Po wyborach na żywo. Tutaj znajdziesz najważniejsze informacje. 11 listopada okazją do politycznych oświadczeń. Tusk o pojednaniu, Duda o tym, że trzeba uważać na sojusze, Kaczyński o niemieckiej partii Tuska
Po poniedziałkowym spocie, który został hitem internetu i materiałem do niezliczonych przeróbek, jest nowa produkcja sztabu PiS.
„Polska nie pozwoli, by zalało nas ukraińskie zboże” – zapowiada w spocie premier Mateusz Morawiecki.
„Niezależnie od tego, jaka będzie decyzja brukselskich urzędników, my granicy nie otworzymy. Tam muszą wziąć to pod uwagę, bo to Polacy decydują, jak mają wyglądać sprawy w naszym własnym domu” – mówi Morawiecki.
Minister rolnictwa już zapowiedział, że w wtorek rząd przyjmie uchwałę o zakazie wwozu ukraińskiego zboża do Polski.
„Ale jak to? Za rok?! Przecież wtedy moja mama już umrze” – mówi w nowym spocie Koalicji Obywatelskiej Antonina Majchrzak, 26-letnia radna PO z Łodzi.
Kolejek dotyczy drugi ze „100 konkretów” Koalicji Obywatelskiej. „Wprowadzimy łatwy w obsłudze i czytelny system rezerwacji wizyt (sms-y, maile) na kształt funkcjonującego w systemie prywatnym. W ten sposób ograniczymy liczbę nieodbytych wizyt, a tym samym skrócimy kolejki”.
Z występującą w spocie Antoniną Majchrzak OKO.press rozmawiało w związku z marszem 4 czerwca.
Przeczytaj także:
„To nasza twarda postawa spowodowała, że import ukraińskiego zboża na polski rynek został zatrzymany. Niezależnie od tego, jaka będzie decyzja brukselskich urzędników, my granicy nie otworzymy” – mówi premier Mateusz Morawiecki. Tyle tylko, że blokada zboża nie rozwiąże problemu
„Kiedy trzeba było pomagać sąsiadom, otworzyliśmy swoje serca i domy. Tacy są Polacy. Ale kiedy trzeba walczyć o polski interes, tylko rząd PiS daje gwarancję, że interesy naszych rolników będą chronione. Mówimy ”nie„ dla rozchwiania i szkodzenia polskiemu rynkowi rolnemu, konsumentom i producentom. To nasza twarda postawa spowodowała, że import ukraińskiego zboża na polski rynek został zatrzymany” – mówi Morawiecki.
Przypomnijmy, że zezwolenie na blokadę ukraińskiego zboża – według terminu przewidzianego przez Komisję Europejską – ma wygasnąć w piątek 15 września 2023 roku.
Przeczytaj także:
Do tego czasu obowiązują wprowadzone przez Komisję Europejską ograniczenia, dotyczące wwozu ukraińskiej pszenicy, kukurydzy, rzepaku i słonecznika do Bułgarii, Węgier, Polski, Rumunii i Słowacji. Kraje te jednak zapowiedziały, że będą dążyć do przedłużenia zakazu po tym terminie w celu ochrony swoich producentów żywności.
„Teraz Unia rozważa czy utrzymać to embargo. Powiem wam, jak to się skończy. Polska nie pozwoli, by zalało nas ukraińskie zboże. Niezależnie od tego, jaka będzie decyzja brukselskich urzędników, my granicy nie otworzymy, To Polacy decydują, jak mają wyglądać sprawy w naszym własnym domu”.
Jak pisał w OKO.press Marcel Wandas, polski rząd nie zrobił nic od początku wojny, by usprawnić tranzyt przez Polskę. Przez całą zimę w portach leżał węgiel, a eksport zboża pełną parą nie mógł ruszyć.
Teraz mamy dwa problemy: Rosja wypowiedziała umowę o bezpiecznym transporcie zboża przez Morze Czarne. A rolnicy obawiają się, że znów będzie mocny nacisk na to, by zboże z Ukrainy wwozić do Polski.
Minister rolnictwa nie ma zbyt wiele do zaoferowania, poza zamknięciem granic przed ukraińskim zbożem. A to nie rozwiązuje głównego problemu. Ukraińska żywność wypycha naszą z europejskiego rynku. Ona płynie do wspólnoty szerszym strumieniem po zniesieniu kontyngentów określających to, ile możemy jej przyjąć w UE.
Jeżeli po zakończeniu unijnej blokady znów samowolnie zamkniemy granicę dla ukraińskiej żywności, to nie rozwiążemy tego problemu. Mamy kłopot z malinami, z jajkami, kurczakami – byliśmy w przypadku tych produktów liderem, teraz Ukraina zagraża naszej pozycji. Stąd bierze się wściekłość rolników.
Potrzebujemy eksportu na rynki europejskie, tam idzie największa część polskiej żywności. Dlatego powinniśmy działać wspólnie z europejskimi partnerami, negocjować z Brukselą, by jednocześnie nie zablokować pomocy dla Ukrainy i ochronić polskich rolników. Ale utrzymywanie blokady dla ukraińskiego zboża, a może też innych produktów żywnościowych, to nośny postulat polityczny.
Musimy nauczyć się też żyć z ukraińską konkurencją, w końcu nasz wschodni sąsiad najprawdopodobniej wejdzie do Unii szybko. Rząd widocznie nie widzi tego problemu i woli samotnie tupać nóżką.
„Blokowanie lądowych tras eksportu zboża z Ukrainy po 15 września, gdy wygasną obecne ograniczenia w UE, jest niedopuszczalne” – pisze prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski na Telegramie. I dodaje, że Kijów prowadzi rozmowy w poszukiwaniu rozwiązania, które „zadowoli wszystkich”.
W podobnym tonie wypowiadała się wicepremier i minister gospodarki Ukrainy Julia Swyrydenko.
„Apelujemy do polskich kolegów, aby pamiętali o zasadzie partnerstwa. Blokowanie ukraińskiego zboża na granicy UE jest niedopuszczalne. Rosyjska agresja stwarza realne zagrożenie dla naszych rolników – zniszczenie portów i silosów zbożowych, blokada Morza Czarnego sprawiają, że praca jest ciężka i niebezpieczna” – napisała na Twitterze Swyrydenko.
„PiS-owscy przestępcy muszą być rozliczeni. Andrzej Duda za wielokrotne złamanie Konstytucji, Antoni Macierewicz za zniszczenie polskiej armii, Jacek Sasin za wydanie 70 milionów na wybory kopertowe. Pan [Mariusz] Kamiński, pan [Maciej] Wąsik za wielokrotne inwigilowanie Pegasusem polskich obywateli. Jarosław Kaczyński za to, że we wszystkich tych sprawach miał sprawstwo kierownicze” – zapowiedział senator PO Marcin Bosacki.
„Odbierzemy im immunitet, oddamy ich przed Trybunał Stanu, do niezależnej prokuratury i przed niezawisłe znowu sądy. I to są konkrety. W nowej Polsce przestępcy będą rozliczeni”.
Na tej liście nie ma osób odpowiedzialnych za nielegalne push backi na granicy polsko-białoruskiej.
Bosacki był szefem nadzwyczajnej senackiej komisji ds. inwigilacji Pegasusem.
Rozliczenie polityków Prawa i Sprawiedliwości to 22. i 23. punkt na liście „100 konkretów”. Koalicja Obywatelska przedstawiła je w sobotę podczas konwencji w Tarnowie. Pełną listę można przeczytać tutaj.
„Łamanie Konstytucji i praworządności będzie szybko rozliczone i osądzone. W tym celu postawimy przed Trybunałem Stanu:
Przeczytaj także:
PiS zapowiada wprowadzenie emerytur stażowych. „Jeżeli wyborcy powierzą PiS-owi władzę w najbliższej kadencji, to wprowadzenie emerytur stażowych będzie jedną z priorytetowych decyzji. Proszę sobie przypomnieć wcześniej, też po objęciu rządów, że stosunkowo szybko wdrożyliśmy i 500 plus i cofnęliśmy wiek emerytalny. Szybko przejdziemy od deklaracji do realizacji” – mówił premier Mateusz Morawiecki podczas Facebook Live.
Emerytury stażowe zapowiedział też Jarosław Kaczyński. „Mogę z radością powiedzieć, że wprowadzimy emerytury stażowe: 38 lat dla kobiet i 43 lata dla mężczyzn”. Na emeryturę stażową będą mogły liczyć już kobiety w wieku 56 lat (jeśli pracę zaczęły, mając 18 lat) oraz 61-letni mężczyźni.
Bartosz Kocejko pisał w OKO.press, że gorących zwolenników emerytur stażowych w wersji forsowanej przez NSZZ “Solidarność” jest stosunkowo niewielu – nawet w elektoracie PiS. Pomysł “stażówek” bywa nazywany populistycznym, ale wygląda na to, że jest to populizm nieudany – sam lud nie jest nim szczególnie zachwycony. Więcej tutaj:
Przeczytaj także:
PiS wypuszcza groteskowy spot. Tusk wzywa Kaczyńskiego do spowiedzi i mówi o „politycznym sądzie ostatecznym”. Lewica podgryza Konfederację. Poseł PSL nazywa pracownika TVP Info „pseudodziennikarzem” i...wyprasza go ze studia
Do wyborów parlamentarnych zostały 34 dni. Co wydarzyło się w kampanii wyborczej w poniedziałek 11 września?
Zaledwie kilka godzin wystarczyło, by nowy spot PiS trafił do folderu „klasyka memów”.
Jak pisze w OKO.press Adam Leszczyński, film zaczyna się jak polityczny thriller klasy B: od satelitarnego zdjęcia Warszawy, na którym zaznaczona jest niemiecka ambasada. W tle „cwał Walkirii” — najbardziej znany utwór Ryszarda Wagnera, ulubionego kompozytora Hitlera. Z biura ambasadora dzwonią do Jarosława Kaczyńskiego.
Dzwonek telefonu — stara Nokia. Czarny kot siedzący na parapecie za firanką odwraca się w stronę widza. Kaczyński, w garniturze i pod krawatem, odbiera.
„Guten Tag. Ja dzwonię z ambasady Niemiec i chciałbym połączyć z kanclerzem w sprawie waszego Rentenalter, to jest wieku emerytalnego w Polsce. Otóż uważamy, że powinien być taki, jak za pana premiera Tuska” — mówi głos z karykaturalnym niemieckim akcentem.
„Proszę przeprosić pana kanclerza. Ale to Polacy w referendum zdecydują w tej sprawie. Nie ma już Tuska i te zwyczaje się skończyły” — mówi Kaczyński i przerywa rozmowę.
Miało być na poważnie, a wyszło groteskowo. Do akcji szybko ruszył sztab PO, a potem internauci, którzy wrzucali do sieci przeróbki spotu. „Nie ma już Tuska i te zwyczaje się skończyły” — słowa Kaczyńskiego z klipu stały się wiralowym refrenem.
A co najważniejsze, PiS wysunął w klipie fałszywe oskarżenia pod adresem Tuska ws. niepopularnej decyzji o podniesieniu wieku emerytalnego. Więcej o tym jak kłamstwo wymyślone tydzień temu przez Michała Rachonia z TVP trafiło do przekazów PiS można przeczytać w naszym tekście:
Przeczytaj także:
W poniedziałek 11 września Donald Tusk przyjechał na Opolszczyznę, gdzie przybliżał kolejne konkrety na pierwszych 100 dni rządów.
Tym razem osią kampanii byli drobni przedsiębiorcy. Lider PO odwiedzał salony kosmetyczne, hurtownie i sklepikarzy. Opowiadał im o niższej stawce VAT, zryczałtowanej składce zdrowotnej, chorobowym płatnym od pierwszego dnia przez ZUS i gwarancji urlopów dla samozatrudnionych.
Podczas wiecu w Opolu, przekonywał, że to właśnie oni są kołem zamachowym gospodarki i całego narodu. Dlatego po wygranych wyborach, PO ich doceni, pozwoli im działać samodzielnie, w przeciwieństwie do PiS, który gardzi wszystkimi ludźmi pracy. Do tej opowieści Tusk dokleił dowartościowanie sfery budżetowej, szczególnie nauczycieli, którym KO obiecuje na start 30 proc. podwyżkę, co najmniej 1 500 zł na etat.
