Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
Oto najważniejsze wydarzenia z poniedziałku 4 marca:
Wyrok odwraca decyzję sądu w Kolorado, ale też władz w Illinois i New Hampshire, o wykluczeniu Trumpa z prawyborów. Wyklucza też praktycznie możliwość eliminacji Trumpa z wyborów, mimo tego, że próbował podważyć wyniku wyborów prezydenckich, które wygrał Joe Biden.
Przypomnijmy. Sąd Najwyższy stanu Kolorado orzekł w grudniu 2023 roku, że Donald Trump nie będzie mógł pojawić się na kartach do głosowania w stanowych prawyborach. Miało to związek z jego udziałem w szturmie na Kapitol w styczniu 2021 roku.
Sędziowie powołali się na 14. poprawkę do konstytucji USA, która mówi o tym, że urzędu nie może sprawować osoba, która złożyła przysięgę na konstytucji USA, „a następnie wzięła udział w powstaniu lub buncie przeciwko niej albo udzielał jej wrogom pomocy lub poparcia”.
Zespół wyborczy Trumpa zapowiedział odwołanie do Sądu Najwyższego USA.
A ten unieważnił wyrok sądu w Kolorado i decydował, że
Donald Trump może pojawić się na kartach wyborczych.
Dziewiątka sędziów uznała, że 14. poprawka do konstytucji Stanów Zjednoczonych pozwala władzom stanowym dyskwalifikować kandydatów ubiegających się o urzędy stanowe, ale nie federalne. Sędziowie przekonywali, że w przeciwnym wypadku mogłoby to doprowadzić do chaotycznego stanu „patchworkowego”.
Sąd Najwyższy nie rozstrzygnął tego, czy Trump brał udział w szturmie na Kapitol czy nie. Stwierdził, że decyzja o tym – i o ewentualnej dyskwalifikacji kandydata – należy do Kongresu Stanów Zjednoczonych.
Sprawa jest precedensowa. I ma znaczenie dla interpretacji 14. poprawki w całym kraju. Podobne pozwy w sprawie dyskwalifikacji złożono w wielu stanach.
2 marca w nocy rosyjskie drony zbombardowały wielopiętrowy budynek mieszkalny w Odessie – informuje Kyiv Independent. Zawaliło się 18 mieszkań, w ataku zginęło 12 osób, a co najmniej 8 osób zostało rannych. Operacja ratunkowa trwała do niedzieli wieczór. Służby przeszukiwały gruzowisko w poszukiwaniu zaginionych.
“To straszna tragedia dla Odessy i całej Ukrainy” – napisał na Telegramie gubernator Odessy Oleh Kiper.
Poza atakami na Odessę w weekend 2 i 3 marca drony Shahed zaatakowały także w obwodzie charkowskim, mikołajowskim, zaporoskim, dniepropietrowskim i sumskim. Rannych zostało co najmniej 20 osób.
Ukraińskie Siły Powietrzne poinformowały o zestrzeleniu 14 z 17 rosyjskich dronów typu Shahed.
„Świat wie, jak przeciwstawić się terroryzmowi. Świat ma wystarczająco dużo systemów obrony przeciwrakietowej, aby chronić Ukrainę przed dronami i pociskami Shahed. Opóźnianie dostaw broni na Ukrainę, w tym systemów obrony przeciwrakietowej, prowadzi niestety do ogromnych strat. Lista dzieci, którym Rosja odebrała życie, stale rośnie”- w odpowiedzi na ataki napisał na Telegramie prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.
Kongres Parlamentu Francuskiego wprowadził poprawki do Konstytucji i przyjął w poniedziałek ustawę w sprawie wpisania prawa do aborcji do ustawy zasadniczej. Parlamentarzyści i senatorowie przeważającą większością głosów w specjalnym głosowaniu poparli wpisanie aborcji do Konstytucji 780 głosami. Przeciwko były tylko 72. osoby. Głosowanie obu izb parlamentu zostało przeprowadzone w Pałacu Wersalskim na obrzeżach Paryża. Wpisanie aborcji do Konstytucji poparła zarówno skrajna prawica (Zjednoczenie Narodowe Marine le Pen), jak i radykalna lewica Jean-Luc Melenchona. Działacze na rzecz praw kobiet zebrani w centrum Paryża wiwatowali i klaskali.
„Wysyłamy wiadomość do wszystkich kobiet: twoje ciało należy do ciebie i nikt nie może za ciebie decydować. Francja jest ojczyzną praw kobiet i pionierem walk o nie. Przyjęcie ustawy to etap historyczny. Mamy moralny dług wobec kobiet, które cierpiały” – mówił premier Fracji Gabriel Attal.
We Francji kobiety mają prawo do aborcji od 1974 roku. Teraz to prawo zostanie zapisane w konstytucji w artykule 34.
Sejmowa komisja śledcza ds. wyborów kopertowych przesłuchała w poniedziałek Paweł Kukiza i Jarosław Sachajko, a także byłego prezes Poczty Polskiej Tomasza Zdzikota. W trakcie posiedzenia doszło do ostrej wymiany zdań między wiceprzewodniczącym Waldemarem Budą (PiS) i wiceprzewodniczącym Jackiem Karnowskim (KO).
Zeznania przed sejmową komisją śledczą pokazały, jak wyglądałproces brnięcia w wybory kopertowe. W OKO.press o komisji do spraw wyborów kopertowych Agnieszka Jędrzejczyk pisze tutaj.
Potwierdziły też rolę Jaska Sasina jako głównego organizatora „wyborów kopertowych”. Co prawda Sasin niczego nie podpisał, ale – wedle zgodnych zeznań przedstawicieli Poczty Polskiej – negocjował, zapewniał i obiecywał. I sprawdzał przebieg organizacji „wyborów kopertowych”. A to, że nie podpisywał, wynikało z faktu, że wiedział, że byłoby to nielegalne. Ustawa, która na to pozwalała, nie weszła w życie. Sasin próbował więc problem zwalić na premiera Morawieckiego.
O mechanizmach działania ekipy PiS najwięcej do powiedzenia miał ówczesny prezes Poczty Polskiej Tomasz Zdzikot (w latach 2022-2024 – prezes KGHM. Nie dlatego, że obciążał ekipę PiS (może z wyjątkiem Sasina). Więcej tutaj.
Sejm zajmie się uchwałą o Trybunale Konstytucyjnym już na najbliższym posiedzeniu – zapowiedział marszałek Sejmu Szymon Hołownia. Dodał, że nie problemu z przygotowaniem sejmowej uchwały wzywającej KE do wprowadzenia pełnego embarga na produkty rolno-spożywcze z Rosji i Białorusi.
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia na konferencji prasowej przed rozpoczynającym się we wtorek 5 marca posiedzeniem Sejmu zapowiedział, że Sejm już na tym posiedzeniu zajmie się przygotowanym w Ministerstwie Sprawiedliwości projektem uchwały stwierdzającej nieprawidłowości w obecnym funkcjonowaniu Trybunału Konstytucyjnego oraz wzywającej do jego odnowienia.
„Najprawdopodobniej zrobimy to [rozpatrzymy tą uchwałę] pierwszego dnia (...) Dzisiaj o 14 zostanie zaprezentowana przez ministra Bodnara” – powiedział Szymon Hołownia na briefingu prasowym w Sejmie.
Marszałek Sejmu podkreślił też, że nie widzi żadnego potencjalnego sporu w kwestii podjęcia zaproponowanej przez premiera Donalda Tuska podczas wizyty w Wilnie uchwały wzywającej do wprowadzenia całkowitego embarga na produkty rolno-spożywcze z Rosji i Białorusi.
„Na pewno z naszej strony co do kwestii embarga na produkty z Rosji, Białorusi, nie widzę tutaj żadnego pola sporu. Chodzi oczywiście o ostateczny wording [skład stylistyczny] tej uchwały, o to, co się ostatecznie w niej znajdzie. Nie widzę tutaj żadnego problemu w tym, żeby się pilnie tym zająć na tym Sejmie zgodnie z życzeniem pana premiera” – podkreślił marszałek.
Hołownia był też pytany o to, kiedy Sejm zajmie się procedowaniem zapowiadanej w kampanii wyborczej ustawy o związkach partnerskich. Powiedział, że jego zdaniem, „powinniśmy uchwalić ją w Polsce już dawno temu”.
„Uważam, że ustawę o związkach partnerskich powinniśmy uchwalić w Polsce już bardzo dawno temu i to, że myśmy jej do tej pory nie uchwalili, to jest dowód jakiejś dziwnej słabości naszej demokracji, a nie jej siły” – powiedział Holownia.
