0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: (Photo by RALF HIRSCHBERGER / AFP)(Photo by RALF HIRSC...

Szczęśliwie obyło się bez ofiar, bo katastrofa wydarzyła się w nocy. Ostatni tramwaj przejechał po moście Caroli w Dreźnie kilkanaście minut wcześniej. Około 03:00 w nocy 11 września 2024 roku stumetrowy odcinek jednej nitki jednego z czterech mostów w centrum półmilionowego miasta runął do Elby.

Przyczynę katastrofy ustalono stosunkowo szybko. Stal, z której zrekonstruowano zniszczony w czasie II wojny światowej most, latami korodowała i w końcu pękła. Ostatniej renowacji dokonano w 1996 roku.

Upadek mostu stał się symbolem niemieckich problemów i zaniedbań ostatnich lat czy nawet dekad. Nowy rząd niemiecki z kanclerzem Friedrichem Merzem chce te zapóźnienia jak najszybciej nadrobić.

Przeczytaj także:

Hamulec długu

Niemcy nie przebudzili się wczoraj, nie uświadomili sobie problemów z przestarzałą infrastrukturą, gdy runął most w Dreźnie. Przed wyborami parlamentarnymi w 2021 roku portal Deutche Welle pisał o „zatłoczonych autostradach, nieregularnym ruchu kolejowym i powolnym lub nieistniejącym internecie”. Skąd się wzięły? Ważną częścią problemów było niemieckie podejście do państwowych finansów.

Od 2009 roku Niemcy mają w konstytucji tak zwany hamulec długu. Według tej reguły dopuszczalny pułap strukturalnego deficytu budżetowego (niezależnego od wahań koniunktury) to 0,35 proc. PKB. To około 15 mld euro.

„To powoduje, że brakuje dziś środków na inwestycje. Niemcy mają dziś olbrzymie zaniedbania infrastrukturalne, ale nie potrafią znaleźć środków, by je nadrobić. Uznali, że trzeba oszczędzać, i te oszczędności znaleźli w inwestycjach, nie ruszając innych obszarów, na przykład wydatków socjalnych” – mówił nam w listopadzie 2024 roku ekspert do spraw niemieckiej gospodarki dr Konrad Popławski z Ośrodka Studiów Wschodnich.

Upadek liberałów

Kiedy w 2023 roku skończył się okres, w którym reguła była zawieszona ze względu na wydatki związane z walką z kryzysem covidowym, lider najmniejszej partii koalicji – liberalnych FDP Christian Lindner uznał, że czas na zbilansowanie budżetu i politykę oszczędnościową. Politycy SPD i Zielonych już wtedy wyrażali wątpliwość, czy to dobry kurs w dobie kryzysu niemieckiej gospodarki. Ale na zmiany w kursie było jeszcze za wcześnie.

Niezgoda Lindnera na zwiększanie wydatków była jednym z głównych powodów, dla których FDP opuściło koalicję i doprowadziło do przyspieszonych wyborów (wybory terminowe miały się odbyć także w tym roku, ale jesienią). Lindner postawił na pryncypializm i nie wyczuł ducha czasów. FDP zdobyło 4,3 proc. głosów i nie przekroczyło 5-procentowego progu wyborczego. To druga taka sytuacja w historii partii.

Kluczowe głosowanie

Zmianę polityki w stosunku do zadłużenia udało się przeprowadzić jeszcze w starej kadencji parlamentu, zanim Friedrich Merz obejmie urząd kanclerski Olafa Scholza.

We wtorek 18 marca deputowani w Bundestagu głosowali nad pakietem ustaw, których głównym założeniem było:

  • zmiana limitu zadłużenia na wydatki zbrojeniowe,
  • specjalny fundusz warty 500 mld zł na 12, z przeznaczeniem na wydatki klimatyczne i infrastrukturalne.

A nie było to zwykłe głosowanie, bo zmiany dotykały konstytucji, więc potrzeba było większości dwóch trzecich głosów, czyli 489 osób głosujących „za”. Ostatecznie za zmianami głosowało 513 posłów i posłanek przyszłej koalicji CDU/CSU i SPD, a także Zieloni.

Czy głosowanie to przesądziło o ostatecznej śmierci hamulca zadłużenia?

Dziś w rozmowie z OKO.press potwierdza to dr Konrad Popławski z OSW:

„Przyjęty przez Bundestag pakiet de facto oznacza pełzającą likwidację hamulca zadłużenia. Kształtującą się koalicja rządząca chadeków i socjaldemokratów nie dość, że tworzy olbrzymi fundusz na infrastrukturę i klimat, uwalniając też możliwości zadłużenia się przez landy. Ponadto znosi limity zadłużania się w stosunku do wydatków na zbrojenia, zezwalając na ich finansowanie powyżej 1 proc. PKB z długu”.

500 mld euro to oczywiście ogromna kwota. W projekcie budżetu na 2025 rok Niemcy planowali wydać 488 mld euro. Oczywiście to pieniądze rozłożone na 12 lat. Średnio rocznie daje to ponad 40 mld euro. To sporo. Szczególnie że jest to sejsmiczny wstrząs w polityce niemieckiej.

Szokująca decyzja

Niemcy od dawna promowali jak najuważniejsze wydatkowanie pieniędzy publicznych i ostrożne zadłużanie się. Kolejnymi ministrami finansów byli liberałowie strzegący najpierw jak najostrożniejszego zadłużania się, a następnie pilnego przestrzegania hamulca zadłużenia. W budżecie na 2014 rok Wolfgang Schäuble, minister finansów przez dwie kadencje rządów Angeli Merkel, nie zezwolił na zaciągnięcie żadnego nowego długu po raz pierwszy od 1969 roku.

Pięć lat temu świat zmienił się z dnia na dzień, a państwa zadłużały się na potęgę, by ratować krajowe gospodarki w obliczu walki z pandemią. W wielu miejscach zmieniło to paradygmat myślenia o zadłużeniu i inwestowaniu w infrastrukturę za pomocą tak zdobytych środków. Niemiecki rząd i Ministerstwo Finansów pod rządami liberałów z FDP postanowili wrócić do restrykcyjnych zasad, gdy tylko skończyło się obowiązywanie pandemicznych wyjątków.

Dlatego tak nagła zmiana polityki wobec zadłużenia jest wielkim zaskoczeniem. Członek Rady Polityki Pieniężnej Przemysław Litwiniuk nazwał ją w TVN24 „szokującą”. Dr Popławski jeszcze w listopadzie w rozmowie z OKO.press był bardzo sceptyczny, czy niemiecka klasa polityczna znajdzie wystarczająco dużo determinacji, by zawrócić ze złej drogi.

Ratunek przed stagnacją?

W ostatnich latach wyniki gospodarcze Niemiec, również przez podejście do długu, były katastrofalne. Nie mówimy tu o tak głębokiej recesji, jak pod koniec lat 20. XX wieku. Ale jednoroczna, pandemiczna recesja zrobiła swoje. A wyniki przed i po niej mówią jasno: Niemcy są w długotrwałej stagnacji.

Między 2018 a 2024 rokiem niemiecka gospodarka urosła zaledwie 2,5 proc. To, co mogłoby być przyzwoitym wynikiem w jednym roku, na przestrzeni siedmiu lat jest katastrofą i staniem w miejscu. W tym samym czasie Polska urosła ponad dziesięć razy bardziej, UE średnio – cztery razy.

Czy inicjatywa przyszłego kanclerza Merza i przełomowe głosowanie w Bundestagu ma szansę odmienić niekorzystny trend?

Dr Popławski: „Zdecydowanie tak. Instytut Gospodarki Światowej w Kilonii już zakłada przyspieszenie wzrostu do 1,5 proc., przy czym 0,7 punktu procentowego z tego ma być zasługą pakietu. Kluczowa będzie jednak sprawczość niemieckiego państwa, czyli zdolność do efektywnego wydawania tych środków zwłaszcza w obszarze inwestycji w infrastrukturę. Bez tego środki mogą zostać szybko wydane bez poprawy długoterminowych perspektyw wzrostu gospodarczego”.

Zdaniem naukowca nic nie jest jednak przesądzone.

„Pakiet jest zagraniem hazardowym. O ile plan się powiedzie i Niemcy odbudują infrastrukturę i armię, to ich pozycja w UE ulegnie znacznemu umocnieniu, zwłaszcza jeśli będzie się to toczyć w kontekście wycofywania się Amerykanów z Europy. W takiej sytuacji RFN może powrócić na pozycję hegemona w UE. Jeśli jednak pieniądze zostaną roztrwonione, to Niemcy utkwią w stagnacji, ale już z o wiele większym długiem. Zagrozi to nie tylko wewnętrznej stabilności Niemiec, ale też trwałości strefy euro, której fundamentem jest ich wiarygodność kredytowa”.

Przed niemieckimi politykami i urzędnikami stoi więc teraz bardzo odpowiedzialne zadanie. Albo uda się przeprowadzić reformy, dzięki czemu pociągi przestaną się spóźniać a mosty zapadać, albo państwo wpadnie w jeszcze większe kłopoty. Ale pierwszy krok – niewyobrażalny jeszcze pół roku temu – został wykonany.

;
Na zdjęciu Jakub Szymczak
Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press od 2018 roku. Publikował też m.in. w Res Publice Nowej, Miesięczniku ZNAK i magazynie „Kontakt”. Absolwent Polskiej Szkoły Reportażu, arabistyki na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu i historii na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Autor reportażu historycznego "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022) o powojennych rozliczeniach wewnątrz polskiej społeczności żydowskiej. W OKO.press pisze głównie o gospodarce i polityce międzynarodowej oraz Bliskim Wschodzie.

Komentarze