0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Lukasz Cynalewski / Agencja Wyborcza.plFot. Lukasz Cynalews...

12 tysięcy osób podpisało petycję w sprawie niedźwiedzi z podkarpackiej gminy Cisna, posłanki składają interpelacje, organizacje pozarządowe proszą o pomoc Rzecznika Praw Obywatelskich, a resort środowiska szuka alternatywnych rozwiązań. Temat trzech „problematycznych” niedźwiedzi, o których zabicie zawnioskował wójt gminy Cisna, rozpala medialne dyskusje. 7 lipca 2025 roku Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska wyraziła zgodę na ich odstrzał, co opisaliśmy w OKO.press:

Przeczytaj także:

„Nie dajmy sobie wmówić, że to normalne. Nigdy nie będzie normalne, że w środku dnia, w środku miejscowości niedźwiedź spaceruje po podwórku, obok placu zabaw, gdzie żyją ludzie od wielu lat. Nikt nie podejmuje próby eliminacji zwierzęcia dla jakiejś ideologii, robi to dla zapewnienia bezpieczeństwa ludzi” – pisze poseł Polski 2050 Bartosz Romowicz w mediach społecznościowych.

Posłanka Daria Gosek-Popiołek i wicemarszałkini Senatu Magdalena Biejat interweniują w tej sprawie i piszą: „To gatunek ściśle chroniony, a mimo to został potraktowany jak zagrożenie. Dlaczego? Bo osobniki zbliżają się do zabudowań i »są uciążliwe«. Tyle że to nie wina niedźwiedzi, lecz ludzi, którzy pozostawiają niezabezpieczone śmieci, nęcą dzikie zwierzęta na potrzeby zdjęć albo wycinają połacie lasu, zabierając zwierzętom miejsce do życia”.

Relokacja niedźwiedzi

Pod wpływem burzy jaka rozpętała się w mediach społecznościowych, do sprawy odniósł się resort klimatu i środowiska. Wiceminister Mikołaj Dorożała ogłosił, że jest szansa na relokację niedźwiedzi z Bieszczad w Tatry.

„To było dla nas bardzo trudne do zaakceptowania, dlatego potrzebowaliśmy z [ministrą klimatu i środowiska] Pauliną Hennig-Kloską więcej czasu, aby dokładnie przeanalizować wszystkie możliwości. Niedźwiedzie z Bieszczad mogą znaleźć nowy dom w Tatrzańskim Parku Narodowym. Aby to zrobić, potrzebujemy pilnie wniosku wójta gminy Cisna o formalne wycofanie złożonych wczesnej przez gminę dokumentów zezwalających na odstrzał. Wtedy Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska od razu zmieni decyzję i rozpocznie proces relokacji. TPN i GDOŚ są w pogotowiu, czekamy tylko na sygnał od gminy Cisna. Niedźwiedzie po ewentualnej relokacji od razu zostaną objęte stałym monitoringiem” – poinformował Dorożała w mediach społecznościowych w piątek 11 lipca.

Na zdjęciu głównym: młoda niedźwiedzica, która mieszka w zoo w Poznaniu. Przyjechała z Bieszczad i nadano jej imię „Cisna”.

Cisna walczy z niedźwiedziami

Historia niedźwiedzi z Cisnej ciągnie się już od kilku lat.

3 czerwca 2024 roku wójt gminy Cisna złożył wniosek o zgodę na odstrzał trzech niedźwiedzi. We wniosku, z którym zapoznało się OKO.press, napisano, że niedźwiedzie codziennie podchodzą pod zabudowania, niszczą kompostowniki i budynki gospodarcze. Wójt podkreślił też, że rok wcześniej miał już zgodę na zabicie niedźwiedzi. Do eliminacji jednak nie doszło przez – jak czytamy we wniosku – zbyt restrykcyjne warunki odstrzału postawione przez GDOŚ.

„Niepokojącym jest fakt, że te osobniki całkowicie zatraciły lęk przed człowiekiem, wielokrotnie płoszone wracają do zabudowań, ucząc następne pokolenia zdobywania pokarmu w ten sposób” – czytamy. Dalej jest mowa o tym, że nawet jeśli niedźwiedzie nikogo nie zabiją, to istnieje „poważne ryzyko poturbowania”.

Gmina proponuje również – jako alternatywę dla odstrzału – przeniesienie niedźwiedzi np. do Borów Tucholskich. Informuje, że próbowano już relokować zwierzęta głębiej w Bieszczady, ale okazało się to „stratą czasu i pieniędzy”.

Wójt we wniosku z 2024 roku powołał się również na decyzję Słowacji, gdzie ma dojść do odstrzału 350 niedźwiedzi. Przywołał też przykłady rzekomych pogryzień i ataków na turystów w słowackich Tatrach – przyznając jednocześnie, że znalazł te informacje w mediach społecznościowych.

Od razu wyznaczono trzy osoby, które mają uprawnienia do odstrzału i które mogłyby podjąć się zabicia trzech niedźwiedzi. Wśród wytypowanych myśliwych jest Grzegorz Łukacijewski, nadleśniczy z Nadleśnictwa Cisna, a prywatnie mąż europosłanki Koalicji Obywatelskiej Elżbiety Łukacijewskiej.

Naukowcy: odstrzał nie pomoże

Wniosek z czerwca 2024 negatywnie zaopiniowała Państwowa Rada Ochrony Przyrody, organ doradczy ministra środowiska.

„Zgodnie z art. 56 ust. 4 ustawy o ochronie przyrody, zgody na odstępstwa od zakazów [odstrzału](...) mogą być wydawane jedynie w przypadku braku rozwiązań alternatywnych i jeżeli nie spowoduje to zagrożenia dla dziko występujących populacji zwierząt objętych ochroną gatunkową. W przedmiotowym wniosku nie zamieszczono informacji o zastosowaniu rozwiązań alternatywnych” – czytamy. Naukowcy z PROP wyjaśniali jednocześnie, że niedźwiedzie korzystają ze źle zabezpieczonych śmietników, które są dla nich łatwym źródłem pokarmu. „Niedźwiedzie, bez względu na doraźne rozwiązania letalne, będą się stale pojawiać, jeśli szybko nie dojdzie do wdrożenia zintegrowanego planu zarządzania odpadami komunalnymi w obszarze ich występowania” – wskazywał PROP.

Naukowcy wyjaśniali także, że pojedyczne odstraszenie niedźwiedzi (na przykład petardami) nie przyniesie efektu. Konieczne jest stałe, systematyczne odstraszanie, za każdym razem, kiedy zwierzę zbliża się do zabudowań. Całą opinię można przeczytaj TUTAJ.

Gmina w 2024 roku nie dostała zgody na odstrzał, a w marcu 2025 roku złożyła kolejny wniosek. I to właśnie po nim GDOŚ wydał pozytywną decyzję – wbrew opinii ekspertów, w tym Państwowej Rady Ochrony Przyrody. Mimo że sytuacja niedźwiedzi z Cisnej przez ostatni rok się nie zmieniła.

Szkody wycenione na 576 zł

Zdaniem GDOŚ wydanie zgody nie oznacza, że dojdzie do zastrzelenia niedźwiedzi. Generalny dyrektor ochrony środowiska Piotr Otawski mówił na konferencji prasowej 9 lipca, że odstrzał będzie mógł być wykonany wyłącznie wtedy, kiedy „inne środki zawiodą, a życie człowieka jest zagrożone”.

GDOŚ w oficjalnym oświadczeniu dodaje, że:

  • w decyzji wskazano pełną ścieżkę działań, które należy podjąć przed ewentualnym użyciem broni – w tym m.in. próbę odstraszenia zwierzęcia;
  • rząd pracuje nad zmianą ustawy o broni, by umożliwić użycie broni gładkolufowej z niepenetrującą amunicją do odstraszania niedźwiedzi (amunicja na gumowe pociski). To rozwiązanie bolesne, ale nie śmiertelne i może skutecznie zniechęcać do zbliżania się do ludzi.