Dodał, że czym innym jest związek partnerski, rejestrowany w urzędzie, dzięki czemu takie „cywilne partnerstwo osób” staje się widoczne dla państwa, a z tego wynikają określone konsekwencje podatkowe, co do dziedziczenia, możliwości uzyskiwania informacji o stanie zdrowie itd., a czym innym jest „wprowadzenie małżeństw tej samej płci”.
„Jeżeli mnie pan pyta o to, jak kto dzisiaj w polskiej polityce wygląda, to ja zagłosuje z całym sercem za projektem ustawy o związkach partnerskich, natomiast (...) nie zagłosuję za ustawą o małżeństwach tej samej płci. Oczywiście mam obawy, czy jedną i drugą podpisałby prezydent Andrzej Duda” – stwierdził Szymon Hołownia.
Hołownia był też pytany o kwestie zakupu i używania oprogramowanie Hermes przez Prokuraturę Krajową, o czym w poniedziałek 4 marca poinformowała Gazeta Wyborcza.
„Sprawa jest szalenie poważna” – powiedział Hołownia. „Okazuje się, że nie dość, że każdy miał tam swoją prywatną podsłuchiwarkę do ludzi, to jeszcze na dodatek nie mieli żadnego poczucia obciachu, jeśli chodzi nadużywanie władzy. Oni naprawdę uwierzyli, że po nich choćby potop, że cel uświęca środki” – stwierdził Szymon Hołownia.
Dodał, że poprzednia władza to byli ludzie „niebezpieczni dla państwa polskiego”.
„To jest obłęd i paranoja (...) Ci ludzie [rządy Zjednoczonej Prawicy] byli niebezpieczni dla państwa polskiego, bo w prosty sposób atakowali jego fundamenty. A podstawowym fundamentem istnienia państwa jest zaufanie obywateli do państwa” – powiedział marszałek Sejmu.
Minister sprawiedliwości Adam Bodnar przedstawił plany zmian w Trybunale Konstytucyjnym.
Pakiet reform obejmuje cztery akty prawne: uchwałę Sejmu, która stwierdza nieprawidłowości w obecnym funkcjonowaniu TK oraz wzywa do jego odnowienia, projekt ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, projekt ustawy wprowadzającej przepisy o TK oraz projekt ustawy nowelizującej konstytucję.
Pełen opis i uzasadnienie zmian znajduje się tutaj.
„Te rozwiązania, jeżeli zostaną przyjęte, mają szansę na to, by doprowadzić do uzdrowienia sytuacji w Trybunale Konstytucyjnym” – zapowiedział minister sprawiedliwości podczas konferencji w Sejmie.
Dodał, że „rozwiązania mają różny charakter normatywny” i wymagają prac w komisji ustawodawczej Senatu.
Obecni na konferencji prasowej parlamentarzyści oraz byli sędziowie TK podkreślali, jak kluczowe jest znaczenie Trybunału Konstytucyjnego w państwie demokratycznym.
„Sąd konstytucyjny jest niezbędnym organem w demokratycznym systemie (...) Ma kontrolować legalność wydawanych przepisów (...), ale także, a może przede wszystkim, odpowiadać na pytania sądów i realizować wnioski, skargi konstytucyjne, które po spełnieniu określonych warunków ma prawo do Trybunału skierować każdy obywatel w sprawie, która jego dotyczy” – mówił Maciej Berek, przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów.
Berek stwierdził, że „potrzeba kreacji na nowo sądu konstytucyjnego w Polsce”.
„W ostatnich latach Trybunał Konstytucyjny rozpatrywał 2,5 razy mniej skarg konstytucyjnych niż w okresie przed tak zwaną reformą. Sądy kierowały do Trybunału czterokrotnie mniej pytań prawnych. To są tylko nieliczne, ale bardzo mocne oznaki tego, że Trybunał przestał wypełniać swoją funkcję” – zaznaczył.
Berek dodał, że obecna działalność Trybunału Konstytucyjnego jest obarczona bardzo wieloma istotnymi wadami prawnymi: m.in. problemem wadliwości składu oraz wadliwości procedowania. To dlatego trzeba na niego odpowiedzieć „dużą, kompleksową koncepcją” – jak określił proponowany pakiet reform.
„Potrzeba kreacji na nowo sądu konstytucyjnego w Polsce, który ma funkcjonować zgodnie z przepisami, które go dotyczą. Nie jesteśmy w stanie uzyskać tego efektu w składzie tym, który w tej chwili funkcjonuje w budynku przy Alei Szucha” – powiedział.
Pierwsza debata na temat proponowanych zmian ma się odbyć w środę 6 marca. Sejm będzie procedował uchwałę, która stwierdza nieprawidłowości w obecnym funkcjonowaniu TK oraz wzywa do jego odnowienia.
Propozycje zmian w Trybunale Konstytucyjnym opierają się m.in. na projekcie ustawy o TK przygotowanym przez Fundację Batorego. O jego szczegółach pisaliśmy tutaj:
Do Sejmu wpłynął przygotowany w Kancelarii Prezydenta projekt ustawy o asystencji osobistej osób z niepełnosprawnościami. Ta usługa jest kluczowa dla umożliwienia osobom z niepełnosprawnościami niezależnego życia. Uchwalenie ustawy o asystencji deklarowała w umowie koalicyjnej obecna władza, ale rządowego projektu nie widać.
Asystencja osobista to usługa społeczna, która ma zapewniać osobom z niepełnosprawnościami niezależne życie – zgodnie z artykułem 19 ratyfikowanej przez Polskę Konwencji ONZ o prawach osób z niepełnosprawnościami. Jak pisaliśmy w OKO.press, to w istocie absolutne minimum: prawo do wyborów i kontroli nad swoim codziennym życiem w sposób, jaki osoby pełnosprawne biorą za oczywisty. Asystenci osobiści wspierają osoby z niepełnosprawnościami w codziennych czynnościach. W tej chwili asystencja jest w Polsce realizowana jedynie jako ogłaszany corocznie ministerialny program o ograniczonym zakresie.
Ustawę Kancelaria Prezydenta przedstawiła środowisku po dwóch latach pracy. Pisaliśmy o niej w OKO.press wielokrotnie, m.in. tutaj. W trakcie prac pojawiły się zarzuty o braku konsultacji ze środowiskiem osób z niepełnosprawnościami – pisała o tym w OKO.press Agnieszka Jędrzejczyk.
Teraz konsultacje społeczne zostały przeprowadzone online. W projekcie zwiększono po nich minimalnie liczbę godzin usług asystenckich, które będzie można otrzymać. Maksymalna liczba godzin wsparcia asystenta ma wynieść od 40 do 200 miesięcznie (pierwotnie miało być od 40 do 160).
„Najważniejszy postulat dotyczył zwiększenia godzin asystencji i ta liczba godzin została poszerzona” – mówiła o konsultacjach do ustawy prezydencka doradczyni Paulina Malinowska–Kowalczyk (na zdjęciu powyżej). Jednym z postulatów było także wyłączenie członków rodzin osoby potrzebującej z pełnienia tej funkcji. „Dużo większa grupa kładła nacisk na to, aby członkowie rodziny byli wykluczeni z katalogu osób, które mogą być asystentami osobistymi” – mówiła Malinowska–Kowalczyk.
Ustawa nie przewiduje szczególnych wymogów od osób, które będą chciały podjąć się funkcji asystenta osobistego. Konieczne będzie jednak odbycie szkoleń. Będą one skierowane zarówno do asystentów i koordynatorów, jaki i do osób z niepełnosprawnościami. „Szkolenia obejmują pozyskanie wiedzy z zakresu zapisów ustawy i podstawowych informacji dotyczących realizowania usług asystencji i standardów z tym związanych” – mówiła doradczynie prezydenta.
Usługa ma być dostępna dla osób od 18 roku życie. Nie zapisano górnej granicy wieku – przy ograniczonym budżecie może to oznaczać, że usługa będzie w praktyce słabo dostępna.
To na razie jedyny projekt o asystencji osobistej. Uchwalenie asystencji zapowiedziała też koalicja rządząca (zapis na ten temat znalazł się umowie koalicyjnej), ale dotychczas nie przedstawiła alternatywnego projektu.
Jak podano w uzasadnieniu, koszt realizacji ustawy szacowany jest na 5,23 mld zł. To 10 razy więcej niż wynosi obecny budżet programu asystencji kwotę (505 mln zł w 2024 roku), ale prawdopodobnie za mało w stosunku do rzeczywistych potrzeb.
