Przed negocjacjami z ministerstwem edukacji ZNP zapowiada walkę o wyższe podwyżki niż wpisane do budżetu 33 i 30 proc. średnich wynagrodzeń. To „wina Tuska”, a właściwie jednej jego wypowiedzi. Nad podwyżkami wisi chmura rozczarowania, ale szef ZNP uspokaja
Narracja rządu jest jasna. Obiecaliśmy 30 proc. podwyżki nauczycielskich wynagrodzeń, ale ponieważ nie dałoby to nauczycielkom* początkującym również obiecanego wzrostu o 1500 zł, więc tej grupie dajemy aż 33 proc. Wypłacimy pewnie od marca, ale z wyrównaniem od 1 stycznia 2024. Duże podwyżki, najwyższe w historii, wszyscy powinni być zadowoleni.
Czemu zatem wiceszefowa ZNP Urszula Woźniak mówi: „Nie jestem rozczarowana, jestem wściekła”? Czemu „nauczyciele mianowani nie zostawili suchej nitki na tym projekcie płacowym”?
Przewodniczący ZNP Sławomir Broniarz tłumaczy OKO.press, że nastroje nie są aż tak złe. I że trzeba docenić skalę podwyżek. Ale stanowisko Związku jest jasne: opozycja demokratyczna powinna dotrzymać obietnic.
Piszecie w uchwale o obietnicach „demokratycznej opozycji”, a w grę wchodzi jedna wypowiedź Donalda Tuska, zapewne pomyłkowa – pytamy Broniarza.
Sławomir Broniarz: Nie namówi mnie pan na domyślanie się, czy pan premier Donald Tusk się wtedy pomylił, czy nie. Wypowiedź była jednoznaczna, cytujemy ją w uchwale.
A może premier powinien po prostu przyznać, że się pomylił i jakoś wytłumaczyć, że podwyżki nie mogą być aż tak duże?
Rozmawia pan z przewodniczącym związku zawodowego. Związkowcy nie doradzają premierom. Ale musimy mieć świadomość, jakie były okoliczności tamtej wypowiedzi (cała rozmowa z Broniarzem – dalej).
Faktem jest, że sporu o nauczycielskie podwyżki by nie było, gdyby nie Donald Tusk, a dokładniej jego jedna zapewne pochopna wypowiedź o podwyżkach wynagrodzeń zasadniczych.
I teraz strony sporu mówią o podwyżkach innych płac:
ZNP (za Tuskiem) o wynagrodzeniach zasadniczych, a rząd (ignorując wypowiedź Tuska) o średnich.
A to robi dużą różnicę.
Podwyżki zapisane w budżecie dotyczą już tylko wynagrodzeń średnich, czyli zdefiniowanych w Karcie Nauczyciela zarobków**, które poza płacą zasadniczą (czyli nauczycielskim minimum) obejmują sporo dodatków (za wysługę lat, motywacyjny, za wychowawstwo itd.), a także nadgodziny powyżej pensum 18 godzin lekcyjnych.
Wynagrodzenia zasadnicze, zapisywane corocznie w rozporządzeniu ministra edukacji, to gwarancja dla nauczycielek/nauczycieli, że na danym stopniu awansu (początkujący, mianowany, dyplomowany) nie zarobią „mniej niż” podane kwoty. Związki zawodowe od zawsze eksponują płace zasadnicze, bo jako niskie robią większe wrażenie na opinii publicznej.
"Narracja o średnich płacach, tak skomplikowana i hermetyczna, naprawdę musi się skończyć. I o tym dziś mówiliśmy podczas spotkania w MEN” – tłumaczył OKO.press prezes ZNP Sławomir Broniarz 20 grudnia 2023 po spotkaniu z min. Barbarą Nowacką i jej zastępcami.
Wodą na ten związkowy młyn była deklaracja Donalda Tuska na wiecu w Tarnowie 9 września 2023. Prezentując „100 konkretów”, lider KO powiedział: „W ciągu pierwszych 100 dni każdy nauczyciel, każda nauczycielka dostaną podwyżkę [moment zawahania] do zasadniczego o minimum 1500 zł, co znaczy 30 proc. podwyżki dla wszystkich nauczycieli” (podkr. OKO.press).
Można być pewnym, że Tusk nie przemyślał tej deklaracji, o czym świadczy choćby fałszywe przeliczenie kwoty 1500 zł na „procenty podwyżek”.
W ciągu pierwszych 100 dni każdy nauczyciel, każda nauczycielka dostaną podwyżkę do zasadniczego o minimum 1500 zł, co znaczy 30 proc. podwyżki dla wszystkich nauczycieli
W spisanych „100 konkretach” KO już tego błędu nie popełnia i obiecuje ogólnie: „podniesiemy wynagrodzenia nauczycieli o co najmniej 30 proc., nie mniej niż 1500 zł brutto podwyżki dla nauczyciela. Wprowadzimy stały system automatycznej rewaloryzacji”.
Ale przyszły premier powiedział o jedno słowo („zasadniczego”) za dużo.
Czyli tym razem to naprawdę „wina Tuska”, którego dobre chęci poprowadziły w obietnicy za daleko.
W piątek 19 stycznia 2024 rząd przekazał do zaopiniowania związkom zawodowym projekt rozporządzenia z nowymi „minimalnymi stawkami wynagrodzenia zasadniczego”. Jak należało oczekiwać, podniesiono je o takie same odsetki jak średnie zarobki, czyli o 33 proc. dla nauczycielek początkujących oraz 30 proc. dla mianowanych i dyplomowanych.
Jak wyjaśnia OKO.press spec od finansowania edukacji Grzegorz Pochopień***, planując budżet, przyjmuje się zwykle, że podwyżkom średnich płac (regulowanych przez kwotę bazową) odpowiadają takie same (w procentach) podwyżki płac zasadniczych.
Oto tabela, jaką dostał ZNP.
Podwyżki z ministerialnej tabeli nie sięgają obiecanych przez Tuska 1500 zł.
Dla kolejnych grup awansu brakuje: 282 zł, 333 zł i 135 zł.
Poniższy wykres pokazuje właśnie te rozbieżności między podwyżką płac zasadniczych o odpowiednio – 33 i 30 proc., a twardą kwotą 1500 zł dla każdego szczebla awansu taką samą.
Na wykresie widać, że faktycznie po podwyżce nauczyciele mianowani będą mieli płace zasadnicze tylko o 149 zł wyższe niż początkujący, a dyplomowani (ok. 60 proc. wszystkich) o 1007 zł większe.
Oburzenie ZNP spłaszczaniem zarobków jest jednak nieco demagogiczne, bo różnica w średnich zarobkach sięga odpowiednio – 1099 zł i 3169 zł, czyli jest znacząca. A to one (średnie) są bliższe rzeczywistym nauczycielskim zarobkom (patrz – dalej).
Te podwyżki [płac zasadniczych wg rozporządzenia MEiN – red.] spłaszczają wynagrodzenia nauczycielskie w sposób tragiczny. Nauczyciel mianowany będzie zarabiał zaledwie o 149 zł brutto więcej od początkującego
Wszystko wskazuje na to, że rząd, a tym samym ministerstwo edukacji, będzie nieustępliwy w zaplanowanych na 1 lutego 2024 negocjacjach ze związkami. Polityczki i politycy koalicji mają bowiem silne przekonanie, że rekordowa podwyżka średnich zarobków jest nie tylko „hojna”, ale także kosztowna dla budżetu, który ledwie się dopina.
Gdyby jednak rząd dotrzymał literalnie sformułowanej obietnicy Tuska, to średnie poszybowałyby znacznie wyżej:
W jednym z poprzednich tekstów wyliczaliśmy, że roczny koszt dla budżetu państwa podwyżek w wariancie rządowym (wtedy – o 30 proc). wyniesie ok. 14,539 mld, ale w efekcie większej (33 proc.) podwyżki dla nauczycielek początkujących koszt zwiększy się o ok. 229 mln do 14,768 mld. Kwota ogromna, ale koszty 800 plus są ponad cztery razy większe.
W wariancie podwyżki płac zasadniczych o 1500 zł i pochodnego od nich wzrostu wynagrodzeń średnich, całkowity koszt podwyżek sięgnąłby aż 17 mld.
W reakcji na ministerialną tabelę z wynagrodzeniami zasadniczymi ZNP przypomniało swoją uchwałę z 4 grudnia 2023 roku: „Prezydium ZG ZNP wnosi o realizację od 1 stycznia 2024 r. zadeklarowanego przez demokratyczną opozycję w kampanii wyborczej co najmniej 30 proc. wzrostu wynagrodzenia zasadniczego nauczycieli, jednak nie mniej niż 1500 zł”.
W sobotni wieczór 20 stycznia rozmawiamy z przewodniczącym ZNP Sławomirem Broniarzem.
Czy był pan rozczarowany tabelą z płacami zasadniczymi, jakie ZNP dostał od ministerstwa w piątek?
Sławomir Broniarz: Nie, nie byłem rozczarowany, spodziewaliśmy się właśnie takich danych.
Czy po grudniowym spotkaniu w MEiN, ministerstwo kontaktowało się z ZNP?
W sprawach płacowych żadnych kontaktów nie było.
Wiceszefowa ZNP pani Urszula Woźniak mówi, że jest „oburzona” propozycją podwyżek. Czy to stanowisko negocjacyjne, czy...
... Pani wiceprzewodnicząca będzie m.in. w mediach wyjaśniać, co miała na myśli. Nie chcę się wypowiadać za nią.
Zapytam więc, czy „oburzenie” oddaje nastrój w ZNP, a także wśród nauczycieli i nauczycielek?
Nie, aż takich nastrojów nie ma. Są reakcje nasycone emocjami związane ze spłaszczaniem nauczycielskich wynagrodzeń, ale pamiętajmy, że to w dużej mierze spadek po rządach Przemysława Czarnka i Anny Zalewskiej.
Pamiętajmy też, że te 33 proc. i 30 proc. podwyżki, to dwa i pół raza więcej niż chciał nam dać pan Czarnek z panem Morawieckim (12,3 proc. – red.). W potężnym strajku 2019 roku domagaliśmy się 1000 zł.
To brzmi jak gotowość do ustępstw?
Uchwała ZNP jest jasna, oczekujemy spełnienia obietnic wyborczych demokratycznej opozycji – podwyżek płac zasadniczych o 30 proc., ale nie mniej niż 1500 zł. Docelowo dla Związku najważniejsze jest jednak jak najszybsze powiązanie nauczycielskich płac ze średnią krajową, żebyśmy przestali być na łasce czy niełasce kolejnych pań czy panów ministrów.
Piszecie w uchwale o obietnicach podwyżki „demokratycznej opozycji”, a w grę wchodzi jedna wypowiedź Donalda Tuska, zapewne pomyłkowa.
Nie namówi mnie pan na domyślanie się, czy pan premier Donald Tusk się wtedy pomylił, czy nie. Wypowiedź była jednoznaczna, cytujemy ją w uchwale.
A może premier powinien po prostu przyznać się, że się pomylił i jakoś wytłumaczyć, że podwyżki nie mogą być aż tak duże?
Rozmawia pan z przewodniczącym związku zawodowego. Związkowcy nie doradzają premierom. Ale musimy mieć świadomość, jakie były okoliczności tamtej wypowiedzi.
Zapytaliśmy też ministerstwo edukacji, jak chce rozwiązać problem, który stworzyła wypowiedź Donalda Tuska z kampanii wyborczej. Bo nie było do tej pory żadnej oficjalnej reakcji, czy wyjaśnienia, polityczki i politycy koalicji rządowej udają, że problemu nie ma. Czy sam premier nie powinien po prostu przyznać, że się pomylił i wytłumaczyć, że nie da się więcej? Czekamy na odpowiedź.
Związkowcy chętnie argumentują, że średnie zafałszowują obraz na korzyść rządu, bo typowy nauczyciel nie osiąga takich wynagrodzeń. Nie dostaje przecież tych wszystkich dodatków.
Nie mają jednak racji.
Średnie wynagrodzenia z grubsza odpowiadają realiom. Trudniej oczywiście wyrobić średnią nauczycielom początkującym (dostają mniej dodatków) i nauczycielkom nauczania początkowego (trudniej im o nadgodziny). Występują też znaczące różnice regionalne, samorządy biedniejsze dają niższe dodatki niż zamożniejsze, np. w dużych miastach, gdzie konkurencja na rynku pracy jest duża.
I wreszcie, więcej zarabiają nauczycielki tych przedmiotów, których jest więcej w siatce godzin, zwłaszcza gdy brakuje danych przedmiotowców.
Wbrew tym różnicom,
działa jednak ustawowy mechanizm ochronny. Ma on kadrze nauczycielskiej „zapewnić osiągnięcie średnich wynagrodzeń”.
Jeśli nauczycielka nie uzyska średniej na swoim szczeblu awansu, powinna na mocy z art. 30 a Karty Nauczyciela dostać od samorządu prowadzącego szkołę „jednorazowy dodatek uzupełniający”, czyli – z pewnym uproszczeniem – wyrównanie do średniego wynagrodzenia (samorządy zaskarżyły ten zapis do Trybunału Konstytucyjnego – bezskutecznie).
Jak to już analizowałem, organy prowadzące zwracają uwagę, by nauczycielskie zarobki nie schodziły poniżej średniej, z czym w znacznej większości przypadków nie mają żadnych kłopotów, bo do finansowania swoich nauczycieli i szkół dokładają sporo własnych środków.
* W tekstach o edukacji używam częściej określenia „nauczycielki” niż „nauczyciele”, bo kobiety stanowią 82,3 proc. szkolnej kadry. Podobnie z „dyrektorkami” (ponad 70 proc.).
**Przy pomocy tzw. kwoty bazowej ustalanej co roku przez rząd.
***Grzegorz Pochopień pracował zarówno w ministerstwie finansów, jak i edukacji, był autorem ustawy o finansowaniu zadań oświatowych. Dziś jest ekspertem „SOS dla Edukacji”.
Edukacja
Protesty
Władza
Sławomir Broniarz
Przemysław Czarnek
Mateusz Morawiecki
Barbara Nowacka
Donald Tusk
Anna Zalewska
Związek Nauczycielstwa Polskiego
podwyżki dla nauczycieli
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze