GDOŚ wydała zgodę na odstrzał wilka, opierając się na niepotwierdzonych informacjach – alarmuje organizacji ekologiczna Pracownia na rzecz Wszystkich Istot. W opinii ekologów urzędnicy tworzą niebezpieczny precedens, który ułatwi wydawanie podobnych decyzji. A to, de facto, osłabi status ochrony tych drapieżników w Polsce.
Dyskusja o odstrzale wilków przybrała w ostatnich miesiącach na sile.
Ożywienie zwolenników osłabienia ochrony gatunkowej wilka można przypisać w dużej mierze decyzjom podjętym na unijnym forum. Komisja Europejska chciała, aby ten drapieżnik figurujący w dyrektywie siedliskowej został przeniesiony z załącznika IV — znajdują się w nim gatunki ściśle chronione, do załącznika V — obejmuje gatunki chronione.
W 2025 roku KE doprowadziła ten proces do końca, co było możliwe również dzięki zmianie stanowiska Polski.
W 2024 roku polskie władze zgodziły się na obniżenie tego statusu, chociaż wcześniej się temu sprzeciwiały. Już wtedy osoby zajmujące się badaniami wilków w Polsce, jak i organizacje przyrodnicze alarmowały, że w ten sposób toruje się drogę do niebezpiecznych zmian na poziomie krajowym.
W Polsce wilk jest wciąż gatunkiem ściśle chronionym, a obecne kierownictwo resortu klimatu i środowiska podkreślało, że nie pozwoli na obniżenie jego rangi. Istnieje jednak możliwość uzyskania odstępstwa w tym zakresie, i Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska może wydać zgodę na odstrzał w wyjątkowych sytuacjach, które zdaniem GDOŚ będą wymagały tego rodzaju postępowania.
Z tego narzędzia korzysta się co roku. Mechanizm eliminacji osobników gatunku ściśle chronionego nie budziłby pewnie wątpliwości, gdyby opierał się na dokładnym przebadaniu sprawy. W przeszłości dochodziło już do bardzo dyskusyjnych działań podejmowanych przez kierownictwo GDOŚ.
Przykładem może być historia młodych wilczyc z Brzozowa z 2021 roku. Zwierzęta ostały oskarżone o atak na pilarzy w lesie. W opinii ekspertów istniały jednak wątpliwości, czy tak można określić zdarzenie, w którym wilki nie przeprowadziły bezpośredniego ataku na ludzi. Mimo tego zgoda na odstrzał została wydana szybko i telefonicznie.
Tak na łamach OKO.press komentowała ją adwokatka specjalizująca się w sprawach dotyczących dzikich zwierząt, Karolina Kuszlewicz:
„W Brzozowie wszystko odbyło się na telefon, szybko zabito dwie młode, jedenastomiesięczne wilczyce, nie dokonując w mojej opinii dokładnego rozpoznania wniosku”.
Chociaż sprawa z Brzozowa miała miejsce za rządów PiS, sytuacja nie zmieniła się po zmianie władzy. Dziś wciąż pojawiają się kontrowersje dotyczące kolejnych wilków.
Takim przykładem jest niedawna zgoda GDOŚ na odstrzał trzech wilków, o którą zawnioskowała gmina Komańcza. Jak informuje Pracowania na rzecz Wszystkich Istota gmina „złożyła notatkę służbową, z której wynika, że mężczyzna przestraszył się napotkanego zwierzęcia i schronił się na drzewie”.
Tymczasem w opinii ekspertów takie zdarzenie nie kwalifikuje się do podejmowania radykalnych decyzji. Tym bardziej, że mowa jest o jednym osobniku, który podszedł do człowieka. Mężczyzna miał uciec przed zwierzęciem na drzewo i wezwać na pomoc kolegę. Wilk się oddalił z miejsca spotkania.
Pracownia na rzecz Wszystkich Istot przytacza opinię wieloletniej badaczki wilków, profesor Sabiny Nowak ze Stowarzyszenia dla Natury „Wilk”:
„Trudno sobie wyobrazić, by wilk zamierzający zaatakować stojącego blisko człowieka, mógł mieć problem z jego dogonieniem. Wdrapanie się na drzewo wymaga czasu, a wilki są w stanie doskoczyć nawet na wysokość dwóch metrów. Jeśli ten mężczyzna mówi prawdę i natknął się na wilki, a jeden z nich, zamiast uciec, zamierzał zaatakować, to mamy tu do czynienia z błędną interpretacją zachowania wilka, a nie z faktycznym zamiarem ataku. Zjeżenie sierści było wyrazem strachu, jaki odczuwał wilk w sytuacji niespodziewanego spotkania z człowiekiem, który prawdopodobnie wydzielał ostry zapach. Zatem jeśli cokolwiek się tam wydarzyło, to właśnie to – intensywne wywąchiwanie człowieka przez zaniepokojonego wilka”.
Jej zdaniem jest tutaj mowa o młodych osobnikach, które zbliżyły się do człowieka z ciekawości. Teraz okazuje się, że wbrew opinii osób eksperckich, GDOŚ uznał, że zgłoszenie gminy Komańcza wystarczy do wydania decyzji o odstrzale. W argumentacji wspomina się, że chodzi o to, aby zapobiec podobnym zdarzeniom w przyszłości.
Problem polega na tym, że od zdarzenia sprzed miesięcy, minęło sporo czasu. Nie wiemy, na jakiej podstawie zostanie zidentyfikowany osobnik, który napędził strachu pracownikowi leśnemu. Co więcej, zgoda dotyczy trzech osobników. Dlatego przyrodnicy uważają, że nie dochowano należytej staranności na etapie podejmowania tej decyzji. Jest to zresztą kolejna kontrowersyjna decyzja GDOŚ w tym roku. Warto tutaj przypomnieć sprawę niedźwiedzi z Cisnej, które też miały zginąć, ale dzięki mobilizacji opinii publicznej i presji, decyzja nie została wykonana.
A jak będzie w przypadku wilków z Komańczy? Radosław Ślusarczyk z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot nie jest optymistą. Za skandaliczny fakt uważa, że: „główny organ ochrony przyrody w Polsce akceptuje fałszywe doniesienia, zdementowane przez specjalistów zajmujących się dużymi drapieżnikami. Jest to tym bardziej niezrozumiałe, że GDOŚ ma w zasadzie nieograniczony dostęp do specjalistów m.in. z Państwowej Rady Ochrony Przyrody. Brak wiedzy nie stanowi więc najmniejszego usprawiedliwienia”.
Jego zdaniem zamiast rozwiązywać sytuacje konfliktowe, tworzy się atmosferę zagrożenia, którą uwierzytelnia decyzja GDOŚ. To z kolei ośmieli zwolenników zabijania wilków. Jak informuje Pracownia na rzecz Wszystkich Istot, GDOŚ rozpatruje ponad 20 wniosków o odstrzał kolejnych osobników. Wystąpiły o to nie tylko bieszczadzkie gminy, ale i kilku wnioskodawców z innych części Polski.
W kreowaniu tej atmosfery pomagają dziś media społecznościowe, gdzie w błyskawicznym tempie można opublikować nawet najbardziej zmanipulowany materiał. Jeśli zyska zasięgi, niezorientowani odbiorcy tych komunikatów, uznają, że jest problem z wilkiem.
Tymczasem wilcze fake newsy, o których pisałem już parokrotnie na łamach OKO.press, mają się dobrze, a ich dementowanie przez osoby eksperckie ma już o wiele mniejszą siłę oddziaływania. Można zatem stwierdzić, że twórcom sensacyjnych doniesień o wilkach udaje się osiągnąć swój cel. A tym jest wzbudzenie strachu i niechęci do tego zwierzęcia. Wilki czekają coraz trudniejsze czasy w Polsce. Tym bardziej, że już teraz środowiska naukowe oszacowały, że minimum 140 z nich może ginąć każdego roku w rezultacie nielegalnego odstrzału w naszym kraju.
Publicysta, dziennikarz, autor książek poświęconych ludziom i przyrodzie: „Syria. Przewodnik po kraju, którego nie ma”, „Łoś. Opowieści o gapiszonach z krainy Biebrzy”, „Puszcza Knyszyńska. Opowieści o lesunach, zwierzętach i królewskim lesie, a także o tajemnicach w głębi lasu skrywanych, „Rzeki. Opowieści z Mezopotamii, krainy między Biebrzą i Narwią leżącej" i "Borsuk. Władca ciemności. Biografia nieautoryzowana".
Publicysta, dziennikarz, autor książek poświęconych ludziom i przyrodzie: „Syria. Przewodnik po kraju, którego nie ma”, „Łoś. Opowieści o gapiszonach z krainy Biebrzy”, „Puszcza Knyszyńska. Opowieści o lesunach, zwierzętach i królewskim lesie, a także o tajemnicach w głębi lasu skrywanych, „Rzeki. Opowieści z Mezopotamii, krainy między Biebrzą i Narwią leżącej" i "Borsuk. Władca ciemności. Biografia nieautoryzowana".
Komentarze