Mimo tych zapewnień, narracja, jaką GDOŚ przyjął, wydając zgodę, może niepokoić. Dyrekcja wielokrotnie podkreślała skalę konfliktów z niedźwiedziami w Bieszczadach.

„W gminie Cisna w ciągu ostatniego roku mieliśmy 75 incydentów związanych z napotkaniem niedźwiedzia. Z tego ponad 65 w terenach zamieszkanych. Docierały do nas liczne apele ws. zagrożenia obecnością niedźwiedzi. Szczególnie tych, które przestały bać się człowieka” – mówił Otawski podczas konferencji.

GDOŚ w uzasadnieniu wspomina również o stratach wyrządzonych przez niedźwiedzie – choć ich łączna kwota to zaledwie 576,98 złotych.

Znamienny jest też alarmistyczny tytuł komunikatu – „Co trzy dni niedźwiedzie zagrażają mieszkańcom gminy Cisna”.

12 tysięcy osób za niedźwiedziami

Tuż po opublikowaniu decyzji GDOŚ, powstała petycja w obronie bieszczadzkich niedźwiedzi – w ciągu tygodnia podpisało ją prawie 12 tysięcy osób. Sygnatariusze domagają się:

  • wycofania się z decyzji o odstrzale;
  • niepodejmowania takich decyzji w przyszłości;
  • wprowadzenia zmian w zakresie tworzenia stref ochrony w miejscach gawrowania niedźwiedzi;
  • wprowadzenia zakazu dokarmiania, nęcenia i wabienia zwierząt w ramach prowadzonej w Bieszczadach gospodarki łowieckiej;
  • powołania grupy interwencyjnej, która na wzór rozwiązań stosowanych w polskich Tatrach, mogłaby składać się z pracowników parków narodowych, osób badających niedźwiedzie i weterynarza, która mogłaby rozwiązywać sytuacje kryzysowe i im zapobiegać;
  • zakupu specjalnych pojemników na odpady i kompostowników;
  • uporządkowania kwestii obowiązujących danych dotyczących liczebności niedźwiedzi.

GDOŚ i resort klimatu już zapowiedzieli spełnienie części z tych postulatów.

Lata zaniedbań

Z wpisu wiceministra Mikołaja Dorożały możemy dowiedzieć się, że „działania interwencyjne wesprze regionalna dyrekcja Lasów Państwowych w Krośnie, która również stworzy dedykowaną grupę interwencyjną w nadleśnictwach i przeszkoli swoich pracowników dzięki współpracy z Tatrzańskim Parkiem Narodowym”.

Jednak grupa interwencyjna mogła działać już od dawna. Brakowało decyzji na szczeblu ministerialnym, która uruchomiłaby proces jej utworzenia, mimo że w regionie mieszkają i pracują specjaliści od dużych drapieżników, z ogromnym doświadczeniem terenowym, prowadzący badania naukowe.

Żadna z instytucji na szczeblu centralnym lub regionalnym jak dotąd nie wykorzystała tego potencjału.

Dobrą wiadomością może być zapowiedź, że od początku 2026 roku wprowadzone będzie państwowe wsparcie na zakup specjalnych pojemników na śmieci. Dotychczas zajmowały się tym organizacje ekologiczne, które pomagały również bieszczadzkim pszczelarzom w zabezpieczaniu pasiek – część tych zabezpieczeń dystrybuował również rzeszowski RDOŚ, często we współpracy z NGO. Przez lata więc organizacje wyręczały państwo – od przyszłego roku ma się to zmienić.

Nie ma jednak w tych wszystkich propozycjach i zapowiedziach jeszcze jednej ważnej kwestii, czyli ochrony strefowej. Obecnie w miejscach gawrowania bieszczadzkich niedźwiedzi jest niewiele stref ochrony. Co więcej, są one tylko sezonowe, choć powinny obowiązywać przez cały rok. Nie ma też zapowiedzi wyłączenia z gospodarki leśnej projektowanych rezerwatów w Bieszczadach, fragmentów cennych lasów w otulinie Bieszczadzkiego Parku Narodowego i na obszarze, który od lat jest wskazywany przez przyrodników jako teren do powiększenia istniejącego parku.

Wywieźć niedźwiedzie w Tatry

Po medialnych publikacjach i petycji w obronie zwierząt głos zabrał również wójt Cisnej Dariusz Wethacz. Wyjaśniał w mediach społecznościowych, że „odstrzał to nie plan działania, lecz ostatni możliwy środek, którego chcielibyśmy uniknąć. Dlatego równolegle szukamy innych, nieinwazyjnych rozwiązań – edukujemy, ograniczamy dostępność odpadków, wzmacniamy współpracę z organizacjami zajmującymi się ochroną przyrody i apelujemy o wyznaczenie miejsca, do którego można relokować osobniki stwarzające zagrożenie”.

Ministerstwo Klimatu i Środowiska najwyraźniej poważnie potraktowało apel wójta – stąd pomysł relokowania niedźwiedzi w Tatry. Choć przeniesienie zwierząt jest oczywiście mniej drastycznym pomysłem niż ich odstrzał, wciąż budzi sporo kontrowersji.

Przyczyn jest kilka:

  • nikt nie wie, który dokładnie niedźwiedź jest tym „konfliktowym osobnikiem”;
  • decyzja może sprawić, że kolejne samorządy zaczną domagać się tego samego;
  • Tatrzański Park Narodowy nie jest na tyle duży, żeby stał się czymś w rodzaju przytuliska dla niedźwiedzi;
  • tatrzańskie i bieszczadzkie niedźwiedzie żyją w dość silnie odizolowanych populacjach i w odmiennych warunkach.

Ministerstwo – jak czytamy w oświadczeniu Mikołaja Dorożały – uzależnia dalszy los niedźwiedzi od wycofania wniosku przez gminę Cisna. Jednak to dopiero zgoda wydana przez Generalną Dyrekcję Ochrony Środowiska pozwoliła na odstrzał. To nie samorządy mają decydować o losie gatunków ściśle chronionych, a właśnie dyrekcja GDOŚ. Cała sytuacja zaburza więc kolejność wydawania decyzji i wprowadza chaos.

Co zrobi gmina?

Gdyby GDOŚ nie wydał niezgodnej z wiedzą i rekomendacjami naukowymi decyzji, dziś los niedźwiedzi nie leżałby wyłącznie w rękach gminy. Zapytaliśmy władze gminy Cisna, czy wycofają wniosek o odstrzał i zgodzą się na przewiezienie niedźwiedzi w Tatry. W oświadczeniu, jakie otrzymaliśmy od sekretarza gminy Tomasza Lasyka, czytamy, że Cisna jest „otwarta na prowadzenie rozmów z osobami, podmiotami i instytucjami które w sposób merytoryczny i konkretny będą chciały wspólnie z gminą opracować najlepsze możliwe strategie działania”.

„Do dnia dzisiejszego – pomimo formułowanych w mediach oświadczeń – żadne formalne rozmowy z przedstawicielami gminy Cisna nie rozpoczęły się, pomimo zgłoszonej gotowości z naszej strony” – napisano w oświadczeniu.

Z odpowiedzi samorządu dowiadujemy się również, że planuje „ powtórnie wnioskować (...) o możliwość odłowienia stanowiących zagrożenie niedźwiedzi i ich wypuszczenie na terenie odległym od obszaru gminy Cisna”.

Oświadczenie z 14 lipca 2025 przesłane do OKO.press:

Niepokojącym staje się dla nas bowiem prowadzenie coraz szerszej i emocjonalnie nacechowanej dyskusji w tej niezwykle ważnej sprawie na płaszczyźnie komunikacji w prasie i mediach społecznościowych. Gmina Cisna informuje, iż tak jak dotychczas jest ona otwarta na prowadzenie rozmów z osobami, podmiotami i instytucjami które w sposób merytoryczny i konkretny będą chciały wspólnie z Gminą opracować najlepsze możliwe strategie działania.

Do dnia dzisiejszego – pomimo formułowanych w mediach oświadczeń – żadne formalne rozmowy z przedstawicielami Gminy Cisna nie rozpoczęły się, pomimo zgłoszonej gotowości z naszej strony. Sprawa jest dla nas niezwykle ważna z uwagi na dbałość o bezpieczeństwo zarówno naszych mieszkańców i gości, ale również ochronę środowiska naturalnego oraz mieszkających w nim zwierząt. Z tych też względów dążymy do umożliwienia nam bezpośredniego spotkania z Ministrem Klimatu i Środowiska, aby móc wspólnie wypracować realne strategie działania w tej sprawie.

Problematyka ta nie jest bowiem przedmiotem wyłącznie debaty politycznej i światopoglądowej, gdyż wynik podjętych działań będzie w sposób bezpośredni rzutować na gwarancję bezpieczeństwa mieszkańców i gości Gminy Cisna. Z tych też powodów ponownie apelujemy, aby dyskusję tą toczyć w sposób merytoryczny i bezpośredni (nie poprzez media społecznościowe), z właściwym i odpowiednim poszanowaniem prawa do informacji dla wszystkich zainteresowanych przedmiotowym tematem.

Jednocześnie informujemy, że Gmina Cisna przygotowuje aktualnie wniosek o ponowne rozpoznanie sprawy, w której wydana została decyzja z dnia 7 lipca 2025 r (nr. DZP-WG.6401.98.2025.AS). Gmina Cisna planuje między innymi powtórnie wnioskować (gdyż propozycja taka została zawarta w rozpoznanym już wniosku o wydanie zezwolenia Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska na odstępstwa od zakazów w stosunku do gatunków dziko występujących zwierząt objętych ochroną z dnia 13 marca 2025 r.) o możliwość odłowienia stanowiących zagrożenie niedźwiedzi i ich wypuszczenie na terenie odległym od obszaru Gminy Cisna. O złożeniu opisanego wniosku do Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska Gmina Cisna poinformuje w odrębnym komunikacie.

Organizacje apelują do RPO

Odłów wciąż jest jednak niepewnym rozwiązaniem, które może nie dojść do skutku. Cały czas obowiązuje też decyzja GDOŚ, zezwalająca na zabicie trzech osobników. Dlatego organizacje zajmujące się ochroną przyrody proszą Rzecznika Praw Obywatelskich o interwencję. Pod wnioskiem podpisało się 96 fundacji, stowarzyszeń i inicjatyw.

„Mając w szczególności na uwadze stan populacji niedźwiedzia w Polsce, zezwolenie na umyślne zabijanie – jako czynność nieodwracalną w skutkach – może zostać udzielone jedynie w sytuacji wyczerpania innych możliwości minimalizacji sytuacji konfliktowych, tylko w przypadku niedźwiedzi agresywnych stwarzających realne zagrożenie dla bezpieczeństwa ludzi. Ani Wnioskodawca ani GDOŚ nie uprawdopodobnił zaistnienia powyższych przesłanek” – czytamy w uzasadnieniu wniosku do RPO.

Organizacje wskazują, że decyzja o odstrzale jest sprzeczna z art. 5 i 74 Konstytucji, „które to przepisy za wartość fundamentalną uznają ochronę środowiska”.

Pełną treść wniosku do RPO można znaleźć TUTAJ.

Brak chęci i strategii

Sprawa z Cisnej pokazuje braki w systemie ochrony gatunkowej w Polsce. Od lat wiadomo, że niezabezpieczone śmietniki, kompostowniki, dzikie wysypiska odpadków, czy nęciska i karmiska łowieckie są źródłami problemów z niedźwiedziami. Apele o rozwiązanie tego problemu, o wsparcie lokalnych społeczności ze strony osób eksperckich i organizacji przyrodniczych, pozostawały bez echa.

Niedźwiedzie przez ostatnie lata (i kolejne rządy) nie doczekały się konkretnego planu działania. Strategia, przygotowana już w 2012 roku przez zespół czołowych specjalistów od niedźwiedzi, trafiła do ministerialnego biurka i nie została zatwierdzona. A to właśnie w niej znalazły się zalecenia, których wdrożenie mogłoby sprawić, że dziś nie mielibyśmy kolejnego niedźwiedziowego kryzysu.

Nikt też nie wyciągnął wniosków z dobrych praktyk wdrożonych przez Tatrzański Park Narodowy.

W tak silnie eksplorowanym przez turystów miejscu udało się parkowym służbom zapobiegać sytuacjom konfliktowym, skutecznie zniechęcać zwierzęta i stworzyć coś na wzór grupy osób doświadczonych w zarządzaniu takimi sytuacjami kryzysowymi.

Coraz trudniejszy los niedźwiedzi

Podkreślmy również, że bieszczadzka populacja niedźwiedzi wcale nie jest duża. Naukowcy szacują jej liczebność na około 100 osobników – trzykrotnie mniej, niż w oficjalnych danych podawanych przez Główny Urząd Statystyczny.

Skąd te różnice? GUS publikuje szacunki oparte na całorocznej obserwacji, przez co często ten sam osobnik może być policzony kilkukrotnie i wzięty za innego niedźwiedzia. Tymczasem niedźwiedzie przemieszczają się, więc łatwo o pomyłkę. Co więcej, nie wszyscy obserwatorzy weryfikują, czy widzą to samo zwierzę, czy kilka różnych niedźwiedzi.

Precyzyjne dane dotyczące niedźwiedzi dostarczają jedynie badania genetyczne prowadzone przez naukowców. Dzięki nim można rozróżnić poszczególne osobniki. Do oszacowania liczebności tych zwierząt zbiera się próbki z odchodów i włosów niedźwiedzi. Jednak tych danych, dokładniejszych i zbieranych przez ekspertów, GUS nie uwzględnia.

Warto też pamiętać, że niedźwiedziom jest coraz trudniej: globalne ocieplenie, coraz słabsze i bezśnieżne zimy, będą miały wpływ na ich kondycję.

Niedźwiedzie nawet bez prowadzonego odstrzału są w trudnej sytuacji.

Czy sprawa zwierząt z Cisnej doprowadzi wreszcie do poważnych zmian w prawie? Na razie jedno jest pewne – dalsze trwanie w zawieszeniu nie pomoże rozwiązać konfliktu, a przede wszystkim nie zapobiegnie kolejnym.

;
Na zdjęciu Katarzyna Kojzar
Katarzyna Kojzar

Dziennikarka, reporterka, kierowniczka działu klimatyczno-przyrodniczego w OKO.press. Zajmuje się przede wszystkim prawami zwierząt, ochroną rzek, lasów i innych cennych ekosystemów, a także sprawami dotyczącymi łowiectwa, energetyki i klimatu. Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu, laureatka Polsko-Niemieckiej Nagrody Dziennikarskiej im. Tadeusza Mazowieckiego za reportaż o Odrze i nagrody Fundacji Polcul im. Jerzego Bonieckiego za "bezkompromisowość i konsekwencję w nagłaśnianiu zaniedbań władz w obszarze ochrony środowiska naturalnego, w tym katastrofy na Odrze". Urodziła się nad Odrą, mieszka w Krakowie, na wakacje jeździ pociągami, weekendy najchętniej spędza na kajaku, uwielbia Eurowizję i jamniki (a w szczególności jednego rudego jamnika).

Na zdjęciu Paweł Średziński
Paweł Średziński

Publicysta, dziennikarz, autor książek poświęconych ludziom i przyrodzie: „Syria. Przewodnik po kraju, którego nie ma”, „Łoś. Opowieści o gapiszonach z krainy Biebrzy”, „Puszcza Knyszyńska. Opowieści o lesunach, zwierzętach i królewskim lesie, a także o tajemnicach w głębi lasu skrywanych, „Rzeki. Opowieści z Mezopotamii, krainy między Biebrzą i Narwią leżącej" i "Borsuk. Władca ciemności. Biografia nieautoryzowana".

Komentarze