„Rzeka jest żywa, ale nie traktujemy jej jak człowieka i nie chcemy jej nadać ludzkich praw” – mówi Robert Rient, który w nowojorskiej siedzibie ONZ opowiadał o propozycji nadania Odrze osobowości prawnej i katastrofie odrzańskiej. Trwa trzeci rok z rzędu, kiedy w rzece masowo pojawiają się martwe ryby
670 kilogramów ciał ryb w środę, 23 kwietnia 2025. Dzień później – kolejne 388 kilogramów. Ryby w Kanale Gliwickim i Odrze znów umierają. W kwietniu wędkarze zaczęli zauważać martwe ryby. Pod koniec miesiąca Wody Polskie zaczęły prowadzić już regularne kalendarium, w którym odnotowują, ile ciał zebrano danego dnia – na odcinku od Kanału Gliwickiego, przez Kędzierzyn-Koźle, po Opole.
Badania martwych ryb z Kanału Gliwickiego wskazują, że zabija je wirus CyHV-2. Potwierdził to Instytut Weterynaryjny w Puławach. Ryby zarażone tym wirusem mają charakterystyczne objawy: martwicę i wybroczyny na skórze oraz wewnątrz ciała, a także zdegradowane nerki.
Wirusa potwierdziły również testy PCR – podaje prof. Bogdan Wziątek, ichtiolog regularnie badający wodę w Odrze i Kanale Gliwickim. CyHV-2 występował do tej pory głównie na południu Europy. Ocieplenie klimatu powoduje, że pojawił się również na północy.
„Co do obecnych śnięć w Odrze prawdopodobne jest, że także są powodowane przez infekcję wirusową, być może powodowaną przez inny patogen” – napisał naukowiec w mediach społecznościowych.
Kolejna odsłona katastrofy zbiegła się w czasie z Dniem Ziemi (przypadającym 21 kwietnia), kiedy w Nowym Jorku, w siedzibie ONZ rozmawiano o prawach natury. W tym Odry, którą reprezentowali Piotr Nieznański z Fundacji Code for Green i Koalicji Czas na Odrę, oraz Robert Rient z Plemienia Odry i Fundacji Osoba Odra.
W rozmowie z OKO.press podkreślają: niekończąca się katastrofa odrzańska pokazuje, że najwyższy czas zmienić myślenie o rzece. Apelują o wsparcie obywatelskiego projektu ustawy dotyczącej uznania osobowości prawnej Odry. Żeby zajął się nią Sejm, potrzeba 100 tysięcy fizycznych podpisów – ich zbiórka trwa do końca kwietnia.
Przypomnijmy: trzy lata temu pod koniec lipca zauważono pierwsze martwe ryby w Kanale Gliwickim i Odrze. Po tygodniach badań okazało się, że w wodzie zakwitła złota alga, której toksyny zabiły miliony ryb i innych organizmów żyjących w rzece. Złota alga ma w Odrze idealne warunki do zakwitu: woda jest zasolona przez ścieki spływające z kopalń, jej temperatura jest wysoka, a stan niski.
Czy uznanie osobowości prawnej Odry pomogłoby rzece, która od 2022 roku nieprzerwanie doświadcza katastrofy?
„Dobrym przykładem osobowości prawnej są fundacje, stowarzyszenia czy firmy, które prawo rozpoznaje jako podmiot. Uważamy, że tak samo prawo może rozpoznawać również elementy przyrody” – mówił w rozmowie z OKO.press jeden z autorów ustawy, prawnik dr Stanisław Kordasiewicz.
„Z praktycznego punktu widzenia oznacza to, że rzeka miałaby swoją reprezentację, komitet reprezentantów, który występowałby w jej imieniu i mógłby dochodzić praw rzeki bezpośrednio. To bardzo duża zmiana, systemowa, bo gdybyśmy ją wprowadzili, to inne podmioty musiałyby liczyć się z przyrodą na takim poziomie, którego dziś w prawie nie ma. W tej chwili niestety często jest tak, że prawa natury nie są wystarczająco chronione. Mechanizmy, których do tej pory używaliśmy, już się nie sprawdzają” – dodał.
W praktyce: osobowość prawna rzeki utrudniłaby jej bezkarne trucie, pozwoliłaby na pociągnięcie od odpowiedzialności tych, którzy doprowadzają do katastrof. Takiego rozwiązania jeszcze w Polsce nie było. Ruch Praw Natury jest w powijakach również w Europie. Na razie osobowość prawną na naszym kontynencie nadano jedynie lagunie Mar Menor w Hiszpanii.
„Te inicjatywy pojawiają się na całym świecie. Obecnie jest ich ponad 550” – mówi Robert Rient.
„Plan, który wybrzmiał na spotkaniu przedstawicieli inicjatyw w siedzibie ONZ w Nowym Jorku, zakłada, żeby do 2030 roku stworzyć Deklarację Praw Natury, na wzór Deklaracji Praw Człowieka. Zostaliśmy zaproszeni ze względu na podejmowane przez nas działania zmierzające do uznania Odry za osobę prawną. I chociaż zaproszenie do udziału w zgromadzeniu wysokiego szczebla ONZ, otworzonym przez António Guterresa, sekretarza generalnego, było nobilitujące, to sam przebieg spotkania przyniósł słodko-gorzkie uczucia. Ugładzona opowieść urzędników z ponad 17 krajów zdominowała wielonarodową, wielokulturową opowieść przedstawicieli rdzennej ludności i społeczności lokalnych. Przedstawiciele rządów po wygłoszeniu swoich przemówień wyszli. Najważniejsza praca i wymiana doświadczeń odbyła się w kuluarach” – dodaje.
Co reprezentanci Odry chcieli powiedzieć światu o rzece?
„Chciałem przytoczyć kilka faktów: 1650 ton ciał, 147 mln ślimaków wodnych, 65 mln małży i pomiędzy 88 a 122 mln ryb. Taki jest bilans katastrofy z 2022 roku” – mówi Robert Rient.
„Istotne było dla mnie przypomnienie, że to woda i miłość utrzymują życie. Podobnie, jak nie da się oddzielić ciała od wody, tak samo nie da się oddzielić zdrowej myśli od miłości. A dojrzała miłość to nie są słowa, deklaracje, a działanie. Plemię Odry z zapałem podejmuje działania od samego początku. Wielki Marsz dla Odry w 2023 roku to był wysiłek, 44 dni, 937 kilometrów, 230 osób. Zorganizowaliśmy też kampanię »Przepływy dla Odry«, 50 dni, 50 wydarzeń.
Teraz zbieramy podpisy pod obywatelskim projektem ustawy, zgłosiło się ponad 1300 wolontariuszek i wolontariuszy, 250 naukowców i naukowczyń popiera naszą inicjatywę, spływają do nas cały czas kolejne podpisy.
Obecnie mamy ich już ponad 70 tysięcy. Potrzebujemy 100 tysięcy do końca kwietnia. Rzeka jest żywa, ale nie traktujemy jej jak człowieka i nie chcemy jej nadać ludzkich praw. Traktujemy ją jak krewną. Rzeka jest naszą przodkinią, uzdrowicielką. Wciąż wraca również do mnie myśl o tym, że rzeka w Polsce jest w rodzaju żeńskim i że pewnie ma to wpływ na sposób, w jaki ją traktujemy. Mówi się o rzece jako o tej, która zniesie, wytrzyma, do której można zrzucać ścieki, bo ona była, jest i będzie” – opowiada.
Robert Rient relacjonuje, że do Nowego Jorku przyjechali przedstawiciele inicjatyw, które już doprowadziły do nadania osobowości prawnej rzece. Przykłady?
Rzeka Klamath, płynąca przez Oregon i Kalifornię, której w 2019 roku Rada Plemienia Yurok przyznała osobowość prawną, uznając ją za podmiot, który może być reprezentowany w sądzie. Dzięki temu udało się zrealizować największy w historii USA projekt demontażu zapór na rzece. W sierpniu 2024 roku runęła ostatnia – czwarta – zapora na Klamath.
Przez lata Klamath była trzecią co do wielkości rzeką łososiową na zachodnim wybrzeżu USA. Ryby były zarówno pożywieniem, jak i źródłem dochodu dla wielu plemion indiańskich. Budowane na początku XX wieku tamy zablokowały migrację ryb, co doprowadziło do ich masowego wymierania i pogorszenia jakości wody. Jak podaje BBC, jesienna populacja łososia chinook spadła o ponad 90 proc. w porównaniu do liczebności sprzed budowy tamy, a wiosenna o 98 proc. Od lat 20. w górnym odcinku rzeki nie prowadziło się połowów.
Po dziesiątkach lat starań rdzennej ludności i zburzeniu ostatniej tamy w 2024 roku łososie wróciły do Klamath. „To daje mi poczucie, że postąpiliśmy właściwie, że jesteśmy na dobrej drodze. Rzeka sama się leczy” – komentował w BBC Barry McCovey, biolog z plemienia Yurok.
„Głos w Nowym Jorku zabrała dr Rosa Vásquez Espinoza, mówiła w imieniu Peru i Mari Luz, która przez lata walczyła o uznanie osobowości prawnej rzeki Marañón, jednej z głównych odnóg Amazonki” – mówi Robert Rient.
W 2021 roku Luz, przy wsparciu kilku organizacji społecznych i rdzennych społeczności, złożyła pozew w sprawie rzeki, żeby chronić ją przed wyciekami ropy, pogłębianiem dna i szkodliwymi projektami hydroenergetycznymi. Domagano się „uznania i wyznaczenia państwa oraz organizacji tubylczych na strażników, obrońców i przedstawicieli rzeki Marañón i jej dopływów”, a także „wyznaczenia wykwalifikowanego organu reprezentującego organizacje tubylcze Loreto jako »Strażników rzeki Marañón«, który będzie działał w imieniu rzeki i jej interesów”.
W marcu 2024 roku Sąd Najwyższy w Loreto w Peru orzekł na korzyść uznania rzeki Marañón – z prawem do istnienia, do swobodnego przepływu, do życia wolnego od zanieczyszczeń i do pełnienia swoich funkcji w ekosystemie. Orzeczenie zostało utrzymane w mocy – mimo sprzeciwu ze strony ministerstwa środowiska Peru.
Rozwiązanie, które zaproponowali autorzy obywatelskiej ustawy dotyczącej nadania osobowości prawnej Odrze, jest podobne do tego, które zastosowano w przypadku Marañón.
„W projekcie ustawy zapisaliśmy, że komitet reprezentantów jest 15-osobowy. Zależy nam bardzo na tym, żeby jego skład uwzględniał różne środowiska, grupy, które dysponują największą wiedzą, największymi kwalifikacjami i też największym doświadczeniem, jeśli chodzi o sprawy związane z rzekami” – wyjaśniał w OKO.press dr Stanisław Kordasiewicz.
„Reprezentacja Odry mogłaby doprowadzać do spraw sądowych, a później występować w sądzie w imieniu rzeki. Co więcej, ta zmiana pozwoliłaby też na stworzenie długofalowej strategii dbania o Odrę. To jest jedno z zadań komitetu reprezentantów, żeby taką strategię opracować, a potem monitorować jej wdrożenie” – mówił.
Pełną treść projektu ustawy można przeczytać TUTAJ.
Czy ustawa zyska polityczne poparcie?
Piotr Nieznański z Koalicji Czas na Odrę wierzy, że tak. „Działam w NGO-sach od 25 lat i widzę, że dziś to już nie jest walenie głową w mur tak jak na początku. Gdybym już wtedy nie wierzył, nie udałoby się na przykład realizować działań renaturyzacyjnych, usuwać barier na rzekach czy oddawać przestrzeni rzece jak ma to miejsce nad Odrą w gminie Wołów”.
Projekt odsunięcia wałów w dolnośląskiej gminie zakończył się w 2015 roku. Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska raportowała wtedy: „W przypadku wystąpienia powodzi pozwoli na zretencjonowanie do 12 milionów metrów sześciennych wody i obniżenie na odcinku około 6,5 km poziomu wody o około 0,5 m”.
„Nigdy w Polsce nikt tego nie zrobił, a tam udało się dać rzece przestrzeń do wylewania. Na początku też nikt nie wierzył, że to się uda. A udało się i dziś sam burmistrz zachęca innych samorządowców do takiego rozwiązania. To wszystko wymaga czasu, ale nie jest niemożliwe” – mówi Nieznański.
„Warto pamiętać, że natura ma ogromne zdolności regeneracji. Nawet do pozornie zniszczonych i zdegradowanych rzekach, jeżeli damy im szansę – wróci życie. Przekładem może być rzeka Kurówka w woj. lubelskim, w której kiedyś niemal wymarło życie biologiczne wskutek stałego zatruwania przez garbarnie. Niedawno odtwarzaliśmy tam tarliska dla pstrągów, które już wróciły do tej rzeki. Rzeka odżyła” – opowiada Nieznański.
Robert Rient dodaje: „Spotkania w Nowym Jorku z przedstawicielami Boliwii, Kolumbii, Peru, Hiszpanii, a zwłaszcza rdzennej ludności Kanady, w tym z prezesami Stowarzyszenia Pierwszych Narodów i wodzem reprezentującym 39 plemion ludności rdzennej Ameryki Północnej, pokazały mi, że ta droga ma ogromny sens. Jest stara, bo od zawsze mówią o niej społeczności lokalne. To prosta opowieść o szacunku wobec natury. Od kiedy w 2017 roku rzeka Whanganui otrzymała status osobowości prawnej, ludzie na całym świecie zaczęli się domagać prawnej podmiotowości dla swoich rzek, gór, parków”.
„Z rozmów z osobami działającymi na rzecz uznania praw natury w różnych częściach świata, wynika, że wszędzie mamy podobne problemy i wyzwania. Władze, rządy obawiają się np. tego, że uznanie praw natury będzie dla nich gospodarczo katastrofą. Na przykład, że nie będzie można już wylewać, solanek i zanieczyszczeń do rzek, bo ktoś ich będzie bronił” – podkreśla Nieznański.
„Ale tak jest z lobowaniem każdego tematu środowiskowego, czy na poziomie regionalnym, krajowym, unijnym, czy, jak się okazuje, światowym. Jeżeli wchodzisz w czymś, co może ograniczyć robienie pieniędzy, to wiadomo, że najpierw napotkasz opór. Natomiast oni nie mają jednego, co mamy my. My mamy za sobą ruch społeczny z rosnącą świadomością tego, że kondycja środowiska ma bezpośrednie przełożenie na nasze zdrowie i życie. Im więcej osób zrozumie, że niszczenie przyrody to niszczenie nas samych, tym bardziej będą musieli się nad tym pochylić politycy. Bo w końcu wszyscy jesteśmy wyborcami”.
Dziennikarka, reporterka, kierowniczka działu klimatyczno-przyrodniczego w OKO.press. Zajmuje się przede wszystkim prawami zwierząt, ochroną rzek, lasów i innych cennych ekosystemów, a także sprawami dotyczącymi łowiectwa, energetyki i klimatu. Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu, laureatka Polsko-Niemieckiej Nagrody Dziennikarskiej im. Tadeusza Mazowieckiego za reportaż o Odrze i nagrody Fundacji Polcul im. Jerzego Bonieckiego za "bezkompromisowość i konsekwencję w nagłaśnianiu zaniedbań władz w obszarze ochrony środowiska naturalnego, w tym katastrofy na Odrze". Urodziła się nad Odrą, mieszka w Krakowie, na wakacje jeździ pociągami, weekendy najchętniej spędza na kajaku, uwielbia Eurowizję i jamniki (a w szczególności jednego rudego jamnika).
Dziennikarka, reporterka, kierowniczka działu klimatyczno-przyrodniczego w OKO.press. Zajmuje się przede wszystkim prawami zwierząt, ochroną rzek, lasów i innych cennych ekosystemów, a także sprawami dotyczącymi łowiectwa, energetyki i klimatu. Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu, laureatka Polsko-Niemieckiej Nagrody Dziennikarskiej im. Tadeusza Mazowieckiego za reportaż o Odrze i nagrody Fundacji Polcul im. Jerzego Bonieckiego za "bezkompromisowość i konsekwencję w nagłaśnianiu zaniedbań władz w obszarze ochrony środowiska naturalnego, w tym katastrofy na Odrze". Urodziła się nad Odrą, mieszka w Krakowie, na wakacje jeździ pociągami, weekendy najchętniej spędza na kajaku, uwielbia Eurowizję i jamniki (a w szczególności jednego rudego jamnika).
Komentarze