Już w sobotę poznamy wyniki prawyborów w KO – kto zostanie kandydatem na prezydenta? Rosja atakuje Ukrainę Oresznikiem
Prawo i Sprawiedliwość opublikowało nowy spot wyborczy.
Wideo „Platformo przeproś” odnosi się wprost do dzisiejszych wydarzeń na granicy polsko-białoruskiej, gdzie premier Donald Tusk zapowiedział przywrócenie zapory granicznej. PiS uderza w polityków rządzącej koalicji, przytaczając wypowiedzi, w których ci sprzeciwiali się budowie muru.
Prawo i Sprawiedliwość domaga się od Platformy Obywatelskiej przeprosin za tą „zmianę zdania”.
Minister sprawiedliwości prokurator generalny Adam Bodnar zapowiedział na konferencji prasowej w środę 29 maja, że złoży wniosek do Państwowej Komisji Wyborczej o zbadanie sprawozdań finansowych PiS. Chodzi o możliwe nieprawidłowości w finansowaniu kampanii Zjednoczonej Prawy z Funduszu Sprawiedliwości.
O tym, że PiS i Suwerenna Polska z Funduszu Sprawiedliwości może finansować działania promocyjne partii, OKO.press, jak i inne media, informowały już na kilka miesięcy przed zeszłorocznymi wyborami parlamentarnymi.
Elementem tzw. „prekampanii wyborczej”, czyli niedozwolonej przepisami prawa agitacji wyborczej jeszcze przed rozpoczęciem kampanii, były różnego rodzaju wydarzenia o charakterze promocyjnym dla partii politycznych, ale organizowane ze środków publicznych.
Np. pikniki 500 plus, organizowane ze środków Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej, kampania referendalna, czy konkursy dla kół gospodyń wiejskich lub ochotniczych straż pożarnych finansowane właśnie ze środków Funduszu Sprawiedliwości.
O tym, że to może być sposób na omijanie ustanowionych prawem limitów wydatków na kampanie, alarmowali także eksperci, m.in. Fundacji Batorego czy Instytutu Spraw Publicznych.
W związku z badaniem nieprawidłowości w wydatkowaniu środków z Funduszu Sprawiedliwości przez sejmową komisję śledczą, inicjatywę w tej sprawie przedstawił też minister sprawiedliwości prokurator generalny Adam Bodnar.
Pytany o to, czy wystąpi do Państwowej Komisji Wyborczej o zbadanie sprawozdania finansowe Prawa i Sprawiedliwości jako komitetu wyborczego w związku z mapą beneficjentów Funduszu Sprawiedliwości, Bodnar odpowiedział, że „zdecydowanie może złożyć taką deklarację”.
„Ta mapa (dotacji z Funduszu Sprawiedliwości) posłuży do tego, żeby złożyć formalne zawiadomienie do PKW” – przekazał prokurator generalny.
Podczas konferencji prasowej minister Bodnar był też pytany o to, czy afera w Funduszu Sprawiedliwości może też być podstawą do delegalizacji Suwerennej Polski. Nie chciał jednak wyprzedzać faktów.
„Podchodzimy rzetelnie i profesjonalnie do rzeczy i nie wyprzedzamy pewnych działań, możliwości, czysto teoretycznych, takimi sugestiami, które nas prowadzą w takim kierunku, który może brzmieć atrakcyjnie medialnie. Dajmy szansę PKW, żeby przy wykorzystaniu swojego aparatu badawczego i kompetencji to wszystko przeanalizowała. Jakie wnioski zostaną z tego wyciągnięte, zobaczymy” – powiedział minister.
Były premier Mateusz Morawiecki komentuje zapowiedź premiera Donalda Tuska o przywróceniu strefy zaporowej na granicy między Polską i Białorusią.
