W Słowacji życie straci 350 osobników. W Słowenii zaplanowano odstrzał 30 proc. populacji. Po unijnym obniżeniu statusu ochronnego wilka na celowniku pojawiają się niedźwiedzie, a kolejne kraje wypowiadają im wojnę
Los niedźwiedzi w Europie staje się coraz bardziej niepewny. W zapewnieniu ich szczególnego statusu w krajach Unii Europejskiej nie pomogą decyzje władz kilku państw członkowskich, między innymi Słowacji i Słowenii, o odstrzale osobników tego gatunku.
Zdaniem przyrodników decyzje o redukcji liczebności niedźwiedzi w obu krajach zostały podjęte pochopnie, a wielu sytuacji konfliktowych z udziałem drapieżników można uniknąć. W Polsce niedźwiedzie są objęte ścisłą ochroną gatunkową. Wciąż występują u nas nielicznie, ograniczając zasięg swojego stałego występowania do Karpat. Ostatnio po raz pierwszy od setek lat zaobserwowano niedźwiedzia w Puszczy Knyszyńskiej.
W ostatnich miesiącach w mediach często pojawiały się doniesienia o atakach niedźwiedzi na ludzi. Gros tych wiadomości pochodziło ze Słowacji. Szczególnie głośno było o sytuacji z marca tego roku, do której doszło w kraju żylińskim. Mężczyzna, uczestnik zdarzenia, poszedł do lasu z psem, który był spuszczony ze smyczy. Miał ze sobą siekierę – jak tłumaczył później, zawsze ją nosi, bo toruje sobie nią drogę. Dysponował również gazem pieprzowym.
W pewnym momencie trafił na niedźwiedzicę z trzema młodymi. Samica ruszyła w jego stronę, a Słowak bronił się gazem i uderzył zwierzę parokrotnie w głowę, używając do tego siekiery. Całość została nagrana przez fotopułapkę.
Media opisały tę historię jako „atak niedźwiedzia na człowieka”. Nikt nie podjął trudu przeanalizowania całego zdarzenia. Zignorowano sam fakt, że nie powinno się chodzić z psem puszczonym luzem w lesie, a już na pewno na terenach, gdzie występują niedźwiedzie. Do tego nie wyjaśniono, że samica niedźwiedzia podjęła się obrony swojego potomstwa, widząc psa i człowieka. Taką sytuację trudno uznać za atak.
Oczywiście w Słowacji dochodzi do sytuacji konfliktowych z udziałem niedźwiedzi od dawna. Nie jest to nic nowego. W mediach pojawiały się doniesienia o niedźwiedziach po słowackiej stronie, korzystających z niezabezpieczonych śmietników i oswajających się z obecnością człowieka. Jak wskazywali badacze niedźwiedzi, słowackie władze ignorowały zalecenia dotyczące m.in. stosowania koszy na śmieci, które byłyby zabezpieczone przed tymi największymi europejskimi drapieżnikami.
To nie jedyne problemy. Jednym z najpoważniejszych jest dokarmianie zwierząt przez turystów. Niedźwiedzie są oportunistami i bardzo szybko nauczą się korzystać z łatwego dostępu do pokarmu, który zaczną kojarzyć z obecnością ludzi. Do tego wraz ze wzrostem areału upraw kukurydzy niedźwiedzie zyskały dostęp do łatwo dostępnego pokarmu. To upowszechnienie roślin wysokoenergetycznych stworzyło dodatkowe źródło pożywienia.
W Słowacji dochodziło już w poprzednich latach do odstrzału niedźwiedzi. Najgorsze nadeszło jednak ze zmianą władzy, kiedy na stanowisko szefa rządu wrócił Robert Fico. Osobą odpowiedzialną za ochronę środowiska w jego gabinecie odpowiada Tomáš Taraba, przedsiębiorca, który nigdy nie zajmował się ochroną przyrody.
Minister środowiska wychodzi z założenia, że jeśli pomimo odstrzału niedźwiedzi wciąż dochodzi do sytuacji konfliktowych, należy ten odstrzał jeszcze bardziej zintensyfikować. Kontrowersje budziła również jego polityka kadrowa. Przeprowadził czystki w zarządzanym przez siebie resorcie, a na dyrektora Tatrzańskiego Parku Narodowego powołał znajomego, który był już skazany za kłusownictwo. Od kwietnia 2025 roku obowiązuje decyzja Taraby o odstrzale 350 niedźwiedzi. Słowaccy decydenci cynicznie podkreślili przy tej okazji, że jest ich tylko tyle, żeby nie znaleźć się w konflikcie z Unią Europejską, co mogłoby doprowadzić do blokady unijnych funduszy. Gdyby nie Unia – odstrzeliliby więcej.
Populacja niedźwiedzi w Słowacji liczy od 1 tys. do 1,5 tys. osobników.
Słowaccy przyrodnicy nie zgadzają się z decyzjami rządu. Od dawna wskazywali, że zarządzanie populacją niedźwiedzia w tym kraju nie działa i konieczne są zmiany. Już w przeszłości decyzje o zabiciu zwierząt były często podejmowane pochopnie i nie robiono nic, aby zlikwidować źródła konfliktu. Chodzi nie tylko o niezabezpieczone odpady i kukurydzę zostawioną na polach, ale również karmiska łowieckie zlokalizowane przy szlakach, na których żerują niedźwiedzie.
W Słowacji wciąż wygrywa zasada, że łatwiej zabić niż zapobiegać.
Jednocześnie to, co dzieje się w Słowacji, może mieć wpływ na sytuację niedźwiedzi w Polsce. Dzielimy bowiem z tym krajem granicę, a te drapieżniki, między innymi w Tatrach, pojawiają się po obu jej stronach.
Nie dość, że ma zginąć ¼ słowackich niedźwiedzi, to rząd w Bratysławie poszedł jeszcze dalej. Postanowił ogłosić, że mięso zabijanych zwierząt trafi do sprzedaży. Zdaniem władz Słowacji nie powinno się „marnować”. W maju tego roku taki plan ogłosił zastępca Taraby, Filip Kuffa.
Decyzję o odstrzale niedźwiedzi podjęły również władze innego kraju – Słowenii. Tam ma zginąć 206 niedźwiedzi, czyli aż 30 procent słoweńskiej populacji. Decyzję o odstrzale rząd tłumaczy podobnie jak w Słowacji, czyli rosnącą liczbą sytuacji konfliktowych.
Decyzja spotkała się już z krytyką ze strony przyrodników. Jednocześnie wskazują oni na sposoby zapobiegania sytuacjom konfliktowym.
Rząd w Lublanie pozostaje jednak niewzruszony i redukcję o 206 osobników planuje przeprowadzić do lipca 2026 roku. Zgodnie z wydanym pozwoleniem 70 procent niedźwiedzi będzie osobnikami młodocianymi, ważącymi do 100 kilogramów. 20 procent to niedźwiedzie o wadze od 100 do 150 kilogramów. Tylko 10 procent niedźwiedzi będą stanowić osobniki dojrzałe, o wadze powyżej 150 kilogramów.
Do odstrzału dochodzi również w Rumunii. Tam występuje najliczniejsza populacja tych zwierząt w Unii Europejskiej, szacowana na 8 tysięcy osobników. Między 2016 a 2021 rokiem doszło tam do 154 zdarzeń określanych jako atak, w których śmierć miało ponieść 14 osób.
W 2024 roku wydano zgodę na odstrzał prawie 500 niedźwiedzi. I znów: zdaniem przyrodników nie stosuje się w tym kraju działań zapobiegawczych, a interweniuje w drastyczny sposób. Do Rumunii ciągnęli w ostatnich latach myśliwi z innych krajów, którzy za opłatą mogą zabić niedźwiedzia. W 2021 roku jeden z nich, książę Emanuel von und zu Liechtenstein, dopuścił się zabicia niedźwiedzia na obszarze chronionym. Miał zgodę na polowanie, dotyczącą zastrzelenia młodej samicy, a zabił 17-letniego niedźwiedzia o imieniu Artur.
Wszystkie te przypadki pokazują, że w Unii Europejskiej brakuje coraz bardziej spójnej strategii dotyczącej podtrzymania ochrony dużych drapieżników. Precedensy stwarzane przez poszczególne kraje członkowskie mogą docelowo doprowadzić do osłabienia statusu ochrony niedźwiedzia.
Oficjalnie nadal jest gatunkiem priorytetowym dla Unii Europejskiej, wymienionym w załączniku II Dyrektywy Siedliskowej. Jednak patrząc na rozwój sytuacji i to, jak KE doprowadziła do osłabienia ochrony wilka, można się spodziewać prób dokonania zmian również w przypadku największego drapieżnika na naszym kontynencie.
Publicysta, dziennikarz, autor książek poświęconych ludziom i przyrodzie: „Syria. Przewodnik po kraju, którego nie ma”, „Łoś. Opowieści o gapiszonach z krainy Biebrzy”, „Puszcza Knyszyńska. Opowieści o lesunach, zwierzętach i królewskim lesie, a także o tajemnicach w głębi lasu skrywanych, „Rzeki. Opowieści z Mezopotamii, krainy między Biebrzą i Narwią leżącej" i "Borsuk. Władca ciemności. Biografia nieautoryzowana".
Publicysta, dziennikarz, autor książek poświęconych ludziom i przyrodzie: „Syria. Przewodnik po kraju, którego nie ma”, „Łoś. Opowieści o gapiszonach z krainy Biebrzy”, „Puszcza Knyszyńska. Opowieści o lesunach, zwierzętach i królewskim lesie, a także o tajemnicach w głębi lasu skrywanych, „Rzeki. Opowieści z Mezopotamii, krainy między Biebrzą i Narwią leżącej" i "Borsuk. Władca ciemności. Biografia nieautoryzowana".
Komentarze