0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Jakub Orzechowski / Agencja Wyborcza.plJakub Orzechowski / ...

Polacy oferują mieszkania, transport, pomoc lekarską, psychologiczną, wyżywienie – najczęściej za darmo. Działamy razem, w bezprecedensowy sposób.

W akcję włączają się na ogromną skalę prywatne firmy. Ponad 100 firm technologicznych działa w ramach inicjatywy #TechForUkraine, wiele kancelarii prawnych oferuje bezpłatne porady, gotowi do pomocy są lekarze. Jednak, jak zaznacza Fundacja Ocalenie, pomaganie ukraińskim uchodźcom to nie będzie sprint, lecz maraton.

„Musimy - wszyscy i wszystkie - rozkładać siły i zasoby na długi czas” – podkreślają aktywiści organizacji.

Przeczytaj także:

Polacy organizują się sami

Do największej grupy pomocowej na Facebooku „Pomoc dla Ukrainy” w ciągu czterech dni dołączyło ponad 340 tysięcy osób. Skalę aktywności najlepiej oddaje jedna liczba: ponad 10 tysięcy postów w ciągu jednego dnia.

Są też inne grupy ogólnopolskie, każda liczy przynajmniej kilka tysięcy użytkowników, do tego dochodzą działania lokalne. Na Facebooku już dziś funkcjonują grupy z: Wrocławia, Lublina, Warszawy, Łodzi, Białegostoku, Poznania, Krakowa, Gorlic, Garwolina, Bielsko-Białej, Płocka, Pleszewa, Gliwic, Łęczycy, Zawiercia, Białej Podlaskiej, Chodzieży, Głogowa, Szczecina, Lubina, Olsztyna, Serocka, Mińska Mazowieckiego, Mikołowa, Wodzisławia Śląskiego, Ziemi Sądeckiej i wielu innych. Polacy organizują się sami, nie czekając na państwo.

Ten polski zryw porusza Ukraińców. Na jednej z grup zauważam post Ukrainki Walentyny, opublikowany 25 lutego. „Jestem ogromnie wzruszona. Jestem z Państwa nadzwyczaj dumna" – pisze. - "Mamy tak wspaniałego sąsiada, że to jest nie do opisania!!!! Nie do wiary po prostu. Czuję ogromną wdzięczność. Ps. Nie szukam mieszkania, jesteśmy w Kijowie, trzymamy kciuki za naszych żołnierzy i mamy nadzieję, że dadzą radę. Wieczór spędzamy na podłodze na korytarzu - tu nie ma okien i jest większa szansa na przeżycie”.

Walentyna do postu dołącza film. Grupa ludzi siedzi na wąskim korytarzu, na podłodze. Dzieci, starsi ludzie, wszyscy opatuleni w wyniesioną z mieszkań pościel. Jamnik układa się na poduszce, ktoś głaszcze kota. Są spokojni.

„Polacy, jesteście najlepszymi sąsiadami!”

O akcjach największych firm głośno w mediach – dokładają się do zbiórek, udostępniają swoje floty transportowe, by przewozić ludzi i dary, niektórzy pracodawcy zabezpieczają mieszkania dla rodzin ukraińskich pracowników, inni wypłacają im pensje z góry.

Grupa biznesmenów wynajęła dla Ukraińców dwa hotele, na dwa miesiące. Ukraińcy mieszkający w Polsce wynajęli razem z zaprzyjaźnionymi biznesmenami dom pod Warszawą, właśnie przygotowują go na przyjęcie kilkudziesięciu uchodźców.

Akcje pomocy na masową skalę organizują też samorządy. W sieci co chwilę pojawiają się kolejne zdjęcia z miejsc, w których przygotowano tymczasowe noclegi dla Ukraińców, najczęściej w szkołach lub przedszkolach.

Wiele miejscowości prowadzi zbiórki rzeczowe – część darów jest transportowana na Ukrainę, część przeznaczana jest dla uchodźców w kraju. Powstają punkty pierwszego kontaktu, noclegownie, infolinie obsługiwane przez wolontariuszy. Pomoc koordynuje między innymi Unia Metropolii Polskich. Włączają się również instytucje kościelne – zakony i parafie.

W skutecznej pomocy przeszkadza chaos – brakuje centralnej koordynacji oraz przejrzystego portalu z aktualizowanymi na bieżąco informacjami o tym, gdzie wsparcie jest potrzebne i w jakiej formie. Na to też starają się zaradzić internauci: powstają pierwsze agregatory informacji, porządkujące temat.

Oddolną inicjatywą społeczną, zrealizowaną przy wsparciu rzeszowskiej firmy IT Cetuspro, jest portal UApomoc, na którym można opublikować ofertę pomocy lub informację o swoich potrzebach, zwłaszcza dotyczących miejsca zamieszkania i transportu.

Działa także rządowa strona Pomagam Ukrainie, na której można zgłosić swoją chęć pomocy na specjalnym formularzu. Zgłoszenia mają być przesyłane do jednostek, koordynujących działania wobec uchodźców.

Ukraińcy nie ukrywają wzruszenia. Piszą o tym na polskich grupach: „Drodzy Polacy, jesteście wspaniałymi ludźmi. W imieniu wszystkich Ukraińców pragnę podziękować i ukłonić się nisko dla osób, które pomagają Ukrainie. Byliśmy w błędzie myśląc, że Rosja to nasi Bracia i Siostry. Długie lata nas w tym upewniali… Teraz wiemy, że to były kłamstwa, że nas oszukiwali!!! Polska, Polacy robią wszystko, co w ich mocy, aby nam pomóc. Jesteście najlepszymi sąsiadami, najlepszymi, jakich mogliśmy sobie wymarzyć” – pisze Kris Markova.

Transport? Nie ma sprawy!

Najtrudniej jest pomóc osobom, które mają problemy z dotarciem do granicy z Polską. Na jednej z grup są kierowcy, którzy wjeżdżają do Ukrainy i zabierają ludzi stamtąd, co jakiś czas kursują też specjalne pociągi i autobusy, ale nie wszędzie można dotrzeć. Prośby osób, które próbują wydostać się z Kijowa lub Charkowa, najczęściej niestety pozostają bez odpowiedzi.

Jeśli ktoś już dotrze pod granicę, szuka transportu i miejsca zamieszkania. Bywają sytuacje naprawdę trudne. „Kochani moi! Z mojego miasta koledze udało się ewakuować 9 dzieci!!! Najmłodsza ma 1 roczek!!! Zaraz jadą w kierunku polskiej granicy. Nie wiemy, do którego przejścia granicznego uda im się dostać... Muszą się dostać do miasta Chełm. Tam na nich czekają. Mężczyźni nie mogą przekroczyć granicy w związku z stanem wojennym. Po polskiej stronie dzieci i kobiety zostaną same. Czy ktoś może na nie czekać?” – apeluje jeden z mieszkańców Ukrainy.

Na pewno ktoś będzie czekał – na przejściach granicznych tak wielu Polaków chce pomóc w transporcie, że jest ich więcej niż przechodzących przez granicę (długa kolejka oczekujących uchodźców stoi po ukraińskiej stronie). Przyjechali z całej Polski, prywatnymi samochodami.

Ktoś ogłasza na Facebooku, że bierze busa i będzie jeździł przez cały tydzień. Prywatna firma podstawia autobus. Cała kolumna prywatnych busów, oznakowana czerwonymi krzyżami, w niedzielę wyruszyła z darami do Ukrainy.

Otworzyliśmy drzwi do swoich domów

Inni nie jeżdżą, za to szykują mieszkania, pokoje, domy, hotele. To poruszające, jak wielu Polaków otworzyło drzwi do swoich domów, by przyjąć uchodźców, choć przez lata była to bariera trudna do pokonania.

Nie przez przypadek we wcześniejszych dyskusjach na temat imigrantów przeciwnicy ich przyjazdu do Polski proponowali wspierającym: „To ich sobie weźcie do domu!”. Na taki krok decydowali się nieliczni. Tak było jeszcze kilka miesięcy temu, gdy trwał kryzys na granicy polsko-białoruskiej i w lasach koczowali migranci z Bliskiego Wschodu i Afryki (wciąż próbują tu przekroczyć granicę, choć jest ich mniej).

Nieufność, bariera kulturowa, niechęć do obcych – to wszystko zniknęło teraz, gdy Putin zaatakował Ukrainę, a wojna dotknęła naszych sąsiadów. Można było się spodziewać, że dużo łatwiej będzie przyjąć Polakom Ukraińców niż obywateli innych państw, ale i tak skala otwartości może zaskakiwać.

„Dwupokojowe mieszkanie z aneksem kuchennym. W mieszkaniu znajduje się wszystko, od pościeli po wyposażenie kuchni. Dwa tygodnie temu zmarła moja mama. W obliczu tej sytuacji chętnie użyczę tego mieszkania osobom potrzebującym z Ukrainy! Jestem przekonana, że moja mama bardzo chciałby również w ten sposób pomóc” – pisze Marta z Gdańska.

Karola: „Przyjmiemy mamę z dzieckiem. Mamy wolny pokój w domku jednorodzinnym. Nas jest troje, ja, mąż i syn 2,5 roku. Więc ubranka, zabawki dla dziecka w podobnym wieku się znajdą. Dla dziecka od urodzenia do rozmiaru 98 również. Zapewnimy wyżywienie i pomożemy odnaleźć się w nowej rzeczywistości”.

Marta z Kalisza Pomorskiego oferuje 20 miejsc noclegowych w swojej agroturystyce – czyli wszystkie, które ma. Podobnie Gabriela ze Szczyrku: „10 miejsc. Dom był wynajmowany jako prywatne kwatery. Zrezygnowaliśmy z wynajmu, żeby pomóc uchodźcom. Jest ogród, cicha okolica, pomoc innych sąsiadów”.

Robert sam nie ma mieszkania, wynajmuje – ale i tak chce pomóc: „Nie mam pałacu ani nawet skromnego domu. Wynajmuję niewielkie mieszkanie w Gorzowie. Przyjmę na jakiś czas osobę dorosłą z dwójką dzieci lub dwie osoby dorosłe i dziecko. Nie opływam w luksusy, ale zawsze to dach nad głową. Lepsze niż spanie na poczekalni dworcowej lub w jakiejś hali w kilkadziesiąt osób. Szału nie ma i telewizji też, ale jest gdzie się wykąpać i ugotować. W razie gdybym się komuś przydał, proszę pisać. Tyle mogę...”.

Tysiąc ciepłych obiadów

Są i większe inicjatywy. Karol informuje, że ze wspólnikami wynajął dwa hotele w Kazimierzu Dolnym, na dwa miesiące. Jest w nich 120 miejsc. Już czekają na uchodźców. W ciągu kilku godzin miejsca w pierwszym hotelu zostają zajęte. Tworzy się kolejka do drugiego.

Pomoc organizują też mieszkający w Polsce Ukraińcy. Aleksiej pisze na FB: „Przedsiębiorcy z NotaBene Business Club i ja wynajęliśmy prywatny dom w Wawrze (Warszawa), w którym możemy pomieścić około 40-50 uchodźców z Ukrainy. Dziś dom jest myty i przygotowany do pilnego uruchomienia przez zespół wolontariuszy z Uczelni Łazarskiego i SGH”.

Dom jest pusty, trzeba go umeblować, trwa zbiórka na ten cel. Na zdjęciach widać grupę młodych ludzi, którzy porządkują dom i posiadłość. Spieszą się. Potrzebujących Ukraińców przybywa z godziny na godzinę.

Marcin z Bydgoszczy ma bar mleczny. Widzi, co się dzieje na granicy, oferuje 1000 ciepłych obiadów: „Czy jest taka potrzeba, żeby je dostarczyć? Jak tak, to na którą granicę? Mam do granicy 500 km, ale gwarantuję, że będą gorące!” – dopytuje na Facebooku.

Organizują się też medycy. Grupa na FB „Medycy dla Ukrainy” liczy już 11 tysięcy członków. Tworzą zespół, który będzie świadczył pomoc na przejściu granicznym w Medyce. Natomiast Polskie Towarzystwo Medycyny Rodzinnej uruchamia wyszukiwarkę placówek medycznych, w których personel jest w stanie porozumieć się z ukraińskimi pacjentami.

Polska Misja Medyczna zbiera pieniądze, by wesprzeć osoby, które w Ukrainie ratują rannych i chorych. Na jej konto trafiło już ponad 120 tys. zł.

Z Ukrainy do Polski przewożone są psy i koty – niektóre wędrują razem z właścicielami, ale wywożone są także te ze schronisk, bo one również nie są dziś na Ukrainie bezpieczne. Wielu weterynarzy w Polsce zaoferowało bezpłatną opiekę nad czworonogami.

To nie jest sprint, to będzie maraton

Większość osób nie chce wynagrodzenia za swoją pomoc, ale niektórzy proponują transport czy mieszkanie za pieniądze. Niestety, zdarzają się też przykre sytuacje. Na jednej z grup Daria ostrzega przed Kamilem. Gdy szukała transportu dla znajomych, mężczyzna zaproponował, że przewiezie trzy osoby za 5 tys. zł. Dużo taniej, jeśli jedna z nich, kobieta, „umili nam po drodze trochę czasu” - napisał w wiadomości.

Internauci są oburzeni, proponują zawiadomienie policji. Na szczęście takie informacje w sieci pojawiają się bardzo rzadko.

Chęci do tego, by pomagać, są ogromne. Jednak warszawska Fundacja Ocalenie, która od lat pomaga imigrantom i uchodźcom, tonuje nieco nastroje: „Wiemy, że czujecie potrzebę pomocy. Apelujemy jednak o ostudzenie emocji i kilka głębokich wdechów. Jesteśmy na początku drogi. Te tysiące osób, które wjeżdżają do Polski, będą potrzebować wsparcia przez kolejne tygodnie i miesiące. To nie jest sprint, to będzie maraton. Musimy - wszyscy i wszystkie - rozkładać siły i zasoby na długi czas.”

Na jednej z grup pisze Aleksandr: „Jestem uchodźcą z Ukrainy. Wyjechałem z rodziną. Dziękuję narodowi polskiemu za ciepłe przyjęcie i zrozumienie. Szczególnie chcę wyrazić swoją wdzięczność Iwonie za schronienie w trudnym momencie. Teraz, gdy moja rodzina jest bezpieczna, wracam i wyruszam na wojnę z najeźdźcą. Nigdy nie zapomnimy Waszej reakcji na sytuację, w której się znajdujemy”.

;
Na zdjęciu Anna Mierzyńska
Anna Mierzyńska

Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press

Komentarze