0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: fot. Drew ANGERER / AFP)fot. Drew ANGERER / ...

Prezydent Joe Biden przedstawił pod koniec lipca projekt reformy Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych, która ma przywrócić zaufanie do sądownictwa i wzmocnić amerykańską demokrację.

Reforma Sądu Najwyższego ma obejmować:

  • Poprawkę do Konstytucji, która jasno stwierdzi, że prezydent Stanów Zjednoczonych nie stoi ponad prawem ani nie jest chroniony przed postępowaniem karnym za przestępstwa popełnione w trakcie urzędowania.
  • Wprowadzenie zasady powoływania przez Prezydenta sędziów co dwa lata, na osiemnastoletnią kadencję. Obecnie sędziowie są powoływani dożywotnio. Umożliwiłoby to „strategiczne” przechodzenie przez sędziów na emeryturę, żeby urzędujący prezydent mógł na zwolnione miejsce powołać osobę o poglądach zbieżnych z tymi poprzednika.
  • Uchwalenie kodeksu etyki dla sędziów Sądu Najwyższego. Teraz taki kodeks obowiązuje sędziów federalnych. Sędziowie Sądu Najwyższego zostaliby zobowiązani do ujawniania prezentów, powstrzymywania się od działalności politycznej oraz wyłączania się z postępowań, w których oni lub ich małżonkowie mają konflikty interesów.

Dlaczego teraz

Debata na temat reformy Sądu Najwyższego USA, który działa od 1790 roku, trwa od dekad. Już prezydent Franklin D. Roosevelt, rządzący w latach 1933-1945, chciał wprowadzić kadencje dla sędziów i zwiększyć liczbę sędziów tego sądu. Ponad czterdzieści lat temu senator Joe Biden skrytykował podobne pomysły. Od tamtej pory zmienił zdanie.

Coraz więcej Amerykanów widzi w sędziach Sądu Najwyższego przedstawicieli rywalizujących obozów politycznych. Sprawują też urząd coraz dłużej – w latach 60. XX wieku orzekali średnio przez piętnaście lat. Dzisiaj – przez dwadzieścia sześć.

Dyskusja o konieczności reformy Sąd Najwyższego nabrała kolorów w 2020 roku po wygranej Bidena w wyborach prezydenckich. Przed wyborami prezydent Donald Trump powołał do Sądu Najwyższego konserwatywną prawniczkę Amy Coney Barrett. Dało to konserwatystom większość w sądzie i w następnych latach znacząco wpłynęło na orzecznictwo Sądu Najwyższego, a przez to na amerykańską demokrację i zakres ochrony praw człowieka.

Trump powołał Coney Barett na miejsce zwolnione przez legendarną, postępową sędzię Ruth Bader Ginsburg, która zmarła w wieku 87 lat. Ginsburg, myśląc, że przeżyje prezydenturę Trumpa, odmówiła przejścia na emeryturę za prezydentury Baracka Obamy, za co była krytykowana.

Przeczytaj także:

W 2021 roku Biden powołał Prezydencką Komisję ds. Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych. Składa się z akademików, byłych sędziów federalnych i praktyków, którzy występowali przed Sądem Najwyższych, a także ekspertów nawołujących do reform instytucji demokratycznych i wymiaru sprawiedliwości.

W grudniu 2021 roku Komisja wydała raport, w którym nie rekomendowała poważniejszych zmian dotyczących składu i działalności Sądu Najwyższego, a postulowała na przykład transmisje z obrad.

Temat reformy powrócił w wyborczym 2024 roku po kontrowersyjnym i niepopularnym wyroku Sądu Najwyższego zwiększającym zakres immunitetu prezydenta Stanów Zjednoczonych.

Orzeczenie pochwalił Donald Trump, któremu, jako pierwszemu byłemu czy urzędującemu prezydentowi w historii amerykańskiej demokracji, postawiono akty oskarżenia w czterech sprawach. Do tej pory w jednej sprawie zapadł wyrok skazujący za fałszowanie dokumentów.

Planowana reforma ma zmobilizować wyborców do pójścia na wybory i zagłosowanie na kandydatkę partii demokratycznej, wiceprezydentkę Kamalę Harris.

Demokraci rysują rywalizację Harris i Trumpa o Biały Dom jako starcie doświadczonej prokuratorki ze skazanym byłym prezydentem, wybór między praworządnością a autorytaryzmem.

Przewodnim tematem kampanii Harris są prawa kobiet, w tym zwłaszcza prawa reprodukcyjne i dostęp do legalnej aborcji. W przeciwieństwie do praktykującego katolika Bidena, który rzadko wymawiał publicznie słowo „aborcja”, Harris nie ma problemu z mówieniem o konieczności przywrócenia możliwości legalnego przerwania ciąży w całych Stanach Zjednoczonych. A to przecież orzeczeniem Sądu Najwyższego (w sprawie Dobbs v. Jackson Women's Health) zapadłym konserwatywną większością w 2022 roku usunięto w USA konstytucyjne prawo do legalnej aborcji.

Kontrowersyjne orzeczenia Sądu Najwyższego

Sąd Najwyższy składa się z dziewięciu sędziów, wybieranych na dożywotnią kadencję.

Prezydent Trump powołał do Sądu Najwyższego Neila Gorsucha, Bretta Kavanaugh i, w 2020 roku, Amy Coney Barrett, co dało przewagę w sądzie sędziom o konserwatywnych, ultrachrześcijańskich poglądach.

Efekty były niemal natychmiastowe. W 2022 roku nowa konserwatywna większość w Sądzie Najwyższym doprowadziła do uchylenia wyroku w sprawie Roe przeciwko Wade, który przez prawie pół wieku gwarantował prawo do legalnego przerywania ciąży na poziomie federalnym, czyli we wszystkich stanach.

Dziś, jak przed 1973 rokiem, legalność aborcji zależy od przepisów stanowych.

W rezultacie w 14 stanach nie można legalnie przerwać ciąży, choć, jak w Polsce, jest to dopuszczalne pod pewnymi restrykcyjnymi przesłankami. Na przykład w Alabamie, stanie liczącym 5 milionów mieszkańców – czyli o populacji rzędu Irlandii czy Norwegii – aborcja jest zakazana, z wyjątkiem przypadków zagrożenia dla życia lub zdrowia osoby ciężarnej (jak w Polsce) lub poważnej wady płodu (tę przesłankę w Polsce usunęła decyzja Trybunału Konstytucyjnego z 2020 roku).

W Alabamie nie można legalnie przerwać ciąży, która wynikła z czynu zabronionego, jak gwałt czy kazirodztwo (ta przesłanka obowiązuje w Polsce).

„Aborcyjny” wyrok Sądu Najwyższego osłabił zaufanie do sądownictwa w Stanach Zjednoczonych. Według sondażu Annenberg Public Policy Center na Uniwersytecie Pensylwanii, w 2022 roku zaledwie 39 proc. dorosłych Amerykanów pozytywnie oceniało pracę Sądu Najwyższego, a 53 proc. było z niej niezadowolonych.

Wyrok w sprawie Dobbs odbił się szerokim echem na całym świecie.

Nie było to jednak jedyne kontrowersyjne orzeczenie Sądu Najwyższego w ostatnich latach.

W 2024 roku w wyroku w sprawie Loper Bright Sąd Najwyższy zwiększył swobodę interpretacji niejasnych przepisów przez amerykańskie sądy. Wcześniej, od wyroku z 1984 w sprawie dotyczącej firmy energetycznej Chevron, sądy były zobowiązane do stosowania interpretacji przedstawianych przez ekspertów z agencji rządowych. Miało to istotne znaczenie, na przykład w sprawach dotyczących ochrony środowiska.

Trzecie ostatnie kontrowersyjne orzeczenie Sądu Najwyższego również dotyczy mechanizmów „hamulców i równowagi” między różnymi gałęziami władzy w amerykańskiej demokracji. Sąd Najwyższy w sprawie Trump przeciwko Stanom Zjednoczonym orzekł, że prezydentowi przysługuje domniemany immunitet w odniesieniu do działań związanych z pełnieniem urzędu.

Według badań opinii publicznej, na tle skazania i zarzutów stawianych Trumpowi, 73 proc. ankietowanych sprzeciwia się tak szerokiemu immunitetowi, w tym aż 88 proc. wyborców Partii Demokratycznej i 55 proc. wyborców Partii Republikańskiej.

Etyka sędziowska pod lupą

Społeczną legitymację Sądu Najwyższego nadszarpnęły nie tylko orzeczenia, ale też skandale z udziałem jego sędziów.