„Cieszę się, że Donald Tusk i Platforma przejmują mój język, nasz język [PiS-u ws. migracji — red.]. Oni dzisiaj mówią tak, jak ja mówiłem pół roku temu, dwa lata temu, czy 5 lat temu: bezpieczeństwo przede wszystkim” – powiedział były premier Mateusz Morawiecki w środę 29 maja, w odniesieniu do słów Donalda Tuska z konferencji prasowej w Dubiczach Cerkiewnych.
W środę rano premier Donald Tusk przybył do małej przygranicznej miejscowości w powiecie hajnowskim, by poinformować o wprowadzeniu nowych obostrzeń na granicy po tym, jak 28 maja doszło do brutalnego ataku na żołnierza ze strony migranta. Zaatakowany wciąż przebywa w szpitalu.
Premier Donald Tusk zapowiedział przywrócenie „strefy buforowej” na granicy z Białorusią oraz po raz kolejny zaskoczył ostrą, antyimigrancką retoryką.
„Nie mamy tutaj do czynienia z żadnymi azylantami, mamy do czynienia ze zorganizowaną akcją łamania polskiej granicy i prób destabilizowania państwa. Nieprzypadkowo ta przemoc jest coraz większa (...). Chciałbym, żeby to dotarło do wszystkich, również do mediów i do aktywistów: polska granica musi być chroniona, bo obiektami agresji są polscy funkcjonariusze i funkcjonariusze” – mówił Tusk.
To na te słowa Tuska zareagował Morawiecki.
„Dzisiaj Tusk mówi stop nielegalnej imigracji, chwali zaporę, o której sam mówił, że ona nie powstanie, cała Platforma głosowała przeciwko budowie tej zapory — byli jednoznacznie przeciwni. Donald Tusk mówił wtedy też o tych muzułmańskich imigrantach, gdzieś tam zza wschodnią granicą Polski, jako o ludziach, którzy są biedni i szukają swojego miejsca na ziemi” — przypominał Morawiecki.
„Cieszę się, że Donald Tusk i obecnie rządzący dzisiaj mówią przekazem Prawa i Sprawiedliwości” — dodał były premier.
„Ta zapora jest jedną z najskuteczniejszych w Europie (...). To wszystko pomaga naszym pogranicznikom w skutecznym bronieniu naszej granic” — mówił Morawiecki.
W narracji na temat migracji Donaldowi Tuskowi faktycznie coraz bliżej do Prawa i Sprawiedliwości czy innych polityków narodowo-konserwatywnej prawicy. Było to widać już przed październikowymi wyborami do parlamentu, teraz antyimigrancka narracja nasila się w czasie kampanii do Parlamentu Europejskiego.
Donald Tusk nie podał jeszcze szczegółów dotyczących tego, co ma oznaczać przywrócenie „strefy buforowej” na granicy z Białorusią, ale zapewne to powrót do regulacji PiS oznaczających zakaz wstępu dla dziennikarzy i dziennikarek oraz organizacji humanitarnych — pisze w OKO.press Magdalena Chrzczonowicz.
To kolejne zatrzymania w śledztwie dotyczącym działania zorganizowanej grupy przestępczej, mającej za zadanie dokonywanie aktów sabotażu, w szczególności podpaleń, na zlecenie rosyjskich służb specjalnych. Zatrzymanym grozi nawet dożywocie
W poniedziałek 27 maja na terenie Warszawy, Pruszkowa oraz woj. pomorskiego, funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego zatrzymali trzech mężczyzn – obywatela Polski oraz dwóch obywateli Białorusi. Są oni podejrzewani o dokonywanie podpaleń obiektów w różnych częściach kraju.
To kolejne zatrzymania w śledztwie dotyczącym działania zorganizowanej grupy przestępczej, mającej za zadanie dokonywanie aktów sabotażu, w szczególności podpaleń, na zlecenie rosyjskich służb specjalnych.
W styczniu ABW zatrzymała obywatela Ukrainy, który czynił przygotowania do podpaleń obiektów na terenie Wrocławia. W toku przeprowadzonych czynności ujawniono i zabezpieczono m.in. przedmioty mogące służyć do realizacji kolejnych tego typu działań sabotażowych.
Zatrzymanym prokuratura postawiła zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej o charakterze międzynarodowym oraz dokonywania aktów dywersji i sabotażu lub przestępstw o charakterze terrorystycznym, działając w ramach obcego wywiadu (art. 258 § 1 k.k. oraz z art. 130 § 7 k.k.). Za zarzucone czyny grozić może kara nawet dożywotniego pozbawienia wolności.
Sąd Rejonowy dla Wrocławia-Śródmieścia – na wniosek prokuratury – zastosował środki zapobiegawcze w postaci tymczasowego aresztowania na okres 3 miesięcy wobec wszystkich podejrzanych.
Śledztwo prowadzi Wydział Zamiejscowy we Wrocławiu Delegatury ABW w Poznaniu pod nadzorem Dolnośląskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej we Wrocławiu. Sprawa ma charakter rozwojowy.
Odmawiając Ślązakom uznania ich języka, prezydent Andrzej Duda przywołuje „odpowiedzialność za państwo” oraz mówi o „zagrożeniach hybrydowych”, z którymi w obecnej sytuacji społecznej i geopolitycznej musi się liczyć Polska
Prezydent Andrzej Duda zawetował przyjętą przez Sejm i zaakceptowaną przez Senat nowelizację ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych, która uznaje język śląski za język regionalny.
Prezydent argumentuje w uzasadnieniu, że w przypadku śląskiego, nie jest spełniona podstawowa przesłanka, która pozwoliłaby nadać śląskiemu status języka regionalnego: w dostępnych ekspertyzach językoznawców ma „przeważać opinia”, że śląski to nie osobny język, a gwary, składające się na dialekt śląski.
Ponadto w uzasadnieniu weta powołuje się na „odpowiedzialność za państwo” i obawę, że pozytywna decyzja wobec Ślązaków, mogłaby pociągnąć za sobą lawinę podobnych postulatów innych grup. Podkreśla, że w „obecnej sytuacji społecznej i geopolitycznej” trzeba szczególnie dbać o „tożsamość narodu”.
„Ocena, czy doszło do powstania określonego języka regionalnego, czy też do wyodrębnienia określonej mniejszości etnicznej musi przede wszystkim opierać się na badaniu, czy spełnione zostały kryteria określone w ustawie z dnia 6 stycznia 2005 r. o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym (...). Ocena taka powinna być dokonana przez specjalistów zajmujących się badaniem języka, kultury i tradycji, a w szczególności językoznawców” – czytamy w uzasadnieniu.
„Samo bowiem przekonanie zainteresowanej grupy społecznej, że odróżnia się w sposób istotny od pozostałych obywateli językiem, kulturą lub tradycją, jest tutaj niewystarczające” – piszą prezydenccy prawnicy w uzasadnieniu weta.
Dodatkowo prezydent podkreśla, że „podziela obawy, że uznanie etnolektu śląskiego za język regionalny, a tym samym objęcie go ochroną, może spowodować podobne oczekiwania u przedstawicieli innych grup regionalnych”. Stąd „kierując się odpowiedzialnością za państwo”, prezydent uważa, że „nie można zaaprobować żądań o objęcie określonych dialektów językowych przepisami ustawy”.
Prezydent podkreśla też znaczenie „bieżącej sytuacji społecznej i geopolitycznej”.
„Niedające się wykluczyć działania hybrydowe, jakie mogą być podjęte w stosunku do Rzeczypospolitej Polskiej, związane z prowadzoną wojną za wschodnią granicą, nakazują szczególną dbałość o zachowanie tożsamości narodowej. Ochronie zachowania tożsamości narodowej służy w szczególności pielęgnowanie języka ojczystego”.