Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
Premier pojawił się w Gliwicach, by wesprzeć kandydatkę na prezydentkę miasta z Koalicji Obywatelskiej, Katarzynę Kuczyńską-Budkę.
„Mogę z satysfakcją powiedzieć, że mamy dziś decyzję o języku śląskim. Nie wszędzie na Śląsku on jest żywy, jako Kaszub mogę powiedzieć, że rolą państwa jest wspieranie czegoś, co w innym przypadku mogłoby zaginąć. Pod presją nowoczesności języki czy dialekty by nie przetrwały. Ministerstwo Przemysłu jest na Śląsku, w Katowicach. Zależy nam, by to nie był tylko symboliczny gest. Chcemy, by Śląsk był sercem i silnikiem polskiego przemysłu” – mówił Donald Tusk.
Tusk zapowiedział też, że rząd umożliwi wykup mieszkań pracowniczych, które w tym momencie należą do Spółki Restrukturyzacji Kopalń. Mieszkańcy mają liczyć na znaczny upust.
Poseł Koalicji Obywatelskiej był inwigilowany jako członek sztabu wyborczego Koalicji Obywatelskiej. Jak ocenia, afera Pegasusa to „największe świństwo od czasów Watergate”.
Były prezydent Sopotu i poseł KO Jacek Karnowski potwierdził, że otrzymał zawiadomienie z mazowieckiej prokuratury o byciu osobą pokrzywdzoną przez program inwigilacji Pegasus.
„Prawu i Sprawiedliwości nie wystarczyła kontrola nad mediami. Oni byli gotowi na wszystko, na zastosowanie największego świństwa od czasów Watergate, czyli podsłuchiwania członków sztabów wyborczych przeciwników politycznych” – mówił Karnowski, który w czasie, kiedy był podsłuchiwany, pracował w sztabie wyborczym Koalicji Obywatelskiej.
„To zbrodnia wobec demokracji. Ja tej sprawy nie odpuszczę” – zapowiedział Karnowski.
Minsiter Sprawiedliwości Adam Bodnar zapowiadał ostatnio, że prokuratura będzie informować poszkodowanych o stosowanych wobec nich podsłuchach. Jak pisze „Gazeta Wyborcza”, pisma wysłano do ok. 30 osób, wobec których stosowany był Pegasus. Według dziennika „służby logowały się na jego telefonie od listopada 2018 do marca 2019 r. co najmniej kilkanaście razy.”
Program „Willa Plus”, w ramach którego za środki na edukację kupowano luksusowe nieruchomości, będzie dokładnie rozliczony – zapewnia ministerstwo edukacji. Fundacje już teraz zwracają miliony.
Ministerstwo Edukacji pracuje nad odzyskaniem środków przekazanych organizacjom pozarządowym w ramach programu, który za czasów rządów PiS opozycja nazwała „Willą Plus”. Pieniądze miały iść na działania edukacyjne, zamiast tego fundacje czy stowarzyszenia kupowały nieruchomości, w których w wielu przypadkach nie była prowadzona działalność edukacyjna.
Dotację otrzymała m.in. Fundacja Polska Wielki Projekt. Za 5 mln zł kupiła willę na warszawskim Mokotowie. Jej prezeską do ubiegłego roku była Anna Bielecka. W jej domu odbywają się niedzielne obiady z udziałem Jarosława Kaczyńskiego. 4,9 mln zł przyznano założonej przez Michała Dworczyka Fundacji Wolność i Demokracja. Za tę kwotę planowała kupić 10-pokojowy dom niedaleko stacji metra na warszawskim Żoliborzu.
W kupowanych z ministerialnych pieniędzy nieruchomościach często nie była prowadzona żadna działalność edukacyjna.
Trwa audyt ministerialnego programu, przeprowadzonego jeszcze za władzy PiS. Do tej pory udało się wyegzekwować stuprocentowe zwroty od dwóch podmiotów – przekazała wiceministra edukacji, Joanna Mucha.
„Już teraz zwróconych zostało 3,5 mln złotych, czekamy na zwroty rozliczonych 3,2 mln złotych. Łącznie podpisano 132 umowy dotacyjne. 51 uzyskało negatywną opinię ekspertów, a mimo to zostało zrealizowanych” – wyjaśniała Mucha, zapowiadając kolejne transze zwróconych środków. – „Będzie ich więcej, dopiero się rozkręcamy” – obiecywała.
Jak dodała Mucha, pięciu z beneficjentów powstało w latach 2020-2022. Rzeszowska Fundacja Solidarni im. księdza Jerzego Popiełuszki została założona trzy dni przed złożeniem wniosku. Krótko przed otrzymaniem środków powstała Fundacja Dumni z Elbląga.
„Możemy mieć przekonanie, że te konkursy były ustawione” – stwierdziła Mucha. – „Eksperci opiniujący konkursy otrzymali milion złotych. Nie wiem, na co te pieniądze zostały wydane, skoro opinie te nie miały żadnego znaczenia”
Mucha zapowiedziała mocniejszy nadzór nad inwestycjami i beneficjentami rządowych programów, który wcześniej, jak powiedziała, odbywał się „na gębę i bez trybu”.
„Nie robimy polowania na czarownice, ale odzyskamy pieniądze podatnika. To nie zemsta, ale rzetelna praca”- mówiła polityczka Polski2050.
„Niemożliwe staje się możliwe. Wielu wątpiło, czy uda się odzyskać te pieniądze” – mówiła wiceministra Katarzyna Lubnauer. Jak wskazała, jedną z ekspertek dokonujących oceny formalnej była obecna kandydatka na prezydentkę Łodzi Agnieszka Wojciechowska van Heukelom. Polityczka PiS za błędną ocenę projektu miała dostać 230 tysięcy złotych.
„Ostatecznie i tak minister sam decydował. Już na etapie weryfikacji wniosków można było stwierdzić, że organizacje sięgające po pieniądze nie powinny ich dostać” – stwierdzała Lubnauer. „Odpowiedzialność polityczna leży po stronie ministra Czarnka, czy również odpowiedzialność karna, tego się pewnie dowiemy” – stwierdziła Lubnauer.
„Odzyskane środki trafiają do minsiterstwa finansów, będziemy dyskutować, by wróciły do ministerstwa edukacji” – podsumowywała Joanna Mucha.
Zielony Ład i ukraiński import nadal drażnią rolników, którzy na czwartek zapowiedzieli akcję protestacyjną.
Protest rolników trwa. Tym razem głośno będzie w pobliżu biur poselskich. Tam rolnicy po raz kolejny zaprotestują przeciwko zapisom Europejskiego Zielonego Ładu i obecności produktów z Ukrainy na polskim rynku.
„Będzie obornik pod biurami poselskimi tych posłów, którzy byli za tym, żeby Zielony Ład został, żeby dogadać się z Unią Europejską” – zapowiadali protestujący rolnicy w RMF FM.
Jednocześnie rządowi urzędnicy przekonują protestujących, że uznane przez nich za zagrażające zapisy Zielonego Ładu zostały już wyrzucone z unijnego planu.
„Wszystkie wnioski płynące od protestujących w sprawie Zielonego Ładu zostały załatwione. Te wszystkie sprawy dotyczące Zielonego Ładu na poziomie europejskim udało się rozstrzygnąć” – zapewniał wczoraj minister obrony i lider Polskiego Stronnictwa Ludowego, Władysław Kosiniak-Kamysz. Chodzi między innymi o regulacje dotyczące ugorowania gruntów, czyli pozostawiania 4 proc. z największych gospodarstw bez upraw czy stosowania nawozów sztucznych.
Mimo to rolnicy nie chcą odstępować od protestów. Przed biurami poselskimi w całej Polsce mają pojawić się o godzinie 10:00, a akcja protestacyjna potrwa do 14:00. Tym razem obejdzie się bez uciążliwych blokad dróg.
Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, a jednocześnie faworyt w tamtejszym wyścigu prezydenckim, Rafał Trzaskowski. Zachęcał zwolenników opozycji do mobilizacji wyborczej, dzięki której partie koalicji rządzącej mogłyby odbić z rąk prawicy kolejne województwa.
„Wszystko zależy od mobilizacji. Są dwie szkoły. Jedna jest taka, że wszyscy poczuli to, że warto brać demokrację w swoje ręce, a w tych wyborach dokonać tego drugiego etapu, który jest bardzo ważny, żeby zakończyć erę populizmu w Polsce,Jeżeli PiS przegra, to zacznie się dezintegracja, bo nie będą mieli gdzie rozdawać stanowisk i pieniędzy. Natomiast jest oczywiście druga szkoła, która mówi, że część Polek i Polaków uzna, że już sprawa została załatwiona, więc my przez cały czas namawiamy” – mówił Trzaskowski.