Administracja prezydenta Joe Bidena pozwoliła Ukrainie na użycie dostarczonej przez USA broni do uderzenia głęboko na terytorium Rosji
Prezydent Andrzej Duda z optymizmem przyjął decyzję amerykańskiego odpowiednika w sprawie użycia amerykańskiej broni przez Ukraińców.
Prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden zezwolił na używanie amerykańskich pocisków przekazanych Ukrainie do ataku na cele w Rosji. Ta decyzja spodobała się prezydentowi Andrzejowi Dudzie. Jak podkreślił, zgadza się to ze strategią przekazywania Ukrainie wsparcia dla celów obronnych.
„Zwłaszcza w ostatnich dniach widzimy zdecydowaną intensyfikację rosyjskich ataków na Ukrainę, przede wszystkim tych ataków rakietowych, gdzie atakowane są obiekty cywilne, gdzie giną ludzie, zwykli mieszkańcy Ukrainy, nie żołnierze. To sytuacja bardzo drastyczna. Jest zgoda prezydenta USA Joe Bidena na użycie przekazanych przez Amerykanów rakiet średniego zasięgu i możliwość atakowania nimi celów w Rosji. To jest bardzo ważna zmiana” – mówił Duda. Z taką decyzją zgodzili się również prezydent Francji Emmanuel Macron i premier Wielkiej Brytanii Keir Strammer.
Głowa państwa skomentowała również postępowanie kanclerza Niemiec Olafa Scholza, który nie wyraził podobnej zgody w stosunki do użycia niemieckiej broni. Zdaniem Dudy lider SPD może przygotowywać się na normalizację stosunków z reżimem Władimira Putina.
Administracja prezydenta Joe Bidena pozwoliła Ukrainie na użycie dostarczonej przez USA broni do uderzenia głęboko na terytorium Rosji. Taką samą decyzję podjęły władze Wielkiej Brytanii i Francji.
Jak podają źródła Reutersa, Ukraina planuje przeprowadzić w najbliższych dniach pierwsze ataki dalekiego zasięgu. Pierwsze uderzenia zostaną prawdopodobnie przeprowadzone przy użyciu rakiet ATACMS. Ich zasięg wynosi do 190 mil (306 km).
Rosyjska telewizja nadała tę wiadomość jako pilną, przerywając ciąg „reportaży” w programie podsumowującym wydarzenia tygodnia „Wiesti Niedieli”. Nazwala to „niebezpieczną decyzją” (zdjęcie na górze). Chwilę wcześniej nadała „reportaż” o tym, że taka decyzja USA jest po prostu niemożliwa, gdyż doprowadziłaby do wojny.
Najwyższa Izba Kontroli złożyła zawiadomienie do prokuratury dotyczące działań byłego ministra sportu Kamila Bortniczuka. Polityk miał zdecydować o przekazaniu Polskiemu Związkowi Piłki Nożnej potężnej dotacji niezgodnie z procedurami.
NIK zawiadomiła prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez Kamila Bortniczuka. Były minister sportu i turystyki wiąże się z kontrolą realizacji zadań przez związki sportowe w ramach programów zleconych przez resort. O sprawie poinformowało radio RMF FM, a NIK potwierdziła te doniesienia.
Polityk Prawa i Sprawiedliwości miał przekazać Polskiemu Związkowi Piłki Nożnej ponad 186 mln złotych na budowę nowczesnego ośrodka, mimo że wniosek o wsparcie powinien zostać odrzucony. Za pieniądze od resortu PZPN sfinansował budowę otwockiego Narodowego Centrum Szkolenia, Badań i Treningu Piłki Nożnej. Związek wg kontrolerów nie spełniał warunku dysponowania nieruchomością, na której miała powstać inwestycja na własność.
Bortniczuk skomentował sprawę, zarzucając premierowi Donaldowi Tuskowi wpływ na działanie Najwyższej Izby Kotnroli. „To jest kolejna odsłona spełniania obietnicy, którą Marian Banaś złożył pośrednio Donaldowi Tuskowi” – mówił na antenie RMF FM.
Budowany przez PZPN ośrodek szkoleniowy ma powstać do 2027 roku. Całość inwestycji warta jest ponad 400 mln złotych.
„Potrzebujemy, aby polscy sportowcy, w tym także reprezentanci najpopularniejszej gry zespołowej na świecie, mogli doskonalić swoje umiejętności na światowej klasy obiektach na terenie naszego kraju. Już w 2027 roku wszystkie kadry narodowe, trenerzy, sędziowie będą mogli trenować, szkolić się na absolutnie topowym obiekcie na świecie” – mówił Bortniczuk przekazując pieniądze Związkowi. Centum ma służyć reprezentantom polski w piłce nożnej, ale i bardziej niszowych dyscyplinach, jak teqball czy futsal. Na terenie ośrodka ma znaleźć się centrum medyczne, hotel oraz bursa dla młodych zawodników i zawodniczek.
