Po wyborach na żywo. Tutaj znajdziesz najważniejsze informacje. 11 listopada okazją do politycznych oświadczeń. Tusk o pojednaniu, Duda o tym, że trzeba uważać na sojusze, Kaczyński o niemieckiej partii Tuska
Wykluczenie transportowe w centrum Europy powinno być dla PiS wielkim wstydem – pod takim hasłem w Ostrowie Wielkopolskim Lewica prezentowała dziś swoje pomysły na poprawę sytuacji komunikacyjnej poza dużymi ośrodkami.
„Lewica proponuje: czy nie byłoby łatwo wszystkim państwu, żebyśmy mieli jeden wspólny bilet do podróżowania po całym województwie, który byłby i na autobusy, i na kolej, i tam, gdzie są tramwaje, także na tramwaje […]. Tu jest potrzebna aktywna rola państwa, rządu po to, żeby pomóc w dogadaniu się wszystkich samorządów, do których należą te poszczególne elementy” – mówiła na konferencji prasowej posłanka Anna Maria Żukowska.
Lewica chce, by pociąg dojeżdżał do każdego powiatu, a autobus do każdej gminy. W tym celu Lewica wprowadziłaby dotacja transportowa dla samorządów – można będzie wykorzystać ją tylko na organizację transportu zbiorowego. Z budżetu państwa natomiast finansowałaby lokalne linie autobusowe, które byłyby koordynowane przez państwo razem z samorządami.
W planach jest zintegrowany bilet na komunikację miejską, gminną oraz kolej regionalną w całym kraju. Miałby kosztować 59 zł. Lewica ewidentnie inspirowała się tutaj podobnym rozwiązaniem, które zostało wprowadzone w Niemczech. U naszych zachodnich sąsiadów była to odpowiedź na sukces programu wakacyjnego, gdy taki bilet kosztował zaledwie 9 euro. Nowe rozwiązanie jest droższe, ale dalej atrakcyjne, gdy w planie mamy wiele podróży – kosztuje 49 euro. W OKO.press pisał o nim Marcel Wandas.
„Nie zrobimy tego z dnia na dzień, ale tak powinna wyglądać Polska za 10-15 lat” – podkreślał na konferencji przewodniczący Lewicy Włodzimierz Czarzasty.
„Obecny rząd dba o rodzinę, dba o społeczeństwo, dba o swoich obywateli, o tym warto mówić” – mówił w sierpniu na pikniku promującym program 800+ Tomasz Piesiecki, wiceprezes Fundacji Na Rzecz Wspólnych Spraw Megafon. Piesiecki jest też doradcą minister Marleny Maląg.
Wiceprezes fundacji, Tomasz Piesiecki, otrzymał teraz 12. miejsce na liście PiS do Sejmu w Białymstoku, w okręgu numer 24, obejmującym całe województwo podlaskie. To bardzo korzystny okręg dla kandydatów. W 2019 roku w tym okręgu PiS zdobyło 52 proc. głosów i 8 mandatów. Przy dobrej kampanii Piesiecki może się do Sejmu dostać. Cztery lata temu w tym okręgu do Sejmu weszli kandydaci z numerów 10. i 28.
Fundacja Megafon powstała niedawno: w grudniu 2021 roku. Jej prezesem jest radca prawny Marek Hryniewicz, a fundatorem Tomasz Kulikowski, dyrektor Biura Interwencyjnej Pomocy Prawnej w Kancelarii Prezydenta RP. Wiceprezesem i twarzą fundacji jest natomiast właśnie Tomasz Piesiecki, poruszający się na wózku białostoczanin. Pracują tam osoby działające w innych organizacjach chętnie dotowanych przez MEiN i NIW. Fundacja zajmowała się jak dotąd zbiórkami charytatywnymi dla chorych dzieci, działała w Białymstoku i w Warszawie.
Najbardziej znana opinii publicznej jest jednak z czegoś innego.
W lutym stacja TVN24 ujawniła, że Fundacja Megafon otrzymała 4,5 mln złotych z programu znanego jako „willa plus”. Była to jedna z największych dotacji w programie. Odpowiedzialny za dotacje minister Przemysław Czarnek powołał ekspertów do oceny wniosków w programie. Fundacja Megafon otrzymała ocenę negatywną. Minister zignorował własnych ekspertów, i dotację przyznał.
Piesecki zaprzeczał wówczas, aby zarząd fundacji miał powiązania z partią rządzącą. Dziś już zaprzeczyć się temu nie da.
W przypadku Megafonu chodzi o wolnostojący budynek o powierzchni 540 m kw. położony na działce 998 m kw. przy ul. Pustułeczki 23 na Ursynowie w Warszawie. To inwestycja pod działalność biurową: ma 10 miejsc parkingowych, recepcję, biura, magazyny, salę konferencyjną i zaplecze sanitarne. Do dziś siedziba fundacji znajduje się jednak w prywatnym mieszkaniu Tomasza Kulikowskiego.
O najciekawszych dotacjach z programu „willa plus” i o szczegółach dotacji możecie przeczytać w OKO.press w tekście Marii Pankowskiej.
Gościem TVN24 był Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek, a głównym tematem — łączone z wyborami referendum. RPO otrzymał pytanie o to, czy konieczność odmowy przyjęcia karty referendalnej jest zagrożeniem dla tajności wyborów.
„Moim zdaniem wyborca może się poczuć niekomfortowo w takiej sytuacji. Zwłaszcza jeszcze mając na względzie to, że ostatnia nowelizacja Kodeksu Wyborczego umożliwiła mężom zaufania rejestrowanie tego, co się dzieje w lokalu wyborczym. Można przebieg prac obwodowej Komisji Wyborczej nagrywać i wyborca może się poczuć z tego powodu niekomfortowo”.
Przypomnijmy – na 15 października, dzień wyborów parlamentarnych, PiS zarządził jednocześnie ogólnokrajowe referendum z czterema tendencyjnymi pytaniami. Intencja jest jasna – podkręcić polaryzację i zachęcić więcej konserwatywnych wyborców do przyjścia tego dnia do lokalu wyborczego.
Referendum jednego dnia razem z wyborami to w historii konstytucji III RP wydarzenie bez precedensu. Dlatego nastręcza nieznanych wcześniej problemów.
O strategiach wyborczych dla osób, które w referendum nie chcą brać udziału, ale zamierzają głosować w wyborach parlamentarnych, rozmawialiśmy z byłym szefem Państwowej Komisji Wyborczej, Wojciechem Hermelińskim. Aby skutecznie nie wziąć udziału w referendum, należy nie pobrać karty referendalnej i poinformować o tym lokalną komisję. Takie właśnie działanie może według RPO wywołać w wyborcach poczucie braku komfortu.
Tymczasem „rolą państwa, rolą prawa jest zapewnienie każdemu obywatelowi jak największego komfortu w oddaniu głosu” – przekonywał Wiącek.
Pokazywał też, że dziś przepisy prawa nie uwzględniają sytuacji, w której wyborca po odmowie pobrania karty zmienia zdanie i jednak chce w referendum wziąć udział. Zdaniem Wiącka udział w referendum to tak naprawde dwa głosy – samo wzięcie udziału jest już aktem politycznym, postawienie krzyżyka przy odpowiednich odpowie
„Nie będzie żadnej koalicji z PiS, nie będzie żadnej koalicji z PO” – mówi dziś rano w RMF FM Przemysław Wipler z Konfederacji.
Jeśli Konfederacja będzie się po 15 października tego zdania trzymała, wiele wskazuje, że w przyszłym roku będziemy mieli kolejne wybory parlamentatne. Według średniej sondażowej, wyliczonej przez stronę ewybory.eu Konfederacja w badaniach z ostatniego miesiąca ma 10,4 proc. poparcia i jest trzecią siłą. Według wszystkich sondaży PiS ma większość tylko razem z Konfederacją.
Prawo i Sprawiedliwość ma zaprezentować swój pełen program w sobotę 9 września w Końskich. Dodatkowo przez cały tydzień PiS prezentuje nam jeden punkt programu dziennie. Wczoraj była mowa o programie „Przyjazne osiedle” – PiS chce modernizować stare osiedla i czynić je przyjaźniejszymi, a drogą do tego mają być między innymi instalacje wind i więcej miejsc parkingowych. Więcej na ten temat przeczytacie w tym wpisie z naszej wczorajszej relacji.
Dziś czas na punkt drugi.
„Zdrowie jest najważniejsze” – mówi spikerka w spocie promującym drugi punkt ofensywy programowej z tego tygodnia. „Dlatego znacząco zwiększyliśmy finansowanie ochrony zdrowia”.
Te rzeczywiście wzrosły w wartościach bezwzględnych. Istotne jest, jak wydatki na zdrowie wyglądają w stosunku do rosnącej wciąż gospodarki. Ale rząd za podstawę wyliczeń wybiera PKB sprzed dwóch lat, dzięki czemu sztucznie pompuje liczby, by wyglądały korzystniej. W wywiadzie dla OKO.press z sierpnia 2023 ekspertka Maria Libura mówiła:
„Niektóre analizy wskazują, że wydatki publiczne na ochronę zdrowia w relacji do PKB z bieżącego roku spadają. Rozbieżność pomiędzy deklaracjami wzmocnienia publicznej opieki medycznej, a ich wykonaniem, to jednak minus”.
Cały wywiad, w którym znajdziecie ocenę polityki zdrowotnej PiS, można przeczytać tutaj.
W spocie słyszymy, że jakość opieki znacząco się poprawiła, ale obszarem, gdzie potrzebne są pilne zmiany, jest jakość posiłków szpitalnych. I rzeczywiście każdy, kto spędził czas w szpitalu lub ma bliskiego, kto był hospitalizowany, wie, że często posiłki szpitalne są bardzo niskiej jakości. PiS zidentyfikowało ten problem jako palący.
Nie jest to jednak oryginalna diagnoza i polityczna nowość. W czerwcu 2022 roku projekt nowelizacji ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia złożyła grupa posłów Lewicy. Chodziło o zwiększenie nakładów na posiłki w szpitalach i placówkach edukacyjnych. Koszt ustawy miał wynosić 900 mln zł dla szpitali i nieco ponad 3 mld zł dla placówek edukacyjnych. Rząd negatywnie zaopiniował ustawę i nie wyszła ona poza prace w komisji.