W przekazie sporo było powtórzeń: o korupcji i sprowadzaniu migrantów, sfałszowanych wyborach prezydenckich i potrzebie powszechnej mobilizacji.
Donald Tusk wezwał też Jarosława Kaczyńskiego nie tyle do debaty przedwyborczej, ile spowiedzi. Po tym jak zaprosił zgromadzony w Opolu tłum na Marsz miliona serc, który odbędzie się w Warszawie, powiedział:
„Jarosławie, ci państwo przyjadą, a może wtedy zrozumiesz, że musisz się wyspowiadać, z tego wstydu, z drożyzny, z tego że polska gospodarka jest na zakręcie, z tego lekceważenia, upadku reputacji, z pogardy dla zwykłych ludzi i słabszych, z opresji wobec kobiet, niezrozumiałej nienawiści do ludzi z niepełnosprawnościami. Wyspowiadaj się z tego zanim przystąpisz do tego dnia sądu ostatecznego, bo 15 października, nie mam żadnych wątpliwości, będzie takim politycznym sądem ostatecznym nad rządami PiS-u”.
Lewica narracyjnie wciąż stara się uciec od wojny PO-PiS, stawiając siebie w roli gwaranta rządów bez Konfederacji.
Włodzimierz Czarzasty podczas konferencji prasowej w Szczecinie mówił, że w konkretach Tuska zabrakło deklaracji, że żadna z sił demokratycznych nie będzie współtworzyła rządu z partią Mentzena i Bosaka.
„Powtórzę tutaj, w Szczecinie, nigdy Lewica w żadnym rządzie nie będzie stała, siedziała, leżała przy Konfederacji. Naprawdę uważam, że wszystkie siły demokratyczne powinny powiedzieć to przed wyborami” – mówił Czarzasty, nawiązując do słów Jana Grabca z 8 września. Poseł KO powiedział, że choć w planach ma tylko koalicję z demokratycznymi siłami, to Konfederacja ma ciekawe pomysły.
Ale to nie wszystko.
W poniedziałek 11 września Lewica opowiadała o pomyśle na nierynkowe rozwiązanie problemu mieszkaniowego. Propozycję wybudowania 300 tys. mieszkań na tani najem ugrupowanie dedykuje młodym, których nie stać ani na kredyt, ani wyprowadzkę z domu.
„Kredyt biorą ci, którzy mają zdolność. W Polsce 70 proc. ludzi nie ma zdolności kredytowej. A ci, którzy mają zdolność, zwykle mają mieszkania. Według KNF młody człowiek, żeby wziąć kredyt mieszkaniowy musi mieć 10 tys. zł na rękę, netto. Jeżeli ma dziecko, ta kwota sięga 12,5 tys. zł” – mówił Włodzimierz Czarzasty. „Dlatego mamy inny pomysł. Mieszkanie może być wynajęte, byle kosztowało mało, było w dobrym standardzie; żeby ludzie mogli się wziąć za ręce, kochać, mieć dzieci i je normalnie wychowywać”.
Przeczytaj także:
W Szczecinie Lewica zaprezentowała też swoje pomysły na zdrowie. Podstawą jest zwiększenie środków do 8 proc. PKB. Więcej pieniędzy ma popłynąć m.in. na remonty szpitali, dofinansowanie publicznego programu in vitro, a także państwową opiekę psychologiczną i psychiatryczną.
Nawet jeśli Koalicja Obywatelska zdobędzie 15 października najwięcej głosów, prezydent Andrzej Duda i tak zgodnie z prawem może desygnować na premiera kogoś z PiS. Michał Danielewski tłumaczy krok po kroku, jak powstaje rząd. I sprawdza, czy argumenty o taktycznym głosowaniu na „większego” mają – inne niż emocjonalne – umocowanie w rzeczywistości:
Przeczytaj także:
Ile kobiet? Ilu nauczycieli? OKO.press przygotowało dla Was także specjalną wyszukiwarkę, w której znajdziecie informacje o wszystkich kandydatach i kandydatkach do Sejmu.
Przeczytaj także:
Przeczytajcie także rozmowę Anny Wójcik z Leszkiem Jażdżewskim, politologiem, współtwórcą „Igrzysk Wolności”.
Zgadzacie się? Przeczytajcie:
Przeczytaj także: