0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: fot. DALE DE LA REY / AFPfot. DALE DE LA REY ...

Chiny rozpoczęły trzydniowe manewry wojskowe wokół Tajwanu w sobotę 8 kwietnia 2023. Dosłownie wokół, bo celem chińskiej armii było sprawdzenie gotowości bojowej do okrążenia wyspy, którą Pekin uważa za swoją.

"Oddziały są stale gotowe do walki. Mogą walczyć w każdej chwili, zdecydowanie miażdżąc wszelką formę niepodległościowego separatyzmu Tajwanu i zagranicznej ingerencji" – poinformowało 10 kwietnia dowództwo Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej, cytowane przez agencję Reuters.

To ostra reakcja chińskich władz na wizytę tajwańskiej prezydentki w Stanach Zjednoczonych.

W ubiegłym tygodniu Tsai Ing-wen spotkała się w Los Angeles z przewodniczącym amerykańskiej Izby Reprezentantów Kevinem McCarthym. Ćwiczenia ogłoszono dzień po powrocie polityczki na wyspę.

Chiny trenowały atak na Tajwan z lotniskowców, w tym okrętu o nazwie Shandong. Chińskie samoloty i okręty wielokrotnie przekraczały tzw. linię mediany, symbolicznie rozdzielającą Chiny od Tajwanu pośrodku cieśniny tajwańskiej. Rząd w Tajpej zapowiedział, że zamierza dalej wzmacniać swoją gotowość do walki i bacznie obserwować poczynania chińskiej armii.

Manewry zaalarmowały także skonfliktowane z Pekinem rządy USA i Japonii.

Stany Zjednoczone coraz mocniej obawiają się, że Chińczycy wykorzystają zaangażowanie Zachodu w pomoc atakowanej przez Rosję Ukrainie i spróbują zająć Tajwan siłą. W poniedziałek 10 kwietnia rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow zakomunikował, że wg Rosji Chiny miały wszelkie prawo zareagować na "prowokacje".

Przeczytaj także:

Macron łapie dystans

Wzrost napięcia wokół Tajwanu zbiegł się w czasie z wizytą francuskiego prezydenta w Chinach. Emmanuel Macron spotkał się z sekretarzem generalnym Komunistycznej Partii Chin Xi Jinpingiem w czwartek 6 kwietnia w Pekinie. Dzień później obaj przywódcy odwiedzili 15-milionowy Kanton, portowe miasto położone na południowym wschodzie kraju.

Obserwatorzy wskazywali, że Xi podjął Macrona z nadzwyczajnymi honorami: oprowadził po ogrodach dawnej rezydencji swojego ojca w Kantonie i uraczył herbatą. Propagandowa anglojęzyczna telewizja CGTN podsumowała wizytę w

" rel="nofollow">krótkim materiale, jako pełną harmonii i wzajemnego uznania:

Celem Macrona było przekonanie Pekinu, by zrezygnował ze wspierania reżimu Putina i jego agresji w Ukrainie. Xi był jednak bardzo powściągliwy: zaapelował do społeczności międzynarodowej o "zachowanie spokoju i rozsądku". Po raz kolejny mówił o "uzasadnionych obawach" wszystkich stron konfliktu.

Część rozmów dotycząca Tajwanu przyniosła zaskakującą deklarację francuskiego prezydenta. W kończącym pobyt wywiadzie dla "Politico" Macron podkreślił, że Europa nie powinna dać się wciągnąć "w konfrontację między Chinami a USA w sprawie Tajwanu", czyli w "kryzysy, które nie są jej". Stwierdził, że naśladowanie USA uniemożliwia Europie budowanie strategicznej autonomii.

Słowa francuskiego przywódcy wywołały falę krytycznych komentarzy. "Wielkie dzięki, kolego" – ironizowała redakcja Wall Street Journal.

"Domaganie się przez @EmmanuelMacron uniezależn. Europy od USA, w sytuacji, kiedy to od Waszyngtonu w największym stopniu zależy jak się potoczy wojna Rosji z Europą oraz bezpiecz. słabych militarnie państw europejskich, jest zwykłą głupotą, a nie działaniem w interesie Europy" – napisał na Twitterze gen. Bogusław Pacek, dyrektor Instytutu Bezpieczeństwa i Rozwoju Międzynarodowego.

Kilka godzin po tym, jak samolot z Macronem na pokładzie opuścił Chiny, Pekin rozpoczął wojskowe manewry wokół Tajwanu.

Z Xi Jinpingiem spotkała się w ubiegłym tygodniu także przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Ostrzegała, że ewentualne dozbrojenie Putina przez Chiny będzie naruszeniem prawa międzynarodowego i może "bardzo zaszkodzić relacjom między UE a Pekinem". W sprawie Tajwanu Von der Leyen stwierdziła jednoznacznie, że "jakakolwiek groźba użycia siły i zmiany status quo jest nie do zaakceptowania".

Jak Pelosi zirytowała Chińczyków

Zakończone 10 kwietnia manewry, choć prowadzone na dużą skalę, były mniejsze niż te, które Chiny przeprowadziły w sierpniu 2022. Wówczas militarne wzmożenie było reakcją na wizytę amerykańskiej sekretarz stanu Nancy Pelosi na Tajwanie.

Badacze z amerykańskiego think tanku Carnegie Endowment for International Peace pisali o największych od trzydziestu lat napięciach.

Pekin nie tylko rozpoczął ćwiczenia wojskowe wokół wyspy, ale zawiesił i anulował osiem kanałów dialogu wojskowego i współpracy między Chinami a USA. Tuż przy wodach terytorialnych Tajwanu Chińczycy trenowali operacje z wykorzystaniem marynarki wojennej i sił powietrznych, ponad wyspą wystrzeliwane były pociski. Liczba cyberataków wzrosła 23-krotnie. Chińskie wojsko wielokrotnie przekraczało też tzw. linię mediany.

Nie bez znaczenia była wówczas sytuacja polityczna w USA i Chinach. Stany Zjednoczone szykowały się do wyborów środka kadencji, administracja Joe Bidena walczyła o dobry wynik Demokratów. Komunistyczna Partia Chin miała natomiast wkrótce po raz trzeci wybrać Xi Jinpinga na przewodniczącego CHRL. Mocne gesty były w cenie. Później, w listopadzie 2022, nastroje tonowano.

USA utrzymują z Tajwanem nieoficjalne stosunki. Sprzedają uzbrojenie, na wyspie przebywa też niewielka liczba amerykańskich żołnierzy, którzy szkolą tamtejszą armię. Pod koniec lutego 2023 ich obecność wzrosła z kilkudziesięciu do ok. 200 osób. Niedługo potem, na początku marca, Stany Zjednoczone zadeklarowały, że sprzedadzą Tajwańczykom broń wartą 619 mln dolarów, w tym odrzutowce F-16. Cel? Obrona tajwańskiej przestrzeni powietrznej przed chińskimi prowokacjami.

Niepewna przyszłość Tajwanu

Choć Tajwan (a właściwie Republika Chińska) de facto funkcjonuje niezależnie od władz Chin kontynentalnych, dla tych ostatnich pozostaje zbuntowaną prowincją, którą należy spacyfikować i ponownie przyłączyć do macierzy. Nawet siłą.

Ze względu na ogromną dyplomatyczną presję Pekinu niepodległość Tajwanu uznaje dziś zaledwie kilkanaście krajów świata oraz Watykan.

Tajwańczycy przez lata uważali się za prawowity ośrodek chińskiej władzy, zmarginalizowany w wyniku komunistycznej rewolucji. Dziś polityka wewnętrzna oscyluje tam między partiami sprzyjającymi zjednoczeniu z Chinami i mówiącymi o chińskiej tożsamości a tymi, które nacisk kładą na odrębność wyspy.

Prezydentka republiki Tsai Ing-wen w przemówieniach wielokrotnie odrzucała proponowane przez Chiny "zjednoczenie" w ramach systemu "jeden kraj, dwa systemy". Dla Tajwanu oznaczałoby to los podobny do Hongkongu, gdzie Pekin coraz mocniej ogranicza swobody obywatelskie.

Większość Tajwańczyków opowiada się za utrzymaniem status quo w relacjach z Chinami. Poparcie dla zjednoczenia maleje, rośnie grono zwolenników pełnej niepodległości.

;

Udostępnij:

Maria Pankowska

Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio.

Komentarze