Prezydent Warszawy i kandydat na kolejną kadencję Rafał Trzaskowski potwierdził, że jeżeli wygra wybory, to Adriana Porowska zostanie jedną z wiceprezydentek Warszawy (teraz Warszawa ma czworo wiceprezydentów). Wcześniej Szymon Hołownia podczas konwencji Trzeciej Drogi zaproponował Porowską na stanowisko wiceprezydentki stolicy.
Porowska jest ekspertką i działaczką na rzecz praw osób w kryzysie bezdomności, prezeską Kamiliańskiej Misji Pomocy Społecznej. Należy do Polski 2050 Szymona Hołowni. Trzaskowski na razie nie poinformował, jakim obszarem zajmie się Porowska. „Ale potwierdzam, że rzeczywiście pani Ada Porowska będzie wiceprezydentką, jeżeli wygramy wybory. I dopiero wtedy będziemy mogli mówić, jaki będzie podział obowiązków” – mówił Trzaskowski.
Podkreślił, że wiceprezydentów może być tylko czterech. „O tym, jak wyobrażamy sobie współpracę, będziemy mówić w tym tygodniu, a o szczegółach, dopiero jak wygramy wybory” – mówił Trzaskowski.
Przypomnijmy, że wybory samorządowe zostaną przeprowadzone w niedzielę 7 kwietnia 2024 roku. A druga tura wyborów bezpośrednich wójtów, burmistrzów, prezydentów miast – 21 kwietnia 2024 roku.
Jak podaje „Wyborcza”, w poniedziałek zmarł Tomasz Guzowski, który korzystał z terapii lansowanej przez Łukasza Mejzę, byłego ministra sportu w rządzie PiS. Spółka założona przez Mejzę – Vinci NeoClinic – obiecywała terapię pluripotencjalnymi komórkami macierzystymi chorym na raka, stwardnienie rozsiane, alzheimera, parkinsona i inne nieuleczalne choroby.
To z niej korzystał Tomasz Guzowski, który wystąpił na konferencji Mejzy. Twierdził, że terapia przynosi skutki, aby to udowodnić wstał z wózka inwalidzkiego.
„Tomek zmarł nad ranem. Terapia była fikcją, nic mu się po niej nie polepszyło. To była mistyfikacja” – mówi „Wyborczej” jeden z członków rodziny. I zapowiada, że sprawy nie zostawi. „Mejza powinien zostać ukarany, bo dawał fałszywą nadzieję, obiecywał coś co nie było możliwe do spełnienia, wykorzystał Tomka”. Prokuratura bez przełomu od trzech lata bada biznesy Mejzy.
Protesty rolników nieco się uspokoiły, ale wciąż trwają. Rolnicy w Polsce domagają się m.in. odejścia od realizacji założeń Europejskiego Zielonego Ładu oraz powstrzymania napływu ukraińskiego zboża do Polski. Rządząca Platforma Obywatelska chce wyjść tym żądaniom na przeciw.
W rozmowie z OKO.press europoseł PO Andrzej Halicki wyraża sceptycyzm wobec wielu elementów Zielonego Ładu.
„Zielony Ład jest ważny, tylko musi być racjonalny. Myślę, że nowa kadencja [Parlamentu Europejskiego] zacznie się od tego, że będzie rewizja pewnych jego założeń. Będziemy to postulowali” – mówi w rozmowie z OKO.press Andrzej Halicki, europoseł Platformy Obywatelskiej.
Halicki uważa, że część regulacji Zielonego Ładu, która była w ostatnich miesiącach poddana pod głosowanie w Parlamencie Europejskim, nie była „wystarczająco dopracowana”. Dlatego europosłowie Platformy Obywatelskiej głosowali przeciwko.
Tak było m.in. z rozporządzeniem wprowadzającym w życie dyrektywę o odbudowie zasobów przyrodniczych, która nakłada na państwa członkowskie m.in. obowiązek odbudowy 30 proc. zdegradowanych ekosystemów morskich i lądowych, takich m.in. jak jeziora, bagna czy mokradła, do 2030 roku.
Rozporządzenie w kształcie uzgodnionym w negocjacjach trójstronnych między PE, KE a Radą UE, przeszło przez Parlament, ale ostatecznie, by weszło w życie, muszą je ponownie zatwierdzić ministrowie państw członkowskich.
