Karol Nawrocki zaczynał kampanię jako obrońca Polaków przed podatkiem katastralnym, a kończy jako kandydat, który o mieszkaniach chyba nie powinien mówić nic
„Dla mnie podwyższanie podatków jest rzeczą, pod którą nie będę się podpisywał jako przyszły prezydent” – zadeklarował 22 maja 2025 Karol Nawrocki w rozmowie ze Sławomirem Mentzenem. Kandydat popierany przez PiS próbował wykonać szpagat: przedstawiać się jako strażnik zdobyczy socjalnych PiS i solidarnego państwa, a jednocześnie przekonać do siebie wolnorynkowo zorientowanych wyborców Konfederacji. Ta figura gimnastyczna okazała się jednak niewykonalna, dlatego Nawrocki dość szybko wywrócił się na własnej deklaracji, a dokładnie na pytaniu o „kataster”. Przypomnijmy, że chodzi o podatek wyliczany co roku od wartości posiadanych nieruchomości (czasem od trzeciej, czwartej, piątej nieruchomości – w zależności od krajowych regulacji).
„Nie dla podatku katastralnego przede wszystkim dla tych, którzy mają swoje rodzinne domy” – stwierdził Nawrocki. Pytany przez Mentzena, co z osobami, które mają 4 lub 5 nieruchomości, odpowiedział: „No tu jest dyskusja, którą wielokrotnie deklarowałem, gdzie jest ta granica (...) Ja uznaję, że mieszkanie nie jest standardowym towarem”.
Lider Konfederacji dopytywał dalej, czy Nawrocki jako prezydent podpisałby ustawę, która wprowadza podatek katastralny od 10, czy 15 mieszkania. „Nie wiem tego” – mówił Nawrocki. „Ale jak pan nie wie, jak mi pan przed chwilą powiedział, że nie zgodzi się na żaden podatek?” – kontrował Mentzen, uprawiając klasyczny polityczny trolling.
„Jestem przeciwko podatkowi katastralnemu z całą pewnością dla domów zwykłych Polaków, i dla tych, którzy mają swoje mieszkania, także dla swoich dzieci. Ale dostrzegam pewien problem” – odpowiedział Nawrocki. Ta przepychanka trwała jeszcze dwie minuty: Mentzen wytykał Nawrockiemu brak konsekwencji, Nawrocki mówił, że trzeba rozmawiać o granicy, w której inwestycje w nieruchomości powinny być opodatkowane.
Nie tylko ze względu na aferę z kawalerką Nawrockiemu wyjątkowo niewygodnie rozmawia się na temat mieszkań. Od początku kampanii wielokrotnie zmieniał zdanie w sprawie podatku katastralnego, i to tak radykalnie, że można odnieść wrażenie, że nie do końca rozumie, na czym on w zasadzie polega.
Najpierw podczas konwencji programowej straszył swoich wyborców, że nad głowami wiszą im kolejne podatki. „Ale chcę uspokoić, jak wygram, nie podpiszę żadnego podatku katastralnego” – mówił kandydat popierany przez PiS. I zadeklarował, że zaproponuje wpisanie do konstytucji "zasady dziedziczenia majątku bez podatku”.
To było 2 marca 2025. Gdy okazało się, że temat nie budzi wcale tak ogromnego strachu, a nastroje społeczne coraz silniej przechylają się w stronę sprawiedliwości na rynku mieszkań, Nawrocki próbował odkręcić swoją deklarację. 17 marca na antenie RMF FM, zadeklarował, że jest gotowy rozmawiać o propozycji choćby Adriana Zandberga. Przypomnijmy, że lider partii Razem, proponował, żeby opodatkowanie obejmowało trzecią i każdą kolejną nieruchomość.
W Latarniku Wyborczym Nawrocki (a raczej jego sztab) odpowiedział, że zgadza się, że osoby, które dziś płacą podatek od nieruchomości, powinny płacić podatek od wartości mieszkania (podatek katastralny). I dalej tłumaczył: „W Konstytucji RP powinna znaleźć się zasada, że nigdy nie będzie podatku katastralnego płaconego od mieszkania, w którym się mieszka. Dodatkowy podatek powinien obejmować wyłącznie posiadaczy większej liczby mieszkań i nigdy nie odnosić się do własnego mieszkania, w którym mieszka rodzina. Można wprowadzić opodatkowanie od trzeciego i kolejnego mieszkania, chyba że rodzina posiada większą liczbę dzieci, wtedy zwolnione byłoby tyle mieszkań, ile posiada się dzieci”.
Ta odpowiedź Nawrockiego to oczywiście demagogia skrojona na potrzeby debaty publicznej: nikt z polskich polityków nie proponował podatku katastralnego od wartości mieszkania/domu, w którym się mieszka.
To rodzaj opodatkowania, który ukróca trzy zjawiska, które negatywnie wpływają na rynek mieszkaniowy: spekulacje, skupowanie przez międzynarodowe fundusze mieszkań pod inwestycje oraz traktowanie nieruchomości jako rodzinnych aktywów. W tym ostatnim przypadku problem w Polsce jest marginalny, o czym jako pierwsze pisało OKO.press. Gdy przyjmiemy, że podatek katastralny powinien być płacony od trzeciego mieszkania, okaże się, że dotknąłby on mniej więcej 1 proc. gospodarstw domowych. Tak wynika z badania nierówności mieszkaniowych przeprowadzonego w 2017 roku przez dr. hab. Adama Czerniaka i dr Patrycję Gracę-Gelert z SGH.
Sprawa wróciła podczas debaty Super Expressu. Magdalena Biejat zadała wówczas Karolowi Nawrockiemu pytanie, które zmieniło bieg kampanii. Polityczka Lewicy chciała, żeby Nawrocki wytłumaczył, skąd niekonsekwencja w sprawie podatku katastralnego. Nawrocki określił się wówczas jako „obrońca Polaków przed podatkiem katastralnym”. I dalej: „Tak jak wielokrotnie mówiłem: jeżeli chodzi o większą ilość mieszkań – ja tu mówię w imieniu Polek i Polaków zwykłych, takich jak ja, którzy mają jedno mieszkanie. Natomiast w kwestii obrotu mieszkaniami czy blokowania mieszkań na wolnym rynku, jest taki poseł Platformy Obywatelskiej, nazywa się Kropiwnicki, ma kilkanaście mieszkań – taką patologię oczywiście i wstrzymywanie ruchu mieszkań trzeba ograniczyć”.
Nawrocki wpadł tu na kłamstwie, bo jak się okazało, wcale nie jest zwykłym Polakiem, posiadającym jedno mieszkanie (a na dodatek co do sposobu pozyskania drugiego mieszkania można mieć wątpliwości prawne i etyczne, co opisywaliśmy na łamach OKO.press). Z badań wynika, że co trzecia osoba w kraju jest właścicielem jednej nieruchomości, dwie ma już tylko 8 proc. Polek i Polaków.
Nawrocki przez całą kampanię próbował zbudować opowieść o złych podatkach dla obywateli i słusznych dla spekulantów oraz elit. Natomiast samym założeniem podatku katastralnego jest właśnie niwelowanie nierówności, stabilizacja lub obniżenie cen na rynku, a także uwolnienie pustostanów. Z badania Międzynarodowego Funduszu Walutowego wynika, że wzrost stawki opodatkowania nieruchomości o 0,5 pkt proc. ogranicza wahania cen nieruchomości nawet o 5 proc. A zmiany w systemie fiskalnym rekomendowało Polsce m.in. OECD.
Mimo że obaj kandydaci pretendujący do urzędu prezydenta zwolennikami podatku katastralnego nie są (Rafał Trzaskowski również tłumaczył, że „nie chce opodatkowywać polskich rodzin”), sama kampania dla odczarowania tematu zrobiła wiele. Nawet część narodowego skrzydła Konfederacji, bliższa socjalnym postulatom, wzięła na sztandar podatek katastralny jako „fajny” i „emocjonalny” postulat dla młodych. Masa krytyczna wokół mieszkalnictwa się powiększa, problem polega na tym, że ci, którzy mają tworzyć prawo i decydować, czują, że coś się zmienia, ale wciąż nie doganiają dyskusji i potrzeb.
Rocznik ‘92. Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o migracjach, społeczności LGBT+, edukacji, polityce mieszkaniowej i sprawiedliwości społecznej. Członek n-ost - międzynarodowej sieci dziennikarzy dokumentujących sytuację w Europie Środkowo-Wschodniej. Gdy nie pisze, robi zdjęcia. Początkujący fotograf dokumentalny i społeczny. Zainteresowany antropologią wizualną grup marginalizowanych oraz starymi technikami fotograficznymi.
Rocznik ‘92. Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o migracjach, społeczności LGBT+, edukacji, polityce mieszkaniowej i sprawiedliwości społecznej. Członek n-ost - międzynarodowej sieci dziennikarzy dokumentujących sytuację w Europie Środkowo-Wschodniej. Gdy nie pisze, robi zdjęcia. Początkujący fotograf dokumentalny i społeczny. Zainteresowany antropologią wizualną grup marginalizowanych oraz starymi technikami fotograficznymi.
Komentarze