Po wyborach na żywo. Tutaj znajdziesz najważniejsze informacje. 11 listopada okazją do politycznych oświadczeń. Tusk o pojednaniu, Duda o tym, że trzeba uważać na sojusze, Kaczyński o niemieckiej partii Tuska
Podczas wczorajszej prezentacji kandydatów PiS na Warmii i Mazurach w Elblągu Jarosław Kaczyński przekazał swoim słuchaczom, że jego zdaniem PO zamierza wymienić Donalda Tuska na Rafała Trzaskowskiego jako kandydata na premiera. I ostrzegał:
„To skrajny lewicowiec. To, co wyprawia w Warszawie, to jest skrajna lewica i to nam też grozi”.
W wypowiedzi dla portalu WP Trzaskowski odpowiedział na słowa prezesa PiS. Prezydent Warszawy mówi:
„Obawiam się, że pan prezes nie ma pojęcia, jak wygląda Warszawa, bo od dziesiątek lat nie dał sobie nawet szansy po niej swobodnie przespacerować. Ogląda ją zza szpalerów policji ze swojej rezydencji”.
„Postawienie mnie w jednym szeregu z Donaldem Tuskiem jako zagrożenia dla XIX-wiecznych wizji pana prezesa, podszytych strachem, paranoją i brakiem zrozumienia otaczającej go rzeczywistości, to niewątpliwie zaszczyt” – podsumował Trzaskowski.
Nadal czekamy na decyzję Komisji Europejskiej w sprawie embarga na import ukraińskiego zboża, które obowiązuje do jutra. Przypomnijmy: Polska ubiega się o przedłużenie okresu zakazu, a premier Mateusz Morawiecki zapowiada, że bez względu na unijne ustalenia polskie granice dla ukraińskich transportów będą nadal zamknięte.
Wczoraj w tej sprawie spotkali się przedstawiciele krajów, które korzystają z tej regulacji. Oprócz Polski to Słowacja, Węgry, Rumunia i Bułgaria. Polskę reprezentował nasz ambasador przy UE Andrzej Sadoś. Według nieoficjalnych informacji PAP piątka krajów „przyfrontowych” zgodziła się co do potrzeby dalszego embarga, a obecny podczas spotkania przedstawiciel KE przystał na jej argumenty.
„Sprawa nie jest już na moim biurku, jest na biurku przewodniczącej Komisji Europejskiej” – mówił dziś unijny komisarz ds. rolnictwa Janusz Wojciechowski. – „Moim zadaniem, z którego się wywiązałem w pełni, jest dostarczenie argumentów za przedłużeniem tego zakaz” – przekonywał na antenie radiowej „Jedynki” dodając, że „wszystko zmierza w kierunku” dalszego zakazu.
Jednocześnie Wojciechowski przekonywał, że „korytarze solidarnościowe”, które miały umożliwiać transport ukraińskiego zboża przez terytorium UE tranzytem, działają bez zarzutu. Miesięcznie udaje się nimi przepuścić prawie 3 mln ton surowca, który potem ma trafiać między innymi do Afryki i na Bliski Wschód.
Onet potwierdza ważny wątek z afert wizowej. Były wiceminister Wawrzyk organizował wizy dla „filmowców z Bollywood”
Onet ujawnia kolejne szczegóły afery wizowej z byłym już wiceministrem MSZ Piotrem Wawrzykiem w roli głównej.
Gdy afera wybuchła na początku września, Agata Szczęśniak tłumaczyła jej zawiłości na łamach OKO.press.
Wiceminister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk był odpowiedzialny za przygotowanie głośnego rozporządzenia dotyczącego pracowników z zagranicy. Ułatwiało ono przyjazd do Polski pracownikom m.in. z Iranu, Pakistanu, Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Kaczyński miał być zaskoczony szerokim zakresem rozporządzenia.
Okazało się jednak, że działania służb wobec Wawrzyka nie dotyczyły tego rozporządzenia. Według tekstu „Gazety Wyborczej” z 8 września powód wszczęcia postępowania przez CBA „ma związek z międzynarodowym śledztwem dotyczącym działalności indyjskiej spółki VFS Global, pośrednika w zdobywaniu wiz”. Dziś Onet potwierdza te doniesienia.
8 września 2023 „Wyborcza” pisała, że „CBA zaczęło działać pod naciskiem zagranicznych partnerów”. Prokuratura temu zaprzeczała. Tymczasem tekst Onetu potwierdza słowa „Wyborczej”.
Andrzej Stankiewicz w Onecie opisuje skorumpowany system, który Wawrzyk stworzył. Pracownicy z Indii udawali ekipy filmowe z Bollywood, żeby otrzymać wizy wielokrotnego użytku do strefy Schengen. W ten sposób mieli ułatwiony wjazd do Meksyku, skąd dużo łatwiej dostać się do USA. Za przerzucenie do Stanów Zjednoczonych każdy z obywateli Indii płacił między 25 a 40 tys. dolarów. Rodziny najpierw płaciły zaliczkę. Reszta kwoty miała być zapłacona, gdy dana osoba znajdzie się w USA.
Wiemy o dwóch hinduskich grupach. Pierwsza liczyła 36 osób, druga około stu.
Wawrzykowi pomagał jego bliski współpracownik Edgar Kobos. Gdy wnioski wizowe spotykały się z odmową lub zamiast wiz wielorazowych petenci otrzymywali jednorazowe, Kobos interweniował. Rozmowy wizowe prowadziła zewnętrzna firma VFS Global. Stankiewicz opisuje sytuację, w której na rozmowach dotyczących drugiej grupy pojawili się osobiście konsulowie:
„Okazuje się, że jeden z aktorów nie potrafi pokazać w sieci żadnego fragmentu swego filmu. Choreograf nie umie tańczyć. Producent filmowy okazuje się rozwozicielem warzyw. Specjalistka od make-upu co prawda pracuje w zawodzie, ale nie pracuje przy filmach, lecz prowadzi punkt piękności na stacji benzynowej”.
Jednocześnie Wawrzyk do innych ambasad i konsulatów w Azji wysyłał maile z listami osób do sprowadzenia do Polski. Na każdej z nich było kilkaset osób.
CBA podjęło w końcu interwencję, ale, jak opisuje Onet, już po przekazaniu niepokojących informacji od służb amerykańskich. Amerykanie nieoficjalnymi kanałami zwrócili polskim dyplomatom uwagę na problem. Przekazali między innymi informację, że 21 z 36 „filmowców” dzięki uzyskaniu wiz z Polski znalazło się w Meksyku.
W odpowiedzi na pytania Onetu, MSZ napisało:
„Przedstawiciele kierownictwa MSZ nie mają uprawnień do polecania konsulom wydania konkretnej decyzji wizowej. Konsul jest organem uprawnionym do podejmowania suwerennej decyzji w sprawach wiz dla cudzoziemców. Minister Spraw Zagranicznych nie ma możliwości uchylenia, czy modyfikacji, decyzji konsula w indywidualnych sprawach wizowych.”
Z tego oświadczenia jasno wynika, że MSZ jest świadome, że Wawrzyk łamał prawo. Pytania:
pozostają otwarte.
Onet pokazuje nam szczegóły bulwersującej afery w MSZ. Piotr Wawrzyk zapłacił za nią już stanowiskiem. Co do samej afery w przestrzeni medialnej pojawia się jednak wiele niesprawdzonych i pomieszanych informacji. Skala działalności Wawrzyka była spora, ale z całą pewnością wiemy na razie o skutecznym przerzuceniu tylko 21 osób do Meksyku.
Tymczasem słyszymy np. o „250-350 tys. wiz, które mieli otrzymać migranci z Nigerii, Iranu, Iraku, Bangladeszu i Pakistanu”. Wszystkie mity na temat problemów z imigracją w ostatnich latach tłumaczyła na naszych łamach Małgorzata Tomczak:
„Marsz miliona serc jest wydarzeniem Platformy Obywatelskiej, [...] nie ma decyzji [czy pójdziemy w tym marszu], ale na moje wyczucie każdy z nas powinien robić jak najwięcej tam, gdzie jest mocny. My jesteśmy mocni w Polsce lokalnej, więc naszym zadaniem będzie maksymalna mobilizacja ludzi, wykorzystanie każdej godziny na setki spotkań, a nie jeden zjazd w Warszawie, który będzie owszem, efektowny, ja sam uczestniczyłem w marszu 4 czerwca, uważam, że to był dobry też sygnał dla ludzi, że potrafi się opozycja zjednoczyć, ale jednak skutkiem była strata ok. pół miliona wyborców po stronie opozycyjnej” – mówił Adam Jarubas z PSL w Poranku Siódma9.
Marsz Miliona Serc organizuje PO 1 października w Warszawie, na dwa tygodnie przed wyborami parlamentarnymi. KO w kampanii wykorzystuje symbol biało-czerwonego serca, politycy koalicji Tuska zawsze występują z małym sercem przyczepionym do ubrania. Tusk organizację marszu ogłosił, gdy w lipcu TVN ujawniło sprawę Joanny z Krakowa.
PiS w spocie przypomina o pomyśle emerytur stażowych. Eksperci mają wątpliwości. A PiS w tej kadencji już raz ten pomysł odrzucił
„Są ludzie, którzy od najmłodszych lat ciężko pracowali, bardzo często ciężko pracowali fizycznie w najróżniejszych zawodach” – zaczyna nowy spot PiS premier Mateusz Morawiecki. I zaraz dodaje: „To dla nich chcemy wprowadzić emerytury stażowe”.
To jeden ze sztandarowych pomysłów na te wybory PiS. Rozwiązanie to miałoby dać możliwość przejścia na emeryturę po 38 latach pracy kobietom i po 43 latach mężczyznom. Jest skierowane przede wszystkim do tych, którzy pracę zaczęli bardzo wcześnie. Jeśli kobieta rozpoczęła pracę w wieku na przykład 19 lat i pracowała bez przerwy, cały czas płacąc składki, nabyłaby prawo do emerytury już w wieku 57 lat.
W zapowiedzi spotu czytamy wprawdzie „ Tusk nakazał Polakom pracę do 67 lat!”, ale sam premier nie wspomina o Tusku ani jednym słowem. To nieco zaskakujące, bo duża część kampanii PiS opiera się na demonizowaniu przewodniczącego PO. A podwyższenie wieku emerytalnego w 2013 roku to jeden z głównych tematów dla PiS do uderzania w Tuska.
Obietnica emerytur stażowych może być jednak dla PiS problematyczna. PiS lubi bowiem podkreślać, że jest partią wiarygodną, bo spełnia swoje obietnice. Tymczasem nie jest to pierwszy raz, gdy o emeryturach stażowych słyszymy w programie obozu rządzącego.
Była to obietnica Andrzeja Dudy w obu kampaniach prezydenckich. A pomysł pochodzi od „Solidarności”, która przez osiem lat rządów była z rządem zdecydowanie bliżej niż inne centrale związkowe.
Przez pierwszą kadencję prezydent Duda nawet nie przygotował projektu ustawy mającej realizować tę obietnicę. W 2021 roku – pod naciskiem „Solidarności”, która zniecierpliwiona przygotowała własną propozycję jako projekt obywatelski i zebrała pod nią ponad 200 tysięcy podpisów, Duda skierował do Sejmu swój projekt. Tyle tylko, że PiS odrzucił w Sejmie projekt „S”, a wersja prezydenta powędrowała do sejmowej „zamrażarki”, której już nigdy nie opuściła.
O innych niespełnionych obietnicach PiS możecie przeczytać w tekście Witolda Głowackiego.
Dodajmy jeszcze: eksperci od systemu emerytalnego są krytyczni wobec pomysłu emerytur stażowych i mają ku temu dobre powody. Wskazują na monstrualne koszty dla Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. „Łączne zmniejszenie salda FUS w 10-letnim horyzoncie czasu to aż 87,2 mld zł” – wynika z ocen ZUS i to przy założeniu, że tylko połowa uprawnionych skorzysta z emerytury pomostowej. Tę lukę trzeba będzie uzupełnić z podatków, trudno o inny sposób – byłoby to więc dodatkowe obciążenie dla pracowników.
Specjaliści wskazują też, że na problem “utraty sił będącej konsekwencją długiego okresu wykonywania pracy zarobkowej” – czyli szczególną sytuację osób wykonujących ciężkie prace – lepiej odpowiadają emerytury pomostowe, a lista zawodów uprawnionych do nich może ewentualnie zostać rozszerzona.