Mówicie: TY masz cierpieć, bo JA tak powiedziałem. JA zdecydowałem, a konsekwencje poniesiesz TY - o wyroku TK i czwartkowym proteście ulicy pisze aktywistka, feministka, pisarka Monika "Pacyfka" Tichy. Krzyczy władzom: "Ręce precz od naszej Polski"
Czwartkowy wieczór 22 października 2020. Marsz ulicami Warszawy spod pałacyku, gdzie kiedyś mieścił się Trybunał Konstytucyjny, a dziś pracuje Julia Przyłębska, w kierunku domu Jarosława Kaczyńskiego. Krzyk protestu, oburzenie wyrażane przy pomocy bardzo brzydkich słów. Dawno nie słyszałam tak pięknej muzyki.
Przypomina mi się reportaż o noworodku, którego pech polegał na tym, że miał silne płuca i serce. Przewód pokarmowy, układ nerwowy, wszystko inne miał koszmarnie zdeformowane, niedziałające. Ale dwa zdrowe organy zapewniły mu miesiące powolnego umierania.
Ochrona życia poczętego, ochrona poczętej śmierci.
Ale Kaczyński jest zadowolony. To on chciał, cytuję, by "dziecko mogło być ochrzczone, pochowane, miało imię". Czyli miesiące męczarni. A dla rodziny traumę do końca życia.
Ale Duda się cieszy. Ale Jędraszewski się cieszy. Gądecki dziękuje.
Więc mówię do was - panowie. "Ludzcy panowie".
Panowie z pałaców, z rezydencji, z foteli i tronów, władcy ludzkich istnień. Władcy życia i śmierci, bólu i ulgi, traumy i ukojenia. Nauczyciele naszej moralności. Gotowi na każde poświęcenie, pod warunkiem, że nasze.
Wydajecie wyroki na osoby i istoty, których nie widzieliście na oczy. Którym nie otarliście czoła z potu, w których pieluchy nie włożyliście rąk. Których głosu nie wysłuchaliście, nie daliście szansy obrony w ich własnej sprawie.
Nie będę się odwoływać do waszej empatii, ani do waszej mądrości, bo one są w zaniku na politycznej służbie. Nie trzeba ich jednak wiele, by czuć i rozumieć, że brak bólu jest lepszy od bólu.
Nie odwołam się do waszej chrześcijańskiej pokory ani uczciwości. Ale wystarczyłoby ich minimum, by nie mając pojęcia o temacie, zapoznać się z nim i zrozumieć. Mieliście na to prawie trzy dekady.
Wasze obłudne gęby są pełne słów o "życiu", o "eugenice", podczas gdy wasze zainteresowanie życiem kończy się na odcięciu pępowiny. I rzuceniu w twarz 4 tys. złotych zasiłku, tyle co pogrzebowy.
Gdzie byliście, gdy na korytarzach Sejmu koczowało "tak samo warte życie", domagając się wsparcia i godnych warunków życia?
Wam nie chodzi o "dzieci", bo gdy dzieci są gwałcone na plebaniach albo wieszają się na sznurówkach czy skaczą pod metro, udajecie, że nic się nie dzieje.
Nawet nie chodzi o Boga, bo Bóg jest podobno miłosierny, czyli nie na dzisiejsze czasy.
Wam chodzi o WŁADZĘ.
Nie o te tysiąc patologicznych ciąż, ale o pokazanie, KTO DECYDUJE.
Mówicie: TY masz cierpieć, bo JA tak powiedziałem. JA zdecydowałem, a konsekwencje poniesiesz TY.
Robicie to, bo wam się marzy powrót do czasów, gdy nie było takich "idiotyzmów o jakichś prawach człowieka czy jakiejś równości” (jak mówi poseł minister Czarnek). Kiedy nie będzie wolnych mediów („Oni są bezkarni, mówią, że mają jakąś wolność, że im wolno chodzić, pytać, jakiś suweren, nie wiadomo co, no bandyterka zwykła” - jak mówi o OKO.press sędzia Pawłowicz).
Kiedy woli króla czy pierwszego sekretarza nic nie ograniczało.
Ale by to osiągnąć, musicie oduczyć ludzi tej głupiej demokracji. Wskazać mniejszości, grupy słabsze, spuścić im wpierdol, upokorzyć, zaprząc do pługa, zamienić w inkubatory.
"Zobaczcie" - mówicie do mas - "oni są gorsi, a wy lepsi". Jakaś część "suwerena" się na to załapuje i cieszy jak ktoś, kto zimą na mrozie nasikał do spodni i czuje przyjemne ciepło. Bo na trupach pierwszego wroga trzeba zaraz kłaść następnego. Budować fundamenty autorytaryzmu i reżimu tak długo, aż prawa będziecie mieli tylko tylko wy i wam posłuszni.
Stawką są nie tylko nasze ciała. Nie tylko cierpienie tysiąca zdeformowanych dzieci i trauma ich rodziców. Ale Polska. Rzeczpospolita Polska.
Czy będzie naszą Rzeczą Wspólną, czy prywatnym folwarkiem kolesi w garniturach i sutannach.
Od bruku i ścian Warszawy odbija się krzyk. Ręce precz od naszych dzieci! Ręce precz od naszej Polski!
Państwo Jędraszewski, Rydzyk, Godek, Ziobro, Kaczyński, Pawłowicz: do was mówię językiem ulicznego protestu: WYPIERDALAĆ!
*Monika „Pacyfka” Tichy: szczecinianka, buntowniczka, aktywistka, motocyklistka, feministka. Fotografuje, pisze, podróżuje. Niegdyś promotorka młodych talentów wyścigowych, odeszła ze sportu motocyklowego, gdy - jak pisze - nastały rządy PiS i trzeba było zająć się ważniejszymi rzeczami: obroną demokracji i praw człowieka w Polsce.
O tej walce napisała opowiadanie, które zdobyło pierwszą nagrodę w konkursie literackim „Mój #CzarnyProtest”. W lipcu 2017 opublikowaliśmy je w OKO.press. Napisała kilka innych tekstów m.in. o udanej blokadzie wrocławskiego Marszu Niepodległości 2018. Najwięcej energii poświęca działaniu na rzecz akceptacji i równouprawnienia osób LGBT+. Jest szefową szczecińskiej Lambdy i organizatorką Marszy Równości. Lubi: swoją Rodzinę z Wyboru (przyjaciół), Przystanek Woodstock, Wiedźmina i twórczość sióstr Wachowskich
Komentarze