0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. materiały Prawa i SprawiedliwościFot. materiały Prawa...

“Droga do emerytur stażowych jest otwarta” – oświadczył Jarosław Kaczyński 7 czerwca podczas wizyty w Hucie Stalowa Wola. Deklaracja padła tuż przed podpisaniem porozumienia PiS z Solidarnością, choć w samym porozumieniu emerytury stażowe ostatecznie się nie znalazły. O łamiącym zasady dialogu społecznego i ustawę o związkach zawodowych medialnym dealu pisaliśmy w OKO.press:

Przeczytaj także:

O co dokładnie chodziło w zapowiedzi prezesa PiS? O obywatelski projekt NSZZ “Solidarność” złożony jeszcze w 2021 roku. Według projektu osobom urodzonym po 31 grudnia 1948 – czyli objętym nowym systemem emerytalnym (tzw. systemem zdefiniowanej składki) – które osiągnęły okres składkowy i nieskładkowy wynoszący 35 lat dla kobiet i 40 lat dla mężczyzn przysługiwałaby tzw. emerytura stażowa.

Jeszcze pół roku temu nie było nas stać

W praktyce oznacza to, że w skrajnych przypadkach osoby o udokumentowanym stażu pracy, które uzbierały odpowiednio wysoki kapitał emerytalny (taki, który przekłada się na co najmniej emeryturę minimalną – to warunek zapisany w projekcie) mogłyby przechodzić na emeryturę nawet wiele lat przed ustawowym wiekiem emerytalnym (Np. kobiety w wieku 53 lat, a mężczyźni – 58 lat, zakładając rozpoczęcie pracy w 18. roku życia).

“Jest to rozwiązanie zgodne z oczekiwaniami społecznymi osób, które ze względu na utratę sił będącą konsekwencją długiego okresu wykonywania pracy zarobkowej nie są w stanie kontynuować jej wykonywania aż do momentu osiągnięcia wieku emerytalnego” – pisała Solidarność w uzasadnieniu projektu.

Czerwcowa zapowiedź Kaczyńskiego to odwrót od jego wcześniejszych deklaracji.

Jeszcze w grudniu 2022 roku podczas wizyty w Chojnicach prezes PiS mówił: “Jeśli chodzi ogólnie o emerytury stażowe, to przykro nam, ale w tej chwili nas na to jeszcze nie stać, bo co prawda bardzo zwiększyliśmy możliwości państwa, ale one wciąż nie są takie, jakie bylibyśmy chcieli”.

Kaczyński zmienił zdanie, ale rzeczywistość nie zawsze nadąża za prezesem PiS. Najwyraźniej sam rząd nie całkiem wie, co teraz zrobić z tą obietnicą. Jak donosi “Wyborcza” trwa spór o sposób liczenia okresów nieskładkowego. Ponadto w zamrażarce jest jeszcze zdecydowanie tańszy projekt prezydencki (Andrzej Duda obiecał emerytury stażowe w swojej kampanii 2020 roku), w którym mowa o minimum 39 latach stażu dla kobiet i 44 latach dla mężczyzn. Ten projekt ma mieć poparcie premiera Morawieckiego.

Cokolwiek PiS zdecyduje, zapewne będzie chciał przypomnieć o “stażówkach” jeszcze raz, na ostatniej prostej w kampanii. Ale czy Polki i Polacy faktycznie pragną emerytur stażowych i czy ewentualne procedowanie projektu tuż przed wyborami może znacząco wpłynąć na ich wynik?

Sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że odpowiedź na obydwa pytania brzmi: nie bardzo.

Większość przeciw emeryturom stażowym

Zadaliśmy badanym pytanie: Jak Pan(i) ocenia pomysł wprowadzenia tzw. emerytur stażowych, czyli przechodzenia na emeryturę po przepracowaniu 40 lat (mężczyźni) i 35 lat (kobiety) biorąc pod uwagę fakt, że najprawdopodobniej takie świadczenia będą niskie?

Dlaczego zaznaczyliśmy, że najprawdopodobniej emerytury stażowe będą niskie? Bo to prawda. Wynika to z prostego mechanizmu. Osoby, które chciałyby skorzystać z emerytury stażowej, muszą mieć zgromadzony kapitał, który uprawnia je do emerytury minimalnej. A konkretnie: zgromadzony kapitał podzielony przez oczekiwaną dalsza długość trwania życia musi dać wynik wyższy niż kwota emerytury minimalnej (np. w tym roku jest 1588,44 zł). Jeśli chętnym w ogóle uda się ten pułap osiągnąć, to na ogół z trudem. Przy wcześniejszej emeryturze oczekiwana dalsza długość trwania życia jest po prostu większa, więc wynik dzielenia jest niższy.

Okazuje się, że wśród wszystkich badanych zdecydowanych zwolenników emerytur stażowych jest zaledwie 9 proc.

Kolejne 29 proc. pomysł emerytur stażowych ocenia raczej dobrze. Przeciwników jest zauważalnie więcej. 28 proc. ocenia pomysł raczej źle, 18 proc. – zdecydowanie źle. Ogólnie zwolenników emerytur stażowych mamy więc 38 proc., przeciwników – 46. proc.

Pomysł emerytur stażowych bywa nazywany “populistycznym”. Nasz sondaż pokazuje, że jest to populizm ułomny. Lud najwyraźniej nie jest tym pomysłem szczególnie zachwycony, skoro poparcie dla niego deklaruje mniejszość potencjalnych beneficjentów.

Przewaga zwolenników emerytur stażowych tylko w elektoracie PiS

Spójrzmy na odpowiedzi wg elektoratów partyjnych – to na ogół kluczowy podział w naszych sondażach.

Nie jest zaskakujące, że w elektoracie PiS zwolennicy pomysłu dominują (łącznie jest 60 proc.) Nieco zaskakujące jest natomiast, że: 1) zdecydowani zwolennicy to mniej niż jedna piąta wyborców PiS; 2) istnieje też całkiem zauważalne grono przeciwników (łącznie 26 proc.).

Elektoraty partii opozycyjnych nie różnią się od siebie znacząco – nigdzie odsetek zdecydowanych zwolenników nie przekracza 10 proc. Najwięcej przeciwników jest w elektoracie KO (łącznie 64 proc.), najmniej – w elektoracie Trzeciej Drogi (łącznie 54 proc.). Ale różnice są tak niewielkie, że nie są statystycznie istotne. Co natomiast kluczowe: wszędzie przeciwnicy pomysłu istotnie przeważają

Robotnicy raczej za, bezrobotni raczej przeciw

Inne przekroje – dochodowy, wiekowy, edukacyjny – nie pokazują prawidłowości szczególnie godnych uwagi. Ale jest jeden przekrój, na który zwrócimy uwagę: zawody wykonywane przez badanych.

Przeciwnicy pomysłu emerytur stażowych dominują w niemal wszystkich grupach, najwięcej ich jest wśród bezrobotnych i uczniów/studentów. Osoby pozytywnie oceniające pomysł „stażówek” przeważają tylko w dwóch grupach: wśród emerytów i robotników. To właśnie o robotnikach jak beneficjantach w pierwszej kolejności mówią przedstawiciele „Solidarności”. I bez wątpienia w niektórych przypadkach ze względu na ciężar pracy fizycznej wcześniejsza emerytura ma tu uzasadnienie, choć eksperci wskazują, że istnieją lepsze rozwiązania niż emerytura stażowa dla wszystkich (o tym za chwilę).

Na mobilizację tej grupy liczy też PiS, oddając się niekiedy nieporadnej mimikrze, jak wtedy, gdy Morawiecki – absolwent historii z inteligenckiej rodziny i bogaty ex-bankier – próbuje przemawiać „po robociarsku” („Robotnicy mi powiedzieli, że jakby tu przyjechali ci z Platformy Obywatelskiej, to żebym im powiedział, żeby ubrali takie bardzo grube waciaki, bo ich kijami obiją”).

Pozytywne opinie na temat emerytur stażowych wśród robotników nie są jednak aż tak dominujące, jak można by się spodziewać. Zwolenników jest połowa, przeciwników jest w tej grupie łącznie 42 proc. Toną też w morzu niechęci innych grup. Związek zawodowy nie musi się tym przejmować, partia polityczna chcąca zwyciężyć w wyborach – owszem.

Eksperci też krytyczni

Na koniec przypomnijmy: eksperci od systemu emerytalnego są krytyczni wobec pomysłu emerytur stażowych i mają ku temu dobre powody. Wskazują na monstrualne koszty dla Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. „Łączne zmniejszenie salda FUS w 10-letnim horyzoncie czasu to aż 87,2 mld zł” – wynika z ocen ZUS i to przy założeniu, że tylko połowa uprawnionych skorzysta z emerytury pomostowej. Tę lukę trzeba będzie uzupełnić z podatków, trudno o inny sposób – byłoby to więc dodatkowe obciążenie dla pracowników.

Specjaliści wskazują też, że na problem “utraty sił będącej konsekwencją długiego okresu wykonywania pracy zarobkowej” – czyli szczególną sytuację osób wykonujących ciężkie prace – lepiej odpowiadają emerytury pomostowe, a lista zawodów uprawnionych do nich może ewentualnie zostać rozszerzona.

Wreszcie bardzo wątpliwe jest, czy grupa beneficjentów okaże się zgodna z intencją projektodawcy (chyba że faktyczna intencja jest różna od deklarowanej).

“Największe zagrożenie tego projektu jest takie, że ni skorzystają z niego ci najbardziej obciążeni pracą, a członkowie rad nadzorczych, wspólnicy spółek, studenci szkół doktorskich, bo to wszystko są okresy, które też się wlicza do stażu” – mówiła w TOK FM dr Janina Petelczyc z Katedry Ubezpieczenia Społecznego SGH.

Wygląda na to, że w przypadku emerytur stażowych mamy do czynienia z nie tak znowu częstą sytuacją, w której większość społeczeństwa znalazła się w jednej drużynie z ekspertami: zasadniczo podziela ich sceptycyzm.

Zobacz inne omówienia czerwcowego sondażu Ipsos dla OKO.press i TOK FM:

Czytaj też wyjątkową w polskich mediach analizę Leszka Kraszyny. Tłumaczy on, jak naprawdę przekładają się w Polsce wyniki wyborów na sejmowe mandaty.

*Sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM metodą CATI (telefonicznie). 19–22 czerwca 2023 roku na ogólnopolskiej, reprezentatywnej próbie dorosłych Polek i Polaków, N=1000

;
Na zdjęciu Bartosz Kocejko
Bartosz Kocejko

Redaktor OKO.press. Współkieruje działem społeczno-ekonomicznym. Czasem pisze: o pracy, podatkach i polityce społecznej.

Komentarze