0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: STEPHANE DE SAKUTIN / AFPSTEPHANE DE SAKUTIN ...

Tekst został zaktualizowany 2 lipca 2024, by dodać informację o nowej frakcji parlamentarnej, której powstanie zostało ogłoszone po publikacji. Chodzi o frakcję „Patrioci Europy”.

”Chcemy zmienić Europę” – powiedział w październiku 2018 roku podczas sekretnego spotkania w luksusowym moskiewskim hotelu przy placu Czerwonym Gianluca Savoini, działacz włoskiej Legi Matteo Salviniego, obecnego wicepremiera Włoch. „Ta nowa Europa musi być blisko z Rosją, ponieważ chcemy mieć swoją suwerenność i decydować o swojej przyszłości (...), a nie zależeć od decyzji »oświeconych« w Brukseli czy USA” – stwierdził.

Dodał, że plan “zmieniania Europy” ma być realizowany we współpracy z “prorosyjskimi sojusznikami”: Wolnościową Partią Austrii (FPÖ), Alternatywą dla Niemiec, francuskim Zjednoczeniem Narodowym, węgierskim Fideszem oraz Szwedzkimi Demokratami.

W ten sposób, jak ujawniły portale BuzzFeed News, Bellingcat i The Insider, współpracownik Salviniego negocjował z agentami piątej służby rosyjskiego FSB przekazanie przez Moskwę wsparcia finansowego dla partii.

Do Legi miało trafić 65 milionów dolarów za pośrednictwem lewych umów na zakup ropy.

Ostatecznie nie trafiło, bo sprawa szybko wyszła na jaw. Odpowiedzialna za kontakt z Legą piąta służba FSB to jednostka odpowiedzialna za przeprowadzanie akcji destabilizowania zachodnich demokracji, w tym werbowanie agentów wpływu w Europie.

Rosyjska aktywność w Europie

Rosja od wielu lat podejmuje intensywne wysiłki, których celem jest infiltracja europejskich partii politycznych, wpływanie na kierunek europejskiej polityki i opinię publiczną w Europie.

Chodzi o podważanie zaufania do systemu polityczno-społecznego, Unii Europejskiej, mainstreamowych partii politycznych oraz społeczeństwa obywatelskiego.

Rosyjska aktywność w Europie ma też cel militarny.

Jest nim doprowadzenie UE do zaprzestania pomocy Ukrainie, by Rosja mogła wygrać wywołaną przez siebie wojnę.

Zaledwie kilka miesięcy przed wyborami do europarlamentu europejską opinię publiczną zszokowały kolejne doniesienia o sposobie działania prorosyjskich siatek szpiegowskich w Europie.

Europosłowie mieli być nielegalnie opłacani przez rosyjskich agentów w zamian za zajmowanie prorosyjskich stanowisk w PE oraz szerzenie rosyjskiej narracji – poinformowały belgijskie i czeskie służby. Przykrywką dla ich działalności były portale informacyjne, m.in. portal Voice of Europe. Na łamach OKO.press szczegółowo pisała o tym Anna Mierzyńska.

Śledztwo w sprawie nielegalnych rosyjskich wpływów toczy się w sumie w siedmiu krajach UE, w tym w Polsce. Służby badają aktywność co najmniej ośmiu europosłów, m.in. Alternatywy dla Niemiec (AFD, ID), holenderskiego Forum dla Demokracji (FvD, ex ID), francuskiego Zjednoczenia Narodowego (RN, ID), Rekonkwisty Érica Zemmoura (EKR) oraz Chorwackich Suwerenistów (HS, EKR).

Mimo że mamy już ogromną wiedzę na temat narzędzi prowadzonej przez Rosję wojny hybrydowej, jej skuteczność jest wciąż niezwykle wysoka.

Postanowiliśmy przyjrzeć partiom politycznym, które w czerwcowych wyborach dostały się do Parlamentu Europejskiego. Szukaliśmy tych, które spełniają co najmniej jedno z poniższych kryteriów:

  • ich liderzy lub czołowi działacze wypowiadają się pozytywnie o Rosji, ignorując łamanie przez Rosję prawa międzynarodowego, zasad państwa prawa oraz praw człowieka,
  • partia postuluje jakiś rodzaj zbliżenia z Rosją albo uważa, że geopolitycznie, kulturowo Rosja jest nam bliska i powinniśmy mieć z nią dobre relacje,
  • partia przyjmuje stanowiska zbieżne z interesem Rosji – np. uważa Ukrainę za rosyjską strefę wpływów, sprzeciwia się pomocy Ukrainie, sankcjom na Rosję, usprawiedliwia rosyjską agresję w Ukrainie,
  • istnieją dowody lub uzasadnione podejrzenia związków z Rosją, w tym bycia finansowanym z Rosji lub utrzymywania kontaktów z rosyjskimi propagandzistami, służbami specjalnymi, itp.,
  • wiarygodne naukowe lub dziennikarskie źródła klasyfikują partię jako prorosyjską i jest to sensownie uargumentowane,
  • członkowie partii szerzą rosyjską narrację lub dezinformację, a tym samym realizują interes Rosji Putina w Europie.

Nie wszystkie w ten sposób zdiagnozowane partie można uznać za prorosyjskie, jednak w różnym stopniu – celowo bądź niecelowo – wpisują się one w realizowanie agendy Rosji w Europie. Naszym celem było po pierwsze, oszacowanie wielkości grupy potencjalnych “przyjaciół Putina” w Parlamencie Europejskim nowej kadencji, a po drugie, zwrócenie uwagi na graczy, których działaniom w PE warto się szczególnie przyglądać.

Mogą bowiem na różne sposoby działać jako agenci wpływu Rosji.

Ponad 160 osób z prorosyjskimi sympatiami

Jak wynika z analizy OKO.press, europosłów w Parlamencie Europejskim ma dziś co najmniej 35 partii politycznych, które w rozmaity sposób wpisują się powyższą charakterystykę. To ponad 160 mandatów – więcej niż druga najliczniejsza grupa w PE – Socjaliści i Demokraci, którzy mają 136 mandaty.

  • Część z nich to ugrupowania obecnie lub w niedalekiej przeszłości otwarcie prorosyjskie, lub postulujące konieczność układania się z Rosją;
  • Część to partie o niejasnych i głębokich powiązaniach z rosyjskimi propagandzistami, łącznie z przypadkami bezpośredniego finansowania przez Rosję;
  • Część to tzw. pożyteczni idioci, powtarzający rosyjską narrację i – celowo lub nie – realizujący rosyjski interes w UE.

Co ważne, taki stosunek do Rosji ma aż 10 z 19 partii, które po raz pierwszy zdobyły mandaty, czyli dopiero co dostały się do europarlamentu.

Większość z nich to partie skrajnej prawicy, ale są wśród nich także ugrupowania skrajnie lewicowe.

Ponadto aż sześć z ośmiu partii, które w Parlamencie Europejskim są obecne już od lat, ale nie należą do żadnej grupy politycznej, to partie o już zdiagnozowanych, poważnych uwikłaniach w co najmniej dwuznaczne relacje z Rosją.

Warto też wziąć pod uwagę, że część z partii, które w przeszłości pozytywnie odnosiły się do Rosji i jej władz, od momentu rozpoczęcia pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę, odeszła od afiszowania się ze swoimi prorosyjskimi poglądami.

Łagodzenie narracji na forum publicznym nie oznacza jednak, że się gruntownie zmieniły.

Czarna lista OKO.press

Znaczna większość partii, które trafiły na naszą czarną listę, to partie skrajnie prawicowe lub skrajnie lewicowe. Spora część z nich to partie populistyczne.

Są one przede wszystkim zrzeszone w takich grupach w PE jak:

  • Tożsamość i Demokracja (ID),
  • EKR — grupa Europejskich Konserwatystów i Reformatorów,
  • The Left (Lewica),
  • albo nie należą do żadnej z grup.

Tożsamość i Demokracja (58 mandatów w parlamencie nowej kadencji) to zrzeszająca partie skrajnej prawicy grupa zdominowana przez francuskie Zjednoczenie Narodowe. Partia Marine Le Pen i Jordana Bardelli (oboje na zdjęciu powyżej) ma długą historię głębokich i kontrowersyjnych relacji z Rosją. ZN ma w grupie aż 30 mandatów.

Grupa Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR) to grupa, w której najliczniejszą delegacją są obecnie Bracia Włosi premierki Włoch Giorgii Meloni (24 mandaty z 83, które będzie miała grupa w parlamencie nowej kadencji). To do tej grupy należy Prawo i Sprawiedliwość (20 mandatów).

Tu liczba partii o kontrowersyjnym podejściu do Rosji jest mniejsza niż w grupie ID, ale ich obecność zadaje kłam próbom kreowania wizerunku grupy jako tej, która gromadzi jedynie ugrupowania solidarne z Ukrainą.

Lewica to grupa, w której najliczniejszą delegacją są Francuzi z ugrupowania Francja niepokorna (La France insoumise) Jean-Luc Melenchona (9 mandatów). W parlamencie nowej kadencji grupa będzie miała 39 mandatów.

W pozostałych grupach obecność partii o prorosyjskich sympatiach jest incydentalna.

Niezrzeszeni oraz partie, które jeszcze nie należą do żadnej z grup, są obecnie na etapie porządkowania się po wyborach.

Możliwe jest powstanie nowych grup w Parlamencie Europejskim.

W niedzielę 30 czerwca utworzenie nowej grupy Patriotów Europy ogłosił węgierski Fidesz, czeska ANO 2011 oraz austriacka FPÖ.

Plany utworzenia nowej grupy ma też skrajnie prawicowa Alternatywy dla Niemiec, która chce utworzyć jedną grupę z polską Konfederacją. Jak wynika z informacji OKO.press, na pewno chętnych jest już pięć delegacji – większość z nich to partie, które trafiły na naszą czarnę listę.

Co przyciąga – albo przyciągało przed wojną w Ukrainie – te partie do Rosji Putina? W dużym skrócie:

  • partie lewicowo-populistyczne wyrażają lub jeszcze do niedawna wyrażały swoje poparcie dla współczesnej Rosji jako część postawy antyestablishmentowej, antyamerykańskiej czy antyglobalistycznej.
  • partie prawicowo-populistyczne łączy z Rosją m.in. brak poszanowania dla praw człowieka (a zwłaszcza osób LGBT+), islamofobia oraz niechęć do zasad państwa prawa i demokracji liberalnej.
  • zarówno ugrupowania skrajnej prawicy, jak i skrajnej lewicy, łączy z Rosją także głęboki krytycyzm wobec Unii Europejskiej i innych organów ponadnarodowych, które ich zdaniem “osłabiają suwerenność narodową”.

Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy (EKR)

  • Rekonkwista (część koalicji La France fière, złożonej z Reconquête! oraz Centre national des indépendants et paysans), Francja
  • Greckie Rozwiązanie (EL – Ellinikí Lýsi), Grecja
  • Vox, Hiszpania
  • Zjednoczona Lista (AS – Apvienotais Saraksts), Łotwa
  • Zjednoczenie Narodowe „Wszystko dla Łotwy!” (NA – Nacionālā apvienība 'Visu Latvijai!), Łotwa
  • Rumuńska Partia Jedności Narodowej (AUR) – Rumunia
  • Szwedzcy Demokraci (SD – Sverigedemokraterna), Szwecja

Tożsamość i Demokracja (ID)

  • Flamandzki Interes (VB – Vlaams Belang), Belgia
  • SPD a Trikolora (Wolność i Demokracja Bezpośrednia – SPD oraz Trikolora), Czechy
  • Estońska Konserwatywna Partia Ludowa (EKRE), Estonia
  • Zjednoczenie Narodowe (RN – Rassemblement National), Francja
  • Partia Wolności (PVV – Partij voor de Vrijheid), Holandia
  • Lega Matteo Salviniego (Lega – Lega Salvini Premier), Włochy

Lewica

  • Partia Pracy (PTB/PVDA), Belgia
  • Dość! (Stačilo!), Czechy
  • Francja Niepokorna( LFI – La France Insoumise), Francja
  • Koalicja Radykalnej Lewicy Syriza, Grecja
  • SUMAR (głównie Izquierda Unida), Hiszpania
  • PODEMOS, Hiszpania
  • Lewica Die Linke, Niemcy
  • Koalicja Zielonych i Lewicy (Alleanza Verdi e Sinistra), Włochy

Niezrzeszeni (nienależący do żadnej z grup w PE)

  • Komunistyczna Partia Grecji (KKE – Kommounistikó Kómma Elládas), Grecja
  • Alternatywa dla Niemiec (AfD), Niemcy
  • Republika, Słowacja
  • SMER, Słowacja
  • Ruch Pięciu Gwiazd (M5S – Movimento Cinque Stelle), Włochy

Inni (nowe partie w PE)

  • Odrodzenie (Vazrazhdane), Bułgaria
  • Koalicja Sprzysiężenie i Zmotoryzowani (Přísaha a Motoristé), Czechy
  • Demokratyczny Ruch Patriotyczny „Zwycięstwo” (NIKI), Grecja
  • BSW – Bündnis Sahra Wagenknecht – Für Vernunft und Gerechtigkeit, Niemcy
  • Konfederacja, Polska
  • SOS Rumunia (SOS Romania), Rumunia
  • Głos (Hlas), Słowacja
  • Ruch Ojczyźniany (Mi Hazánk), Węgry

Nowe grupy – Patrioci Europy

  • Wolnościowa Partia Austrii (FPÖ – Die Freiheitliche Partei Österreichs), Austria (opuściła grupę ID)
  • ANO 2011, Czechy (opuścili grupę Odnowić Europę)
  • Fidesz, Węgry (byli niezrzeszeni, kiedyś w EPL – Europejskiej Partii Ludowej)

Grupa Tożsamość i Demokracja

Nie jest zaskoczeniem, że najwięcej partii o kłopotliwych powiązaniach z Rosją oraz wyrażających prorosyjskie stanowiska należy do grupy Tożsamość i Demokracja (ID).

Niemal wszystkie partie należące do tej grupy, to partie na różne sposoby prorosyjskie.

Przy czym aż trzy największe to te, o których w swojej rozmowie z agentami rosyjskiej FSB wspominał opisany na poczatku tego tekstu Gianluca Savoini:

  • francuskie Zjednoczenie Narodowe, które ma obecnie aż 30 mandatów w PE,
  • austriacka skrajnie prawicowa Wolnościowa Partia Austrii (FPÖ) – 6 mandatów,
  • włoska Lega Matteo Salviniego – 8 mandatów.

Pomimo że od czasu wybuchu wojny w Ukrainie partie te na forum publicznym odcinają się od prorosyjskiej przeszłości i usiłują zawoalować prorosyjską retorykę, to wciąż na wiele sposób wpisują się w realizację interesów Rosji w Europie.

Działalność tych partii lub poszczególnych eurodeptuowanych i parlamentarzystów jest dziś objęta śledztwami europejskich lub krajowych służb, które badają nielegalne wpływy.

Wszystkie mają udokumentowane przypadki otrzymywania lub ubiegania się o rosyjskie finansowanie.

Bliskość ideologiczna i powiązania finansowe

O sprawie finansowania z rosyjskich źródeł Zjednoczenia Narodowego, które ma szansę wygrać przyspieszone wybory parlamentarne we Francji, wiadomo od 2014 roku. To wtedy partia Marine Le Pen miała wziąć kredyt w rosyjskim banku, by sfinansować kampanię prezydencką swojej szefowej.

Kilku europosłów Zjednoczenia Narodowego regularnie głosowało w PE przeciwko pomocy Ukrainie i przeciwko sankcjom na Rosję. Znaleźli się na liście tzw. przyjaciół Putina przygotowanej przez portal Politico. Dziennikarze portalu prześledzili wyniki głosowań w Parlamencie Europejskim ostatniej kadencji kwestii dotyczących Rosji. Na listę trafili ci, którzy zajmowali prorosyjskie stanowiska.

Dwoje z nich – Thierry Mariani oraz Catherine Griset – ponownie dostało się do PE.

Poza tym obecnie jeden z europosłów partii — Jean-Luc Schaffhauser — jest objęty śledztwem przez francuskie władze. Zarzuca mu się prowadzenie kampanii promującej rosyjskie interesy przed tegorocznymi wyborami do europarlamentu. Według śledztwa Washington Post, to on zorganizował dwie pożyczki z rosyjskiego banku dla partii Marine Le Pen. Jedna z nich wyniosła 9,4 miliona euro.

Inny francuski eurodeputowany Zjednoczenia Narodowego, Aymeric Chauprade, jesienią 2018 roku przyjął na praktyki do swojego biura poselskiego Jelizawietę Pieskową, córkę Dmitrija Pieskowa, rzecznika Kremla i jednego z najbliższych współpracowników Władimira Putina.

Jak wynika z ustaleń francuskiej komisji parlamentarnej, które badała rosyjskie wpływy we Francji, Chauprade to osoba, która odegrała kluczową rolę w budowaniu więzi między Frontem Narodowym a niektórymi osobami bliskimi Putinowi.

To tylko kilka z wielu przykładów powiązań partii Marine Le Pen z Rosją.

Komisja parlamentarna, która badała rosyjskie wpływy kraju przygotowała 300-stronicowy raport, z którego wynika, że “Zjednoczenie Narodowe jest wyjątkowe pod względem ideologicznej bliskości z reżimem rosyjskim oraz powiązań finansowych”.

Marine Le Pen bardzo chce się odciąć od tego wizerunku. Obecnie publicznie deklaruje nawet gotowość pomocy Ukrainie. Mówi tylko, że granice tej pomocy są dwie: noga żadnego francuskiego żołnierza nigdy nie postanie w Ukrainie, a z dostarczanej Ukrainie przez UE broni nie mają prawa być atakowane cele na terytorium Rosji. Le Pen twierdzi, że w ten sposób chce uchronić Francję przed byciem uznanym za „kraj wojowniczy”.

Przeczytaj także:

Długie ramię rosyjskiego wywiadu

Na tapecie europejskich służb kontrwywiadowczych jest też działalność Wolnościowej Partii Austrii (FPÖ). Choć to partia, która historycznie, szczególnie po drugiej wojnie światowej, była partią antyrosyjską i antykomunistyczną, to z czasem zaczęła postrzegać Rosję i Władimira Putina jako sojuszników w walce z zachodnim liberalizmem. Politycy austriackiej skrajnej prawicy rozwinęli szeroką współpracę z Rosją. Od 2016 roku partia ma podpisaną umowę o współpracy z rosyjską partią rządzącą Jedna Rosja.

Poprzedni lider partii Heinz-Christian Strache odszedł w niesławie po tym, jak w 2021 roku na jaw wyszła afera korupcyjna. Strache miał oferować przyznanie publicznego kontraktu przedsiębiorczyni, która przedstawiała się jako siostrzenica rosyjskiego oligarchy. W zamian miał otrzymać środki na finansowanie partii.

W ostatnich miesiącach wyszły na jaw nowe informacje na temat kontaktów polityków partii z rosyjskimi służbami specjalnymi.

Jak ujawniło m.in. Politico, rosyjska służba bezpieczeństwa miała tak głęboko sięgające kontakty w Austrii, że była w stanie przeprowadzić akcję publicznej kompromitacji austriackiej służby celem ustanowienia nowej, zdominowanej przez agentów przyjaznych Moskwie. Wszystko mieli umożliwić współpracujący z FSB politycy Wolnościowej Partii Austrii.

Doniesienia Politco o tym, że partia wciąż działa jako „długie ramię rosyjskiego wywiadu” w Austrii sprawiły, że szef austriackiej partii liberalnej wezwał rząd do zbadania, czy nowy lider FPÖ, Herbert Kickl, jest winny zdrady stanu.

To nie przeszkodziło jednak Wolnościowej Partii Austrii wygrać wyborów europejskich.

Partia zdobyła 24,5 proc. głosów i zebrała sześć z 20 przynależnych Austrii mandatów. Partia zrzeszona w parlamentarnej grupie Tożsamość i Demokracja prowadzi też w sondażach przed jesiennymi wyborami do parlamentu.

Były fan Putina?

O relacjach z Rosją włoskiej Legi Matteo Salviniego już wspomnieliśmy.

Lega to partia, której lider, obecny wicepremier Włoch Matteo Salvini, jeszcze w 2014 roku, po aneksji Krymu, fotografował się na placu Czerwonym w Moskwie w koszulce z wizerunkiem Władimira Putina i pochlebnie wyrażał o rosyjskim dyktatorze. Np. w 2015 roku stwierdził, że „Rosja jest znacznie bardziej demokratyczna niż UE”.

Jeszcze do kwietnia 2024 roku partia Salviniego miała podpisaną umowę z rosyjską partią rządzącą Jedna Rosja. Umowa zakładała współpracę, której celem była wymiana doświadczeń i wiedzy między partiami “dwóch wiodących, europejskich demokracji”. Została zerwana dopiero dwa lata po wybuchu wojny w Ukrainie. Lega stwierdziła w oświadczeniu, że “wojna całkowicie zmieniła osądy i stosunki polityczne z Rosją”.

Mimo że Salvini potępił rosyjską inwazję na Ukrainę od razu po jej wybuchu, a jego partia popierała kolejne pakiety sankcji na Rosję, to wciąż zdarzają mu się zaskakujące wypowiedzi.

Np. po marcowych wyborach prezydenckich w Rosji, które ponownie wygrał Władimir Putin, a międzynarodowe organizacje zajmujące się badaniem uczciwości procesów wyborczych jednoznacznie skrytykowały je jako fasadowe, Salvini napisał, że „kiedy ludzie głosują, zawsze mają rację”. Jego wypowiedź była ostrożna, ale można ją uznać za rodzaj legitymizacji rosyjskich wyborów.

Co do kwestii nielegalnego finansowania z Rosji, to włoskim śledczym nie udało się zebrać wystarczających dowodów w sprawie, by możliwie było przedstawienie zarzutów. Sprawa została umorzona w kwietniu 2023 roku, co Salvini uznał za dowód, że powiązania jego partii z Rosją były całkowicie legalne.

Mimo to na aktywność europosłów Legi warto mieć uwagę.

Ich plan “zmieniania Europy” we współpracy z Rosją niekoniecznie odszedł w zapomnienie.

W ostatnich wyborach do Parlamentu Europejskiego partia Salviniego zdobyła 8 mandatów – aż o 14 mniej niż w poprzedniej kadencji.

Złote dziecko europejskiej prawicy

Europejskie służby badają też prorosyjską aktywność kilku polityków belgijskiego skrajnie prawicowego ugrupowania Vlaams Belang (Flamandzki Interes). To separatystyczne ugrupowanie postuluje oderwanie Flandrii od Walonii i rozpad Belgii. Na jego czele stoi 28-latek Tom van Grieken.

Vlaams Belang wygrało wybory do belgijskiego parlamentu, które odbyły się tego samego dnia co wybory europejskie (9 czerwca). Jeśli partia faktycznie sformułuje rząd, Belgii może grozić trzęsienie ziemi. Jedyna partia, która może być gotowa wejść w koalicję z Flamandzkim Interesem, N-VA, także proponuje rewizję statusu federacyjnego Belgii i osłabienie władzy rządu centralnego.

Partia ma na koncie też historię kontrowersyjnych relacji z Rosją oraz szerzenia rosyjskiej narracji w UE.

Jeszcze przed wybuchem wojny w Ukrainie wielu polityków, w tym szefowie partii, postrzegało Rosję Putina jako “sprzymierzeńca w walce z globalizacją, multikulturalizmem i islamem”. W 2014 roku trzech członków VB – Frank Creyelman, Jan Penris oraz Filip Dewinter – pojechało na Krym w charakterze obserwatorów odbywającego się tam nielegalnego referendum ws. przyłączenia do Rosji.

W tamtym okresie regularnie zdarzało się również, że politycy partii jeździli do Rosji, spotykali się z wysokimi rangą rosyjskimi politykami, pojawiali na antenie rosyjskich mediów, czy uczestniczyli w wydarzeniach organizowanych przez rosyjską ambasadę w Belgii.

Np. Filip Dewinter był kilkakrotnie publicznie widziany z rosyjskim konsulem generalnym w Belgii Georgim Kuznetsowem, który został wydalony z kraju w 2022 roku w związku z podejrzeniami o szpiegostwo. Politycy partii pojawiali się też na antenie portalu Voice of Europe, który jak wynika z ustaleń czeskich służb specjalnych, służył nielegalnemu finansowaniu szerzenia rosyjskiej narracji w UE przez m.in. europarlamentarzystów.

Znaczące odcięcie się od Rosji i rosyjskich sympatii nastąpiło dopiero wraz z wybuchem pełnoskalowej wojny w Ukrainie w lutym 2022 roku. Tom Van Grieken, który stanął na czele partii w 2014 roku, przyznał publicznie, że faktycznie początkowo uważał Rosję za „sojusznika przeciwko islamowi”, ale „poważnie pomylił się co do Putina”. Nawet Dewinter potępił Putina jako dyktatora, który „całkowicie się pogubił”.

Partia jest jednak przeciwna „surowym i nieprzemyślanym” sankcjom przeciwko Rosji oraz sceptyczna wobec dostarczania pomocy wojskowej dla Ukrainy.

Sceptycyzm wobec sankcji jest argumentowany czynnikami ekonomicznymi – politycy partii mówią o tym, że sankcje napędzają wzrost cen energii i przyczyniają się do wzrostu kosztów życia. Sceptycyzm wobec przekazywania Ukrainie pomocy militarnej, np. sprzętu wojskowego jest uzasadniany obawami przed możliwą eskalację wojny, rozszrzeniem jej na kraje UE i odwetem ze strony Rosji. Partia argumentuje też, że przekazywanie broni Ukrainie osłabia zdolności obronne kraju.

Finansowe powiązania VB z Rosją nigdy nie zostały ustalone, choć w 2022 roku otwarte zostało śledztwo w sprawie nielegalnych wpływów Rosji na belgijskie partie polityczne — działalność polityków VB jest analizowana.

Vlaams Belang wygrało tegoroczne wybory europejskie w Belgii i ma trzy z 22 belgijskich mandatów.

Nie nasza wojna

Ważnym ugrupowaniem w grupie ID, które przejawia też pewne prorosyjskie stanowiska, jest holenderska Partia Wolności (PVV) Geerta Wildersa, która w listopadzie 2023 roku wygrała wybory parlamentarne w Holandii i jest obecnie na etapie tworzenia rządu.

PVV opowiada się m.in. za wstrzymaniem wszelkiej pomocy Ukrainie, ponieważ uważa, że wojna w Ukrainie “to nie nasza wojna”. Wildersowi wytyka się też, że w 2018 roku podczas wizyty w Moskwie nosił przypinkę wyrażającą przyjaźń wobec Rosji.

Wilders tłumaczy, że był to tylko miły gest wobec gospodarza, który miał służyć wsparciu prowadzonych rozmów.

Geert Wilders jest też wskazywany w Holandii jako jeden z polityków, którzy pojawiali się na łamach wspomnianego już portalu Voice of Europe.

Nie wiadomo jednak, że czy sam Wilders jest objęty śledztwem – śledczy nie ujawniają nazwisk osób znajdujących się w kręgu zainteresowania. Te znane są jedynie z przecieków medialnych.

Według holenderskiej prasy na celowniku śledczych są właśnie Wilders oraz dwóch polityków skrajnie prawicowego Forum dla Demokracji (lider ugrupowania Thierry Baudet oraz europoseł Marcel de Graaff, który wcześniej należał właśnie do PVV).

FvD to ugrupowanie jeszcze wyraźniej prorosyjskie i antyukraińskie niż PVV. Partia nie zdobyła w tych wyborach żadnego mandatu do PE. FvD przez chwilę należało do grupy Tożsamość i Demokracja w PE, ale w 2022 roku zrezygnowało z członkostwa w grupie uznając, że ta stała się za bardzo „antyrosyjska”. Tak politycy FvD ocenili reakcje partii z grupy na wybuch wojny w Ukrainie: część z nich zaczęła pospiesznie wycofywać się z jakiegokolwiek wcześniejszego poparcia dla Rosji Władimira Putina.

Nawróceni

Prorosyjskie sympatie w przeszłości przejawiali też niektórzy działacze Duńskiej Partii Ludowej (DF), np. Søren Espersen czy Marie Krarup. Ta ostatnia była dla partii najbardziej problematycznym przypadkiem, ponieważ jej podejście do Rosji nie zmieniło się nawet po inwazji Rosji na Ukrainę. Ostatecznie Krarup opuściła partię pod koniec lutego 2022 r.

Jakiekolwiek prorosyjskie głosy były w partii przed 2022 rokiem, po inwazji Rosji na Ukrainę zostały wyeliminowane.

Lider partii Morten Messerschmidt natychmiast potępił rosyjską agresję na Ukrainę i powiedział, że jego partia opowiada się przeciwko Putinowi.

Duńska Partia Ludowa lata świetności ma już dawno za sobą, to głównie ugrupowanie antyimigranckie, które najlepszy wynik wyborczy zrobiło w 2015 roku na fali tzw. kryzysu migracyjnego w Europie. Partia w ostatnich latach bardzo straciła na znaczeniu i ma obecnie tylko jeden mandat w PE.

Partią, która zupełnie wyłamuje się z prorosyjskiego szeregu w grupie ID, jest portugalska Chega, która nigdy nie miała żadnego „prorosyjskiego epizodu”. Chega potępiła wyraźnie wojnę w Ukrainie oraz opowiada się za pomocą dla Ukrainy. Ma dwa mandaty w grupie ID.

Lider Chegi André Ventura, już na początku 2021 roku wzywał do nałożenia surowszych sankcji na “rosyjskiego wroga” w związku z prowokacjami w Donbasie i aneksją Krymu.

W dniu rosyjskiej inwazji na Ukrainę w 2022 roku Ventura natychmiast potępił agresję Putina w portugalskim parlamencie i wezwał Portugalię do zrobienia „wszystkiego, co w jej mocy”, by wesprzeć Ukrainę przeciwko Rosji.

W skromnym krytycznym wobec Rosji skrzydle grupy Tożsamość i Demokracja mieści się też Estońska Konserwatywna Partia Ludowa (EKRE), która ma jeden mandat. EKRE jest obecnie trzecią najpopularniejszą partią w Estonii, choć w wyborach europejskich zdobyła czwarty wynik (niemal 15 proc. głosów). Pomimo że jest estońską partią nacjonalistyczną, kieruje swój przekaz głównie do rosyjskojęzycznej mniejszości w Estonii, ale przy tym nie jest partią prorosyjską.

Kiedy Rosja zaatakowała Ukrainę 24 lutego 2022 r., wszystkie estońskie partie, w tym EKRE, potępiły atak. Partia głosowała też za rezolucją estońskiego parlamentu, który uznał Rosję za państwo terrorystyczne. Podobnie na forum PE głosował jedyny europoseł partii Jaak Madison. Partia popiera oficjalne stanowisko polegające na wspieraniu Ukrainy i przywrócenia jej integralności terytorialnej. Mimo to w niektórych wypowiedziach lidera partii pobrzmiewa rosyjska narracja.

W jednym z wywiadów telewizyjnych w 2022 roku Mart Helme powiedział, że „najlepszym rozwiązaniem [na zakończenie wojny w Ukrainie – red.] byłby traktat pokojowy”. Dodał, że „nie jesteśmy po stronie Rosji, ani po stronie Ukrainy; jesteśmy po stronie pokoju”. Później jednak przeprosił za „niefortunne sformułowanie”. Ta „narracja pokojowa” jest jednak obecna w narracji partii i stanowi subtelny sposób podważania poparcia dla Ukrainy.

Poza tym w grupie ID jest jeszcze czeska SPD a Trikolora, koalicja partii blisko powiązanych z osobami stojącymi za portalem Voice of Europe. Działacze partii współorganizowali konferencję Voice of Europe w Pradze. Zajmują się propagowaniem rosyjskiej narracji w Czechach.

EKR: dwuznaczni

Wbrew temu, co dość powszechnie twierdzą media i komunikują władze grupy, chcąc przedstawiać EKR jako grupę partii opowiadających się solidarnie za wsparciem Ukrainy,

EKR też jest domem dla kilku znaczących partii, które mają lub miały co najmniej dwuznaczny stosunek do Rosji Putina.

Owszem, większość partii w grupie EKR to partie potępiające rosyjską agresję na Ukrainę i popierające pomoc dla Ukrainy. Warto wymienić szczególnie najliczniejszą w grupie partię Bracia Włosi Giorgi Meloni (24 mandaty), polski PiS (20 mandatów) czy czeski ODS (3 mandaty).

Ale już stosunek do Rosji lub wojny w Ukrainie nowych nabytków grupy — rumuńskiej AUR, francuskiej Rekonkwisty, należącego do grupy od lat Voxu czy Partii Finów, a także wyrażana przez część europosłów z grupy chęć przyłączenia do grupy węgierskiego Fideszu, budzi wątpliwości.

Marzenia o „francuskim Putinie”

Francuska Rekonkwista to partia, której lider Eric Zemmour jeszcze kilka lat temu marzył o „francuskim Putinie”, a w sprawie wojny w Ukrainie opowiadał się za daleko posuniętą ostrożnością.

