„Zapewne prezes PiS nie jest naiwny i wie, że nie wszystkich da się przekonać do jego wizji. Opanowanie wszystkich przestrzeni życia społecznego na rzecz dbania o polskie »stany świadomości« ma na celu przesunięcie granic akceptacji społeczeństwa dla wprowadzanych zmian, wszechwładzy jednej partii i związanej z nią biurokracji. Akceptacja społeczna i konformizm, który będzie skutkiem w dłuższej perspektywie, mają uformować posłuszne rządowi elity. Ławka zaufanych jest bardzo krótka”
– pisze historyk kultury Tadeusz Koczanowicz, doktoryzujący się na Uniwersytecie w Zurychu.
Daje jednak nadzieję opozycji:
„Ale być może uda się zbudować myślenie, łączące wizję Polski i Europy bliską ludziom poniżej pięćdziesiątego roku życia, którzy zagłosowali na Rafała Trzaskowskiego, ze strukturalną wizją zmian polepszającą poziom życia w Polsce. Tylko takie myślenie, w połączeniu z próbą budowy alternatywnych struktur dla PiS-owskiej biurokracji, może przynieść Polsce zmianę polityczną, połączoną z wypracowaniem form oddolnej działalności, mogącej przejąć od odgórnej biurokracji przestrzenie życia społecznego”.
Kontrola państwa przez biurokrację z partyjnego nadania
Zwycięstwo Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich ośmieliło ludzi związanych z władzą do snucia wizji przyszłości. W tych wizjach zostają zrealizowane wszystkie sprawy, które ze względów kampanii wyborczej musiały zostać odłożone na później.
Przez następne trzy lata nie będzie w Polsce wyborów. PiS utrzymało pełnię władzy i może zająć się projektami do tej pory nierealizowanymi ze względu na odzew społeczny, który mogłyby wywołać.Po przejęciu Trybunału Konstytucyjnego i postępującym przejęciem Sądu Najwyższego, obecna władza nie będzie przejmować się nikim, ani niczym.
Od samego początku celem PiS-u jest kontrola nad każdą przestrzenią życia społecznego i budowa czegoś na kształt partyjnej formy państwa, która poddaje się wprawdzie demokratycznym wyborom, jednak przy braku poszanowania reguł pluralizmu mediów i praworządności.
Partyjna forma państwa prowadzi także do braku realnej możliwości zmiany władzy, ponieważ biurokracja z partyjnego nadania będzie kontrolować każdy aspekt funkcjonowania społeczeństwa.
Nawet po zmianie władzy, pozwoli to na faktyczne utrzymanie hegemonii partii. Zwycięzcy niebędący z partyjnego nadania będą musieli dostosować się do do dyskursu PiS-owskiego.
Opowieść Kaczyńskiego
Polityczny sens konieczności tej kontroli nakreślił Jarosław Kaczyński w wykładzie wygłoszonym w 2016 r. na sympozjum „Oblicza manipulacji” na Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu. Kaczyński ogłosił: „Co to jest wojna polsko-polska? To jest starcie o postkomunizm, albo o uchylenie tego wszystkiego, co postkomunizm tworzy”. W tak zdefiniowaną wojnę polsko-polską da się wpisać każdy opór przeciwko partii rządzącej.
Zdaniem Kaczyńskiego w Polsce przed drugim zwycięstwem PiS-u w 2015 roku były dwa główne ośrodki manipulacji; jeden „komunistyczny” i drugi, który prezes PiS nazwał „dysydenckim” – złożony z byłych opozycjonistów, którzy wcześniej, choćby przez rodzinę, mieli jakiś związek z władzą komunistyczną.
Ludzi związani z „tym ośrodkiem” mieli przegrać w czasie pierwszego kongresu „Solidarności” i zrozumieć, że nie są w stanie wygrać w Polsce w demokratyczny sposób.
Centrum tego „drugiego ośrodka” stanowi „Gazeta Wyborcza”, która stworzyła system autorytetów promujących liberalizm, antytradycjonalizm, antykatolicyzm, sceptycyzm wobec „Solidarności” i niechęć do samego pojęcia narodu.
Według Kaczyńskiego ideologią autorytetów jest „pedagogika wstydu”, czyli niszczenie polskiej dumy narodowej i patriotyzmu na poziomie mediów, programów szkolnych i przez naukowców zajmujących się historią. „Pedagogika wstydu” uderza w solidarność, kościół i wszystkie „polskie stany świadomości”, które są motywacją do działania społecznego.
