0:00
0:00

0:00

Najwyższa Izby Kontroli ogłosi dziś wyniki audytu w Funduszu Sprawiedliwości, którym zarządza Zbigniew Ziobro. To jedna z najbardziej wyczekiwanych i gorących politycznie kontroli, jakie prowadziła w ostatnich latach NIK. Prezes Marian Banaś kilkakrotnie mówił o niej publicznie, podkreślając jej doniosłość.

OKO.press o nieprawidłowościach w wydawaniu pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości pisze od 4 lat. Opublikowaliśmy blisko 70 artykułów na ten temat. Poprzednia kontrola NIK - z 2019 roku - szła częściowo ich śladem i potwierdzała nasze ustalenia, dodając dane, których nam ministerstwo Ziobry nie chciało udostępnić. Podobnie jest tym razem.

Jako pierwsi ujawniamy ustalenia kontrolerów.

Wynika z nich, że:

  • Choć Fundusz Sprawiedliwości miał przede wszystkim pomagać ofiarom przestępstw, ludzie Ziobry wydają pieniądze z niego właściwie na dowolne cele. Według NIK, jest to sprzeczne z zasadą, że państwowe fundusze celowe powinny realizować konkretne zadania państwa.
  • Resort Ziobry "nie zapewnił wszystkim potencjalnym beneficjentom równoprawnego, transparentnego i opartego na merytorycznych kryteriach ocen, dostępu do środków publicznych". Decyzje o dofinansowaniu organizacji i jednostek z sektora finansów publicznych "były podejmowane w sposób uznaniowy". Wbrew prawu, nie podawano ich do publicznej wiadomości.
  • Ministerstwo "nadużywało szczególnego, tzw. pozanaborowego trybu udzielania dofinansowania" dla jednostek z sektora finansów publicznych. A także "dyskrecjonalnie i nietransparentnie" zmieniało wyniki konkursów o dotacje z FS.
  • W efekcie zadania powierzano "nieprzygotowanym podmiotom, niedysponującym potencjałem do ich efektywnej realizacji", mimo że do ich wykonania zgłaszali się wykonawcy "posiadający odpowiednie przygotowanie i wieloletnie doświadczenie".
  • Niektóre organizacje, uczestniczące w programie budowy sieci pomocy dla ofiar przestępstw "dopiero w toku realizacji umów budowały swój potencjał kadrowy oraz organizacyjny". W województwie opolskim spowodowało to "istotne pogorszenie" sytuacji ofiar.
  • Z FS finansowano projekty, które ministerstwo określało "jako naukowo-badawcze", a "nie odpowiadały standardom przyjętym dla projektów badawczych" - polegały "na wytworzeniu dużej liczby niespójnych tematycznie utworów (stanowiących np. analizę przypadkowych treści internetowych i literatury fantastycznej)". Resort nie potrafił wskazać, po co powstały i jak je wykorzystano.
  • Uruchamiając poszczególne programy ministerstwo nie konsultowało ich sensowności i zakresu z wyspecjalizowanymi organizacjami i instytucjami publicznymi, lecz zamawiało analizy "tworzone w tzw. formule „ręka w rękę”, tj. w znacznej mierze wg sugestii" resortu.
  • Plany finansowe FS przygotowywane były nierzetelnie, a w sprawozdaniach prezentowano zaniżone koszty. Wielu dotacji udzielono z naruszeniem ustawy o finansach publicznych. Ministerstwo regularnie naruszało też przepis tej ustawy, zgodnie z którym powinno w ciągu 30 dni rozliczać umowy dotacji.
  • Chociaż rocznie z FS ministerstwo Ziobry wydawało ponad 350 mln zł nie stworzyło mechanizmów kontroli wydatków. Nie reagowało na "problemy systemowe w zakresie gospodarowania środkami Funduszu, takie jak konflikty interesów oraz mechanizmy korupcjogenne, występujące powszechnie w obszarach pomocy pokrzywdzonym przestępstwem oraz realizacji tzw. przedsięwzięć naukowo-badawczych".
  • Ministerstwo Ziobry "zrezygnowało z zaplanowanych pierwotnie działań mających realny wpływ na sytuację ofiar przestępstw oraz przeciwdziałanie przyczynom przestępczości", np. z budowy przyjaznych pokoi przesłuchań dla dzieci.
  • A działania, które miały informować społeczeństwo o możliwości skorzystania z pomocy FS, w rzeczywistości służyły "promowaniu działań i koncepcji Ministra Sprawiedliwości, w obszarach takich jak np. relacje Polski z instytucjami Unii Europejskiej, czy też reforma wymiaru sprawiedliwości".