Rekonkwista, podobnie jak Zjednoczenie Narodowe, uważa, że powodem destabilizacji kontynentu i wojny w Ukrainie jest „amerykański imperializm” i „ekspansja NATO na wschód”. Eric Zemmour, podobnie jak Le Pen przed laty, argumentuje o potrzebie reorganizacji porządku międzynarodowego i budowy wielobiegunowego świata, w którym Rosja jest uznana jako mocarstwo, które ma swoje interesy.

Zemmour wielokrotnie wypowiadał się o Putinie z podziwem, mówiąc, że to „prawdziwy obrońca europejskich wartości”. Partię Zemmoura z Putinem łączy też skrajny konserwatyzm obyczajowy.

Jeszcze po wybuchu wojny w Ukrainie Zemmour mówił o Putinie, że to „prawdziwy patriota”.

Jeden z najbardziej znanych polityków tej partii, europoseł Nicolas Bay, znajduje się w kręgu zainteresowania belgijskich i czeskich służb w śledztwie związanym z portalem Voice of Europe i podejrzeniami korumpcji wśród europejskich polityków, w tym europosłów, połączonej z zajmowaniem korzystnego dla Rosji stanowiska i szerzeniem rosyjskich narracji.

Sprawa wyszła na jaw zaledwie kilka miesięcy przed eurowyborami. Pomimo poważnych zarzutów główni bohaterowie europejskiej “Russiagate” – objęci śledztwem europosłowie Petr Bystron z AfD czy z francuskiej Rekonkwisty, ponownie dostali się do europarlamentu.

Bay zaprzecza jakimkolwiek powiązaniom z rosyjską siatką.

Rekonkwista zdobyła w ostatnich wyborach do europarlamentu pięć mandatów – o cztery więcej niż w poprzedniej kadencji, czterech jej europosłów dołączyło do EKR.

Z niechęci do Ukrainy

Nowym, dość kontrowersyjnym nabytkiem w grupie EKR jest też rumuński AUR. Rumuńska Partia Jedności Narodowej to działająca od 2019 roku partia ultranacjonalistyczna i antysystemowa.

AUR nie jest partią prorosyjską per se, ale w wielu kwestiach przyjmuje prorosyjskie stanowiska. Choć programowo sprzeciwia się Rosji, uznając ją za zagrożenie dla bezpieczeństwa Rumunii, to wyraża też niechęć wobec Ukrainy. AUR opowiada się przeciwko pomocy Ukrainie oraz jakiemukolwiek zaangażowaniu Rumunii w konflikt rosyjsko-ukraiński, czym w pewnym stopniu wpisuje się w realizowanie interesu Rosji.

AUR to też partia, która postuluje włączenie do Rumunii wszystkich terenów, na których mieszka mniejszość rumuńska — w tym ukraińską Bukowinę oraz Mołdawię. Z tego powodu lider partii, George Simion, jest uznawany w Ukrainie za persona non grata.

Rumuńskie media zarzucają partii partii prorosyjskość oraz powiązania z rosyjskimi służbami, choć oskarżenia bazują głównie na poszlakach, nie zostały dotychczas potwierdzone.

AUR ma w nowym parlamencie aż 6 mandatów.

Częściowo nawróceni

Pewne prorosyjskie sympatie przed wojną w Ukrainie przejawiali też członkowie nacjonalistycznej Partii Finów (kiedyś Partia Prawdziwych Finów), którzy dziś mają w PE jeden mandat. Partia wychodziła głównie z założenia, że ważne jest utrzymywanie dobrych stosunków z Moskwą niezależnie od tego, co dzieje się między UE a Rosją, ponieważ pozostaje ona ważnym partnerem handlowym dla Finlandii. Nakładane od 2014 roku sankcje na reżim Putina były postrzegane jako zło konieczne.

Jednak od momentu rozpoczęcia rosyjskiej inwazji na Ukrainę stosunek Partii Finów do Rosji stał się jednoznacznie negatywny. Partia Finów poparła wejście Finlandii do Rosji, a kandydat Partii Finów w wyborach prezydenckich w styczniu 2024 roku, Jussi Halla-aho, prezentował bardzo ostry stosunek do Rosji. Nazywał Rosję “krajem zbójeckim” oraz postulował odebranie fińskiego obywatelstwa osobom posiadającym podwójne obywatelstwo, w tym rosyjskie.

W przeszłości także partia Szwedzkich Demokratów prezentowała pozytywny stosunek do Rosji Władimira Putina. Partia ma obecnie trzy mandaty w PE. Członkowie SD wielokrotnie zajmowali prorosyjskie stanowiska, zarówno na krajowej scenie politycznej, jak i na forum PE.

Np. europosłowie Szwedzkich Demokratów byli jedynymi europarlamentarzystami ze Szwecji, którzy w 2014 roku zagłosowali przeciwko ratyfikacji umowy stowarzyszeniowej UE z Ukrainą. Pojawiali się też w obecnie już zablokowanych w UE mediach szerzących rosyjską narrację i dezinformację oraz wypowiadali przychylne wobec Rosji Putina opinie, w tym na temat aneksji Krymu.

Po inwazji Rosji na Ukrainę partia oficjalnie opowiedziała się przeciwko działaniom Rosji oraz za pomocą dla Ukrainy. Pomimo antyimigranckiego charakteru poparła nawet program przewidujący przyjęcie dość dużej liczby ukraińskich uchodźców.

Mimo to szwedzkie media uważają, że partia wciąż nie rozprawiła się w wystarczającym stopniu z obecnością w swoim gronie prorosyjsko zorientowanych działaczy.

Ich zdaniem niejasne powiązania partii z Rosją stanowią poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa.

Nie ma dowodów na to, że SD ma bezpośrednie powiązania z Rosją. Niemniej jednak, członkowie SD i osoby związane z partią pojawiają się od czasu do czasu w kontekstach, które mogą być interpretowane jako prorosyjskie.

Przemiana Braci Włochów

Warto też wspomnieć, że równiez włoska premier Giorgia Meloni z Braci Włochów (FdI) w przeszłości wyrażała się pozytywnie o prezydencie Rosji i rosyjskiej “demokracji”, a jej stosunek do Rosji zmienił się dopiero po inwazji na Ukrainę.

Np. Meloni pozytywnie wypowiadała się o wyniku kolejnych wyborów w Rosji, uznając je za wyraz “woli narodu” oraz potępiała sankcje gospodarcze nałkładane na Rosję po aneksji Krymu w 2014 r., uznając je za sprzeczne z włoskim interesem narodowym.

Mimo to spośród wszystkich partii we włoskim systemie partyjnym FdI jest najmniej skompromitowana pod względem powiązań z Rosją.

Po wybuchu wojny Meloni zdecydowanie potępiła inwazję i poparła działania mające na celu przyjęcie ukraińskich uchodźców. Partia wspierała też inicjatywy rządowe na rzecz Ukrainy, w tym dostawy broni, nawet gdy była w opozycji.

Na forum PE partia Meloni opowiada się za pomocą Ukrainie. Zajmuje też konstruktywne stanowiska w łonie Rady Europejskiej, gdy dyskutowane są kwestie kolejnych pakietów sankcji na Rosję czy pomocy dla Ukrainy.

Orbán zwolennik pokoju

Cieniem na solidarności wobec Ukrainy grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów może też położyć się postulowane przez część partii w grupie (m.in. polski PiS) przyjęcie do grupy Fideszu premiera Węgier Wiktora Orbána.

Fidesz, który ma obecnie 11 mandatów, to jedna z najbardziej prorosyjskich partii w UE — pomimo wojny w Ukrainie utrzymuje niezakłócone relacje z Rosją oraz sprzeciwia się pomocy Ukrainie. O głębokich powiązaniach z Rosją partii Viktora Orbána OKO.press pisało już wielokrotnie, m.in. w tym tekście.

Jak wynika z najnowszych doniesień mediów, Viktor Orbán zgodził się poprzeć kandydaturę byłego holenderskiego premiera na sekretarza generalnego NATO pod warunkiem, że Węgry będą miały możliwość nie uczestniczyć w żadnych działaniach sojuszu na rzecz Ukrainy.

Jak wielu prorosyjskich polityków Orbán maskuje swoje prorosyjskie stanowisko, utrzymując, że jest „zwolennikiem pokoju”.

Skrajna lewica, która nienawidzi NATO

Także na forum grupy Lewica, zrzeszającej partie skrajnie lewicowe, socjalistyczne i komunistyczne, widać partie, które z różnych powodów zajmują stanowiska sprzyjające interesowi Rosji.

Aż 9 z 30 europosłów, którzy w parlamencie kończącej się kadencji konsekwentnie głosowali w PE przeciwko potępieniu rosyjskiej agresji w Ukrainie oraz przeciwko sankcjom na Rosję, to europosłowie należący do partii zrzeszonych w grupie Lewica.

Znaleźli się wśród nich europosłowie małych partii komunistycznych z różnych części Europy (Czech, Grecji i Portugalii), niemieckiej Die Linke, irlandzkiej skrajnej lewicy (Independents for Change) oraz belgijskiej Partii Pracy.

Trzech z nich ponownie dostało się do PE.

Za takim stosunkiem tych partii do Rosji i wojny w Ukrainie najczęściej stoją dwie kwestie: niechęć wobec NATO, która sprawia, że partie te przyjmują rosyjską narrację na temat wojny w Ukrainie i twierdzą, że Rosja została do agresji sprowokowana przez ingerencję w jej strefę wpływów, oraz pacyfizm, w imię którego bez względu na okoliczności partie te wzywają do „pokojowego rozwiązania konfliktu”.

Pchanie NATO do bram Rosji

Najliczniejsza delegacja w grupie Lewicy, licząca dziewięć mandatów delegacja ugrupowania Francja Niepokorna (La France Insoumise, LFI), to partia, która stoi właśnie na powyższym stanowisku.

Na wiecu politycznym w sobotę 26 lutego w Saint-Denis, lider ugrupowania Jean-Luc Mélenchon wzywał do “pokojowego rozwiązania konfliktu w Ukrainie”, a prezydenta Francji Emmanuela Macrona i prezydenta Stanów Zjednoczonych Joe Bidena oskarżał o antagonizowanie Rosji i nakręcanie wojny.

„Od 2014 roku powtarzam, że nie będziemy dalej upokarzać Rosji poprzez dalsze pchanie NATO do jego bram” – powiedział i dodał, że “jego stanowisko w tej sprawie nie uległo zmianie”.

To jedna z wielu tego rodzaju wypowiedzi lidera Francji Niepokornej.

Podobne stanowiska przyjmuje też grecka i hiszpańska skrajna lewica.

Grecka Syriza, która jest w grupie najliczniej reprezentowanych delegacji w grupie (4 mandaty), to partia o dość mocno zdiagnozowanych i głębokich kontaktach z Rosją. Już w 2015 roku, gdy Syriza po raz pierwszy wygrała wybory do greckiego parlamentu, o głębokich powiązaniach jej polityków z Rosją pisały greckie i międzynarodowe media.

Partia miała na porządku dziennym współpracować z rosyjskim propagandzistą i ideologiem Aleksandrem Duginem, konsultując z nim swoje stanowiska, oświadczenia, wystąpienia, itp.

Po wybuchu wojny w Ukrainie Syriza sprzeciwiała się także wsparciu wojskowemu Ukrainy, które prowadził centroprawicowy rząd Kiriakosa Mitsotakisa.

Lider Syrizy, były premier Grecji Alexis Tspiras, po wybuchu wojny wzywał do podejmowania działań dyplomatycznych zamiast oferowania wsparcia wojskowego dla Ukrainy, twierdząc, że “w wojnie nie ma wygranych, są tylko przegrani”. Tym samym — celowo lub nie — wpisywał się w realizację interesów Rosji na forum UE, bo to Rosji zależy na tym, by pomoc dla Ukrainy została powstrzymana.

Tspiras do dziś stoi na tym samym stanowisku.

„Waszyngton współwinny eskalacji”

Podobne stanowiska zajmują politycy belgijskiej Partii Pracy. PVDA/PTB (Parti du travail de Belgique / Partij van de Arbeid van België) to partia antynatowska. Po wybuchu wojny w Ukrainie jej przedstawiciele potępili atak Moskwy, lecz równocześnie wskazali na Waszyngton i NATO jako współwinnych eskalacji.

Gdy belgijski parlament kilka dni po wybuchu wojny w Ukrainie głosował rezolucję potępiającą rosyjską agresję, partia wstrzymała się od głosu i wzywała do poszukiwania “rozwiązań dyplomatycznych”.

Pewną ambiwalencję cechuje też stanowisko względem Rosji i Ukrainy hiszpańskiej lewicowej koalicji SUMAR.

Z jednej strony oficjalnie liderzy koalicji potępiają działania Putina, a czołowi politycy partii (m.in. liderka listy do Parlamentu Europejskiego Estrella Galán Pérez, która zdobyła mandat) potępiają „okrucieństwo i barbarzyństwo” prezydenta Rosji. Z drugiej jedna z partii tworzących koalicję SUMAR – Izquierda Unida – miała w zeszłej kadencji europosła Manu Pinedę, który trafił na listę „przyjaciół Putina”, przygotowaną przez portal Politico, ponieważ sprzeciwił się kilku najważniejszym rezolucjom PE potępiającym agresję Rosji w Ukrainie.

Ponadto Pineda głosił konieczność zbadania zbrodni rosyjskiej armii oraz ukraińskich „nazistów”, przyjmując tym samym argument Putina, który uzasadnił inwazję, mówiąc, że Rosja ma obowiązek „denazyfikacji” Ukrainy. Pineda nie zdobył jednak mandatu, więc najprawdopodobniej obecna reprezentacja SUMARU w PE jest wolna od takich przekonań.

Nowe partie w PE

Ale niezwykle niepokojące jest coś jeszcze: aż 10 z 19 nowych partii w Parlamencie Europejskim to partie, które w różnym stopniu wpisują się w opisywaną charakterystykę. Większość z nich to partie skrajnej prawicy, ale są wśród nich także ugrupowania skrajnie lewicowe.

Sześciu europosłów wprowadziła do Parlamentu Konfederacja.

Posłowie tej skrajnie prawicowej partii szerzą dwuznaczne przekazy dotyczących wojny w Ukrainie. Zwykle mówią „To nie nasza wojna”. Ta eurosceptyczna drużyna Konfederacji w nowym europarlamencie będzie dość nieliczna, za to specyficzna.

Grzegorz Braun otwarcie głosi treści antyukraińskie. Od początku agresji Rosji na Ukrainę w lutym 2022 roku nawoływał do nieotwierania granic Polski przed uchodźcami. Przedstawił broszurę o nazwie „Stop ukrainizacji Polski”, w której pojawiają się antyukraińskie hasła wraz z postulatami, by uchylić przepisy pozwalające obywatelom Ukrainy na ubieganie się o pobyt czasowy w naszym kraju.

Jesienią 2022 roku Braun organizował pod tym samym hasłem marsz i pikietę w Warszawie. Jego akcja została wykorzystana przez rosyjską propagandę w celu kreowania obrazu Polski, sprzeciwiającej się proukraińskiej postawie Warszawy.

Samo hasło o “ukrainizacji” i “Ukropolonii” to część rosyjskiej propagandy. Jak pisał portal Frontstory, nagłówki jednego z rosyjskich portali od 2019 roku głosiły m.in., że „Polskę przekształcają na Ukropolonię za pomocą banderowskich potomków”, „Polacy są zmuszani do tolerowania Bandery i banderowców”, „Tragedia Wołynia prowadzi do starć z Ukraińcami w Polsce”.

W czerwcu 2022 roku na posiedzeniu założonego przez Brauna Zespołu Parlamentarnego ds. Stosunków Międzynarodowych przyjęto „Oświadczenie na temat pokoju na Ukrainie”. Napisano w nim, że wojna w Ukrainie wybuchła, ponieważ Rosja bała się rozszerzenia NATO. Zaapelowano też o zakończenie wojny przez zawarcie „kompromisu między Rosją a Ukrainą”. O odpowiedzialności Rosji za trwający konflikt zbrojny nie wspomniano.

Jak zuważyła Anna Mierzyńska w OKO.press, Braun nie poparł również uchwały Sejmu, w której potępiono zbrodnie ludobójstwa w Ukrainie. Był także przeciwko wejściu Szwecji i Finlandii do NATO.

„Zaprzestać wsparcia dla Kijowa”

Sześć mandatów zdobyła też nowa na niemieckiej scenie politycznej BSW — Bündnis Sahra Wagenknecht.

BSW domaga się natychmiastowego zawieszenia broni na Ukrainie i przystąpienia do rozmów pokojowych. Partii zależy na zatrzymaniu eksportu uzbrojenia, by „zmotywować Rosję do rozpoczęcia negocjacji”.

Wagenkecht regularnie nawołuje do zaprzestania wsparcia dla Kijowa. Podnosi też argument, że Ukraina hołubi postać kolaborującego w trakcie II wojny światowej z nazistami Stepana Bandery, co jej zdaniem podważa wiarygodność aktualnych władz tego państwa.

Polski Instytut Spraw Międzynarodowych wskazuje, że partia jest antyamerykańska, krytykuje NATO, którego „ekspansja na Wschód” rzekomo doprowadziła do wybuchu wojny na Ukrainie. Liderka BSW jest także sceptyczna wobec Unii Europejskiej w jej obecnym kształcie i opowiada się za ideą rozluźnienia integracji europejskiej. Według niej “nowa europejska architektura bezpieczeństwa może powstać tylko z udziałem Rosji”.

Dla niemieckich wyborców partia Wagenkecht jest mniej ekstremistyczną alternatywą dla AFD, zwłaszcza w kontekście spadającego poparcia społecznego dla niemieckiego zaangażowania na rzecz Kijowa. Jak wskazuje Ośrodek Studiów Wschodnich dzieje się tak głównie na wschodzie Niemiec, gdzie 47 proc. badanych uważa, że wsparcie militarne dla Ukrainy idzie zbyt daleko.

Rumuńscy nacjonaliści też antyukraińscy

W sumie siedem mandatów zdobyły dwie prorosyjskie partie z Rumunii: AUR (Rumuńska Partia Jedności Narodowej – 5 mandatów) i S.O.S. Republika (2 mandaty).

AUR po wyborach dołączył do grupy EKR i został omówiony już wyżej.

S.O.S Romania, która zdobyła dwa mandaty w PE, to partia powstała w 2021 roku. Jest nie tylko silnie nacjonalistyczna i antyzachodnia, ale także antyukraińska i otwarcie prorosyjska. Jej liderką jest Diana Șoșoacă, kontrowersyjna rumuńska polityczna, która zasiądzie w ławach europarlamentu.

Șoșoacă wielokrotnie pojawiała się już na łamach OKO.press. W maju 2024 przyjechała do Polski udzielić wsparcia kandydatowi do PE z Konfederacji Romanowi Fritzlowi, który jednak mandatu nie zdobył. Ponadto trafiła do współtworzonej przez OKO.press bazy holenderskiej organizacji Follow the Money — kandydatów do PE, którzy mają na koncie kłopoty z prawem lub różnego rodzaju naruszenia zasad postępowania. Pisaliśmy o tym tutaj.

Șoșoacă – jak czytamy w raporcie OSW – "zaistniała głównie dzięki niezwykle radykalnym poglądom (nawet na tle tych prezentowanych przez kierownictwo AUR) oraz obliczonym na wzbudzenie sensacji, skandalizującym wypowiedziom i gestom politycznym”.

Ta prokremlowska przeciwniczka szczepień, obostrzeń sanitarnych (m.in. występowała w parlamencie w kagańcu, mającym imitować maseczkę higieniczną) i wyznawczyni teorii spiskowych często bywa na spotkaniach w rosyjskiej ambasadzie Rumunii.

Jednym z jej haseł jest powrót do „Wielkiej Rumunii”, której tereny obejmowałoby również części Bułgarii, Mołdawii i Ukrainy. W 2023 roku wniosła projekt ustawy przewidujący aneksję przez Bukareszt należących przed II wojną światową do Rumunii ziem ukraińskich, w tym północnej Bukowiny, Budziaku czy Wyspy Wężowej (za co została uznana przez Kijów za „zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego” i objęta sankcjami).

Jej działalność konsekwentnie promują rosyjskie media,.

Rumuńskojęzyczna redakcja portalu Sputnik w 2021 r. obwołała byłą senatorkę „politykiem roku”.

Bułgarzy przeciwko sankcjom

Trzy mandaty zdobyło prorosyjskie Odrodzenie z Bułgarii (Vazrazhdane).

To partia, której poparcie bardzo wzrosło od wybuchu rosyjskiej wojny w Ukrainie. Część tradycyjnie dość prorosyjskiego bułgarskiego społeczeństwa przerzuciła swoje poparcie na partię, która wbrew liberalnemu wówczas rządowi, otwarcie sprzeciwiła się nakładaniu na Rosję sankcji, przekazywaniu pomocy Ukrainie czy pomocy ukraińskim uchodźcom.

Gdy w 2022 roku parlament bułgarski przegłosował dostarczenie Ukrainie broni, technologii wojskowej i innych form wsparcia, Odrodzenie zwróciło się o ocenę tej decyzji do bułgarskiego trybunału konstytucyjnego.

Lider partii Kostadin Kostadinow objęty jest przez Ukrainę zakazem wjazdu na jej teren, ponieważ ukraińskie służby podejrzewają go o bycie rosyjskim szpiegiem. W Bułgarii jest on uważany – obok prezydenta kraju Rumena Radewa – za jednego z najbardziej zagorzałych prorosyjskich polityków, który sprzeciwiał się wszelkim działaniom przeciwko Rosji.

Nowi w Parlamencie Europejskim są też Węgrzy z Mi Hazánk – Ruchu Moja Ojczyzna. Co prawda zdobyli tylko jeden mandat, ale to partia, która opowiada się za rozbiorem Ukrainy. Jej politycy są też związani z portalem szerzącym rosyjską narrację — Visegrad Post, o czym pisaliśmy tutaj.

Kilka mandatów w grupie nowych partii w PE to też mandaty dość prorosyjsko ustosunkowanych małych partii, m.in. utworzonej w 2023 roku czeskiej koalicji Stačilo! czy skrajnie prawicowej partyjki greckich ortodoksów religijnych Demokratyczny Ruch Patriotyczny „Zwycięstwo”.

Stačilo! to koalicja lewicowych czeskich partii: KSČM, Zjednoczonych Demokratów, Czeskiej Partii Narodowo-Socjalnej oraz osób niezrzeszonych – w europarlamencie będzie reprezentowała Kateřina Konečná. W kampanii wyborczej polityczka obiecywała wprowadzenie zakazu zbrojenia lub wysyłania broni na Ukrainę. Stačilo! popiera także zniesienie wszystkich sankcji UE przeciwko Rosji i Białorusi oraz zakup rosyjskiego gazu ziemnego przez kraje UE.

Prorosyjskość greckiego Demokratycznego Ruchu Patriotycznego „Zwycięstwo” objawia się tym, że partia nie zgadza się na wsparcie militarne Ukrainy.

Partia opiera się na tradycjach prawosławia. Została założona przez pedagoga i teologa Dimitriosa Natsiosa w 2019 roku. W wyborach w maju 2023 roku, pierwszych, w których partia wzięła udział, zdobyła 2,92 proc. głosów, pozostając minimalnie od wejścia do parlamentu.

Niezrzeszeni

Jeszcze gorzej wygląda sytuacja wśród niezrzeszonych. Tu aż sześć z ośmiu partii, które w tym momencie wciąż nie należą do żadnej grupy w Parlamencie Europejskim, to partie prorosyjskie.

Najwięcej mandatów (15) w tej grupie ma niemieckie AfD, które jeszcze do maja 2024 należało do grupy Tożsamość i Demokracja, ale zostało wydalone w związku z licznymi kontrowersjami wokół Maximiliana Kraha, jednego z europosłów AfD.

Nazwisko Kraha pojawia się w europejskim śledztwie dotyczącym nielegalnego finansowania polityków przez rosyjskie służby w zamian za prezentowanie prorosyjskich stanowisk i forsowanie rosyjskich narracji.

Ponadto tuż przed wyborami europejskimi na jaw wyszły nowe, szokujące fakty na temat związków niemieckiej AfD z Rosją i Chinami. Jak ustalili dziennikarze niemieckiego tygodniach Der Spiegel, AfD pełniła w Niemczech funkcję agenta wpływu Rosji: rosyjscy agenci wydawali polecenia skorumpowanym działaczom partii, a sam manifest ugrupowania powstał półtora roku temu na Kremlu.

Mimo to Alternatywa dla Niemiec wprowadziła do Parlamentu Europejskiego nie dziewięciu, lecz piętnastu europosłów — o sześciu więcej niż w poprzedniej kadencji.

Drugą najliczniejszą partią w tej grupie jest węgierski Fidesz, który ma w sumie 11 mandatów, przy czym 10 to europosłowie niezrzeszeni. Fidesz to jedna z najbardziej prorosyjskich partii w UE — pomimo wojny w Ukrainie utrzymuje niezakłócone relacje z Rosją oraz sprzeciwia się pomocy Ukrainie.

O głębokich powiązaniach z Rosją partii Viktora Orbána OKO.press pisało już wielokrotnie, m.in. w tym tekście.

Jak wielu prorosyjskich polityków Orbán maskuje swoje prorosyjskie stanowisko, utrzymując, że jest “zwolennikiem pokoju”.

Śmierć i zniszczenie

Osiem mandatów ma włoski Ruch Pięciu Gwiazd. To partia, którą w 2009 roku założyli komik Beppe Grillo i przedsiębiorca Gianroberto Casaleggio. Od momentu założenia Ruch Pięciu Gwiazd zyskał na popularności, prezentując się jako formacja antyestablishmentowa.

Narracja oparta na ograniczaniu przywilejów „starych” partii politycznych i „przywracaniu polityki obywatelom” uczyniła Ruch Pięciu Gwiazd jedną z najpopularniejszych partii w kraju. W latach 2013-2018 zdobywała od 25 do 30 procent w sondażach. Ale poparcie dla Ruchu wciągu kilku lat znacząco spadło. W wyborach europejskich poparcie dla partii wyniosło 9,98 proc. Gdy Ruch był w rządzie i przeszedł do mainstreamu, stając się częścią politycznego establishmentu, stracił swój urok outsidera, który przyciągał początkowo wielu wyborców.

Partia zawsze podkreślała znaczenie Rosji jako strategicznego i ekonomicznego partnera dla Włoch, dlatego sprzeciwiała się sankcjom i dbała o relacje z Moskwą.

Jej lider Giuseppe Conte sprzeciwia się wysyłaniu sprzętu wojskowego Ukrainie.

Uważa, że dostarczanie broni „wyklucza strategię negocjacji” i „powoduje jedynie śmierć i zniszczenie”.

Fico idzie dwutorowo

Do grupy niezrzeszonych zalicza się też słowacki SMER, który ma obecnie pięć mandatów. SMER to partia założona przez obecnego premiera Słowacji Roberta Ficę w 1999 roku. Jak ocenia Ośrodek Studiów Wschodnich, Fico realizuje wobec Kijowa “dwutorową politykę” – pomimo stosowania retoryki niechętnej Ukrainie w wielu istotnych kwestiach wspiera wschodniego sąsiada, co odróżnia go od postawy Węgier i Viktora Orbana.

Jeszcze gdy był w opozycji, Fico kwestionował pomoc Ukrainie oraz jej ambicje wstąpienia do NATO, a także popularyzował kremlowską propagandę. Podczas kampanii wyborczej w 2023 roku obiecywał zatrzymanie pomocy Słowacji dla Ukrainy. Jednocześnie słowacki premier podtrzymuje poparcie dla unijnych aspiracji Kijowa oraz wspiera udzielanie pomocy humanitarnej i cywilnej Ukrainie.

“Fico wytyka Ukrainie powszechność korupcji i zarzuca rzekomą kontrolę tego państwa przez USA” – piszą analitycy OSW. W ten sposób odwołuje się do części społeczeństwa podatnej na hasła antyamerykańskie i prorosyjskie, która stanowi większość elektoratu Smeru. Jedną ze strategii Ficy jest też przekonywanie o konieczności utrzymywania Słowacji z dala od „konfliktów mocarstw” (Rosji i USA), jako że “na zaangażowaniu się w nie tak małe państwo mogłoby tylko stracić”.

Jeszcze do 2023 roku Smer należał w Parlamencie Europejskim do grupy Socjalistów i Demokratów, ale grupa zawiesiła członkostwo partii ze względu na utworzenie na Słowacji rządu koalicyjnego ze skrajnie prawicową Słowacką Partią Narodową (SNS), a także „publiczne komentarze i stanowiska przywódców partii SMER dotyczące rosyjskiej wojny z Ukrainą, migracji, praworządności i społeczności LGBTIQ”.

Dwa mandaty w grupie niezrzeszonych ma neofaszystowska słowacka Republika. Jak na łamach OKO.press pisała Anna Mierzyńska, członkowie tej partii muszą tak często tłumaczyć, że nie są faszystami, że wyjaśnienie w tej sprawie umieścili nawet na swojej stronie internetowej. Po raz kolejny do PE z ramienia tej partii wszedł Milan Uhrik.

Partia jest eurosceptyczna i opowiada się za wyjściem Słowacji z NATO. Sprzeciwia się również militarnemu wsparciu Ukrainy. Jej członkowie odrzucają – podobnie jak Kreml – zasady demokracji liberalnej. „Liberalna demokracja opiera się na akceptacji praw mniejszości, podczas gdy skrajna prawica uważa członków niektórych mniejszości za wrogów” – ocenił dla słowackiego portalu Pravda politolog Radoslav Štefančík.

Członkowie Republiki kwestionowali masakrę ukraińskich cywilów w Buczy. A swoją popularność budują w mediach społecznościowych m.in. na TikToku i Facebooku, gdzie jej członkowie szerzą proklemowską propagandę.

Co dalej z pomocą dla Ukrainy?

Przy takiej reprezentacji w PE partii otwartych na rosyjską narrację na temat wojny oraz w dużym stopniu niechętnym pomocy Ukrainie, można się spodziewać, że w parlamencie nowej kadencji sprzeciw wobec pomocy Ukrainie lub sankcji na Rosję będzie jeszcze większy niż w poprzednim.

Najprawdopodobniej też z mównicy parlamentarnej jeszcze częściej niż dotychczas będzie słychać głos Kremla.

Tym samym europejska opinia publiczna będzie mocniej wystawiona na rosyjską propagadnę.

Z czego korzystałyśmy?

W poszukiwaniu informacji nt. partii politycznych, które zasiądą w PE nowej kadencji, sięgałyśmy głównie do wiarugodnych źródeł prasowych. Ponadto, w charakterystyce partii, bardzo pomogły nam naukowe źródła omawiające europejskie partie polityczne. Korzystałyśmy z opracowań:

  • Badania Populist 3.0 przeprowadzonego przez grupę akademików pod kierownictwem prof. Matthijsa Rooduijna z Uniwersytetu w Amsterdamie. Populist 3.0 to katalog europejskich partii populistycznych, które są scharakteryzowane częściowo także pod kątem stanowisk względem Rosji. Ostatnia aktualizacja bazy to wrzesień 2023.
  • Raportu Europejskiej Rady Stosunków Międzynarodowych z 2016 roku pt. The World According to Europe's Insurgent Parties. Raport charakteryzuje partie z 27 krajów członkowskich, które zostały przez badaczy uznane za partie „rebelianckie”, czyli na różne sposoby antysystemowe. Tu też można odnaleźć pewne podpowiedzi co do stosunku tych partii do Rosji. Ze względu jednak na wiek opracowania, wiele z partii, które dostały się do nowego PE, nie są w tym raporcie uwzględnione.
  • I najważniejszym dla nas źródłem było genialne opracowanie open source pod redakcją Ivaldi Gilles oraz Emilii Zankiny pt. „The Impacts of the Russian Invasion of Ukraine on Right-Wing Populism in Europe”, wydane przez Europejskie Centrum Studiów nad Populizmem (ECPS) w 2023 roku. Tu znalazłyśmy wiele świeżych informacji na temat reakcji partii politycznych na agresję Rosji w Ukrainie.
;
Na zdjęciu Paulina Pacuła
Paulina Pacuła

Pracowała w telewizji Polsat News, portalu Money.pl, jako korespondentka publikowała m.in. w portalu Euobserver, Tygodniku Powszechnym, Business Insiderze. Obecnie studiuje nauki polityczne i stosunki międzynarodowe w Instytucie Studiów Politycznych PAN i Collegium Civitas przygotowując się do doktoratu. Stypendystka amerykańskiego programu dla dziennikarzy Central Eastern Journalism Fellowship Program oraz laureatka nagrody im. Leopolda Ungera. Pisze o demokracji, sprawach międzynarodowych i relacjach w Unii Europejskiej.

Na zdjęciu Natalia Sawka
Natalia Sawka

Dziennikarka zespołu politycznego OKO.press. Wcześniej pracowała dla Agence France-Presse (2019-2024), gdzie pisała artykuły z zakresu dezinformacji. Przed dołączeniem do AFP pisała dla „Gazety Wyborczej”. Współpracuje z "Financial Times". Prowadzi warsztaty dla uczniów, studentów, nauczycieli i dziennikarzy z weryfikacji treści. Doświadczenie uzyskała dzięki licznym szkoleniom m.in. Bellingcat. Uczestniczka wizyty studyjnej „Journalistic Challenges and Practices” organizowanej przez Fulbright Poland. Ukończyła filozofię na Uniwersytecie Wrocławskim.

Komentarze