Dysydencki „ośrodek” stosował szereg manipulacji przeciwko „nam”– jak mówi prezes PiS.
Z tym ośrodkiem sprzymierzyła się Platforma Obywatelska, wcześniej symulująca anty-systemowość. PO zaczęła atakować PiS wyjątkowo radykalnie, określając wroga jednoznacznie jako partię braci Kaczyńskich i z upodobaniem używając najbardziej perfidnego zabiegu socjo-technicznego, czyli zamiany ról. W tym zabiegu w społecznym odbiorze „policjant” staje się „złodziejem”, albo, jak by dziś pewnie powiedział Kaczyński, „demokratyzacja” – „dyktaturą”.
Nieprawdziwa, ale spójna wizja
Ta opowieść prezesa Kaczyńskiego nie ma za wielkiego związku z rzeczywistością polityczną i jest mieszaniną teorii spiskowych oraz fantazji zastosowaną do wybranych wydarzeń z ostatnich trzydziestu lat, które razem mają służyć uzasadnieniu budowy wspomnianej formy kontroli państwa przez biurokrację z partyjnego nadania.
Nie można odmówić jednak tej wizji, że pomimo, iż nie ma związku z rzeczywistością, to wewnętrznie jest spójna i logiczna, a także, że może być nośna wśród działaczy partii i prorządowych mediów.
Historia opowiedziała przez prezesa PiS sprzyja ciągłej mobilizacji przeciw „ośrodkom manipulacji”. Nawet po absolutnej kontroli nad całym życiem społecznym i ustanowienia partyjnej biurokracji na straży tej kontroli, pozostanie ciągłe zagrożenie powrotu wspomnianych „ośrodków”, albo próby ich odtworzenia przez „ośrodki zagraniczne”.
„Polskie stany świadomości” jak widać nigdy nie są bezpieczne i potrzebują nieustannej kontroli przez partię rządzącą wszystkich instytucji kultury, sądów i uniwersytetów, żeby przypadkiem nie pojawił się pomiędzy nimi jakiś nie-polski „stan świadomości”.
Wizja Kaczyńskiego jest wszech-wyjaśniająca. Każdy fakt, który by jej przeczył można podciągnąć pod „wyrafinowaną manipulacje”, albo „próbę odwrócenia ról”. Pozostaje w nią uwierzyć, albo nie.
Atak na społeczeństwo obywatelskie
Zmiany, których możemy się spodziewać, będą wymierzone nie tylko w funkcjonowanie państwa, jak zmiany w sądownictwie, ale też w organizacje pozarządowe.
Prezes PiS stwierdził, że działalność Jurka Owsiaka, czy Marka Kotańskiego była możliwa dzięki polityce rządów komunistycznych, mającej na celu umożliwienie wspólnotowej działalności niepolitycznej.
Łatwo wyczytać ze słów Kaczyńskiego plan zupełnego opanowania uniwersytetów czy instytucji kultury w których każde krytyczne podejście do historii czy kultury polskiej to dla władzy „pedagogika wstydu”. Media krytyczne wobec rządu, to oczywiście udział „ośrodków zagranicznych”, o czym też napomknął Jarosław Kaczyński.
Zapewne prezes PiS nie jest naiwny i wie, że nie wszystkich da się przekonać do jego wizji.
Ale opanowanie wszystkich przestrzeni życia społecznego na rzecz dbania o polskie „stany świadomości” ma na celu przesunięcie granic akceptacji społeczeństwa dla wprowadzanych zmian, wszechwładzy jednej partii i związanej z nią biurokracji.
Akceptacja społeczna i konformizm, który będzie skutkiem w dłuższej perspektywie mają uformować posłuszne rządowi elity. Ławka zaufanych jest bardzo krótka.
Społeczeństwo musi być posłuszne i kompletnie przekształcone, tak żeby żadne „ośrodki manipulacji” czyli niezależne media nie mogły znaleźć posłuchu. Nie tylko ze względu na dominacje „polskich stanów świadomości”, ale też na zwykły konformizm, którego mechanizmy w PRL w swojej autobiograficznej książce opisał Karol Modzelewski:
„Komunistyczna dyktatura […] opierała się nie tylko na terrorze […]. Kamieniem węgielnym dyktatury był nade wszystko konformizm. Postawy i zachowania konformistyczne były tak rozpowszechnione, że uchodziły za normę. Nawet uczestnicy opozycji demokratycznej, zanim przekroczyli Rubikon buntu, praktykowali powszechne rytuały uległości. Przeciętny obywatel PRL, mimo że nie identyfikował się ideowo z komunizmem, nie widział w tych rytuałach nic hańbiącego. Ale ta jego uległość, nawet jeśli pozorowana, była » ostoją mocy i trwałości« reżimu”.
Karol Modzelewski na pewno nie chciałby się ścigać z szefem PiSu na antykomunizm. Zresztą pisał te słowa w kontekście krytyki lustracji. Wskazał jednak na mechanizmy, które obaj znali i przeciw którym Karol Modzelewski wystąpił już w młodości, za co spędził wiele lat w więzieniu.
Prezes PiS pomimo, iż był związany z opozycją w nieporównywalnie mniej znaczący sposób, zapewne uznał, że w imię swojej partii warto sięgnąć po sprawdzone metody z czasów PRL. Konsolidacja władzy jest jedynym celem Kaczyńskiego i Dudy, który wykonuje jego rozkazy. Nawet wspomniane polskie „stany świadomości” są o tyle polskie, o ile jedyną partią, która stoi na ich straży, jest PiS.
W liście do członków PiS przed wyborami prezydenckimi prezes PiS zarysował jedność pomiędzy zmianami i wyborem swojego de facto podwładnego:
„Ponowny wybór Andrzeja Dudy, który w ciągu minionych 5 lat z pełnym zaangażowaniem umiejętnie prowadził zainicjowany przez PiS proces pozytywnych zmian w naszym kraju, leży w elementarnym interesie Polski. Obecny prezydent jest współtwórcą dobrej zmiany, czyli reform w sferze polityki gospodarczej, polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, w dziedzinie oświaty i kultury oraz polityki historycznej”.
Innymi słowy, jeżeli PiS nie będzie miał władzy, to interes Polski nie będzie realizowany.
Ekonomia polityczna PiS
Dlaczego więc wyborcy zdecydowali się poprzez Andrzeja Dudę? Teoria Kaczyńskiego miała wymiar, który odnosił się do kapitalizmu lat dziewięćdziesiątych. Mówił o tym Ludwik Dorn w „Anatomii Słabości”, wywiadzie-rzece przeprowadzonym przez Roberta Krasowskiego.
Dorn opisywał III RP w następujących słowach:
„W Polsce komunistyczny Lewiatan zdychał, tworzące się postkomunistyczne społeczeństwo żywiło się jego mięsem. Bo oni – mówię tutaj o ubecko-komunistycznym układzie, jako część państwa dysponowali przez chwilę sporymi zasobami, których już za chwilę mieć w swoim zasięgu nie będą. A dookoła panowała bieda, walka o przeżycie toczyła się na poziomie zupełnie podstawowym.
To wszystko potem ewoluowało pod wpływem nowego impulsu porządkującego, czyli Unii Europejskiej, która wymusiła na urzędach państwowych pewną solidność i powagę. Z zewnątrz zostały wymuszone zaczątki władzy na pewnych obszarach.
W związku z tym III RP ewoluowała dalej. Zaczęła się cywilizować, brutalne konflikty interesów zamieniały się w grupową solidarność. Potem przeszedł Miller i wydał walkę temu światu. Poległ, jednak wymusił zmiany. Potem przyszedł Kaczyński. Też poległ, ale też wymusił kolejne zmiany. Bo restauracja dawnego ustroju zawsze się różni od dawnego ustroju”.
Elementem PiS-owskiego opisu rzeczywistości jest traktowanie biedy jako konsekwencji komunistycznego układu, a nie efektu transformacji, na który odpowiedzią powinna być strukturalna walka z biedą, tak żeby ludzi z biedy wydobyć i zapewnić pomoc tym, którzy nie mają szans z wyjść z ubóstwa.
Partyjni funkcjonariusze PiS wierzą jednak, że za problemy polskiego kapitalizmu i wykluczenia społecznego odpowiada przede wszystkim układ połączony z „ośrodkami manipulacji” i jeżeli „my” przejmiemy państwo oraz zagwarantujemy kilka transferów społecznych to sprawa zostanie rozwiązana.
Za pomysł transferów społecznych większość polityków opozycji chwali PiS. Rafał Trzaskowski gwarantował ich zachowanie po swoim zwycięstwie.
Przejęcie państwa przez jedną partię i powiązanych z nią biurokratów jednak nie wydobędzie ludzi z biedy. Ale ten aspekt socjalny, który wyniknął mimochodem z analiz Kaczyńskiego, jest jednak tym, co gwarantuje PiS zwycięstwo.
Ludzie nie głosowali na samego Dudę, ale na partię, która zagwarantowała elementy wsparcia społecznego.
Według badania IPSOS dla OKO.press przeprowadzonego przed wyborami parlamentarnymi w 2019 roku, wyborcy PiS jako jedyni częściej głosują na program i dbanie o interesy wyborców, a nie na wizje Polski i Europy, która dominowała wśród odpowiedzi przedstawicieli pozostałych elektoratów. Program był też jednym z głównych wyborów wyborców Konfederacji.
Innymi słowy: wyborcy liberałów i Lewicy w Polsce głosują bardziej za wizją Polski i Europy, a mniej za programem gospodarczym. Odwrotnie niż wyborcy partii prawicowych.
Wizje Polski i Europy
„Wizja Polski i Europy”, bliska połowie wyborców w Polsce, jest często traktowana trochę z „przymrużeniem oka”, jako nic nieznaczące hasło, podnoszone, żeby „straszyć” PiS-em.
Wydaje się, że ostatnie wybory pokazały coś wręcz odwrotnego – jest to hasło bliskie większości ludzi przed pięćdziesiątym rokiem życia, a także części starszych wyborców.
Według badania CBOS z tego roku, Polacy w 89 proc. popierają członkostwo w UE, a ponad połowa uważa, że UE nie ogranicza naszej suwerenności, a Polska powinna brać pod uwagę zalecenia i postanowienia instytucji UE dotyczące reformy sądownictwa.
Nie jest to wizja ani Jarosława Kaczyńskiego, ani Andrzeja Dudy. Ich wizja Polska jest kontrolowana przez biurokratów partyjnych, zarządzających każdą przestrzenią życia. „Europa” to wróg, próbujący narzucać Polsce obce porządki. Ta wizja nie jest – jeszcze – wśród wyborców popularna. Po pięciu latach rządów i propagandy PiS nie stała się dominująca.
Ludzie w Polsce – podobnie jak wcześniej w Rosji – głosowali za stabilnością i polepszeniem poziomu życia, a nie tworzeniem podstaw państwa PiS-owskich biurokratów wymuszających jednomyślności na całym społeczeństwie.
W Rosji jednak budowa systemu autorytarno-oligarchicznego na bazie polepszenia poziomu życia się udała. W Polsce wszystko zmierza do zbudowania podobnego modelu przy zachowaniu wszystkich różnic w społecznej, ekonomicznej i kulturowej sytuacji obu krajów.
Trudno w obecnej sytuacji mieć nadzieję, że nie przesuną się granice akceptacji społecznej dla budowanej machiny PiS-owskiej biurokracji oplatającej państwo.
Ale być może uda się zbudować myślenie, łączące wizję Polski i Europy bliską ludziom poniżej pięćdziesiątego roku życia, którzy zagłosowali na Rafała Trzaskowskiego, ze strukturalną wizją zmian polepszającą poziom życia w Polsce.
Tylko takie myślenie, w połączeniu z próbą budowy alternatywnych struktur dla PiS-owskiej biurokracji, może przynieść Polsce zmianę polityczną, połączoną z wypracowaniem form oddolnej działalności, mogącej przejąć od odgórnej biurokracji przestrzenie życia społecznego.
Czyli PRL-bis ze wszystkimi jego wadami, ale bez otoczki ideologii komunistycznej (żeby można było pokazywać, że jest to kontynuacja wojny z komunizmem).
🙁
Zamiast tego katobolszewizm.
Program partii programem narodu!
Chińska wersja komunizmu czyli zapewnienie dostępu do coca coli, ale wszechobecna kontrola i władza już na zawsze jednej partii.
Oto czego chcą Polacy. I jeśli władzy uda się zapewnić nieograniczony dostęp do coca coli i kiełbasy to lud nie kiwnie palcem aby obalić taki rząd.
