Poza Benjaminem Netanjahu MTK chce aresztować byłego ministra obrony Izraela Jo'awa Galanta oraz lidera Hamasu Mohammeda Deifa. Chodzi o zbrodnie wojenne podczas wojny w Strefie Gazy
Rząd chce wspierać organizacje dbające o popularyzację języka śląskiego mimo prezydenckiego weta wobec uznania godki za język regionalny.
Ślůnsko godka mimo sprzeciwu prezydenta doczeka się wsparcia – obiecała ministra edukacji Barbara Nowacka. „Pracujemy nad rozwiązaniem, które wsparłoby w sytuacji zawetowania ustawy o języku śląskim zajmujące się nim organizacje i instytucje kultury” – mówiła w Tychach polityczka. Jednocześnie skrytykowała działanie Andrzeja Dudy, który swoim wetem miał według niej odwrócić się od Śląska. – „Kilka dni temu pokazał, że na pewno nie jest prezydentem tutaj, na Śląsku. Uznał, że może pogardzić dążeniami, marzeniami, planami i tożsamością blisko pół miliona obywatelek i obywateli, którzy w spisie zadeklarowali, że język śląski jest albo jedynym, albo wiodącym, używanym w domu językiem, którym się posługują.”
Na wsparcie dla organizacji kultywujących śląską tożsamość mogłyby być przeznaczone środki z rezerwy budżetowej. Nowacka nie chciała jednak podać szczegółów tego planu – wyraziła jedynie nadzieję, że niedługo będzie w stanie powiedzieć więcej o rządowych planach.
Duda stwierdził, że godka nie może być uznawana za język, a jedynie za etnolekt, zrównując ją tym samym z lokalnymi gwarami języka polskiego. Uzasadniając weto podkreślił, że uznanie śląskiego za język regionalny może sprzyjać ruchom separatystycznym.
„Prezydent we wniosku zwrócił uwagę, że dążenie do nadania etnolektowi śląskiemu statusu języka regionalnego nie jest zjawiskiem nowym. Na przestrzeni ostatnich lat można było bowiem zaobserwować natężenie działań zmierzających do zmiany statusu mowy mieszkańców Górnego Śląska i uznania jej za odrębny od polszczyzny język regionalny, jak również do podkreślenia autonomii tego regionu” – czytamy w oświadczeniu kancelarii prezydenta.
Wicepremier i minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski zapowiada codzienne raporty dotyczące cyberbezpieczeństwa i możliwych ataków, do których może dochodzić w sieci. Decyzję tę podjął po pojawieniu się fałszywego komunikatu na temat planowanej przez rząd mobilizacji na stronie Polskiej Agencji Prasowej.
„Wszystko wskazuje na to, że doszło do ataku cybernetycznego, który miał wzbudzić panikę, wprowadzić dezinformację” – mówił Gawkowski. – „Do eurowyborów ataków będzie coraz więcej. Polska jest na pierwszej linii zagrożenia cyberatakami” – stwierdził wicepremier, który poinformował również o udaremnionych w piątek atakach na „infrastrukturę krytyczną w sektorze samorządowym”.
Wicepremier i minister obrony poinformował o nowych siłach skierowanych na polsko-białoruską granicę. Ostrzegł również przed dywersją i dezinformacją, które mają być częścią ataku hybrydowego ze strony Rosji.
„Mamy do czynienia z największym atakiem hybrydowym na Polskę” – powiedział w Tomaszowie Mazowieckim minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz. Jak wymieniał, Rosja w swoim arsenale używa dywersji, prób przekroczenia granicy przez zorganizowane przez władze Białorusi i Rosji oraz cyberataki, podobne do wczorajszego, którego celem stała się Polska Agencja Prasowa. Lider PSL mówił również o alarmach obrony przeciwlotniczej w Ukrainie, przez które w pełnej gotowości były również polskie służby. – „Ataki te objęły też obwody graniczące z terytorium RP, dlatego obrona przeciwlotnicza i przeciwrakietowa była w pełnej gotowości” – mówił wicepremier.
„Od kilku miesięcy na granicy mamy do czynienia z próbami przekroczenia granicy przez osoby, które nie chcą w żaden sposób uzyskać tu schronienia, są narzędziem Białorusi i Rosji. Już samo przekroczenie granicy jest złamaniem porządku i prawa, a atak fizyczny spotka się zawsze z reakcją z naszej strony” – podkreślał Kosiniak-Kamysz.
Na granicę polsko-białoruską wysłani zostali żołnierze 25 Brygady Kawalerii Powietrznej i 6 Brygady Powietrzno-Desantowa. W przygranicznym pasie pojawiły się pojazdy opancerzone, dodatkowe wyposażenie indywidualne żołnierzy i Straży Granicznej, dodatkowe siły policji przygotowanej do walki z tłumem.
Jak dodał Kosiniak-Kamysz, Polska powinna przygotować się na większe zagęszczenie ataków obcych sił w sieci, a jej użytkownicy powinni ostrożnie podchodzić do informacji, które tam się pojawiają.
„Musimy być odporni na takiego rodzaju zdarzenia. W ubiegłym roku mieliśmy do czynienia z 80 tys. incydentami w cyberprzestrzeni ze strony wrogich wobec polskiego państwa sił. To ogromny obszar, bez odporności społecznej i zaangażowania obywateli nie będziemy mogli temu przeciwdziałać” – mówił wicepremier, nazywając tę agresję „wojną hybrydową”.
Kosiniak-Kamysz zapytany o wpływ planowanego programu ochrony granicy „Tarcza Wschód” na przygraniczną turystykę stwierdził, że lokalni przedsiębiorcy mogą liczyć na nowych odbiorców swoich usług. Nawet jeśli ubędzie turystów, wpływy zapewnią funkcjonariusze służb i żołnierze, którzy będą potrzebować noclegu czy wyżywienia – stwierdził Kosiniak-Kamysz.
W piątek Polska Agencja Prasowa opublikowała depeszę, która okazała się nieprawdziwa. „To cyberatak” – komentowały służby. „Gazeta Wyborcza” opublikowała kolejne nagrania rozmów, w których ujawniono tożsamość dziennikarza-widmo. W rosyjskim ataku na Charków zginęło 5 osób, a 25 zostało rannych.
Krzysztof Suwart ujawniony
Od kilku dni media publikują nagrania Tomasza Mraza, byłego dyrektora departamentu Funduszu Sprawiedliwości, który miał zarejestrować około 50 godzin rozmów z pracownikami ministerstwa sprawiedliwości kierowanego za czasów rządów PiS przez Zbigniewa Ziobrę. Mraz miał przekazać te materiały prokuraturze. Występując na forum sejmowego zespołu ds. rozliczeń PiS, Tomasz Mraz opowiadał, że w resorcie dochodziło do ustawiania konkursów na środki z Funduszu Sprawiedliwości tak, aby otrzymywały je wybrane wcześniej podmioty.
W kolejnej odsłonie nagranych taśm, dziennikarze „GW” ujawniają tożsamość Krzysztofa Suwarta — autora-widmo serwisu Wirtualnej Polski. W 2020 roku dziennikarze OKO.press ujawnili, że w serwisie WP osoba pod zmyślonym pseudonimem „Krzysztof Suwart” publikowała korzystne dla środowiska Prawa i Sprawiedliwości, ludzi Zbigniewa Ziobry i jego resortu artykuły. Za teksty miała otrzymywać pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości.
Według taśm, za tajemniczym Krzysztofem Suwartem stał Krzysztof Mirończuk, który był pracownikiem ministerstwa. Część tekstów podpisywanych tym pseudonimem pisali też dziennikarze, dostając za to wierszówkę.
Według źródeł „Wyborczej" Mirończuk pracował w serwisie do około 2018 roku. Potem znalazł zatrudnienie w resorcie sprawiedliwości.
Do sprawy w serwisie X odniósł się Michał Siegieda, dyrektor biura komunikacji korporacyjnej WP Holding. Napisał, że pisanie tekstów sponsorowanych przez dziennikarzy zostało zakazane w 2020 roku.
Depesza PAP ws. częściowej mobilizacji nieprawdziwa
Tuż po godz. 14 w serwisie PAP pojawiła się wiadomość, że 1 lipca 2024 r. ogłoszona zostanie w Polsce częściowa mobilizacja wojskowa. Źródłem miała być wypowiedź Donalda Tuska. Zarówno PAP, jak i przedstawiciele rządu oraz służb natychmiast zdementowali prawdziwość tej informacji. „Rozpoczęliśmy pilne wyjaśnianie sprawy. Wszystko wskazuje na cyberatak i zaplanowaną dezinformację!” – napisał w serwisie X minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski. Sprawą zajmuje się także ABW.
Rosja kolejny raz uderza w Ukrainę. W nocy 31 maja 2024 roku jeden z pocisków trafił w pięciopiętrowy budynek mieszkalny w Charkowie. W ataku zginęło pięć osób, a 25 osób zostało rannych, w tym dwoje 12-letnich dzieci. Charków, to drugie pod względem wielkości miasto na Ukrainie. Mieszkańcy tego miasta są regularnie atakowani przez rosyjskie rakiety.
Tymczasem prezydent USA Joe Biden zgodził się, aby Ukraina używała amerykańskiego sprzętu do ataków na pozycje Rosjan w rejonie przygranicznym. Podobną zgodę wyraziły również Niemcy.
Donald Trump odniósł się do wyroku sądu podczas konferencji prasowej. Proces „był bardzo niesprawiedliwy" – oznajmił i zapowiedział apelację.
Przypomnijmy, że 30 maja ława przysięgłych sądu stanowego na Manhattanie w Nowym Jorku uznała byłego prezydenta USA winnym 34 zarzutów fałszowania dokumentacji biznesowej. Chodzi m.in. o opłacenie aktorki Stormy Daniels za milczenie ws. rzekomego romansu z Trumpem. O wymiarze kary zadecyduje sędzia Juan Merchan. Może to być grzywna, a może to być pozbawienie wolności – nawet do czterech lat. Czy skazanie Trumpa zadecyduje o wyniku wyborów? Na to pytanie próbuje odpowiedzieć Tomasz Markiewka w artykule OKO.press.
Joe Biden ogłosił także w piątek, że Izrael zaoferował nową propozycję ws. wycofania wojsk z Gazy, zawieszenia broni i uwolnienia zakładników. Czy do tego dojdzie? Propozycja została przekazana Hamasowi w środę, ale grupa ją odrzuciła.
Agnieszka Holland była gościnią radia TOK FM. Powiedziała, że po deklaracjach, jakie w przeszłości składał Donald Tusk, spodziewała się po nowej władzy „czegoś trochę innego”. „Przynajmniej innego języka” – powiedziała.
Pod koniec maja premier Donald Tusk zaprosił obywateli do uczestnictwa w wiecu we wtorek 4 czerwca — w 35. rocznicę pierwszych częściowo wolnych wyborów .
"4 czerwca 1989 wybraliśmy wolność i Zachód. 4 czerwca rok temu maszerowaliśmy, by to odzyskać. 4 czerwca 2024 spotkajmy się, by tego nie stracić. Warszawa, Plac Zamkowy, 18.00” – pisał Tusk w serwisie X.
Na antenie radia TOK fm Agnieszka Holland wypowiadała się krytycznie na temat działań nowej władzy w kontekście tego, co dzieje sie na granicy polsko-białoruskiej. Reżyserka powiedziała, że na zgromadzenie 4 czerwca się nie wybiera. „Po pierwsze: w tym czasie mam zdjęcia do filmów w Berlinie i 4 czerwca nie będzie mnie w Polsce. A po drugie: musiałabym się zastanowić, co chciałabym wyrazić w trakcie takiej demonstracji” — stwierdziła.
Dopytywana przez redaktora Jacka Żakowskiego, dodała: „Myślę, że jeżeli bym tam poszła, to po to, żeby zaprotestować przeciwko łamaniu obietnic wyborczych, (...) przeciwko lekceważeniu praw kobiet, praw mniejszości czy praw uchodźców, przeciwko łamaniu zwykłego człowieczeństwa na granicy polsko-białoruskiej”.
Organizacje pozarządowe alarmują, że po zmianie władzy na granicy polsko-białoruskiej nic się nie zmieniło. Wciąż stosowane są pushbacki, czyli przymusowe wywózki na Białoruś.
Rząd ogłosił uszczelnienie granicy poprzez program „Tarcza Wschód” obejmujący fortyfikacje, zapory i programy monitorowania przestrzeni powietrznej. Koszt to 10 mld złotych.