„Problemem w dyrektywie o odbudowie zasobów przyrodniczych jest m.in. to, że nie ma w niej daty, do której porównujemy degradacje ekosystemów. Skoro jakość powietrza i poziom emisji porównujemy do roku 1999, to do czego porównujemy przyrodę, jeśli do 203o roku mamy odbudować 30 proc. terenów zdegradowanych?” – mówił Halicki.
Parlament przez chwilę rozważał uwzględnienie jako roku bazowego roku 1950 roku, ale zdaniem Halickiego, o ile może to mieć sens dla Europy Zachodniej, to nie ma sensu na Polski. „Zupełnie inny był poziom industrializacji i zagospodarowania terenów w Europie Zachodniej w 1950 roku, zupełnie inny w Polsce. Dlatego należy się nad tym jeszcze pochylić” – uważa europoseł PO.
Europoseł Platformy Obywatelskiej zwrócił też uwagę, że w rozporządzeniu o odbudowie zasobów przyrodniczych problematyczne jest to, że nie jest wskazane, kto miałby wypłacać rekompensaty rolników czy prywatnym właścicielom gruntów, którzy musieliby przeznaczać swoje grunty pod rekultywację.
„W tym rozporządzeniu nie jest stwierdzone wykonawstwo. Czy obowiązek wypłat tych rekompensat spada na poziom rządów, czy będzie wypłacany ze środków UE. Tak więc w tym rozporządzeniu jest mnóstwo rzeczy, które wymagają uzupełnienia” – dodał Halicki.
Jego zdaniem, „dokument trafił pod obrady już teraz tylko dlatego, żeby nie przekładać jego procesowania na następną kadencję”. „A w następnej kadencji i tak będziemy musieli do niego wrócić, bo jest niekompletny” – uważa poseł.
Halicki stwierdził też, że niezbędna jest weryfikacja założeń co do rozwoju elektromobilności – także w Polsce, bo „z coraz większej liczby źródeł wiadomo, że lepiej stawiać na rozwój napędu wodorowego niż elektrycznego”.
„Elektryki nie zastąpią dzisiaj tego transportu samochodowego, który jest. Nie mamy np. elektrycznych samochodów ciężarowych. Mało tego, dzisiaj już wiemy, że elektryki nie są motoryzacją przyszłości, że np. Ameryka stawia na wodór. To dlaczego mamy robić coś, co za 10 lat będziemy eliminować?” – pyta poseł PO.
Halicki stwierdził, że rozumie, że chęć rozwoju elektromobilności wynika z „dobrych intencji”, ale „te działania są kompletnie nie przygotowane, za dużo kosztują i są nie do zrealizowania”.
„To jest kolejne wielkie wyzwanie, o którym myśli się za mało strategicznie. Ja nie zarzucam tym wszystkim działaniom braku dobrych intencji. Zarzucam to, że są kompletnie nieprzygotowane i nie do zrealizowania” – powiedział.
Dodał też, że to dlatego Platforma Obywatelska nie poparła rozwiązania o wstrzymaniu rejestracji samochodów z silnikami spalinowymi od 2035, co postulowała Komisja Europejska.
„My sobie wpiszemy nieracjonalne ograniczenie do zera rejestracji silników spalinowych, a reszta świata będzie jeździć, czym będzie chciała. To bez sensu” – uznał Halicki.
Europoseł Platformy Obywatelskiej posłużył się też twierdzeniem, którym posługuje się większość klimatycznych sceptyków. Uznał, że „ogólny kierunek i cel” Zielonego Ładu jest słuszny, ale podejmowanie wysiłków w celu ograniczania emisji jedynie przez Europę nic nie da.
„500-milionowe społeczeństwo odpowiada tylko za część emisji. Jeżeli Afryka, Azja, no i Stany Zjednoczone, nie będą współuczestniczyć w tym ratunku dla ziemi, to nie osiągniemy efektu zamierzonego w zakresie ograniczenia wzrostu temperatury ziemi. Efekt będzie minimalny, a koszt bardzo poważny. To nie znaczy, że nie należy podejmować wysiłków, tylko należy je podejmować wspólnie” – stwierdził.
