0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Jakub Orzechowski / Agencja Wyborcza.plJakub Orzechowski / ...

Wynagrodzenia nauczycieli to gorący temat polityczny, w którym władze próbują ukrywać prawdę o kiepskich zarobkach tej grupy, a opozycja i związkowcy przedstawiają sytuację jako jeszcze gorszą niż jest. A jednak to, co zrobiło ministerstwo edukacji publikując 2 lipca poniższy wpis, nie mieści się w ramach nawet najgrubszej przesady. W kilku krokach pokażemy czemu.

View post on Twitter

Twitt jest - jakżeby inaczej w państwie rządzonym przez PiS - "winą Tuska". Ministerstwo zareagowało bowiem na jeden z wątków wystąpienia Donalda Tuska na konwencji PO 2 lipca w Radomiu o "upokarzających" nauczycielskich zarobkach.

Tusk o zarobkach nauczycieli: raczej prawda z dodatkiem populizmu

Lider PO zarzucił władzy, że dała sobie ogromne podwyżki, a nauczycielom tyle, co nic - zwłaszcza na tle tak dużej inflacji.

Ta władza prawie dokładnie w tym samym tygodniu, kiedy dała sobie, ministrom, prezydentowi, premierowi podwyżki od 40 do 60 proc., powiedziała polskim nauczycielom, że mogą dostać 4 proc. podwyżki przy inflacji 16 proc.

Konwencja PO w Radomiu,02 lipca 2022

Sprawdziliśmy

Dysproporcja pokazana prawdziwie, ale podwyżki 40-75 proc. władza "dała sobie" w sierpniu 2021, a 4,4 proc. nauczycielkom - dopiero w marcu 2022. "16 proc. inflacji" jako podstawa do oceny polityki władz to manipulacja

Uważasz inaczej?

Sprawdźmy po kolei, bo jest sporo nieścisłości.

Podwyżki dla polityków i polityczek

31 lipca 2021 prezydent Duda rozporządzeniem (z kontrasygnatą premiera) dał podwyżki premierowi, marszałkom Sejmu i Senatu, członkom rządu i parlamentarzystom. Wyraźnie podniesiono tzw. mnożniki kwoty bazowej, która niemal niezmiennie wynosi od lat 1789 zł i 40 gr. Porównujemy nowe mnożniki ze starymi z rozporządzenia obowiązującego do 2020 roku

I tak mnożniki dla:

  • premiera wzrosły z 8,2 x kwota bazowa do 11,48 x kwota bazowa, czyli wynagrodzenie z 14 673 zł do 20 542 zł - o 40 proc.;
  • marszałków Sejmu i Senatu z 6,56 do 11,48 czyli z 11 739 zł do 20,542 zł - o 75 proc.;
  • ministrów z 7,1 do 9,95, czyli z 12 705 zł do 17 804 zł - o 40 proc.
  • wiceministrów, a więc i parlamentarzystów z 5,6 do 8,96 czyli z 10 021 zł do 16 0 33 zł - o 60 proc.

Zestawienie obejmuje wynagrodzenie zasadnicze plus dodatek funkcyjny, nie uwzględnia m.in. wysługi lat (np. w przypadku premiera ok. 2,2 tys. za 20 lat pracy), a także poselskich i senatorskich diet, które wynoszą 1/4 uposażenia (i w większości są nieopodatkowane). Dieta w 2021 roku wzrosła z 2505 zł do 4008 zł.

Ponadto, jak w 2021 roku ustalił NIK, realne zarobki parlamentarzystów były średnio wyższe od regulowanych rozporządzeniem (wśród posłów o 1,4 tys. zł, a senatorów o 1,2 tys. zł) z uwagi na "dodatki do uposażeń wypłacone zgodnie z ustawą o wykonywaniu mandatu posła i senatora, a także trzymiesięczne odprawy poselskie" (dla parlamentarzystów, którzy przechodzą na emeryturę - red.).

12 sierpnia 2021 Sejm przyjął ustawę podnosząc wynagrodzenie prezydentowi z ok. 20 do ok. 28 tys. zł, czyli (o 40 proc.).

Podwyżki dla nauczycielek i nauczycieli

Projekt ustawy budżetowej (druk 1624) wpłynął do Sejmu 30 września. Nie zmieniał kwoty bazowej (innej niż dla polityków), która służy do wyliczania nauczycielskich zarobków - pozostała taka sama jak w ustawie budżetowej na 2021 rok:

W październiku 2021 rząd proponował tzw. szóstkę dla nauczyciela, w tym podniesienie płac z jednoczesnym zwiększeniem o 4 godziny pensum (z 18 do 22 godzin pracy przy tablicy), ale związki zawodowe projekt odrzuciły. Czarnek oskarżał, że to z ich winy nie będzie 36 proc. podwyżek (pokazywaliśmy, na czym polega manipulacja).

Nauczycielska podwyżka - w wysokości 4,4 proc. - pojawiła się dopiero w marcu 2022 - na mocy nowelizacji Karty Nauczyciela, wypłacana od maja. Sejm odrzucił poprawkę Senatu, by podnieść płace o 20 proc.

Przeczytaj także:

Wypowiedź Tuska okazuje się zatem mało precyzyjna. Polityk trafnie opisał "widełki" podwyżek władz, a nawet nie "docenił" podwyżek dla marszałków obu izb (75 proc.). OKO.press nie znalazło jednak zapowiedzi z sierpnia czy września 2021 o podwyżce dla nauczycieli o 4,4 proc. Sformułowanie "dokładnie w tym samym tygodniu" pełni zapewne rolę populistycznego ozdobnika, który ma podkreślić "bezczelność władzy". Być może Tuskowi pomylili się nauczyciele z budżetówką?

Manipulacją w wypowiedzi Tuska jest także zestawienie "skąpstwa" rządu z inflacją 16 proc., bo to przecież aktualny poziom z czerwca 15,6 proc., który Tusk zaokrąglił. Zestawienie sugeruje, że rząd zapowiadał podwyżkę 4,4 proc., czterokrotnie niższą niż wzrost cen.

Tymczasem, gdy rządzący podejmowali decyzje o wysokich podwyżkach dla siebie inflacja wynosiła w sierpniu 5,5 proc., we wrześniu 5,9 proc. Gdy postanowiono dać 4,4 proc. nauczyciel/k/om w marcu 2022 inflacja sięgnęła 11 proc.

Tusk mógł wykorzystać tę informację, bo zestawienie 11 proc. z 4,4 proc. robi wystarczające wrażenie.

Jak się domyślacie, często moimi rozmówcami były nauczycielki i nauczyciele. Z oczywistych względów. Sam z zawodu jestem nauczycielem i przede wszystkim też jako dziadek i ojciec. Dobrze wiem, na czym polega dzisiaj problem polskiej szkoły.

Jest dzisiaj z nami, taką mam nadzieję, pani Agnieszka. Gmina Załuski, z Korczewa. Agnieszka Dąbrowska, kapitalna kobieta, nauczycielka. Dzięki, że znalazła pani czas, bo ona nigdy nie ma czasu, bo dobrze pamiętam: trójka dzieci, jedno wymaga bardzo szczególnej troski, nauczycielka polskiego, znajduje czas dla samorządu, cieszy się niezwykłą reputacją w tej wspólnocie lokalnej.

I nawet nie chciała mi mówić, ile zarabia, ile jako nauczycielka dostaje na rękę. Ale my wiemy, ile nauczycielki, nauczyciele dostają w Polsce na rękę. Byłem w Mielcu i tam pani Basia Nykiel przyjechała. Jest, jest. Jak dobrze pamiętam, pani jest nauczycielką w Zespole Szkół Technicznych. Pamiętam to nasze spotkanie w Mielcu na Podkarpaciu, kiedy zwróciła pani na jedną rzecz uwagę – że nie tylko kwestia tych absolutnie żałosnych upokarzających wynagrodzeń dla nauczycieli jest problemem, ale że to ma swoje konsekwencje. I że pani dawno nie widziała stażysty w swoich szkołach, że tak naprawdę mamy dzisiaj w polskiej szkole coraz starszych nauczycieli.

Z oczywistych względów ten zawód powinien być zawodem jednym z najbardziej atrakcyjnych. Przecież wszyscy szanujemy, kochamy swoich nauczycieli. Nauczyciel stał się zawodem najbardziej chyba upokarzającym, bo to przecież

nauczycielom, wyobraźcie sobie, nauczycielom ta władza prawie dokładnie w tym samym tygodniu, kiedy dała sobie, ministrom, prezydentowi, premierowi podwyżki od 40 do 60 proc., w tym samym czasie powiedziała polskim nauczycielom, że mogą dostać 4 proc. podwyżki przy inflacji 16 proc.

Czy wyobrażacie sobie, co to znaczy, jak się jest nauczycielką? Pracowało się przez 30 lat, pracuje się z dziećmi niepełnosprawnymi, ma się od rana do wieczora naprawdę taką harówkę, że nikomu nie życzę. I na końcu się dowiedzieli od premiera, od pani marszałek Sejmu, że władzy, która zarabia pięć razy, dziesięć razy więcej od nauczyciela, należy się wyrównanie 50-proc., bo przecież są podwyżki i inflacja, a nauczyciele mogą dostać 4 proc. od biedy, kiedy mają na rękę 2 i pół, no jak 3 tys. [złotych], to są szczęśliwi. My tego upokorzenia, tego plucia w twarz ludziom nigdy im nie zapomnimy.

Mam nadzieję, że trafiła na nasze spotkanie pani Marta Wasiak ze Skarżyska-Kamiennej. Jesteś. Jest, jest, stoi. Tak, ja tę rozmowę pamiętam też bardzo dokładnie. Pani Marta mówiła o tym, ile lat kosztowało ją inwestowanie w samą siebie, we własne kompetencje. Zna angielski, francuski, hiszpański. Ja wiem, co to znaczy dobrze nauczyć się języka, i wiem, że to nie jest łatwe. I to jest długi proces, a ona potrafi uczyć w trzech językach.

I w Skarżysku-Kamiennej jej mąż, jeśli dobrze pamiętam, też jest nauczycielem. I oni oboje, żeby przetrwać, muszą oczywiście pracować w kilku szkołach naraz. I nagle stało się coś dramatycznego z budżetem rodzinnym, bo żeby obsłużyć kilka szkół naraz, to samochód, i kiedy ta benzyna nagle podskoczyła o 50-60 proc., to w tym i tak bardzo ciasnym budżecie nauczycielskiej rodziny tych paruset złotych po prostu zabrakło.

Dodatkowo w Radomiu Donald Tusk sugerował, że "władza zarabia pięć razy, dziesięć razy więcej od nauczyciela", a "kiedy nauczyciele mają na rękę 2 i pół, no jak 3 tys. [złotych], to są szczęśliwi".

Te szacunki są zdecydowanie zaniżone, czego skrajnym przykładem są zarobki zaproszonej na konwencję PO nauczycielki z mazowieckich Załusk, która - jak ujawnili politycy PiS - zarabia 150 tys. zł rocznie.

Nauczycielka opowiedziała OKO.press o pracy na trzech etatach i o swoim niełatwym życiu: trójce dzieci, w tym 12-letniej Emilce z poważną niepełnosprawnością, chorym mężu…

Co to są średnie stawki? Manipulacja: "zapomnieli" o 2021 roku

"Wypowiedź Donalda Tuska dotycząca zarobków nauczycieli jest kłamstwem. Apelujemy o niewprowadzanie opinii publicznej w błąd" - stwierdza ministerstwo edukacji. Jak pokazaliśmy, Tusk populistycznie ubarwił wypowiedź, ale zasadnicza teza o dysproporcji podwyżek jest trafna.

Dalej ministerstwo Czarnka stwierdza: "Tak wyglądają fakty. Wraz z podwyżką, która wejdzie w życie we wrześniu 2022 r., wynagrodzenie nauczycieli wchodzących do zawodu wzrośnie od 2016 r. o 54 proc." - czytamy we wpisie Ministerstwa Edukacji i Nauki. Towarzyszy temu sugestywne

zestawienie średnich zarobków w latach 2012-2015, które ma zrobić wrażenie, że przez cztery lata rządów PO-PSL nie było żadnych podwyżek (0 proc. w groźnym czerwonym kolorze), za to za rządów PiS w latach 2016-2020 zarobki wzrosły aż o 54 proc. (na zielono).

Zapewne manipulacją jest fakt, że w zestawieniu rok 2021 nie występuje wcale, bo średnie płace nauczycielskie wtedy nie wzrosły i trzeba by wpisać tę samą kwotę co w 2020 roku, a to "źle wygląda". Ponadto tytuł "2016-2020" jest błędny, bo zestawienia są z lat 2016-2022.

Co więcej, ktoś, kto to liczył, nie zdałby egzaminu ósmoklasisty, bo wzrost z 2752 zł do 4433 zł to nie 54 proc. lecz 61 proc. Czyli pomyłka na niekorzyść władzy.

Manipulacji jest więcej.

Zacznijmy od tego, czym są "średnie stawki wynagrodzenia".

Jak tłumaczy OKO.press Magdalena Kaszulanis z ZNP, nie są to średnie liczone z prawdziwych zarobków. To raczej konstrukt, w którym do wynagrodzenia zasadniczego danej kategorii (stażysta, kontraktowy, mianowany, dyplomowany) dolicza się uśrednione dodatki, których jest kilkanaście (m.in. stażowy, funkcyjny, za wychowawstwo, za pracę w trudnych warunkach, za pracę w nocy, za godziny ponadwymiarowe, a także nagrody).

Dlatego średnie stawki są wyższe od minimalnego wynagrodzenia od ok. 500 zł dla stażystki do nawet 2,3 tys. dla dyplomowanego. Jak wskazują związkowcy, przeciętny nauczyciel zarabia mniej niż średnia, bo nie dostaje wszystkich dodatków.

Ogłaszanie średnich wynagrodzeń ma w założeniach chronić zarobki nauczycielskie. Zgodnie z art. 30 a Karty Nauczyciela wartości średniego wynagrodzenia służą za podstawę do wypłacania wyrównania. Organ prowadzący szkoły (gmina lub powiat) podlicza w styczniu każdego roku, ile powinien wydać na wynagrodzenia (mnoży liczbę osób na każdym etapie awansu zawodowego razy średnie zarobki na tym etapie) i porównuje to z tym, ile wydał (zobacz przykład takich wyliczeń w Krakowie).

Jeżeli wydał mniej, różnicę dopłaca "w formie jednorazowego dodatku uzupełniającego ustalanego proporcjonalnie do okresu zatrudnienia oraz osobistej stawki wynagrodzenia zasadniczego nauczyciela". Tak by "zapewnić osiągnięcie średnich wynagrodzeń na poszczególnych stopniach awansu zawodowego".

Jak mówi OKO.press Marcin Litwinowicz, zastępca dyrektorki warszawskiego Biura Edukacji, w większych miastach nie zdarza się, żeby zarobki w danej gminie były poniżej "średnich wynagrodzeń". Zwłaszcza, że średnie zarobki nauczycielek/li w gminie liczy się razem z nadgodzinami (co - dodajmy - wydaje się sprzeczne z pilnowaniem, by zarobki nauczycielskie na pełnym etacie nie były poniżej średniej).

Także Ewa Radanowicz, wieloletnia dyrektorka eksperymentalnej szkoły na terenach po PGR-owskich w Radowie Małym (zachodniopomorskie), a obecnie dyrektorka Wydziału Edukacji, Kultury i Sportu w gminie Goleniów, mówi, że wypłacanie wyrównań w styczniu niemal się nie zdarza.

Dyrekcje szkół i gmin dbają o to, by spełniać na bieżąco kryteria średnich zarobków, np. dając więcej nadgodzin. "Lepiej i uczciwiej, zwłaszcza przy takiej inflacji, by nauczyciele od razu zarabiali tyle, ile trzeba, niż by dostawali wyrównania z rocznym opóźnieniem".

Komu wzrosły średnie stawki? W czerwcu tylko początkującym

Zgodnie z Art. 30 p. 3 Kartą Nauczyciela średnie wynagrodzenie nauczycieli stanowi ustalony odsetek tzw. kwoty bazowej, określanej dla nauczycieli corocznie w ustawie budżetowej. Jak już wiemy, wynosi ona w 2022 roku 3 537,80 zł (tyle samo co w 2021 roku). Przed podwyżka w maju 2022 średnie zarobki brutto wynosiły:

  • nauczyciel stażysta - 100 proc. kwoty bazowej, czyli 3 538 zł,
  • nauczyciel kontraktowy - 111 proc., czyli 3 927 zł,
  • nauczyciel mianowany - 144 proc., czyli 5 095 zł,
  • nauczyciel dyplomowany - 184 proc., czyli 6 510 zł.

Od maja podniesiono zarobki wszystkim grupom o 4,4 proc., co dało:

  • nauczyciel stażysta - 3 694 zł,
  • nauczyciel kontraktowy - 4 100 zł,
  • nauczyciel mianowany - 5 319 zł,
  • nauczyciel dyplomowany - 6 796 zł.

Warto dodać, że nauczyciele dyplomowani stanowią aż 60,4 proc. wszystkich, mianowani - 18,9 proc., kontraktowi - 16,2 proc., a stażyści zaledwie 4,5 proc.

23 czerwca Sejm kolejny raz znowelizował Kartę Nauczyciela (ustawa jest w Senacie).

Po pierwsze, zredukował szczeble awansu zawodowego z czterech na trzy, łącząc "stażystę" z "kontraktowym" w kategorię "początkującego".

Po drugie, podniósł od września zarobki "początkującego" do 120 proc. bazy (powiększonej od maja o 4,4 proc.). Oznacza to, że średnie zarobki dotychczasowego stażysty rosną z 3 694 zł do 4 432,8 zł, podobnie - kontraktowego z poziomu 4 100 zł.

Pozostałe dwie grupy awansu dostają tyle samo, co wcześniej.

Manipulacja kategorią. Podliczają zarobki stażystów, bo tylko tu są podwyżki

Ministerstwo chwali się podwyżką wynagrodzeń stażystów i stażystek w porównaniu z 2017 rokiem o 54 proc. (a powinno nawet o 61 proc.). Manipulacja polega na tym, że tylko ta (maleńka) grupa dostała tak duże relatywnie podwyżki od września.

Gdyby ministerstwo przedstawiło podwyżki średnich wynagrodzeń największej grupy - nauczycielek i nauczycieli dyplomowanych - musiałoby na zielono wpisać tylko 34 proc. (wzrost wynagrodzeń z 5 065 zł w 2017 do 6 796 zł dziś).

Ministerstwo podkreśla, że podnosi stawki, żeby młodzi ludzie przychodzili do zawodu, ale prawdziwy powód jest bardziej trywialny.

Skąd ta szczodrość rządu wobec początkujących? Z konieczności

Średnie zarobki początkujących są pochodną płacy podstawowej, czyli wynagrodzenia, które dostaje każdy i każda, bez dodatków. Rzecz w tym, że to wynagrodzenie nie może być mniejsze niż płaca minimalna w Polsce. Tymczasem jak podał rząd, od 1 stycznia 2023 najniższa pensja ma wynieść 3 383 zł, a od lipca wzrośnie do 3 450 zł.

Przedstawiamy to na naszym kanonicznym wykresie nauczycielskich wynagrodzeń podstawowych (bez dodatków i oczywiście nadgodzin).

Jak widać, gdyby nie dodatkowa podwyżka płac nauczycieli stażystów ich majowe zarobki (3 079 zł) byłyby w styczniu 2023 aż o 304 zł niższe niż minimum.

Jak zwracał uwagę Sławomir Broniarz, przedstawiając 9 lutego 2022 inicjatywę "Godne płace i wysoki prestiż nauczycieli" (powiązanie zarobków ze średnim wynagrodzeniem w gospodarce), już teraz, od stycznia 2022 roku, część nauczycieli otrzymuje dodatek wyrównawczy, bo ich pensja jest niższa od wynagrodzenia minimalnego.

"Przypomnę – od 1 stycznia 2022 r. minimalne wynagrodzenie wzrosło o 210 zł – do 3 010 zł. O ile w tym czasie wzrosło wynagrodzenie zasadnicze nauczyciela stażysty? O zero złotych! Młody nauczyciel z tytułem magistra i przygotowaniem pedagogicznym zarabia obecnie 2 949 zł brutto, czyli o 61 zł mniej niż najniższa krajowa pensja!".

Ministerstwo rozesłało już informację o rozporządzeniu podnoszącym stawki wynagrodzenia minimalnego, choć nowelizacja Karty nauczyciela jeszcze nie nastąpiła. Oto ten dokument udostępniony OKO.press przez ZNP:

Jak widać, zasadnicza płaca nauczycielki "początkującej" wynosi 3 424 zł, czyli o 41 zł więcej niż minimum od stycznia 2023 (3 383 zł). Ale bez przygotowania pedagogicznego magister zarobi tylko 3 329 zł, czyli 54 zł za mało...

Manipulacja czasem. Odcinają dobre lata PO-PSL

Tweet opublikowany przez MEiN (z początku artykułu) robi na pierwszy rzut oka dziwne wrażenie. Rząd PO-PSL rządził osiem lat, od 2007 do 2015, rząd PiS rządzi siódmy rok od 2016 do 2022.

Z jakiego powodu rządy poprzedników są okrojone o pierwsze cztery lata 2007-2011? Odpowiedź jest prosta: bo wtedy płace nauczycielskie szybko rosły. Jak widać na wykresie powyżej, wynagrodzenie minimalne stażystki wzrosło z 1 218 zł do 2 331 zł, czyli aż o 91,4 proc. Nauczycielki dyplomowanej - z 2 195 zł na 3 109 zł, czyli o 42 proc.

Gdy jednak odciąć te dobre lata i ograniczyć się do okresu 2012-2022 ukazuje się obraz miły władzy: wykresy rządów PO-PSL są płaskie jak mazowiecka równina, zero wzrostu. Zaczyna się dopiero za rządów PiS. A Tusk wychodzi na zero.

;
Wyłączną odpowiedzialność za wszelkie treści wspierane przez Europejski Fundusz Mediów i Informacji (European Media and Information Fund, EMIF) ponoszą autorzy/autorki i nie muszą one odzwierciedlać stanowiska EMIF i partnerów funduszu, Fundacji Calouste Gulbenkian i Europejskiego Instytutu Uniwersyteckiego (European University Institute).
Na zdjęciu Piotr Pacewicz
Piotr Pacewicz

Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze