczowe dni bitwy Polaków o wolne media” – ostrzega w „Wiadomościach” Karnowski.
W roli obrońców TVP wystąpili też europoseł Dominik Tarczyński i posłanka Joanna Lichocka. Tarczyński stwierdził: „Chodzi tylko o to, by Tusk miał dyktat w mediach”.
Tarczyński opowiada też, że TVP jest spółką strategiczną, ważną w czasie wojny. Dlaczego miałaby więc pozostawać w rękach ludzi, którzy nie podają faktów, podburzają społeczeństwo i obecnego premiera uznają za agenta władze? Tego europoseł nie wyjaśnił.
Lichocka jest członkinią Rady Mediów Narodowych. Widzowie usłyszeli od niej, że kadencja członka Rady „trwa sześć lat i jest nie do przerwania”. Tyle że sama Rada jest organem niekonstytucyjny. Na co wielokrotnie zwracał uwagę Adam Bodnar, jeszcze jako Rzecznik Praw Obywatelskich.
W „Gościu Wiadomości” Edyta Lewandowska rozmawiała z posłankami: Wandą Nowicką z Lewicy i Joanną Borowiak z PiS.
„Ta telewizja, w której jesteśmy, to nie jest medium publiczne” – powiedziała Nowicka. „To jest telewizja służąca rządowi PiS. Nie ma żadnych znamion obiektywizmu. To, co my chcemy zrobić, to przywrócenie publicznego charakteru mediom”.
„Koalicja 13 grudnia chce, żeby w Polsce było jak na Białorusi, żeby był jeden przekaz medialny” – powiedziała Borowiak z PiS.
„Teraz będą prawdziwe media publiczne, gdzie informacja będzie informacją” – odpowiedziała Nowicka.
Prowadząca Edyta Lewandowska zwróciła się do Nowickiej: „Chciałabym usłyszeć fakt, gdzie doszło do kłamstwa?”
Wanda Nowicka odpowiedziała: „Czy pani nie oglądała własnej telewizji?”
Władze Warszawy rozpoczęły procedurę odwołania Moniki Strzępki ze stanowiska dyrektorki Teatru Dramatycznego w Warszawie. Tymczasem Strzępka ujawniła, że stała się ofiarą szantażu i ze stanowiska nie zrezygnuje. Dyrektorka rozwiązała Kolektyw kierujący teatrem
14 grudnia Monika Strzępka zapowiedziała, że odchodzi ze stanowiska. W poniedziałkowym oświadczeniu poinformowała, że zapowiedź jej rezygnacji była wynikiem szantażu ze strony kilku aktorek z obsady spektaklu „Heksy” według powieści Agnieszki Szpili. Miały one zagrozić, że zerwą premierę, jeśli Strzępka nie poda się do dymisji. W spotkaniu oprócz aktorek miały wziąć udział dwie osoby z Kolektywu, kierującego teatrem.
- Podpisałam oświadczenie o rezygnacji, bo zależało mi bardzo na tej premierze. Liczyła się każda minuta. Podpisałam, bo nie chciałam zmarnować wysiłku ludzi, którzy pracowali nad tą premierą. Podpisałam, bo od tej premiery zależała wysokość grudniowej pensji wielu pracowników i pracowniczek teatru. Podpisałam, bo na ten spektakl czekała publiczność.
Jak powiedziała Strzępka, pomimo podpisania dokumentu o rezygnacji, aktorki dzień później przedstawiły zwolnienia lekarskie i premiera została odwołana.
Strzępka podkreśliła, że jej rezygnacja formalnie nie dotarła do przedstawicieli miasta Warszawy, organizatora teatru, co w świetle prawa oznacza, że miasto nie może rozpocząć na tej podstawie procedury odwołania dyrektorki. Powołała się także na prawną analizę, według której takie oświadczenie złożone pod presją szantażu nie rodzi skutków prawnych.
– Nie zgadzam się na zastraszanie i wymuszanie decyzji siłą – podkreśliła Strzępka.
Dyrektorka Dramatycznego poinformowała, że po konsultacji z załogą teatru zdecydowała o rozwiązaniu Kolektywu, zarządzającego teatrem. – Od tego momentu jestem samodzielną dyrektorką naczelną i artystyczną Teatru Dramatycznego.
Próby do spektaklu „Heksy” zostaną wznowione, jak tylko ze zwolnień lekarskich wrócą aktorki.
- Koleżanki, wracajcie na scenę – zaapelowała Strzępka. – Wierzę, że wspólnie z organizatorem, wiceprezydentką Warszawy Aldoną Machnowską-Górą oraz Biurem Kultury będziemy w stanie wyprowadzić teatr z tego kryzysu.
Swoje wystąpienie dyrektorka zakończyła informacją o wyłączeniu komentarzy pod oświadczeniem na FB. – Wystarczy, tu są ludzie – dodała Strzępka.
Przed wystąpieniem Moniki Strzępki Aldona Machnowska-Góra, wiceprezydentka Warszawy odpowiedzialna za kulturę zapowiedziała, że miasto rozpoczęło procedurę odwołania Moniki Strzępki ze stanowiska dyrektorki Teatru Dramatycznego. Jak wyjaśniła Machnowska-Góra, decyzja jest spowodowana pogłębiającym się kryzysem i nierealizowaniem zawartej umowy określającej warunki organizacyjno-finansowe i programu działania teatru.
Urząd m.st. Warszawy zwrócił się o opinię w tej sprawie do Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Związku Artystów Scen Polskich, Związku Zawodowego Aktorów Polskich, Stowarzyszenia Dyrektorów Teatrów oraz związków zawodowych działających w Teatrze Dramatycznym.
Monika Strzępka zapowiedziała, że odniesie się do decyzji władz miasta, kiedy pozna zarzuty.
Obecnie w Teatrze Dramatycznym trwa kontrola Państwowej Inspekcji Pracy. Miejska kontrola rozpocznie się w styczniu 2024 roku.
Wcześniej w poniedziałek rezygnację z funkcji złożyła zastępczyni Strzępki do spraw organizacyjno-finansowych, Monika Dziekan. O jej odejściu czytaj tu:
Więcej o kryzysie w Teatrze Dramatycznym czytaj tu: