O tym, czy stacja TVN24 będzie mogła nadal nadawać w Polsce, zdecyduje pięć osób. Była posłanka i senator PiS, były stołeczny i mazowiecki radny tej partii, niegdysiejsza podwładna Jarosława Kaczyńskiego, zaangażowany obrońca Radia Maryja i niedoszły teść córki prezydenta Dudy
48 dni. Niespełna 7 tygodni. Tyle zostało do wygaśnięcia koncesji na nadawanie dla TVN24. Bez ponownej państwowej licencji stacja, która właśnie obchodzi swoje 20 urodziny i stała się dla wielu Polaków jednym z najważniejszych źródeł informacji o tym, co się dzieje w kraju i za granicą, od 27 września 2021 roku nie będzie mogła działać (przynajmniej w obecnej formule).
O wydaniu bądź niewydaniu koncesji dla TVN24 decyduje Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. Dotychczas decyzje w sprawie stacji, które miały już wcześniej koncesje i nie złamały ich warunków, były właściwie automatyczne przedłużane. Zgodnie z ustawą o radiofonii i telewizji, przedłużenie może dostać każdy nadawca, który na co najmniej rok przed wygaśnięciem koncesji złoży wniosek o zgodę na dalsze nadawanie.
Właściciel TVN24 koncesję już miał, warunków nie złamał i wniosek o przedłużenie złożył w lutym 2020. Ale mimo to, od blisko półtora roku, KRRiT nie podejmuje decyzji w tej sprawie.
Członkowie Rady nie ukrywają, że odwlekają decyzję ze względu na problemy ze "strukturą właścicielską". I że z rozstrzygnięciem czekają na przyjęcie przez parlament ustawy nazywanej lex TVN, która ma wymusić na obecnym właścicielu TVN24 i TVN – czyli na amerykańskim koncernie Discovery - odsprzedaż większości akcji. Jeśli koncern nie będzie chciał pozbyć się akcji albo nie znajdzie kupca, TVN24 koncesji na nadawanie nie dostanie.
Sejm ma się zająć ustawą na posiedzeniu w środę, 11 sierpnia.
Choć od kilku tygodni sprawą żyje wiele mediów, skupiają się one głównie na tym, czy Jarosławowi Kaczyńskiemu i jego ludziom uda się zebrać większość potrzebną do przepchnięcia lex TVN w głosowaniach w Sejmie.
Zapominając, że zgodnie z prawem,
to na Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji leży wciąż obowiązek rozpatrzenia wniosku o koncesję. I że to członkowie KRRiT za swoje decyzje lub zaniechanie działań mogą odpowiadać przed sądem powszechnym i Trybunałem Stanu.
Według senatora Krzysztofa Kwiatkowskiego, już teraz - gdy KRRiT od półtora roku „trzyma” bez rozpatrzenia prawidłowo złożony wniosek ws. TVN24, nie dając właścicielowi stacji szansy na odwołanie się do sadu przed ewentualnym wygaśnięciem koncesji - można rozważać, czy nie doszło do niedopełnienia obowiązków przez członków Rady.
Kim są ludzie, którym zgrabnie udało się usunąć w cień, tak jakby to nie od ich decyzji zależał los bardzo ważnego medium i równocześnie dużej firmy?
Od których zależą relacje polsko – amerykańskie i to, czy Polska będzie postrzegana w świecie jako państwo, którego system prawny jest na tyle stabilny, a instytucje państwowe na tyle niezależne politycznie, że można tu w ogóle prowadzić jakieś biznesy.
Zgodnie z Konstytucją RP i ustawią o radiofonii i telewizji, w KRRiT zasiada pięć osób: dwie powołane są przez Sejm, dwie przez prezydenta i jedna przez Senat. Obie izby parlamentu swoich przedstawicieli do Rady powołały 22 lipca 2016, a prezydent – 12 września 2016 roku.
Kryteriów, które ograniczały ich wybór, nie jest dużo. Art. 214 Konstytucji określa tylko, że
„członek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji nie może należeć do partii politycznej, związku zawodowego ani prowadzić działalności publicznej nie dającej się pogodzić z godnością pełnionej funkcji”.
A art. 7 ustawy o radiofonii i telewizji dodaje, że członkowie powinni zostać wybrani „spośród osób wyróżniających się wiedzą i doświadczeniem w zakresie środków społecznego przekazu”.
Wybranym już członkom Rady, jej wewnętrzny dokument – przyjęta w 2004 roku karta zasad etycznych – nakazuje kierowanie się „zasadą prymatu interesu publicznego”. Według tego dokumentu, niezależnie od poglądów, członkowie Rady nie mogą „kierować się w swych działaniach interesami politycznymi”. Powinni zaś „zachowywać bezstronność wobec organów władzy, podmiotów rynkowych i innych zainteresowanych stron” i podejmować decyzje „w oparciu o najwyższą wiedzę merytoryczną oraz kompleksowe analizy rynku medialnego”.
Obecni członkowie Rady formalnie spełniają wymóg bezpartyjności. Ale w większości albo mieli w przeszłości związki z PiS, albo wywodzą się z środowisk blisko współpracujących z tą partią.
W pięcioosobowej radzie nie ma ani jednej osoby, która reprezentowałaby opozycję albo niezależne media. Kto w niej jest?
Z wykształcenia filozof (ukończył studia na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie).
W 1991 roku pracował w biurze prasowym zarządu głównego Porozumienia Centrum, czyli pierwszego ugrupowania braci Jarosława i Lecha Kaczyńskich.
Potem, wprost z politycznego PR, przeszedł do pracy w publicznych mediach. Był reporterem Informacyjnej Agencji Radiowej Polskiego Radia, a potem redaktorem w TVP. Prowadził i wydawał programy katolickie - od 1999 r. kierował Studiem Papieskim, które obsługiwało medialnie podróże zagraniczne Jana Pawła II, realizował też programy o chorobie i śmierci papieża.
Gdy powstał PiS, Kołodziejski wrócił do polityki. W 2002 roku kandydując z listy tej partii, został radnym Warszawy, a w 2005 powołano go na przewodniczącego Rady Miasta Stołecznego Warszawy. Był nim do 2006 roku.
Za pierwszych rządów PiS - w styczniu 2006 roku - z rekomendacji tego ugrupowania został powołany po raz pierwszy do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Parę miesięcy później objął w niej funkcję przewodniczącego. Rada, której przewodniczył, zakończyła prace przed upływem kadencji - parlament nie przyjął jej sprawozdania za 2009 rok i została rozwiązana w sierpniu 2010 roku.
Wkrótce potem (w listopadzie 2010) Kołodziejski został radnym PiS w mazowieckim sejmiku wojewódzkim. Wybrano go również do sejmiku w 2014 roku.
W 2011 i 2015 kandydował z listy PiS do Sejmu, ale bez powodzenia.
W międzyczasie – w grudniu 2010 roku Kołodziejski został wiceburmistrzem warszawskiego Ursynowa. Funkcję pełnił do stycznia 2015 . Dzielnicą rządziła wówczas koalicja stworzona przez lokalny Komitet Nasz Ursynów i PiS, a burmistrzem był Piotr Guział.
Nie wiadomo, ile Kołodziejski zarobił jako wiceburmistrz w latach 2010-2013, bo oświadczenia majątkowe za te lata zostały już zniszczone. Z późniejszych oświadczeń wynika, że w 2014 roku ursynowski urząd wypłacił mu 152.809 zł, a w 2015 – 67.394 zł (wynagrodzenie za miesiąc pracy i odprawa).
Po wygranej PiS w wyborach parlamentarnych 2015 roku, Kołodziejski został sekretarzem stanu w Ministerstwie Cyfryzacji. Do grudnia 2015 zarobił w resorcie 17.755 zł, a w 2016 – 118.404 zł.
W lipcu 2016 roku, z rekomendacji PiS, został powołany do KRRiT, a dwa miesiące później powierzono mu funkcję przewodniczącego tego organu.
W latach 2016-2020 Rada wypłaciła mu łącznie 900.719 zł wynagrodzenia.
Przy okazji podwyżek dla posłów i osób pełniących kierownicze funkcje w państwie, prezydent Duda podniósł także wynagrodzenie członków Rady. Pensja podstawowa Kołodziejskiego wzrosła od sierpnia 2021 z 12,7 tys. zł do prawie 17,8 tys. zł miesięcznie.
W 2018 roku – już jako członek Rady - Kołodziejski wystartował z pierwszego miejsca na liście PiS w wyborach do sejmiku wojewódzkiego i trzeci raz został radnym. Dieta radnego to dodatkowych trzydzieści parę tysięcy złotych dochodu rocznie.
Przed wyborami Portalowi Samorządowemu PAP Kołodziejski tłumaczył: „Jestem na liście komitetu wyborczego PiS, ale jako kandydat niezrzeszony. W praktyce w wyborach do sejmików liczą się komitety dużych partii (...). Jedynka w Warszawie to moja stała pozycja przy wyborach sejmikowych”.
Po wyborach zapewniał dziennikarzy „Gazety Wyborczej”, że "pełnienie funkcji radnego nie stoi w sprzeczności Konstytucją RP ani z ustawą o radiofonii i telewizji". Dziennikarze zauważali wówczas, że Kołodziejski, jako radny, „jeśli już bierze udział w głosowaniu – a większość jednak opuszcza – zazwyczaj głosuje tak jak jego klubowi koledzy z PiS”. A jak jest w KRRiT?
W sprawie przedłużenia koncesji dla TVN24, w dwóch dotychczasowych głosowaniach, Kołodziejski jako jedyny głosował „za”. Proponuje też poprawki do ustawy, które mają sprawić,
Ukończyła filologię polską na Uniwersytecie Łódzkim.
W PRL, w latach 1974-1982 pracowała w Telewizji Łódź – była lektorem, a potem dziennikarką w redakcji informacji i w redakcji publicystyki. Zwolniono ją w stanie wojennym za działalność w Solidarności.
W 1990 roku wróciła do łódzkiej TVP. Prowadziła programy o tematyce prawnej i społecznej. W 2001 roku ponownie została wyrzucona z pracy. Według oficjalnych relacji, przyczyną zwolnienia miał być materiał o korupcji lub materiał o zarobkach kadry kierowniczej TVP.
Po rozstaniu z telewizją, Więcławska wstąpiła do powstającego wówczas PiS. Od czerwca 2001 była pełnomocnikiem okręgowym tej partii w Łodzi.
We wrześniu 2001 kandydowała z listy PiS do Sejmu i została posłanką, a w 2005 roku - senatorem PiS. W obu izbach parlamentu była członkiem komisji kultury i środków przekazu.
W Sejmie poznała swojego obecnego męża – Jacka Sauka, wówczas również posła, wieloletniego współpracownika Jarosława i Lecha Kaczyńskich.
Na początku lat 90. Sauk działał w ich pierwszej partii – Porozumieniu Centrum. W latach 1992-1995 był szefem zarządu wojewódzkiego i członkiem zarządu głównego PC. W 1994 roku objął fotel wicedyrektora delegatury Najwyższej Izby Kontroli w Szczecinie. Szefem całej NIK był wówczas Lech Kaczyński.
W 1997 został senatorem AWS. Cztery lata później – gdy powstawał PiS – został pełnomocnikiem tego ugrupowania na Pomorzu Zachodnim i członkiem jego Rady Politycznej.
W 2001 roku wystartował z listy PiS do Sejmu – jak już wspomnieliśmy, to wówczas poznał i poślubił Elżbietę Więcławską. W 2005, tak jak jego żona, został senatorem PiS.
Dwa lata później nie udało mu się zdobyć mandatu i objął funkcję wicedyrektora łódzkiej delegatury NIK. Musiał wówczas złożyć legitymację partyjną.
Bezpartyjna musi być również dziś jako członkini KRRiT Elżbieta Więcławska-Sauk. Jej kadencja w Radzie upływa w 2022 roku. Dotąd podstawowe wynagrodzenie jej i innych szeregowych członków Rady wynosiło 10.915 zł. Po podwyżce prezydenta Dudy, od sierpnia wzrosło do 15.282 zł.
Ukończyła filozofię na Uniwersytecie Warszawskim, w 2007 obroniła doktorat w Akademii Pedagogiki Specjalnej w Warszawie (rozprawa doktorska dotyczyła NSZZ Solidarność oświaty, w której Bochwic niegdyś działała).
W czasach PRL pracowała na Politechnice Warszawskiej. Działała w opozycji, m.in. jako kolporterka „Biuletynu Informacyjnego” KOR i „Głosu”. Potem współpracowała z kilkoma redakcjami jako dziennikarka. W latach 1983-1986 pisała w „Tygodniku Rodzinnym Zorza”, a od 1989 - w „Tygodniku Solidarność”. Redaktorem naczelnym pisma był wówczas Jarosław Kaczyński.
W 1991 roku została zatrudniona w kancelarii prezydenta Lecha Wałęsy, którą także kierował Jarosław Kaczyński.
Potem znów wróciła do mediów – była wicenaczelną dziennika „Nowy Świat” i „Tygodnika Solidarność” i publicystką w Polskim Radiu. I znów przeszła do administracji państwowej - od 1998 do 1999 r.oku pracowała w Centrum Informacyjnym rządu, jako radca szefa KPRM - Wiesława Walendziaka.
W 1999 została wykładowcą Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie – prowadziła m.in. zajęcia z pisania tekstów, komunikacji interpersonalnej i prowadzenia prezentacji.
Za poprzednich rządów PiS – w 2006 roku – objęła funkcję wicedyrektora programowego Polskiego Radia (pełniła ją do 2009). Również w 2006 roku została członkiem rady programowej TVP (zasiadała w niej do 2010 roku). Potem była też członkiem Rady Etyki Mediów, Rady Programowej Polskiego Radia i Rady Programowej PAP.
W międzyczasie – w 2010 roku zaczęła działać w Stowarzyszeniu Polska Jest Najważniejsza. Jego założycielami byli członkowie Warszawskiego Komitetu Poparcia Jarosława Kaczyńskiego jako kandydata na Prezydenta RP w wyborach 2010 roku.
Organizacja stawia sobie za cel m.in. działania zmierzające "do zachowania w pamięci narodowej ofiar katastrofy smoleńskiej". Bochwic od 2010 roku zasiada w prezydium jej zarządu. Nie zrezygnowała z tej funkcji po wejściu w 2016 do KRRiT.
Wkrótce po tym, jak Teresa Bochwic została członkinią Rady, jej córka - Małgorzata Bochwic-Ivanovska objęła posadę wicedyrektorki, a w 2018 roku - dyrektorki Instytutu Polskiego w Berlinie. W lipcu 2021 powołano ją na wicedyrektorkę Departamentu Dyplomacji Publicznej i Kulturalnej Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Jako członkini Rady Bochwic ostro krytykuje TVN. "Na przykład kiedyś stacja nadała program, z którego wynikało, że profesor Binienda [były wiceszef podkomisji smoleńskiej Antoniego Macierewicza] nie umie liczyć do ośmiu. Poświęcono na to 40 minut. To jest śmieszne, ale to zjawisko jest szersze. W TVN24 jest budowany nierzetelny, nieobiektywny i jednostronny obraz świata wbrew zobowiązaniom koncesyjnym" - mówiła w wywiadzie dla WP.pl.
Po tym wywiadzie głośno zrobiło się o jej wpisach w mediach społecznościowych - w których chwaliła się publicznie, że kupuje filmy na chomikuj.pl (portalu umożliwiającym wymienianie się plikami, z którym od lat walczą wydawcy prasy i organizacje reprezentujące twórców kultury) i że używa tylko "naturalnych czajników", bo elektryczne "dają zbyt wysoką temperaturę do zagotowania wody". Pytała też: "co to jest układ BDSM pomiędzy partnerami".
Jest inżynierem budownictwa lądowego; w 1992 roku uzyskał tytuł profesora nauk technicznych. Od lat 60. wykładał na Politechnice Krakowskiej. Był rzeczoznawcą Polskiego Związku Inżynierów i Techników Budownictwa w zakresie dynamiki budowli i ekspertem ministerstwa środowiska w zakresie ochrony przed wibracjami.
Współpracował z kilkoma wydawnictwami naukowymi (m.in. Archiwum Inżynierii Lądowej, Studia z zakresu inżynierii, Zeszyty Naukowe Politechniki Krakowskiej), ale od wielu lat bardziej kojarzony jest z mediami katolickimi.
W 1995 roku został członkiem rady programowej Radia Maryja, a potem szefem Zespołu Wspierania Radia Maryja. Jest stałym publicystą tej rozgłośni, a także Telewizji Trwam i "Naszego Dziennika".
W 2001 został także członkiem rady naukowej uczelni o. Rydzyka - Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu.
W 2019 roku w liście otwartym do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry domagał się nadzoru nad dochodzeniem ws. protestu feministek pod Radiem Maryja. Chciał również, aby Prezes Sądu Najwyższego pouczyła sędziów w związku z dopuszczeniem do tej demonstracji.
Także w 2019 roku związana z Tadeuszem Rydzykiem fundacja Nasza Przyszłość wydała jego książkę pt. „Prawda o »imperium ojca Rydzyka«”. Kawecki podważa w niej podawane przez media (także OKO.press) informacje o ogromnych publicznych dotacjach dla podmiotów związanych z Tadeuszem Rydzykiem i przekonuje, że jedynym imperium redemptorysty są jego sympatycy.
W 2014 roku był członkiem komitetu naukowego III Konferencji Smoleńskiej - poświęconej badaniu katastrofy z 10 kwietnia 2010 roku.
Z wykształcenia historyk. Po studiach uczył historii w liceach.
W latach 70. był dziennikarzem „Życia Literackiego”. W czasie stanu wojennego współpracował z pismami podziemnymi. Po 1989 roku pracował w tygodniku „Małopolska”, wydawanym przez małopolską Solidarność, a potem był redaktorem naczelnym prywatnego dziennika „Depesza”.
W latach 1991-1994 i 2007-2012 pracował w TVP, m.in. jako sekretarz programowy, kierownik publicystyki i informacji oraz pełnomocnik dyrektora ds. oddziałów terenowych w TVP Kraków. Potem był zastępcą dyrektora ds. finansów i produkcji i dyrektorem TVP Wrocław.
W 2015 roku głośno było o jego synu - Karolu, który był wówczas chłopakiem córki prezydenta - Kingi Dudy. Tabloidy rozważały, czy młodzi zamieszkają razem i relacjonowały, że rodziny Dudów i Sabatowskich spędziły razem urlop w Toskanii.
W 2016 roku "Fakt" donosił, że związek prezydentówny z Sabatowskim juniorem się rozpadł.
Gdy prezydent Duda powołał Andrzeja Sabatowskiego do KRRiT, związany z prawicowymi mediami dziennikarz Witold Gadowski na swoim blogu napisał, że nie chciałby, by okazało się, że ta prywatna znajomość z prezydentem jest "prozaicznym wyjaśnieniem niespodziewanej i skandalicznej kariery pana Andrzeja Sabatowskiego". Wytykał przy tym Sabatowskiemu dawne związki z Kongresem Liberalno-Demokratycznym i to, że był "specem do spraw etyki" w „Rzeczpospolitej”, skąd wyrzuconych zostało kilku prawicowych dziennikarzy (m.in. Cezary Gmyz).
Media
Władza
Prawo i Sprawiedliwość
Elżbieta Więcławska-Sauk
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji
KRRiT
lex TVN
Porozumienie Centrum
TVN24
Witold Kołodziejski
Od wiosny 2016 do wiosny 2022 roku wicenaczelna i szefowa zespołu śledczego OKO.press. Wcześniej dziennikarka „Polityki” (2000-13) i krótko „GW”. W konkursie Grand Press 2016 wybrana Dziennikarzem Roku. W 2019 otrzymała Nagrodę Specjalną Radia Zet - Dziennikarz Dekady. Laureatka kilkunastu innych nagród dziennikarskich. Z łódzkich Bałut.
Od wiosny 2016 do wiosny 2022 roku wicenaczelna i szefowa zespołu śledczego OKO.press. Wcześniej dziennikarka „Polityki” (2000-13) i krótko „GW”. W konkursie Grand Press 2016 wybrana Dziennikarzem Roku. W 2019 otrzymała Nagrodę Specjalną Radia Zet - Dziennikarz Dekady. Laureatka kilkunastu innych nagród dziennikarskich. Z łódzkich Bałut.
Komentarze