Problem: setki milionów złotych

Kontrolerzy, którzy badali działalność Funduszu Sprawiedliwości, zakwestionowali wydanie milionów złotych. Według nich minister Ziobro:

  • wydał niecelowo i niegospodarnie 63 mln 324 tys. w ramach tzw. przeciwdziałania przyczynom przestępczości - problemy stwierdzono w przypadku 13 z 16 umów kontrolowanych w tej kategorii;
  • przekazał 59 mln 506 tys. zł podmiotom do tego nieprzygotowanym, "pomimo że o realizację tych samych zadań ubiegali się również wykonawcy, posiadający odpowiednie przygotowanie i wieloletnie doświadczenie". W jednym przypadku zlecenie pomocy ofiarom przestępstw organizacji, która nie miała w tym zakresie doświadczenia, doprowadziło do "bezpośredniego zagrożenia dla życia i zdrowia niektórych beneficjentów pomocy z terenu województwa śląskiego". Chodzi prawdopodobnie o przypadek Fundacji Ex Bono, która – jak opisaliśmy w 2020 roku na OKO.press – zataiła stan zdrowia dzieci uczestniczących w organizowanym przez nią turnusie;
  • przeznaczył 140 mln 803 tys. na Ochotnicze Straże Pożarne, ale sprzęt dla nich rozdysponowano "w sposób uznaniowy" i bez związku "z danymi dotyczącymi liczby wypadków komunikacyjnych na terenie działalności poszczególnych OSP";
  • wydał 35 mln 204 tys. na wyposażenie placówek medycznych, ale zostało ono "przekazane wybranym arbitralnie podmiotom, bez konsultacji z organami właściwymi do spraw zdrowia, które pozwoliłyby ustalić najpilniejsze potrzeby sprzętowe, a także liczbę i rodzaj placówek medycznych najbardziej potrzebujących wsparcia";
  • 37 mln 240 tys. zł przeznaczył na budowę i wyposażenie Kliniki Budzik, specjalistycznego ośrodka leczenia osób dorosłych ze szczególnym uwzględnieniem osób przebywających w stanie śpiączki - choć zadanie to nie miało związku z celami Funduszu Sprawiedliwości (minister Ziobro tłumaczył, że osoby w śpiączce to często ofiary przestępstw, ale według NIK, nie ma żadnych danych o liczbie ofiar przestępstw znajdujących się w stanie śpiączki).

Przeczytaj także:

Wśród zakwestionowanych wydatków NIK wymienił m.in. dotacje dla:

  • Fundacji Wyszehradzkiej - 1,36 mln zł;
  • Fundacji Życie - ponad 6 mln zł;
  • Fundacji Mamy i Taty - 1,5 mln zł
  • i Fundacji Czyste Serca - prawie 1 mln zł.

Zdaniem NIK, te pieniądze poszły na "finansowanie szerokiego spektrum niepowiązanych logicznie aktywności obejmujących: organizację konferencji dotyczącej m.in. perspektyw współpracy państw Grupy Wyszehradzkiej; edukację menadżerską lokalnych grup działaczy i urzędników; promowanie kwestii światopoglądowych (w szczególności instytucji małżeństwa i rodziny); działalność edukacyjną i wychowawczą w obszarze problemów okresu dojrzewania".