Bortniczuk sugeruje, że Banaś zajmując się sprawą spłaca dług wobec obecnych rządzących, którzy nie próbowali doprowadzić do usunięcia go ze stanowiska. Prezes NIK to kontrowersyjna postać, która obróciła się przeciwko swojemu otoczeniu politycznemu. W Krakowie prowadził „hotel na godziny”, udostępniany za zaniżone stawki biznesmenom, a jego niejasnymi interesami zajmowało za poprzedniej kadencji Sejmu się CBA. Prawo i Sprawiedliwość bezskutecznie próbowało pozbawić go posady, a Banaś jako prezes NIK zaczął uważniej przyglądać się działalności opanowanych przez PiS państwowych spółek i instytucji.
Wieczorem w niedzielę 17 listopada 2024 roku rosyjska armia przeprowadziła atak rakietowy na dzielnicę mieszkalną Sum. Ucierpiało 89 osób. W szpitalu w stanie ciężkim jest 11 osób, w tym sześcioro dzieci. „Rosja robi to samo od prawie tysiąca dni” – Zełenski.
Rosyjska rakieta balistyczna trafiła w dziedziniec dziewięciopiętrowego bloku mieszkalnego w Sumach, znajdujących się w północno-wschodniej części Ukrainy. Według ostatnich danych wskutek ataku zginęło 11 osób, w tym dwoje dzieci – 9-letni chłopczyk i 14-letnia dziewczynka. 89 osób odniosło obrażenia, wśród nich jest co najmniej 11 dzieci. W szpitalu w stanie ciężkim jest 11 osób, w tym sześcioro dzieci.
Według Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Ukrainy z dzielnicy ewakuowano ponad 400 osób.
W okolicy wszystkie bloki zostały bez okien. Uszkodzone zostały dwie placówki edukacyjne, 13 budynków, w tym 90 mieszkań, oraz 28 samochodów.
„Ratownicy, policja i wszystkie inne niezbędne służby są na miejscu, aby pomóc ludziom poradzić sobie z obrażeniami i zapewnić wszelkie niezbędne wsparcie. Policja dokumentuje konsekwencje zbrodni wojennej i przyjmuje zeznania od obywateli” – poinformowało MSW Ukrainy.
Jak podaje Suspilne Sumy po wieczornym ostrzale w dzielnicy – w pięciu blokach mieszkalnych – nie ma gazu.
Około północy Rosjanie znowu zaatakowali miasto, uderzyli rakietą balistyczną w infrastrukturę krytyczną. Wskutek tego w Sumach zniknął prąd. Trzy osoby zostały ranne. Ratownicy likwidują skutki ataków.
Według Dowództwa Sił Powietrznych Sił Zbrojnych Ukrainy w nocnych atakach Rosjanie wykorzystali dwa pociski balistyczne Iskander-M i pocisk kierowany Ch-59.
W mieście dziś oraz jutro ogłoszono żałobę.
Obwód sumski, znajdujący się przy granicy z Federacją Rosyjską jest codziennie ostrzeliwany po kilka razy.
Federacja Rosyjska od początku wojny pełnoskalowej zaprzecza, że celowo atakuje i zabija cywili, niszczy szkoły, szpitale, domy, infrastrukturę energetyczną. Według raportu Misji Monitorującej Prawa Człowieka ONZ w Ukrainie tylko w październiku 2024 roku wskutek rosyjskich ataków zginęło co najmniej 183 osoby cywilne, a 903 zostały ranne. Wśród nich odpowiednio dziewięcioro oraz 49 dzieci.
Od 24 lutego 2022 roku, po rozpoczęciu pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę, do końca października 2024 r. zginęło 12 162 cywilów, a 26 919 zostało rannych. Liczba ofiar może być większa, ponieważ nie ma dokładnych danych z miast tymczasowo okupowanych przez Rosję.
„W październiku 80 proc. ofiar cywilnych (zabitych i rannych) odnotowano w pobliżu linii frontu, w szczególności w wyniku bombardowań z powietrza, ostrzałów artyleryjskich, ataków z wieloprowadnicowych systemów rakietowych i bezzałogowych statków powietrznych krótkiego zasięgu. Największą liczbę ofiar odnotowano w obwodach chersońskim, charkowskim i donieckim” – piszą eksperci.
Rosyjskie wojska próbują zaatakować infrastrukturę energetyczną w przededniu zimy. Po wczorajszym zmasowanym ataku (w większości po energetycznych obiektach), w którym po ukraińskich miastach wystrzelono 120 rakiet i 90 dronów, w Ukrainie są wprowadzone przerwy w dostawie prądu. Terroryzowanie ludności cywilnej ma wywołać wśród Ukraińców chęć do negocjacji na warunkach rosyjskich. Według Kremla cywile, zmęczeni terrorem, będą wywierać presję na władzy. Ukraina nie poddaje się i walczy już prawie tysiąc dni.
„I to jest odpowiedź dla wszystkich tych, którzy chcieli coś osiągnąć z Putinem poprzez rozmowy, telefony, uściski – ustępstwa. Dziś ten „gołąbek pokoju” przysłał nam kolejny „kindżały” i „kalibry”. Taką mamy właśnie dyplomację” – powiedział prezydent Zełenski w wieczornym wideo do obywateli, odwołując się do piątkowej rozmowy kanclerza Niemiec Olafa Scholza z Władimirem Putinem.
Wczoraj wieczorem również pojawiły się informacje, że administracja Joe Bidena podjęła decyzję, że Ukraina może wykorzystywać amerykańską broń do uderzenia w cele wojskowe na terytorium Rosji. Od dłuższego czasu ukraińskie władze przekonywały partnerów, że to zmniejszy ataki na ukraińską ludność cywilną.
„Obecnie w mediach dużo mówi się o tym, że otrzymaliśmy pozwolenie na podjęcie odpowiednich działań [wykorzystywanie broni do uderzenia celów w głąb Rosji – red.]. Ale ciosy nie są zadawane słowami. Takich rzeczy się nie ogłasza. Pociski będą mówić same za siebie. Na pewno” – skomentował Wołodymyr Zełenski.
Pisaliśmy w OKO.press o tym:
Administracja prezydenta Joe Bidena pozwoliła Ukrainie na użycie dostarczonej przez USA broni do uderzenia głęboko na terytorium Rosji. Taką samą decyzję podjęły władze Wielkiej Brytanii i Francji.
Jak podają źródła Reutersa, Ukraina planuje przeprowadzić w najbliższych dniach pierwsze ataki dalekiego zasięgu. Pierwsze uderzenia zostaną prawdopodobnie przeprowadzone przy użyciu rakiet ATACMS. Ich zasięg wynosi do 190 mil (306 km).
Rosyjska telewizja nadała tę wiadomość jako pilną, przerywając ciąg „reportaży” w programie podsumowującym wydarzenia tygodnia „Wiesti Niedieli”. Nazwala to „niebezpieczną decyzją” (zdjęcie na górze). Chwilę wcześniej nadała „reportaż” o tym, że taka decyzja USA jest po prostu niemożliwa, gdyż doprowadziłaby do wojny.
Jak podaje Reuters, na zmianę decyzji USA miało wpłynąć rozmieszczenie na froncie przez Rosję północnokoreańskich wojsk lądowych. Biały Dom odmówił komentarza w tej sprawie – dodała agencja.
Francja i Wielka Brytania pozwoliły Ukrainie uderzyć w głąb terytorium Rosji za pomocą rakiet SCALP i Storm Shadow — podało z kolei „Le Figaro”.
Ukraina od wielu tygodni prosi o zgodę na użycie przekazanej jej broni do ataku na położone w głębi Rosji miejsca, skąd Putin prowadzi ataki na Ukrainę. Ostatni taki zmasowany atak miał miejsce właśnie dziś. Administracja Bidena odmawiała tej zgody do tej pory. Od takie zgody swoją zgodę uzależniały Wielka Brytania i Francja, które też przekazują Ukrainie rakiety.
Nie jest jasne, czy nowy prezydent USA Trump cofnie decyzję Bidena, gdy obejmie urząd za dwa miesiące. W każdym razie środę 13 listopada prezydent Biden spotkał się z prezydentem-elektem Trumpem. Zatem decyzja władz USA mogła być z nim jakoś skonsultowana.
Reuters podkreśla militarne i polityczne znaczenie decyzji: może ona pomóc Ukrainie w momencie, gdy wojska rosyjskie odnoszą sukcesy na froncie w Donbasie. Może także postawić Kijów w lepszej pozycji negocjacyjnej, gdy i jeśli dojdzie do rozmów o zawieszeniu broni.
Ale decyzja Bidena musi też osłabić skuteczność propagandy Kremla przekonującej codziennie Rosjan, że zwycięstwo Putina w Ukrainie jest w zasięgu reki. Tu też ważny jest moment, w którym to się dzieje. Chodzi o zmianę władzy w USA, która przebiega dla Kremla w sposób niepokojąco spokojny.
Kreml zakładał, że po wyborach USA nie będą zdolne do zdecydowanych działań, bowiem ani Republikanie, ani Demokraci nie uznają wyników. Do tego z samym Trumpem propaganda Kremla wiązała ogromne nadzieje. Przekonywała, że nowy prezydent USA po prostu wstrzyma całą pomoc Zachodu dla Ukrainy i wtedy Putin przejmie nad nią kontrolę.