Komuniści z PRL v1.0 mogli o tym pomyśleć to by do tej pory rządzili. A tak to mieliśmy 25lat względnej wolności którą sprzedaliśmy po raz nie wiem już który za flaszkę wódki z zabetonowaliśmy tę władzę na następne 50 lat.
Chiny, dzisiejsza Rosja i większość państw sukcesorskich ZSRR (może poza państwami bałtyckimi), a także Mongolia realizują leninowski projekt gospodarczy zapoczątkowany na początku lat 20., a później utrącony przez Stalina – NEP, czyli Nowaja Ekonomiczeskaja Politika. Z grubsza opierało się to na takiej umowie społecznej, że my, czyli partia i państwo, trzymamy łapkę na wydobyciu surowców, energetyce, przemyśle ciężkim i zbrojeniówce oraz, last but not least, na aparacie ideologicznym i propagandowym; wy zaś, drodzy obywatele, macie prawo swobodnie bogacić się na prywatnych gospodarstwach rolnych, sklepach i małym biznesie z wyjątkiem ww. branż, pod jednym warunkiem – nie będziecie nam podskakiwać i uznacie kierowniczą rolę Partii. U nas dziś po to są właśnie potrzebne spółki Skarbu Państwa, obsadzane przez ludzi typu BMW.
Ale z tym zabetonowaniem władzy na 50 lat to bym nie przesadzał. Jarosław Kaczyński miałby wtedy 120 lat, a najstarszy mężczyzna o udokumentowanej dacie urodzenia jak dotąd dożył coś koło 115 lat… Więc choć nikomu śmierci nie życzę, to jednak prawa biologii są nieubłagane, a tymczasem PiS idzie drogą, o której pisał Timothy Snyder w "Drodze do niewolności" w kontekście władzy komunistycznej – zniszczenia mechanizmu sukcesji władzy. Bo w monarchiach dziedzicznych następca tronu jest znany od początku, wg ustalonego porządku następstwa tronu, w republikach jest kadencyjność i jasny mechanizm wyboru głowy państwa, nawet dyktatorzy tacy jak Papa Doc na Haiti czy Kimowie w Korei Pn. oficjalnie namaszczali następców. Łukaszenka na Białorusi też jawnie przygotowuje syna do przejęcia władzy… Ale już w ZSRR fakt śmierci Stalina ukrywano przez kilka dni, zanim wierchuszka partyjna się ogarnęła; Chruszczow, Breżniew, Andropow i Czernienko też nie zdążyli nikogo mniej lub bardziej jawnie wskazać ewentualnych następców. Kaczyński tego też nie robi, przynajmniej oficjalnie, a spekulacje medialne na temat ewentualnego następstwa na stanowisku prezesa PiS, czy chodzi o Ziobrę, czy Morawieckiego, czy kogokolwiek są palcem na wodzie pisane. Mam takie niejasne przeczucie, że powiedzenie "dłużej klasztora niż przeora" nie do końca sprawdzi się w PiS.
Liczę na to, że jeszcze przed podjęciem próby połączenia Polski z PiS-em, nastąpi połączenie Prezesa ze Stwórcą.
Oby Pana piękne wyobrażenie stało się rzeczywistością.
Kaczyński, der letzte der Tribunen
K. został okrutnie skrzywdzony. Przez pierwsze dwa lata IIIRP doznał niewyobrażalnej w jego życiu dotychczasowym rozkoszy. I raptem, z dnia na dzień, cała ta cudowna sytuacja poszła w piz'dzjec. Krzywdzicielem K. była (i jest wciąż!) w braku lepszego określenia "inteligencja". Ci wszyscy dziennikarze, profesorowie, lekarze, biznesiarze i wykształciuchy. On niczego bardziej nie chciał tylko wśród nich błyszczeć, nadawać ton, brylować i wymądrzać się. A oni go odrzucili, nie chcieli się z nim bawić, jak wcześniej chłopaki z podwórka. Cała jego opowieść o postkomunistycznym układzie to insynuacja pod adresem tych wśród których chciał się, jako jeden z nich, nadymać władzą, ale jego umizgi, jego akces do elity został rozpatrzony odmownie. Na bazie insynuacji o deprawacji elit chciał czy nie, stał się trybunem ludowym, Drugim Lepperem, przywódcę uciśnionych. Ich strachy mało go obchodzą bo ich nie podziela. Nie chodzi mu też o wielką Polskę katolicką. Chodzi mu tylko o przyznanie, przez gardzące nim elity, że jest wspaniały, mądry, piękny, że zasługuje na większe uwielbienie dam niż taki Tusk czy inny jakiś (a fuj!) Michnik. Nie chcecie mnie przyjąć do komitywy, mówi im K., to ja wam pokażę. I to wszystko. A przy okazji, z samej logiki konfliktu, musi K. wygrać wojnę zaborczą z MIASTEM i zaludniającymi miasto SPECJALISTAMI, czyli z tym, co w Polsce jest najcenniejsze, co wysiłkiem pokoleń zbudowaliśmy i bez czego samo istnienie Polski jest niemożliwe. Prrrrrawda, jaki piękny paradoks? cd niżej
cd
K. się marzy zastąpienie wrogich mu wykształciuchów w przyspieszonym trybie awansowanymi do nowej, ślepo posłusznej mu elity. Gomułce się nie udało, świeżo awansowani zaraz się znarowi i chcieli demokracji, wolności słowa, związków z Zachodem a nie ze śmierdzącym onucami CCCP. Aż w końcu ci awansowani własnymi rencami zlikwidowali zbudowany niby dla nich raj. A tu połowa Polaków jest przeciwko marzeniom K.. Trudno będzie ich zastraszyć lub zdegradować jednocześnie nie cofając państwa o wiek wstecz bez wtrącenia w nędzę również tych, co K. darzą ślepym posłuszeństwem. Jego wojna jest nie do wygrania.
Trafna analiza. Należy dodać jeszcze, że kaczorowi pali się grunt pod nogami z dwóch powodów: jego pobyt na ziemskim łez padole dobiega końca i podobnie rzecz się ma z jego (Du.y) wyborcami. Nowe pokolenie głosowało na Trzaskowskiego i źle to rokuje dla płaskodzioba w następnych wyborach. Do tego jeszcze okazało się, że Du.a oszukał swoich emerycianych wyborców i 14. oraz 15. emerytury nie będzie. Mogą się wku.. ci, co dożyją następnych wyborów 😉
"Partyjni funkcjonariusze PiS wierzą jednak, że za problemy polskiego kapitalizmu i wykluczenia społecznego odpowiada przede wszystkim układ połączony z „ośrodkami manipulacji” …"
Wątpię, że w to wierzą, tak samo jak w smoleńskie brednie z szafy z zalatującym naftaliną Macierewiczem. Oni ten s…t jedynie cynicznie wciskają ciemnemu ludowi.
Problemem jest realny antypolonizm opozycji, która bez wątpienia wolałby nad Wisłą niemiecki land niż niezależny byt polityczny.
Trollu, ty jesteś taki głupi czy tylko takiego udajesz? Dla mnie jesteś obrzydliwym szmalcownikiem i to, że piszę pod twoim postem uważam za obelgę dla siebie samego.
Za pieniądze niektórzy potrafią się całkowicie zeszmacić i udają innych, niż są. Może jednak w przypadku imć Słonimskiego to nie koniunkturalizm i kasa, ale niedostatki IQ?
Panowie, pozostaje jeszcze możliwość korzystania z prawa do odmiennej oceny rzeczywistości społeczno-politycznej. Uprzejmie proszę o przestawienie zworki regulującej Panów tok myślenia, bo obecnie pasuje on jedynie do Korei Północnej.
.
Pozdrawiam
Troll, w dodatku o bardzo niskim poziomie mozliwości dokonywania dedukcji.
To jest postawiona teza, a dla przyzwoitości należałoby podjąć trud jej udowodnienia. Chyba że Szanowny Pan adoptował styl zjednoczonej prawicy ograniczający się do stawiania tez, a trud udowodnienia ich pozostawiania wyznawcom….
„Pełna koncentracja władzy, zarówno w życiu państwowym jak i społecznym sprawowana przez państwo;
Władza sterowana przez monopartię (Organizację Polityczną Narodu) hierarchicznie zorganizowaną na wzór organizacji militarnych z wodzem na czele
Władza posługująca się przymusem państwowym,
Państwo z obowiązującym planem gospodarczym i społecznym,
Władza legitymująca się jedynie słuszną ideologią i wypełnianiem misji dziejowej narodu z poparciem narodu”.
Tak opisał Jan Józef Lipski – cechy totalizmu. Dla bardziej zainteresowanych polecam lekturę książki Jana Józefa Lipskiego „Idea Katolickiego Państwa Narodu Polskiego”
to już przerabialiśmy:
Partia – to ręka milionopalca,
w jedną miażdżącą pięść zaciśnięta.
Jednostka – zerem, jednostka – bzdurą,
sama – nie ruszy pięciocalowej kłody,
choćby i wielką była figurą,
cóż dopiero podnieść dom pięciopiętrowy.
Partia – to barki milionów ludzi
ciasno do siebie przypartych –
podźwigniem gmachy, do nieba podrzucim,
napiąwszy mięśnie i oddech w partii.
Partia – to stos pacierzowy klasy robotniczej.
Partia – to nieśmiertelność naszej sprawy.
Partia – to jedno, co mnie nie zdradzi.
Dziś jam subiektem, a jutro ścieram cesarstwa z mapy.
Podstawowa zasada: trolli olewać.
Dlaczego autor uparcie odwołuje się do ludzi do lat 50 ? Brak wyobraźni, czy lekceważenie 50+ ? Wśród emerytów podział na ogarniętych i mało ogarniętych nie jest inny niż wśród reszty populacji. Być może więcej jest obojętnych czy zniechęconych, ale uogólnianie jest nie na miejscu. Poza tym z rozłożenia głosów musiałoby wynikać, że większość emerytów przeniosła się na wschód i południowy wschód, panie redaktorze.
Borze szumiący. Toż autor odnosi się do statystyk, charakteryzujących elektoraty partyjne. Skoro nie wszyscy 50+ głosują na PiS, to oczywiste jest, że większość głosujących osób żyje na wsiach i w miasteczkach na prowincji.
Skoro osoby >50 już tak gremialnie nie głosują na PiS, to oczywiste, że za kilka lat pula wyborców PiSu znacznie się zmniejszy. Dodatkowo na wsi wyrasta nowe pokolenie- świadomych rolników, którzy chcą innej Polski, niż ta ograniczona do własnej gminy i parafii. Czyli ci ludzie też nie idą i nie pójda "za głosem PiS".
No cóż, nic dodać nic ująć. Normalni Polacy to dupki do kwadratu, dlatego trzeba nas trzymać za mordę (jak najbardziej jestem gorszym sortem i nienawidzę PIS- i koczkodana. Do 1920 za mordę trzymali zaborcy, potem trochę luzu i od 39 do 44 za mordę trzymał Hitler, w PRL za mordę trzymali Rosjanie i żydzi prorosyjscy, Od 1989 roku pałeczkę przejęli żydzi powiązani z diasporą brooklińską, usankcjonować to na wzór władz PRL chce Kaczyński (tyle ,że to już jest stary rep i jeżeli równolegle z nim terror wzmogą tacy aparatczycy , jak Ziobro, Kamiński , Czarnek czy Kowalski, to będzie dla nas normalnych Polaków w mniejszości terror na równi z hitlerowsko-stalinowskim. Dziś mordują przeciwników po cichu, ale już tworzą bojówki "kaczkojugend" choćby w postaci kiboli. Strach się bać.
Jarosław K. ps. "Prezes" pełnymi garściami czerpie z klasyków. Od Marksa, po Gierka. (Jaruzelski mu się już chyba nie podobał, zapewne dlatego, że go nie internował 😛 )
.
Ogólnie z komunizmu zaczerpnął wizję skupienia władzy w jednym reku. Z Gierka zaczerpnął Wielkie Budowy Socjaliz… Nie! Nie socjalizmu. PiSizmu! 😛 Z Marksa zaczerpnął "walkę klas", która miała doprowadzić do rewolucji (która w 2015 roku się udała). Po rewolucji ("dobrej zmianie"), kopiując Stalina, zaostrza "walkę klas", bo, jak twierdzi, beneficjenci dawnego porządku kontynuują walkę. Nie używają do niej, jak w teoriach Stalina, sabotażu, a "ulicy i zagranicy".
.
Wszyscy wiemy jak skończyła się "walka klas" w wykonaniu Stalina… Czas chyba zacząć się bać…