NIK podważa również celowość dotacji w wysokości 1,3 mln zł dla Fundacji Strażnik Pamięci (szefuje jej redaktor naczelny prawicowego tygodnika „Do Rzeczy” Paweł Lisicki). Według kontrolerów, pieniądze przeznaczono na przeciwdziałanie przestępstwom, "które ze względu na ich incydentalny charakter nie były nawet wykazywane w statystykach sądowych". Prawdopodobnie chodzi o opisywany przez OKO.press projekt "Przeciwdziałanie przestępstwom dotyczącym naruszenia wolności sumienia popełnianym pod wpływem ideologii LGBT".

Kontrolerzy Izby zakwestionowali także znaczną część wydatków na promocję Funduszu Sprawiedliwości w mediach. Jak czytamy w raporcie, "tematyka tych działań znacząco wykraczała poza budowanie „marki” i rozpoznawalności Funduszu. W przypadku czterech z 12 objętych badaniem umów, wytworzone w ich ramach

audycje i publikacje nie służyły edukowaniu potencjalnych beneficjentów, ale promowaniu działań i koncepcji Ministra Sprawiedliwości, w obszarach takich jak np. relacje Polski z instytucjami Unii Europejskiej, czy też reforma wymiaru sprawiedliwości".

Fundusz Sprawiedliwości Ziobry

Fundusz Sprawiedliwości istnieje od 2012 roku jako fundusz celowy, ma przede wszystkim pomagać ofiarom przestępstw. Obecnie jego budżet to kilkaset milionów złotych rocznie. W OKO.press od lat opisujemy, jak za czasów ministra Ziobry fundusz stał się skarbonką, dzięki której środowisko Solidarnej Polski może realizować swoją polityczną agendę. I jak do zaprzyjaźnionych z ziobrystami fundacji i stowarzyszeń płynie strumień publicznych pieniędzy.

Teraz potwierdza to kolejna kontrola NIK. Według raportu izby, ministerstwo Ziobry bez kontroli, planu i uzasadnienia rozdawało setki milionów złotych z publicznej kasy. Ziobro zmienił fundusz, który miał pomagać ofiarom przestępstw w fundusz do dowolnego finansowania wszystkiego, co uznał za stosowne.

Jak pisała "Rzeczpospolita", Ziobro - który przed publikacją wyników audytu, musiał się do niego ustosunkować, odrzucił go w całości. W odpowiedzi na to Izba odrzuciła 100 stron zastrzeżeń ministra.

Dwa dni później Jakub Banaś, syn i społeczny doradca prezesa NIK, został zatrzymany przez Centralne Biuro Antykorupcyjne, a prokuratura wystąpiła do Sejmu o uchylenie immunitetu Marianowi Banasiowi, by można było postawić mu zarzuty podania nieprawdy w oświadczeniach majątkowych. Prezes NIK podczas specjalnie zwołanej konferencji zapewnił wówczas, że nie powstrzyma to Izby przed publikacją raportu o Funduszu.

Miliony na OSP, miliony na szpitale

Zdaniem NIK furtką do tego, by z FS finansować właściwie dowolnie wybrane zadania, była nowelizacja przepisów oraz rozporządzenie ministra Ziobry z 2017 roku, które znacznie rozszerzało cele, na jakie mogą iść dotacje z Funduszu Sprawiedliwości. "Powstała w ten sposób możliwość finansowania z jego środków nieograniczonej kategorii działań, nawiązujących choćby w marginalnym stopniu do niedookreślonych celów Funduszu" – czytamy w raporcie Izby.

Jak wskazuje NIK, takie rozmycie konkretnych zadań i dowolność w wydatkach oznacza, że Fundusz Sprawiedliwości de facto przestał być funduszem celowym.

Izba stwierdziła także, że przygotowanie wszystkich ośmiu programów, w ramach których minister przyznawał dotacje z funduszu, było nierzetelne.

"Nie przedstawiano w nich konkretnych problemów, które Dysponent zamierzał rozwiązać, ani rzetelnej diagnozy sytuacji oraz potrzeb beneficjentów w obszarach planowanej alokacji środków Funduszu" – czytamy w raporcie.

NIK podkreśla, że minister Ziobro "nie korzystał ze wsparcia wyspecjalizowanych organów publicznych i organizacji pozarządowych, pomimo że nie dysponował danymi pozwalającymi na optymalne zaplanowanie zadań". Zamiast tego

"przyjął praktykę zamawiania analiz zewnętrznych, które były tworzone w tzw. formule »ręka w rękę«, tj. w znacznej mierze wg sugestii ministerstwa sprawiedliwości".

Rezultat był taki, że – zdaniem NIK – decyzje o tym, na co zostaną przekazane pieniądze, resort sprawiedliwości podejmował w sposób nierzetelny, gdyż "nie dysponował obiektywnymi danymi potwierdzającymi zasadność, skalę i pożądaną formę ich realizacji".

Tak było m.in. przy dotowaniu jednostek Ochotniczych Straży Pożarnych, na co fundusz przeznaczył 140 mln 803 tys. , oraz placówek medycznych (35 mln 204 tys. zł). OKO.press pisało wiele razy, że "zbiegiem okoliczności" dotacje dla strażaków i szpitali trafiają akurat do okręgów wyborczych polityków Solidarnej Polski i akurat w trakcie kampanii wyborczych. A kandydaci przed kamerami przekazują obdarowanym wielkie kartonowe czeki, chwaląc się, że "zdobyli" czy "pozyskali" w ministerstwie pieniądze dla swojego regionu.

Doskonałym przykładem była czerwcowa kampania wyborcza w Rzeszowie, gdzie o fotel prezydenta miasta ubiegał się wiceminister sprawiedliwości i poseł Solidarnej Polski Marcin Warchoł. Jak policzyliśmy,

od czerwca 2019 roku Warchoł przekazał rzeszowskim i podrzeszowskim instytucjom prawie 4,7 mln złotych, z czego w czasie kampanii wyborczej 2,35 mln.

Rozbieżności i błędy w ocenianiu ofert

Według NIK, wadliwy miał być także system weryfikacji ofert fundacji i stowarzyszeń, które starały się o dotacje z Funduszu Sprawiedliwości.

Jak czytamy w raporcie, w komisjach konkursowych powoływanych przez ministra do oceniania ofert, zasiadały osoby "nieposiadające adekwatnych kwalifikacji i doświadczenia zawodowego", które nie miały "jakichkolwiek wytycznych, kryteriów ocen lub bazy danych, które umożliwiłyby rzetelną ocenę ofert". Prawie połowa zbadanych kart ocen zawierała istotne rozbieżności i błędy, które mogły wpłynąć na udzielenie lub odmowę udzielenia dotacji.

NIK zwraca także uwagę na ręczne wykreślenie przez ministra ośmiu ofert rekomendowanych do dofinansowania przez komisje konkursowe, w tym dwie, które w ocenie komisji konkursowej zasłużyły na najwyższą punktację.

Zdaniem Izby minister nie reagował również "na problemy systemowe w zakresie gospodarowania środkami Funduszu, takie jak konflikty interesów oraz mechanizmy korupcjogenne". Kontrolerzy uznali za takich mechanizm m.in. "delegowanie pracowników Ministerstwa do wykonywania zadań w ramach wydarzeń finansowanych z dotacji funduszu" oraz "powierzenie nadzoru nad funduszem dyrektorowi jednostki organizacyjnej podległej Ministrowi, która sama w znacznej skali była beneficjentem środków Funduszu Sprawiedliwości".

Chodzi o Marcina Romanowskiego, wiceministra sprawiedliwości, który w imieniu Ziobry nadzoruje Fundusz Sprawiedliwości. Romanowski do 2019 roku był dyrektorem Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości - finansowanego przez FS.

;
Na zdjęciu Sebastian Klauziński
Sebastian Klauziński

Dziennikarz portalu tvn24.pl. W OKO.press w latach 2018-2023, wcześniej w „Gazecie Wyborczej” i „Newsweeku”. Finalista Nagrody Radia ZET oraz Nagrody im. Dariusza Fikusa za cykl tekstów o "układzie wrocławskim". Trzykrotnie nominowany do nagrody Grand Press.

Komentarze