I to też się po wyborach w USA nie zdarzyło.
Więcej, zapowiedzi o „zamrożeniu konfliktu” na obecnej linii frontu, co czego zmierzać ma nowa administracja, napawają Moskwę ogromnym niepokojem. Byłaby to bowiem prawdziwa klęska dla Putina. Dla niego bowiem nie liczą się już zdobyte ziemie Ukrainy, tylko panowanie nad nią i możliwość odzyskania dawnych wpływów w Europie. Propaganda Kremla powtarza to cały czas.
Uderzenia rakietowe na Rosję to co innego. Po godzinie od podania wiadomości o decyzji USA, Francji i Wielkiej Brytanii, „Wiesti niedieli” wróciły do tematu ponownie (program trwa trzy godziny, więc mają czas). I postraszyły, że teraz należy się spodziewać „dowolnej” odpowiedzi Rosji. A mieszkańcy miejscowości sąsiadujących z bazami F16 powinni się przeprowadzić dla własnego bezpieczeństwa.
Brzmi strasznie, ale takie rzeczy propaganda Kremla opowiada w kółko. Dwukrotne przerwanie programu świadczy o tym raczej, że Moskwa się wystraszyła
Dziesiątki Palestyńczyków zginęło i zostało rannych w izraelskim ataku na wielopiętrowy budynek mieszkalny, w którym mieszkało co najmniej sześć rodzin, w mieście Beit Lahiya na północy Strefy Gazy — informuje Reuters.
Palestyńskie służby ratunkowe, cytowane przez agencję Reuters, poinformowały, że w budynku mieszkało około 70 osób, natomiast według biura prasowego rządu w Gazie liczba ofiar śmiertelnych wynosi 72.
Cytowany przez AFP, rzecznik palestyńskiej obrony cywilnej, podał, że 10 osób zginęło w obozie dla uchodźców al-Burajdż w centralnej części Gazy. Z kolei w południowym mieście Rafah zginęło 5 osób, a w obozie dla palestyńskich uchodźców Nuseirat zginęły trzy kobiety i dziecko.
Strona izraelska informuje o śmierci żołnierza, który walczył na północy Strefy Gazy. To 21-letni rezerwista Idan Kenan z sił obronnych Izraela. Według strony izraelskiej, żołnierz miał zginąć od ognia snajperów w miejscowości Bajt Lahija.
Jak podaje AFP, powołując się na libańską agencję prasową NNA, nocne naloty i ostrzał izraelski uderzyły w newralgiczne miasto Khiam. Atak nastąpił po „intensywnym ostrzale rakietowym” Hajfy w sobotę wieczorem, w którym, jak podała izraelska armia, trafiono synagogę, raniąc dwóch cywilów.
Izraelskie siły ostrzelały także południowy Liban wzdłuż rzeki Litani – podała w niedzielę NNA. Wcześniej agencja informowała o nalotach na południowe miasto Tyr, w tym na dzielnicę w pobliżu starożytnych ruin wpisanych na listę UNESCO. Izraelska armia podała, że zaatakowała tamtejsze obiekty Hezbollahu.
W ataku Izraela na centrum Bejrutu zginął rzecznik prasowy Hezbollahu Mohammed Afif. Ostatni taki izraelski atak na centrum Bejrutu miał miejsce 10 października — podaje NPR.
Od września Izrael prowadzi wojenne działania na dwóch frontach: nasila ataki na wspierany przez Iran Hezbollah w Libanie, jednocześnie kontynuuje wojnę z Hamasem w Strefie Gazy.
Strona izraelska kontynuuje operację przeciwko bojownikom Hamasu w Strefie Gazy. Izraelska armia w zeszłym miesiącu wysłała czołgi do Beit Lahika i pobliskich miast Beit Hanoun i Dżabalia w ramach kampanii mającej na celu zwalczanie bojowników Hamasu przeprowadzających ataki i uniemożliwienie im przegrupowania się.
Obie walczące strony nadal obwiniają się nawzajem. Hamas chce porozumienia, które zakończy wojnę, podczas gdy premier Izraela Benjamin Netanjahu mówi, że wojna może się zakończyć dopiero „po wytępieniu Hamasu”.
Izrael nasilił bombardowania Libanu od 23 września, wysyłając także wojska lądowe po niemal roku ograniczonych wymian ognia na granicy, które w głównej mierze rozpoczęli bojownicy Hezbollahu wspieranych przez Iran.
Ministerstwo zdrowia Strefy Gazy poinformowało, że od 7 października 2023 r. potwierdzono śmierć 43 800 osób. Tego dnia bojownicy Hamasu zabili około 1200 Izraelczyków i nadal przetrzymują kilkudziesięciu z około 250 zakładników, których zabrali do Strefy Gazy, zgodnie z izraelskimi szacunkami.
Czytaj inne teksy OKO.press: