0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Filippo MONTEFORTE / AFPFot. Filippo MONTEFO...

Profesor Arkadiusz Stempin opublikował w OKO.press bardzo rozsądny i wyważony tekst, zadając w tytule wcale nie prowokacyjne pytanie „Czy Franciszek to papież Putina?”. I poddał skrupulatnej analizie politykę Watykanu wobec Rosji. To głos bardzo potrzebny w kontekście dość irracjonalnej histerii wobec Franciszka okrzykniętego powszechnie, zwłaszcza w Polsce, papieżem Putina.

Na zdjęciu: Papież Franciszek przewodniczy uroczystości Męki Pańskiej w Wielki Piątek w ramach obchodów Wielkiego Tygodnia w Bazylice Świętego Piotra w Watykanie, 29 marca 2024.

Papież Hitlera

Warto przy okazji przypomnieć książkę znakomitego brytyjskiego historyka Johna Cornwella o wymownym tytule „Papież Hitlera” opowiadającą o papieżu Piusie XII i jego wcale nieskrywanej sympatii do nazizmu. Cornwell to katolik, który zamierzał dać odpór „oszczercom” i bronić „dobrego imienia papieża broniącego Żydów”. Nie udało się. Fakty okazały się obciążające dla nuncjusza Eugeniego Pacellego, głównego architekta konkordatu podpisanego przez hitlerowski rząd z Watykanem w sierpniu 1933 roku, a więc kilka miesięcy po dojściu Adolfa Hitlera do władzy.

Ten konkordat legitymizował zbrodniczy rząd w oczach wielu katolików, którzy przed jego podpisaniem mieli spory problem z Hitlerem. Gdy Pacelli 2 marca 1939 roku został papieżem, przyjmując imię Piusa XII, nie zrobił nic, by jednoznacznie potępić Hitlera, a zwłaszcza jego zbrodniczy zamysł wymordowania europejskich Żydów.

Tezy Cornwella nie zakwestionowały najnowsze badania oparte na otwartych niedawno archiwach watykańskich dotyczących II wojny światowej. Przykładem książka o Piusie XII jednego z najlepszych znawców tej problematyki Davida Kertzera, napisana już na podstawie dokumentów odtajnionego archiwum watykańskiego. Tezy Kertzera potwierdza również obecny dyrektor tego archiwum bp Sergio Pagano w książce-wywiadzie, jakiego udzielił dziennikarzowi „Corriere della Sera” Massimo Franco.

Przeczytaj także:

Papież Reagana

Podobne kontrowersje, choć o odmiennym ciężarze gatunkowym, dotyczą pontyfikatu Jana Pawła II. Pamiętam, jak jezuici z Ameryki Łacińskiej wściekali się w latach 80. na polskiego papieża, który według nich kompletnie nie rozumiał geopolitycznych realiów tego regionu. Ich zdaniem polski papież realizował politykę prezydenta Reagana, bo bardziej popierał politykę USA w Ameryce Łacińskiej, niż troszczył się o dobro tamtejszych katolików.

Najbardziej jaskrawym przejawem konfliktu tamtejszych wspólnot katolickich z polskim papieżem był oczywiście stosunek do teologii wyzwolenia. Wojtyła i jego najbliższy doradca kardynał Joseph Ratzinger stygmatyzowali teologię wyzwolenia jako marksistowską czy wręcz komunistyczną piątą kolumnę w Kościele. Polski papież dosłownie zmiótł najlepszych teologów Ameryki Łacińskiej, nasyłając na nich konserwatywnych nuncjuszy, takich jak Sodano w Chile, który wcale nie krył swej sympatii do Pinocheta, oraz powszechnie uważanych za faszystów członków Opus Dei, organizacji założonej przez sympatyzującego z generałem Franco Josemaria Escriva de Balaguera.

Papież Putina?

Wspominam o tym historycznym bagażu papiestwa, by usytuować kontrowersje wokół Franciszka we właściwym kontekście. Czy podobne gesty da się przypisać papieżowi Franciszkowi, co usprawiedliwiałoby tytuł „papież Putina”? Trzeba naprawdę złej woli, by tego rodzaje analogie snuć. Nie oznacza to wcale, że należy go za wszelką cenę bronić, a zwłaszcza usprawiedliwiać jego niefortunne wypowiedzi na temat toczonej przez Putina od 24 lutego 2022 roku wojny totalnej przeciwko Ukrainie.

Jest faktem, że niektóre słowa i gesty papieża Bergoglia głęboko ranią Ukraińców, i to zarówno polityków, jak i przedstawicieli różnych Kościołów, zwłaszcza, co oczywiste, tych niezależnych od Prawosławnej Cerkwi Rosyjskiej. Dotyczy to również katolików ukraińskich, zwłaszcza obrządku bizantynsko-słowiańskiego (to oficjalna nazwa Ukraińskiego Kościoła Katolickiego zachowującego autonomię od chwili swego powstania w 1596 roku po zawarciu Unii Brzeskiej).

Przypomnijmy, że pierwsze kontrowersje pojawiły się już w Wielki Piątek 2022 roku, a więc kilka miesięcy po napaści Putina na Ukrainę. Watykan proponował, by rozważania związane z jedną ze stacji Drogi Krzyżowej przygotowały wspólnie dwie kobiety: Ukrainka i Rosjanka, co spotkało się z protestami strony ukraińskiej. Ostatecznie zrezygnowano z tego pomysłu.

Kontrowersje powtórzyły się rok później, znowu chodziło o bolesny dla Ukraińców symetryzm w postrzeganiu ich cierpień jakoby porównywalnych z cierpieniami ponoszącego straty agresora. W roku 2024 podczas liturgii Wielkiego Tygodnia Franciszek zrezygnował z bezpośrednich odniesień do wojny na Ukrainie i ograniczył się do ogólnych rozważań na temat znaczenia cierpienia Jezusa. Tekst był dostępny na stronie Watykanu już od południa w Wielki Piątek, papież prawdopodobnie przewidywał, że sam nie weźmie udziału w Drodze Krzyżowej w Koloseum.

Nie jest wykluczone, że przygotowany tekst należy odczytywać jako odniesienie do polemicznych głosów na temat słów Papieża wobec toczącej się wojny. Przywołam tylko kilka zdań z rozważań związanych z pierwszą stacją Drogi Krzyżowej, w której Franciszek zastanawia się nad powodem milczenia Jezusa: „Dlaczego nie obalasz uczonych i potężnych, jak to zawsze z powodzeniem czyniłeś? Twoja reakcja zdumiewa, Jezu: w decydującym momencie nie mówisz, milczysz. Ponieważ im silniejsze zło, tym bardziej Twoja reakcja jest radykalna. A Twoją odpowiedzią jest milczenie”.

Kontrowersje jednak pozostają i warto się im przyjrzeć bliżej, by zrozumieć rosnące napięcie między papieżem Franciszkiem a ukraińskimi katolikami. Problem jest znacznie szerszy i wykracza poza stosunek do agresji Putina. Chodzi również, a może przede wszystkim o ocenę przez Franciszka Prawosławnej Cerkwi Rosyjskiej i jej zwierzchnika Cyryla, którego papież nie przestaje nazywać swoim bratem.

Biała flaga Franciszka

Największe kontrowersje wywołała wypowiedź Franciszka w wywiadzie dla szwajcarskiej telewizji 10 marca o tym, że „Ukraina powinna wykazać się odwagą »białej flagi« i zakończyć wojnę rozpoczętą przez Rosję. Powszechnie odebrano ją jako wezwanie Ukraińców do kapitulacji i negocjowania pokoju na warunkach Kremla.

Szczególnie mocno wybrzmiał otwarty list Stanisława Brejdyganta skierowany do papieża, w którym artysta nie tylko skrytykował go za nawoływanie do kapitulacji, ale pod wpływem słów Franciszka wystąpił z Kościoła katolickiego. Podobnych głosów było oczywiście więcej, jak chociażby opublikowany w „Gazecie Wyborczej” tekst Magdy Czyż, która dopatrzyła się w słowach papieża o białej fladze chęci odwrócenia uwagi od zmian personalnych w polskim episkopacie.

Następnego dnia po wyemitowaniu wywiadu z papieżem w szwajcarskiej telewizji, oświadczenie wydali katoliccy biskupi ukraińscy. Pisali między innymi: „Pomimo sugestii o potrzebie negocjacji ze strony przedstawicieli różnych państw, w tym Ojca Świętego, Ukraińcy będą nadal bronić swojej wolności i godności w walce o trwały i sprawiedliwy pokój dla swojego kraju i świata”.

Jednym z sygnatariuszy tego oświadczenia był arcybiskup Borys Gudziak z Filadelfii. Mimo wielkiego szacunku, jakim darzy papieża Franciszka (dzięki niemu został biskupem Filadelfii w 2019 roku), w przejmującej rozmowie z dziennikarzami „National Catholic Reporter” Gudziak jednoznacznie wskazał, jak bardzo argentyński papież się myli w ocenie wojny Putina na Ukrainie i jak dalece mija się z faktami historycznymi w swoich licznych wypowiedziach na temat Rosji i jej imperialnych ambicji.

Odnosząc się do komentarza Franciszka na temat wojsk NATO „u bram Rosji”, które jakoby sprowokowały Putina do napaści na Ukrainę, arcybiskup stwierdził, że Ukraina była obiektem agresji Rosji znacznie wcześniej, niż powstało NATO, bo już 300 lat temu. Przypomnijmy, że chodzi o wywiad dla włoskiego dziennika „Corriere della Sera” z 3 maja 2022 roku, w którym Franciszek stwierdził, że jednym z możliwych powodów rosyjskiej napaści na Ukrainę i postawy Putina mogło być „szczekanie pod drzwiami Rosji przez NATO”.

Rozbrat w sercu chrześcijaństwa

Zwracam uwagę na wypowiedzi ukraińskiego hierarchy nieprzypadkowo. Gudziak jest autorem ważnej książki opisującej początki katolickiego Kościoła ukraińskiego „Kryzys i reforma: metropolia kijowska, patriarchat Konstantynopola i geneza unii brzeskiej” wydanej po angielsku w 1992 roku (jej polska wersja ukazała się w 2008 roku).

Gudziak pisał w przedmowie: „Książka ta powstała z potrzeby zrozumienia, czym była Unia Brzeska dla epoki, w której była zawarta, oraz w jaki sposób i dlaczego mogło do niej dojść. Inspirację w pracy stanowiły dla mnie zarówno pobudki natury duchowej, jak i zainteresowania stricte naukowe. Studiując dzieje rozbratu chrześcijan – a tego czynić nie można bez bólu i zatrwożenia, biorąc pod uwagę koleje życia religijnego na Ukrainie – uznałem, że w zrozumieniu relacji międzywyznaniowych na ziemiach ukraińskich istotnie może pomóc analiza stosunków między metropolią kijowską a patriarchatem Konstantynopola”.

To właśnie dzięki tej książce przed wielu laty poznałem Borysa Gudziaka, bo również zajmowałem się historią Unii Brzeskiej i wkładem w jej powstanie polskich jezuitów, a zwłaszcza Piotra Skargi. Kilka lat po powstaniu wolnej Ukrainy Gudziak wrócił do kraju swoich przodków (sam urodził się w USA w 1960 roku) i założył Ukraiński Uniwersytet Katolicki we Lwowie, który dzięki jego prężnemu kierownictwu i ścisłym kontaktom z USA i Kanadą stał się ważnym ośrodkiem akademickim na Ukrainie. W 2013 roku Gudziak został biskupem Paryża dla wspólnoty ukraińskiej, a w 2019 biskupem Filadelfii.

Prawosławny biskup Borys Gudziak siedzi na tle niebiesko-żółtej ukraińskiej flagi
Arcybiskup Borys Gudziak z ukraińskiej katolickiej archieparchii filadelfijskiej podczas konferencji prasowej w National Press Club 15 marca 2022 roku w Waszyngtonie. Podczas konferencji prasowej Gudziak odniósł się do wojny na Ukrainie. Fot. Win McNamee/Getty Images/AFP

Papież powiela rosyjską propagandę

Gudziak w wywiadzie dla „National Catholic Reporter” wspomniał opublikowaną właśnie książkę „The Churches and the War: Religion, Religious Diplomacy, and Russia’s ­Aggression against Ukraine”. Jest ona pokłosiem konferencji, jaka odbyła się w czerwcu 2023 roku we Lwowie we współpracy z Notre Dame University. Dobrze by się stało, aby papież Franciszek, a przynajmniej jego doradcy zapoznali się z ta publikacja, która oświetla barbarzyński napad Putina na wolną Ukrainę z różnych perspektyw teologicznych i historycznych.

Szczególne miejsce zajmuje w tych analizach ideologia „ruskiego miru”, którą z oddaniem propagują zarówno Putin, jak i patriarcha Cyryl.

Jeden z autorów książki „The Churches and the War” przypomina, że to właśnie Ukraina w 1994 roku zrezygnowała ze swojego arsenału nuklearnego, otrzymując w zamian ze strony nie tylko Rosji, ale i innych krajów gwarancje pokoju. Twierdzenie, że to Ukraina po dwóch latach bohaterskiej obrony przed rosyjskimi agresorami ma wyciągnąć białą flagę w 2024 roku, jest wielką historyczną niesprawiedliwością, której nic nie usprawiedliwia. Zwłaszcza jeśli jednocześnie przemilcza się zbrodnicze cele Rosji Putina.

Jest to tym bardziej interesujące, że zarówno podczas konferencji, jak i w tomie pokonferencyjnym omawiano wypowiedzi Franciszka sprzed feralnego wywiadu dla szwajcarskiej telewizji z marca 2024 roku. Szczególnie interesująco wybrzmiał wprowadzający esej znanego socjologa religii Jose Casanovy, który sytuuje wypowiedzi Franciszka na temat wojny w szerszym kontekście dyplomacji watykańskiej.

Jak pisze Casanova: „Nie należy kwestionować podstawowej troski papieża Franciszka o zaprowadzenie pokoju i jego głębokiej empatii dla narodu ukraińskiego jako ofiary wojny. Oficjalna postawa neutralności, aby nie narażać potencjalnej roli papiestwa w pośredniczeniu w porozumieniu pokojowym, jest również zrozumiała, ponieważ jest zgodna z długą historią papieskiej neutralności w obliczu wojen między narodami europejskimi. Jednak powtarzająca się krytyka ze strony ukraińskich biskupów greckokatolickich, których wierność papiestwu nie powinna budzić wątpliwości, zwraca uwagę, że komentarze papieża, być może nieświadomie, a na pewno bezrefleksyjnie, powielały rosyjską propagandę. Dla Ukraińców było to bolesne, chwalili je natomiast rosyjscy urzędnicy państwowi i kościelni”.

Jednocześnie Casanova zwraca uwagę na osobliwe rozdwojenie zauważalne w wypowiedziach publicznych Franciszka. Z jednej strony budzi on uzasadniony podziw dla swojego zaangażowania w sprawy ekologii i zmian klimatycznych czy problemów migrantów i uchodźców, a z drugiej nie jest w stanie właściwie ocenić zagrożeń płynących ze strony Rosji czy Chin.

Jak powiada Casanova: „Proroczy głos papieża Franciszka jest bardzo potrzebny i należy go chwalić. Jeśli chodzi o Rosję i Chiny, papież Franciszek brzmi nie tylko znacznie mniej proroczo, ale także wyraża się o nich niezwykle dyplomatycznie i ostrożnie, niemal z podziwem dla tradycyjnej geopolitycznie realistycznej watykańskiej Ostpolitik. Kontrast między tymi dwoma papieskimi głosami, proroczym w większości kwestii globalnych i ostrożnym dyplomatycznym w sprawie Rosji i wojny na Ukrainie, nie mógł być bardziej denerwujący”.

Rosja – nienasycone imperium

Warto przywołać jeszcze dwa fragmenty z wypowiedzi wspomnianego wyżej Borysa Gudziaka, który z jednej strony niezwykle trafnie charakteryzuje neoimperialny i agresywny charakter Rosji Putina, a z drugiej wskazuje na determinację Ukraińców w obronie swoich niezbywalnych praw. W tym pierwszym przypadku chodzi o nienasyconą chciwość, którą według Gudziaka podziela wraz z Putinem większość Rosjan.

Pisze Gudziak: „Dziś świat jest świadkiem kolejnych przejawów tego samego grzesznego odruchu – neoimperialnego gestu, brutalnej próby przywłaszczenia sobie tego, co należy do innych: życia, ziemi, ludzi, zasobów, a nawet historii. Mieć wiele to za mało. Życie z grabieży jest nienasycone. Życie darem jest ponownie odrzucane.

Rosja jest dwadzieścia osiem razy większa od Ukrainy, a jej terytorium obejmuje jedenaście stref czasowych. Jednak nie wystarcza to, aby cieszyć się i owocnie wykorzystywać to, co Rosja posiada. Prezydent Putin, Rosja i jej obywatele – z których 80 proc. popiera swojego prezydenta, a 70 proc. pełnoskalową inwazję na Ukrainę – muszą zagarnąć więcej. Kraść i rabować, zabijać i niszczyć, zabierać i deportować: sprzęt i dzieła sztuki, kobiety i dzieci. Plądrować i grabić, gwałcić i torturować, dewastować i mordować każdego, kto się nie podporządkuje”.

Jeśli chodzi o Ukrainę, Gudziak zwraca uwagę na determinację w obronie własnej autonomii: „Na Ukrainie istnieje niezachwiana jasność co do konsekwencji rosyjskiej agresji i rządów: przynosi ona bezmyślną śmierć i zniszczenie. Ostatnie dwa lata tylko potwierdziły to przekonanie. Dla Ukraińców nie ma już odwrotu. Czarni nigdy więcej nie poddadzą się białemu niewolnictwu. Żydzi nigdy więcej nie będą znosić nazistowskiego antysemityzmu. Ukraińcy nigdy więcej nie zaakceptują rosyjskiego ludobójstwa”.

W pewnym sensie to właśnie prowadzona od 2014 roku wojna Putina przeciw Ukrainie stała się prawdziwymi narodzinami świadomości narodowej większości Ukraińców.

Egzegeci tłumaczą słowa Franciszka

Osoby blisko związane z papieżem Franciszkiem powyższe reakcje odbierały jako brak zrozumienia intencji papieża Franciszka lub nadinterpretacje, nieuwzględniające pełnego kontekstu jego wypowiedzi. Tak uważa na przykład włoski jezuita Antonio Spadaro, który jest bliskim współpracownikiem papieża Franciszka i abp Paul R. Gallagher, odpowiedzialny za kontakty międzynarodowe Watykanu i nazywany ministrem spraw zagranicznych.

Spadaro już 11 marca na łamach dziennika „Il Fatto Quotidiano” wyjaśniał, że w żadnym wypadku papież nie miał na myśli poddania się Ukrainy, tylko mówił o negocjacjach. Poza tym jego zdaniem pozycja Franciszka jest zgodna z nauczaniem Katechizmu Kościoła Katolickiego i stanowi kontynuację nauczania Jana Pawła II.

Podobnie Gallagher w rozmowie z dziennikarzem jezuickiego pisma „America Magazine” z 26 marca tłumaczył, że biała flaga w żadnym razie nie oznacza poddania się, a tylko wezwanie do negocjacji. A poza tym, jak tłumaczył, to obraz wprowadzony przez dziennikarza, a papież jedynie się do niego odniósł.

Na pytanie, czy mówiąc o białej fladze, papież nie wzywał Ukraińców do poddania się, Gallagher żywo zaprzeczył: „Nie ma mowy o tym, by [Franciszek] prosił Ukrainę o poddanie się. Jest to kwestia jego troski o Ukrainę i zrozumienia sytuacji, w jakiej Ukraina się znajduje. W końcu obraz białej flagi był czymś, co zostało wprowadzone przez szwajcarskiego dziennikarza [w wywiadzie z papieżem]; rozmawiali o symbolice bieli. Myślę, że papieżowi chodziło bardziej o białą flagę w kontekście powoływania się na ochronę w procesie negocjacji, które w końcu muszą nadejść. Wszystkie wojny kończą się jakąś formą negocjacji”.

Gallager podkreślił też, że takie jest w istocie stanowisko Watykanu: „[Franciszek] nie mówi, że Ukraina powinna się poddać, ale że w pewnym momencie trzeba znaleźć odwagę, by pójść naprzód i zacząć negocjować. Takie jest również stanowisko Stolicy Apostolskiej, ponieważ Rosja bardzo często mówiła, że jest gotowa do negocjacji”.

Jedno jest pewne: w przyszłości papież na pewno będzie się wypowiadał znacznie ostrożniej w sprawie Putina i być może zastanowi się, czy Cyryla wzywającego do świętej wojny może nadal uważać za swojego brata.

Prawosławni: ruski mir to herezja

Stanowisko Watykanu jest trudne do obrony, tym bardziej że od początku inwazji Putina na Ukrainę pojawiają się również głosy duchownych i teologów prawosławnych dystansujących się od słów patriarchy Cyryla za jego aktywne wspieranie tego barbarzyńskiego ataku. Już w 13 marca 2022 roku ukazał się apel kilkuset teologów prawosławnych, którzy odrzucili herezję „ruskiego mira” (ros. русский мир, rosyjski świat), opisując ją i definiując jako niezgodną z nauczaniem Jezusa. I właśnie dlatego ją zdecydowanie odrzucają: „Odrzucamy herezję »ruskiego mira« i haniebne działania władz rosyjskich, podjęte z przyzwolenia Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego w celu usprawiedliwienia wszczęcia wojny przeciwko Ukrainie. Wojnę tę umożliwiło podłe i nikczemne nauczanie, niemające żadnego uzasadnienia, głęboko nieortodoksyjne, niechrześcijańskie i wrogie ludzkości”.

W tym samym miesiącu hierarchowie polskiego Kościoła Prawosławnego wystosowali apel o zaprzestanie wojny, którą nazwali niegodziwą i niepojętą. Z podobnym apelem miesiąc później wystąpiło 200 duchownych prawosławnych z Ukrainy. Wreszcie w lutym 2024 roku pojawił się w sieci list otwarty teologów z jezuickiego uniwersytetu Fordham z Nowego Jorku, skierowany do przywódców głównych wyznań chrześcijańskich, w tym do papieża Franciszka, z prośbą o zajęcie jednoznacznie potępiającego stanowiska wobec działań Cyryla.

Pokój w Hawanie i święta wojna Cyryla

Pod koniec marca patriarcha Cyryl znowu ogłosił, że „specjalna operacja” na Ukrainie jest wojną świętą. Jak relacjonowali analitycy Institute for the Study of War, według Cyryla Rosja „broni świata przed naciskiem globalizmu i pogrążonego w satanizmie Zachodu”. Jak na razie brak komentarza ze strony Watykanu.

Dr Łukasz Leonkiewicz, duchowny polskiego Kościoła prawosławnego, pytany o możliwe powody, dla których papież Franciszek zachowuje tak daleko posuniętą wstrzemięźliwość w ocenie patriarchy Cyryla, stwierdza, że taka postawa papieża może być konsekwencją podpisanej w 2016 roku wspólnej deklaracji na lotnisku w Hawanie. Wówczas, już po agresji Rosji na Donbas i po zaanektowaniu Krymu, obaj hierarchowie zwrócili się do abstrakcyjnego odbiorcy o pokój, zakończenie wojny i obronę tradycyjnych wartości chrześcijańskich.

Było to jedyne jak dotąd spotkanie papieża Franciszka z Cyrylem. Niestety, ta deklaracja była raczej prowokacją rosyjską wobec Zachodu niż rzeczywistym apelem o pokój. Strona rosyjska naruszyła go sześć lat później, atakując Ukrainę.

;

Udostępnij:

Stanisław Obirek

Teolog, historyk, antropolog kultury, profesor nauk humanistycznych, profesor zwyczajny Uniwersytetu Warszawskiego, były jezuita, wyświęcony w 1983 roku. Opuścił stan duchowny w 2005 roku, wcześniej wielokrotnie dyscyplinowany i uciszany za krytyczne wypowiedzi o Kościele, Watykanie. Interesuje się miejscem religii we współczesnej kulturze, dialogiem międzyreligijnym, konsekwencjami Holocaustu i możliwościami przezwyciężenia konfliktów religijnych, cywilizacyjnych i kulturowych.

Komentarze