„Jeśli projekt wejdzie w życie, zablokuje rozwój żeglugi śródlądowej na Odrze, co jest tylko w interesie Niemiec" – tak o powstaniu Parku Narodowego Doliny Dolnej Odry mówił poseł PiS Artur Szałabawka. A jak jest naprawdę?
Plan powołania Parku Narodowego Doliny Dolnej Odry został zatwierdzony już przez samorządy – gminy Widuchowa, Kołbaskowo i Szczecin, powiat gryfiński i województwo zachodniopomorskie. Od 2001 roku, kiedy powstał PN Ujście Warty, nie byliśmy tak blisko utworzenia nowego parku narodowego. Przez ponad 20 lat takie inicjatywy były blokowane przez samorządowe weto, przez lokalne władze sprzeciwiające się ochronie przyrody. Na Międzyodrzu, czyli właśnie w Dolinie Dolnej Odry, jest inaczej. Gminy widzą w parku potencjał rozwoju turystyki, województwo wspiera inicjatywę.
Projekt ustalający granice parku trafił już do rządu. Potem ustawą powołującą nowy park narodowy zajmie się Sejm.
W momencie, kiedy wizja powołania 24. polskiego parku narodowego stała się realna, posłowie PiS i Suwerennej Polski rozpoczęli kampanię kłamstw, manipulacji i straszenia. Powtarzają się argumenty o blokowaniu żeglugi i działaniu „w interesie Berlina".
W momencie, kiedy wizja powołania 24. polskiego parku narodowego stała się realna, posłowie PiS i Suwerennej Polski rozpoczęli kampanię kłamstw, manipulacji i straszenia. Powtarzają się argumenty o blokowaniu żeglugi i działaniu „w interesie Berlina".
Zaczęło się od wpisu Michała Wosia z Suwerennej Polski, byłego ministra środowiska i wiceministra sprawiedliwości w rządzie PiS. Na początku czerwca polityk napisał: „W wyborczym zgiełku umknęło: radni PO w Zachodniopomorskiem klepnęli Park Narodowy Doliny Dolnej Odry. Efekt? Blokada rozwoju portów Szczecin–Świnoujście. Rozkazy przyszły z góry, a góra – jak zwykle – słucha Berlina. A w Berlinie? Korek od szampana już strzelił".
Woś – przypomnijmy dla szerszego kontekstu – nie jest przeciwnikiem powoływania nowych parków narodowych. Przynajmniej tak się mogło wydawać. Woś, jeszcze jako członek rządu PiS postulował, żeby parkiem ustanowić rezerwat Łężczok pod swoim rodzinnym Raciborzem. Ideę wspierały Lasy Państwowe, wówczas w rękach Suwerennej Polski. Inwestowały środki w promocję tego pomysłu.
Dziennikarka, reporterka, kierowniczka działu klimatyczno-przyrodniczego w OKO.press. Zajmuje się przede wszystkim prawami zwierząt, ochroną rzek, lasów i innych cennych ekosystemów, a także sprawami dotyczącymi łowiectwa, energetyki i klimatu. Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu, laureatka Polsko-Niemieckiej Nagrody Dziennikarskiej im. Tadeusza Mazowieckiego za reportaż o Odrze i nagrody Fundacji Polcul im. Jerzego Bonieckiego za "bezkompromisowość i konsekwencję w nagłaśnianiu zaniedbań władz w obszarze ochrony środowiska naturalnego, w tym katastrofy na Odrze". Urodziła się nad Odrą, mieszka w Krakowie, na wakacje jeździ pociągami, weekendy najchętniej spędza na kajaku, uwielbia Eurowizję i jamniki (a w szczególności jednego rudego jamnika).
Dziennikarka, reporterka, kierowniczka działu klimatyczno-przyrodniczego w OKO.press. Zajmuje się przede wszystkim prawami zwierząt, ochroną rzek, lasów i innych cennych ekosystemów, a także sprawami dotyczącymi łowiectwa, energetyki i klimatu. Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu, laureatka Polsko-Niemieckiej Nagrody Dziennikarskiej im. Tadeusza Mazowieckiego za reportaż o Odrze i nagrody Fundacji Polcul im. Jerzego Bonieckiego za "bezkompromisowość i konsekwencję w nagłaśnianiu zaniedbań władz w obszarze ochrony środowiska naturalnego, w tym katastrofy na Odrze". Urodziła się nad Odrą, mieszka w Krakowie, na wakacje jeździ pociągami, weekendy najchętniej spędza na kajaku, uwielbia Eurowizję i jamniki (a w szczególności jednego rudego jamnika).
Komentarze