Do Sejmu wpłynął przygotowany w Kancelarii Prezydenta projekt ustawy o asystencji osobistej osób z niepełnosprawnościami. Ta usługa jest kluczowa dla umożliwienia osobom z niepełnosprawnościami niezależnego życia. Uchwalenie ustawy o asystencji deklarowała w umowie koalicyjnej obecna władza, ale rządowego projektu nie widać
W poniedziałek (4.03.2024) prezydent Andrzej Duda skierował do Sejmu projekt ustawy o asystencji osobistej dla osób z niepełnosprawnościami.
Asystencja osobista to usługa społeczna, która ma zapewniać osobom z niepełnosprawnościami niezależne życie – zgodnie z artykułem 19 ratyfikowanej przez Polskę Konwencji ONZ o prawach osób z niepełnosprawnościami. Jak pisaliśmy w OKO.press, to w istocie absolutne minimum: prawo do wyborów i kontroli nad swoim codziennym życiem w sposób, jaki osoby pełnosprawne biorą za oczywisty. Asystenci osobiści wspierają osoby z niepełnosprawnościami w codziennych czynnościach. W tej chwili asystencja jest w Polsce realizowana jedynie jako ogłaszany corocznie ministerialny program o ograniczonym zakresie.
Ustawę Kancelaria Prezydenta przedstawiła środowisku po dwóch latach pracy. Pisaliśmy o niej w OKO.press wielokrotnie, m.in. tutaj. W trakcie prac pojawiły się zarzuty o braku konsultacji ze środowiskiem osób z niepełnosprawnościami – pisała o tym w OKO.press Agnieszka Jędrzejczyk.
Teraz konsultacje społeczne zostały przeprowadzone online. W projekcie zwiększono po nich minimalnie liczbę godzin usług asystenckich, które będzie można otrzymać. Maksymalna liczba godzin wsparcia asystenta ma wynieść od 40 do 200 miesięcznie (pierwotnie miało być od 40 do 160).
„Najważniejszy postulat dotyczył zwiększenia godzin asystencji i ta liczba godzin została poszerzona” – mówiła o konsultacjach do ustawy prezydencka doradczyni Paulina Malinowska–Kowalczyk (na zdjęciu powyżej). Jednym z postulatów było także wyłączenie członków rodzin osoby potrzebującej z pełnienia tej funkcji. „Dużo większa grupa kładła nacisk na to, aby członkowie rodziny byli wykluczeni z katalogu osób, które mogą być asystentami osobistymi” – mówiła Malinowska–Kowalczyk.
Ustawa nie przewiduje szczególnych wymogów od osób, które będą chciały podjąć się funkcji asystenta osobistego. Konieczne będzie jednak odbycie szkoleń. Będą one skierowane zarówno do asystentów i koordynatorów, jaki i do osób z niepełnosprawnościami. „Szkolenia obejmują pozyskanie wiedzy z zakresu zapisów ustawy i podstawowych informacji dotyczących realizowania usług asystencji i standardów z tym związanych” – mówiła doradczynie prezydenta.
Usługa ma być dostępna dla osób od 18 roku życie. Nie zapisano górnej granicy wieku – przy ograniczonym budżecie może to oznaczać, że usługa będzie w praktyce słabo dostępna.
To na razie jedyny projekt o asystencji osobistej. Uchwalenie asystencji zapowiedziała też koalicja rządząca (zapis na ten temat znalazł się umowie koalicyjnej), ale dotychczas nie przedstawiła alternatywnego projektu.
Jak podano w uzasadnieniu, koszt realizacji ustawy szacowany jest na 5,23 mld zł. To 10 razy więcej niż wynosi obecny budżet programu asystencji kwotę (505 mln zł w 2024 roku), ale prawdopodobnie za mało w stosunku do rzeczywistych potrzeb.
Kongres Parlamentu Francuskiego wprowadził poprawki do Konstytucji i przyjął w poniedziałek ustawę w sprawie wpisania prawa do aborcji do ustawy zasadniczej. Parlamentarzyści i senatorowie przeważającą większością głosów w specjalnym głosowaniu poparli wpisanie aborcji do Konstytucji 780 głosami. Przeciwko były tylko 72. osoby. Głosowanie obu izb parlamentu zostało przeprowadzone w Pałacu Wersalskim na obrzeżach Paryża. Wpisanie aborcji do Konstytucji poparła zarówno skrajna prawica (Zjednoczenie Narodowe Marine le Pen), jak i radykalna lewica Jean-Luc Melenchona. Działacze na rzecz praw kobiet zebrani w centrum Paryża wiwatowali i klaskali.
„Wysyłamy wiadomość do wszystkich kobiet: twoje ciało należy do ciebie i nikt nie może za ciebie decydować. Francja jest ojczyzną praw kobiet i pionierem walk o nie. Przyjęcie ustawy to etap historyczny. Mamy moralny dług wobec kobiet, które cierpiały” – mówił premier Fracji Gabriel Attal.
We Francji kobiety mają prawo do aborcji od 1974 roku. Teraz to prawo zostanie zapisane w konstytucji w artykule 34.
„Tomek zmarł nad ranem. Po terapii nic mu się nie polepszyło” – mówi członek rodziny Tomasza Guzowskiego „Wyborczej”. I zapowiada, że nie zostawi sprawy związanej z terapią, którą Guzowskiego leczyła klinika Mejzy
Jak podaje „Wyborcza”, w poniedziałek zmarł Tomasz Guzowski, który korzystał z terapii lansowanej przez Łukasza Mejzę, byłego ministra sportu w rządzie PiS. Spółka założona przez Mejzę – Vinci NeoClinic – obiecywała terapię pluripotencjalnymi komórkami macierzystymi chorym na raka, stwardnienie rozsiane, alzheimera, parkinsona i inne nieuleczalne choroby.
To z niej korzystał Tomasz Guzowski, który wystąpił na konferencji Mejzy. Twierdził, że terapia przynosi skutki, aby to udowodnić wstał z wózka inwalidzkiego.
„Tomek zmarł nad ranem. Terapia była fikcją, nic mu się po niej nie polepszyło. To była mistyfikacja” – mówi „Wyborczej” jeden z członków rodziny. I zapowiada, że sprawy nie zostawi. „Mejza powinien zostać ukarany, bo dawał fałszywą nadzieję, obiecywał coś co nie było możliwe do spełnienia, wykorzystał Tomka”. Prokuratura bez przełomu od trzech lata bada biznesy Mejzy.
Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych uznał, że Donald Trump może wystartować w prawyborach w Kolorado. Wcześniej o dyskwalifikacji Trumpa zadecydował Sąd Najwyższy Kolorado na podstawie 14. poprawki do konstytucji za udział w rebelii
Wyrok odwraca decyzję sądu w Kolorado, ale też władz w Illinois i New Hampshire, o wykluczeniu Trumpa z prawyborów. Wyklucza też praktycznie możliwość eliminacji Trumpa z wyborów, mimo tego, że próbował podważyć wyniku wyborów prezydenckich, które wygrał Joe Biden.
Przypomnijmy. Sąd Najwyższy stanu Kolorado orzekł w grudniu 2023 roku, że Donald Trump nie będzie mógł pojawić się na kartach do głosowania w stanowych prawyborach. Miało to związek z jego udziałem w szturmie na Kapitol w styczniu 2021 roku.
Sędziowie powołali się na 14. poprawkę do konstytucji USA, która mówi o tym, że urzędu nie może sprawować osoba, która złożyła przysięgę na konstytucji USA, „a następnie wzięła udział w powstaniu lub buncie przeciwko niej albo udzielał jej wrogom pomocy lub poparcia”.
Zespół wyborczy Trumpa zapowiedział odwołanie do Sądu Najwyższego USA.
A ten unieważnił wyrok sądu w Kolorado i decydował, że
Donald Trump może pojawić się na kartach wyborczych.
Dziewiątka sędziów uznała, że 14. poprawka do konstytucji Stanów Zjednoczonych pozwala władzom stanowym dyskwalifikować kandydatów ubiegających się o urzędy stanowe, ale nie federalne. Sędziowie przekonywali, że w przeciwnym wypadku mogłoby to doprowadzić do chaotycznego stanu „patchworkowego”.
Sąd Najwyższy nie rozstrzygnął tego, czy Trump brał udział w szturmie na Kapitol czy nie. Stwierdził, że decyzja o tym – i o ewentualnej dyskwalifikacji kandydata – należy do Kongresu Stanów Zjednoczonych.
Sprawa jest precedensowa. I ma znaczenie dla interpretacji 14. poprawki w całym kraju. Podobne pozwy w sprawie dyskwalifikacji złożono w wielu stanach.