Konserwatywny sędzia Clarence Thomas, zasiadający w Sądzie Najwyższym od 1991 roku z nominacji George Busha seniora, nie ujawniał, że przez lata przyjmował korzyści od teksańskiego miliardera z branży deweloperskiej Harlana Crowa, jednego z głównych sponsorów partii republikańskiej.

Sędzia Thomas nie tylko jeździł na luksusowe wycieczki sponsorowane przez Crowa i kupował od niego nieruchomości. Miliarder zapłacił nawet za czesne krewnego Thomasa w prywatnej szkole. Po objęciu urzędu sędzia Thomas chętnie korzystał też z lotów prywatnymi odrzutowcami i helikopterami czy z wakacji sponsorowanych przez innych biznesmenów.

Na luksusowe, fundowane przez miliarderów i donorów partii republikańskiej wakacje jeździł też sędzia Samuel Alito, powołany do Sądu Najwyższego w 2005 roku przez George'a W. Busha. Aż sześcioro z dziewięciu sędziów Sądu Najwyższego to katolicy.

Sędzia Alito jest przedstawicielem skrajnego politycznego katolicyzmu, co pokazuje nie tylko w wypowiedziach, ale też w orzecznictwie, w którym akcentuje konieczności obrony wolności religijnej. Alito sprzeciwia się legalnej aborcji i prawom osób LGBT. Jego przywiązanie do doktryny kościoła katolickiego było powszechnie znane.

Skandal wywołały ujawnione w czerwcu nagrania, w których Alito zaciekle bronił wywieszenia na swoim domu odwróconych amerykańskich flag. Symbolizują one przekonanie, że wybory prezydenckie w 2020 roku, w których Trump przegrał z Bidenem, zostały sfałszowane. Po ujawnieniu taśm Alito oświadczył, że nie zamierza wyłączyć się z zawisłych przed Sądem Najwyższym spraw dotyczących Donalda Trumpa.

W amerykańskiej debacie publicznej zwraca się też uwagę na problem potencjalnego wywierania wpływu na orzecznictwo sędziów Sądu Najwyższego przez firmy zatrudniającego małżonków sędziów. W 2023 roku ujawniono, że żona sędziego Johna Robertsa, powołanego w 2005 roku przez George'a W. Busha, w ciągu ośmiu lat zarobiła 10 milionów dolarów, doradzając topowym kancelariom prawnym w procesie rekrutacji pracowników.

W reakcji na te skandale, w listopadzie 2023 roku Sąd Najwyższy przyjął kodeks etyczny dla sędziów, który nie zawiera jednak żadnych znaczących zobowiązań czy zakazów, ani, co najważniejsze, sankcji za naruszenie norm.

Kodeks wprowadził na przykład zasady dotyczące przyjmowania prezentów i zabronił sędziom występowania na wydarzeniach sponsorowanych przez lub powiązanych z partią polityczną, lub kampanią wyborczą. Mówi też, że sędzia Sądu Najwyższego nie powinien pozwalać, aby relacje rodzinne, towarzyskie, polityczne, finansowe lub inne wpływały na jego oficjalne postępowanie lub wyroki.

Samokontrola sędziów Sądu Najwyższego nie budzi jednak zaufania. Dlatego Biden obiecał uchwalenie nowego kodeksu etyki przez Kongres. Eksperci spierają się, czy uprawnienia Kongresu względem Sądu Najwyższego sięgają tak daleko.

Płonne nadzieje?

Wiceprezydentka i kandydatka Harris oczywiście poparła planowaną przez Bidena reformę Sądu Najwyższego. Jednak to Republikanie mają większość w Izbie Reprezentantów i prawie na pewno nie poprą reformy. Marszałek izby Mike Johnson określił planowane zmiany jako „niebezpieczny gambit administracji Bidena i Harris”, który już na starcie nie ma szans powodzenia.

;
Na zdjęciu Anna Wójcik
Anna Wójcik

Pisze o praworządności, demokracji, prawie praw człowieka. Współzałożycielka Archiwum Osiatyńskiego i Rule of Law in Poland. Doktor nauk prawnych. Pracuje w Instytucie Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk. Stypendystka Fundacji Humboldta, prowadzi badania w Instytucie Maxa Plancka Porównawczego Prawa Publicznego i Międzynarodowego w Heidelbergu.

Komentarze