Premier Donald Tusk zapowiedział w środę rano przywrócenie „strefy buforowej” na granicy z Białorusią. Nie podał szczegółów, ale zapewne to powrót do regulacji PiS oznaczających zakaz wstępu dla dziennikarzy i dziennikarek oraz organizacji humanitarnych
„Ci, którzy na co dzień tu służą, rekomendowali dziś, żebyśmy możliwie szybko przywrócili strefę buforową. Wspólnie z ministrem obrony narodowej i całym rządem taką decyzję podejmiemy” – powiedział Donald Tusk w środę 29 maja podczas konferencji w Dubiczach Cerkiewnych. Decyzja ma zostać podjęta na początku przyszłego tygodnia. Premier uzasadnił ją bezpieczeństwem na granicy w kontekście m.in. ataku na żołnierza, o którym poinformowano 28 maja.
Tusk zapowiedział także wzmocnienie działania służb, w tym policji, w strefie przygranicznej:
"Nie mamy tutaj do czynienia z żadnymi azylantami, mamy do czynienia ze zorganizowaną akcją łamania polskiej granicy i prób destabilizowania państwa. Nieprzypadkowo ta przemoc jest coraz większa. Nie chodzi o żadną pomoc migrantom ze strony Rosjan, tylko zorganizowanie coraz bardziej zaawansowanych metod wojny hybrydowej.
Chciałbym, żeby to dotarło do wszystkich, również do mediów i do aktywistów: polska granica musi być chroniona, a obiektami agresji są polscy funkcjonariusze i funkcjonariusze.
Macie pełne prawo, żeby nie powiedzieć obowiązek, aby używać wszelkich metod, a naszym obowiązkiem jest zapewnić wam bezpieczeństwo prawne. Nie będziemy się wahać, jeżeli chodzi o pomoc we wszystkich aspektach, także dla tych, którzy zdecydują się na najtwardsze działania. Jesteście bohaterami, jesteśmy z wami" – mówił Tusk, zwracając się do służb mundurowych.
W konferencji brał udział również szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz, nowy szef MSWiA Tomasz Siemoniak i Generał Dywizji Wojska Polskiego Arkadiusz Szkutnik. Konferencja odbyła się po tym, jak 28 maja poinformowano o ataku na żołnierza ze strony migranta na granicy.
Po konferencji Donalda Tuska było słychać okrzyki ze strony słuchających, na które premier nie zareagował. Słuchać było pytania o bezpieczeństwo mieszkańców. „Kiedy spotkanie się z mieszkańcami?” – słychać na nagraniu. Tusk nie odpowiedział.
Nie wiemy nic więcej poza tym, że Tusk użył słowa „przywracamy”, sugerując, że strefa byłaby tym samym, co w czasach PiS. 2 września 2021 r. rząd Prawa i Sprawiedliwości na podstawie rozporządzenia Andrzeja Dudy wprowadził strefę zamkniętą na obszarze 183 gmin przy granicy z Białorusią:
Do strefy szerokiej na 3 km nie mogli wchodzić m.in. dziennikarze, dziennikarki oraz osoby niemieszkające w strefie. Podstawą prawną był przyjęty na tym terenie stan wyjątkowy. Jednak eksperci i prawnicy sygnalizowali, że został wprowadzony ze złamaniem zasad oraz ograniczał dostęp do informacji publicznej.
W listopadzie 2021 r. PiS zapewnił sobie możliwość wydłużania w nieskończoność stanu wyjątkowego, nowelizując ustawę o ochronie granicy. Od tej pory szef MSWiA mógł – rozporządzeniem – wydłużać stan dowolnie. To także było krytykowane przez ekspertów prawnych. Pisaliśmy o tym tutaj:
Od 1 lipca 2022 stan wyjątkowy został zniesiony. Wojewoda podlaski wprowadził wówczas zakaz zbliżania się do granicy na szerokość 200 metrów. Podstawą prawną były prace nad budową zapory na granicy. To rozporządzenie wygasło 31 grudnia 2022 r.
W tej chwili nie wiemy, jak dokładnie będzie wyglądać „strefa buforowa”. Nie udało nam się skontaktować z rzecznikiem Straży Granicznej oraz rzeczniczką SG Podlasie. Wysłaliśmy pytania do Centrum Informacyjnego Rządu.
Zakładamy, że decyzję ponownie wydadzą wojewoda lubelski i podlaski (jak w okresie 1 lipca do 31 grudnia 2022 r.) i że podstawą prawną będą ponownie przepisy dotyczące budowy zapory, jako że rząd zapowiada budowę umocnień na granicy. Tego jednak nie wiemy na 100 proc.
200 metrów to nie jest szeroki pas – od września 2021 r. do lipca 2022 r. zakaz wstępu obejmował 3 km. A jednak są rzeczy, których – jeżeli zakaz będzie obowiązywał wszystkich – nie zobaczymy.
28 maja aktywiści i aktywistki pomagający na granicy polsko-białoruskiej opublikowali film, na którym widać leżącą oraz – według Agaty Kluczewskiej z Podlaskiego Ochotniczego Pogotowia Humanitarnego – nieprzytomną osobę, którą służby wynoszą za zaporę. O filmie pisaliśmy tutaj:
To właśnie przy samej granicy dzieje się obecnie najwięcej i tam właśnie organizacje humanitarne oraz dziennikarze mieli możliwość kontrolowania służb (np. czy faktycznie przyjmowane są wnioski o ochronę międzynarodową). Teraz ta możliwość zapewne ponownie zostanie ograniczona.
Od miesięcy rząd Tuska, a szczególnie sam premier, wzmacniają narrację wojenną, włączając w to sytuację na granicy polsko-białoruskiej. Wydaje się, że wojna jest pewna i wybuchnie lada chwila. W ostatnich dniach głównym tematem są umocnienia na granicy, czyli Tarcza „Wschód”.
Z wypowiedzi Tuska powoli znikały kwestie humanitarne, a migranci w podlaskim lesie stali sie jedynie częścią wojny hybrydowej.
Nie ma już nawet mowy o wycofaniu z obiegu prawnego decyzji rządu PiS, czyli przepisów pozwalających na dokonywanie push-backów. A o to apelują organizacje humanitarne.
11 maja Donald Tusk mówił do służb:
"Polski rząd, polska administracja, ale i przygniatająca większość Polek i Polaków, wszyscy jesteśmy z wami w tej trudnej misji i trudnej służbie.
Coraz więcej Polek i Polaków rozumie, w jak trudnych warunkach pracujecie. (...) Nie ma limitów środków, jeżeli chodzi o bezpieczeństwo Polski. (...) Wszyscy muszą zobaczyć, że jesteście w centrum zainteresowania i wsparcia państwa polskiego. Wiem, że nielegalnych przejść na tej granicy jest coraz więcej, stąd decyzje o wzmocnieniu infrastruktury granicznej. (...) Pracujemy też nad zmianami prawa, które będzie dawało pełne wsparcie funkcjonariuszom".
Zaostrzono także język, którym mówi się o osobach w lesie – migrantach i uchodźcach na granicy z Białorusią. Widać to było m.in. dzisiaj podczas konferencji. Tusk wyklucza, że chodzi o „azylantów”, przekonywał, że chodzi po prostu o atak na państwo polskie.
29 maja Cezary Tomczyk powiedział z kolei w Radiu Zet: „90 proc. migrantów, którzy wpadają w ręce naszych pograniczników, to są ludzie z wizą rosyjską. To nie są żadni migranci, którzy szukają tu lepszego świata. Są narzędziem w rękach Putina. Każdy z nas może sobie odpowiedzieć na pytanie: kiedy szukałby dla swojej rodziny, uciekałby przed wojną, czy korzystałby z przejść granicznych, czy z 5-metrowego płotu?”.
Policja i służby
Uchodźcy i migranci
Władysław Kosiniak - Kamysz
Cezary Tomczyk
Donald Tusk
Granica polsko-białoruska
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Komentarze